„Chciałam wesprzeć chorą przyjaciółkę, a spotkałam się z hejtem. Wszyscy myśleli, że robię to dla sławy”

rozmyślająca kobieta fot. Adobe Stock, Paolese
„Wykorzystałaś sytuację, by zrobić wokół siebie szum. I trzeba przyznać, świetnie ci się to udało. Nie pamiętam, żeby szef przyszedł do kogoś z nas przed pracą z gratulacjami. Tylko patrzeć, jak awans dostaniesz”.
/ 23.11.2023 09:15
rozmyślająca kobieta fot. Adobe Stock, Paolese

Myślałam tylko o przyjaciółce – jak będzie jej trudno, gdy do ciężkiej choroby dojdzie jeszcze utrata włosów. Uznałam, że nie może być w tym sama. I poszłam do fryzjera! Chciałam jej pokazać, że bardzo mi na niej zależy i jestem gotowa zrobić wszystko, by wesprzeć ją w chorobie. Niestety, niektórzy znajomi źle odczytali moje intencje. I usłyszałam wiele nieprzyjemnych słów.

Było mi jej żal

Decyzję o obcięciu włosów podjęłam pod wpływem impulsu. Pojechałam wtedy do Agaty do szpitala. Od tygodnia leżała po operacji, słaba i obolała. Mimo cierpienia zawsze witała mnie z uśmiechem. Cieszyła się, że lekarzom udało się wyciąć cały guz z bezpiecznym marginesem zdrowej tkanki i że ma duże szanse na wyzdrowienie. A tamtego piątkowego popołudnia na jej twarzy malowały się smutek i zwątpienie. Usiadłam obok niej na łóżku i czekałam, aż powie, o co chodzi.

– Wiesz, że wkrótce czeka mnie jeszcze chemioterapia – odezwała się w końcu.

– Wiem. Ale przeżyłaś operację, to przeżyjesz i to. Naprawdę nie ma się czego bać! Obiecuję, że będę z tobą jeździć na każdą kroplówkę i trzymać cię za rękę! – zaczęłam ją pocieszać, ale natychmiast mi przerwała.

– Nie o to chodzi! Po chemii stracę wszystkie włosy! Będę łysa, rozumiesz? – w jej oczach pojawiły się łzy.

– E tam, nie przejmuj się tym tak bardzo. Włosy mają to do siebie, że odrastają…

– Łatwo ci mówić, bo ciebie to nie dotyczy. A ja nie wyobrażam sobie siebie bez włosów – rozpłakała się.

Chciałam dobrze

Zamilkłam. Czułam, że żadne słowa nie przyniosą Agacie pocieszenia. Przez dłuższą chwilę siedziałam więc i wpatrywałam się w jej piękne, długie, rudobrązowe włosy. Była z nich zawsze taka dumna. Śmiała się, że to jej największy atut, że to właśnie dzięki nim udało jej się zdobyć kilka męskich serc. A teraz miała je stracić. Zrobiło mi się potwornie smutno. Nachyliłam się nad płaczącą przyjaciółką.

– Najdalej za godzinkę jestem z powrotem – wyszeptałam.

– Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie teraz! – chlipnęła.

– Ani myślę. Po prostu muszę coś bardzo ważnego załatwić – odparłam i wybiegłam.

Kwadrans później siedziałam już na fotelu w salonie piękności, a zszokowana fryzjerka goliła mnie na łyso. Nie zastanawiałam się nad tym, jak będę wyglądać w nowej fryzurze, a właściwie bez fryzury. Chciałam, tylko żeby przyjaciółka poczuła się lepiej.

Agata była w szoku

Do szpitala wróciłam równo po godzinie. Gdy Agata mnie zobaczyła, wpadła w osłupienie.

– O Boże, co ty najlepszego zrobiłaś?! – wykrztusiła.

– Mówiłaś, że nie wyobrażasz sobie siebie bez włosów. No to obcięłam swoje, żeby ci było łatwiej to ogarnąć. Tylko weź poprawkę na uszy. Ja mam bardziej odstające. Ty będziesz wyglądać lepiej – odparłam wesoło.

– Naprawdę, nie musiałaś… Nie wiem, co powiedzieć… – w jej oczach znowu pojawiły się łzy.

– Nie musiałam, ale chciałam. Zawsze wspierałyśmy się nawzajem w trudnych chwilach i nie widzę powodu, żeby teraz miało być inaczej. I nie rycz mi tutaj, bo zaraz ja też się rozryczę – powiedziałam.

Agata oczywiście nie posłuchała. Rozpłakała się na dobre. Ale tym razem były to łzy wzruszenia. Ja zresztą też nie wytrzymałam, więc po chwili chlipałyśmy obie. Kiedy już się wypłakałyśmy, przyjaciółka złapała za komórkę.

– Chodź, zrobimy sobie selfika.

Wrzucę zdjęcie na fejsa. Niech ludzie zobaczą, jaką mam cudowną przyjaciółkę. I zazdroszczą!  Nie spodobał mi się za bardzo ten pomysł, bo nie jestem fanką opowiadania na portalach społecznościowych o wszystkim, co się dzieje w moim życiu, ale ustawiłam się do fotografii. Przyjaciółce na tym zależało. A to było najważniejsze.

Wiele osób gratulowało mi odwagi

Gdy w poniedziałek szłam do pracy, żeby nie szokować łysiną i mieć czas na wyjaśnienie sytuacji, zawiązałam na głowie chustkę. Okazało się jednak, że to niepotrzebne, bo dzięki internetowi wszyscy w firmie już wiedzą, co zrobiłam. Z szefem włącznie. Gdy tylko usadowiłam się za biurkiem, przyszedł do naszego działu.

– No, no, pani Karolino, gratuluję, piękny i odważny gest – uśmiechnął się.

– Chodzi panu o moją nową… hm, fryzurę? – pogładziłam się po głowie.

– Tak. Myślę, że niewiele kobiet zdecydowałoby się na takie poświęcenie. A pani to zrobiła. Jest pani naprawdę niesamowita.

– A tam, od razu niesamowita. To nic takiego. Zrobiłam to dla przyjaciółki. Nie ma o czym mówić – odparłam zmieszana.

– Jest, jest. Dlatego jeszcze raz gratuluję – poklepał mnie po ramieniu i wrócił do siebie.

Po wyjściu szefa w dziale zapanowała kompletna cisza. Po chwili jednak zawrzało. Koleżanki i koledzy otoczyli mnie ciasnym kółkiem.

– O rany, ale numer! Fryzjerka pewnie była zdziwiona, jak usiadłaś w fotelu i kazałaś się ostrzyc na zero – powiedziała Beata.

– Oj była, była. Z pięć razy pytała, czy na pewno tego chcę. Dopiero jak jej wytłumaczyłam, że robię to w geście solidarności z chorą na raka przyjaciółką, to zabrała się do pracy. I nie wzięła ode mnie ani grosza.

– A nie szkoda ci było? Miałaś takie piękne włosy

– Wtedy o tym nie myślałam. A teraz? Pewnie, że tęsknię za swoją blond czupryną. Ale dobro Agaty jest dla mnie ważniejsze. Chciałam, żeby było jej łatwiej pogodzić się ze skutkami ubocznymi chemioterapii, i mam nadzieję, że osiągnęłam swój cel. Za kilka dni bierze pierwszą serię, więc się okaże – uśmiechnęłam się.

Nie rozumiałam tej krytyki

– Na pewno tylko o to ci chodziło? – odezwała się nagle Patrycja.

– A niby o co jeszcze? – zdziwiłam się.

– O popularność na przykład.

– Słucham? Nie rozumiem…

– Taka niedomyślna jesteś? To ci wytłumaczę. Jeszcze trzy dni temu nikt, poza kilkoma znajomymi o tobie nie słyszał. A tu nagle bach, na fejsie pojawia się fotka z tobą i Agatą w roli głównej, opatrzona wzruszającym tekstem. O tym, jak to jesteś cudowna, pomocna i współczująca. Ludzie wpadają w zachwyt, komentują, lajkują, udostępniają. I nagle stajesz się sławna na całą Polskę.

– To nie moja wina, że internet ma taką siłę oddziaływania – zdenerwowałam się.

– Pewnie, że nie twoja. Ale gdybyś rzeczywiście ogoliła głowę tylko z dobrego serca, to byś się tym tak publicznie nie chwaliła.

– To nie ja zrobiłam i wrzuciłam to zdjęcie, tylko Agata! Nie zależy mi na żadnej sławie!

– Tak? To dlaczego jej nie powstrzymałaś? – wtrącił się nagle Marcin. – Mogłaś powiedzieć, że nie zgadzasz się na publikację, że chcesz pozostać anonimowa.

– Mogłam, ale… – zająknęłam się, bo ze zdenerwowania głos mi uwiązł w gardle.

– Ale nie chciałaś – dokończył za mnie. – Patrycja ma rację. Wykorzystałaś sytuację, by zrobić wokół siebie szum. I trzeba przyznać, świetnie ci się to udało. Nie pamiętam, żeby szef przyszedł do kogoś z nas przed pracą z gratulacjami. Tylko patrzeć, jak awans dostaniesz!

– No, i jeszcze telewizja i gazety się zlecą. Już widzę te tytuły: Piękny gest Karoliny W. Bierzmy z niej przykład. Cała Polska goli głowy na łyso – zachichotała Patrycja.

Czułam złość 

Kilka osób ochoczo jej zawtórowało. Poczułam, jak wzbiera we mnie złość. Chciałam im wykrzyczeć, że nie mają racji, ale doszłam do wniosku, że cokolwiek bym powiedziała, i tak mi nie uwierzą. Wzięłam kilka głębokich oddechów, policzyłam do dziesięciu i… zabrałam się do pracy.

– Jak to? Niczego nam już nie opowiesz? – usłyszałam za plecami głos Patrycji.

– Właśnie, chętnie jeszcze posłuchamy o twoim dobrym sercu – zadrwił Marcin.

– Przykro mi, ale nie mogę już z wami dłużej rozmawiać.

– A to dlaczego?

– Bo mi nie wypada. Właśnie uświadomiliście mi, że jestem sławna. A sławy, jak wiadomo, z pospólstwem się nie zadają – odparłam z niewinną minką.

Od tamtej rozmowy Patrycja i Marcin nie wracali już do tematu. Zostawili w spokoju mnie i moją łysą głowę. Nie wiem, czy przemyśleli sprawę i zrozumieli, że zachowali się jak idioci, czy po prostu moja odpowiedź zamknęła im usta. W każdym razie milczą jak zaklęci.

A ja się cieszę, że Agata dzielnie zniosła utratę włosów. Gdy zaczęły jej wypadać pierwsze kosmyki, poszła do fryzjera i ogoliła się na zero… I rzeczywiście wygląda lepiej niż ja.

Czytaj także: „Mąż chciał mieć idealne dziecko, więc je tresował. Nie mogłam już słuchać płaczu córki i odgłosów uderzeń”
„Zakochałam się we własnym bracie i uciekłam od tej miłości. Po latach odkryłam tajemnicę, która złamała mi serce”
 „Żyliśmy pod dyktando teściów, bo dali nam dach nad głową. To była wieczna dieta, modlitwa i celibat”

Redakcja poleca

REKLAMA