„Oddałam mu całą siebie, a on chciał tylko czystego układu za kasę. Gdy przyprowadził do sypialni kolegę, coś we mnie pękło”

smutna dziewczyna fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Po wszystkim nie było leżenia razem w łóżku i tulenia się. On wstał i szybko się ubrał. Więc ja też się ogarnęłam. Nie zaproponował mi prysznica ani niczego do picia. Nawet nie zapytał, czy chcę skorzystać z toalety – tylko sięgnął po portfel”.
/ 20.10.2023 19:15
smutna dziewczyna fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Jakiś czas temu rozstałam się z chłopakiem. Kiedy trochę się pozbierałam, założyłam sobie konto w aplikacji randkowej. Chciałam poznać kogoś na pocieszenie. Poszłam na kilka randek, ale nie zaiskrzyło. A potem dostałam tamtą wiadomość…

„Jesteś piękna. Kiedy zobaczyłem Twoje zdjęcie, zrobiło mi się gorąco. Chciałbym prostego układu: seks za pieniądze. Jeżeli jesteś zainteresowana, spotkajmy się”.

To miał być odwet na facetach

W pierwszej chwili się wściekłam. Jak on śmie! Czy ja wyglądam na prostytutkę?! Chciałam mu odpisać, że nie jestem na sprzedaż, a on jest obleśnym dziadem. Ale w następnej sekundzie pomyślałam, że zabawniej będzie narobić mu nadziei, umówić się z nim, a potem zbluzgać go na żywo i publicznie. Chciałam dać mu nauczkę.

Odpisałam więc, że jestem zainteresowana i możemy się spotkać, żeby omówić szczegóły. Wyobrażałam sobie, jak wylewam mu kawę na spodnie, nazywam go żałosnym dupkiem, a potem odchodzę z dumnie podniesioną głową.

Specjalnie się wyszykowałam na to spotkanie: włożyłam obcisłą bluzeczkę z prześwitującego materiału, bardzo krótką spódniczkę i szpilki. Zrobiłam też mocny, wyzywający makijaż. Niech się ślini na mój widok, niech sobie roi w głowie Bóg wie co. Na darmo, bo będzie się musiał obejść smakiem.

Byłam ciekawa

Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, niż zaplanowałam. Kiedy weszłam do kawiarni, on już na mnie czekał. Wstał i na powitanie pocałował mnie w rękę. Wyglądał sto razy lepiej niż na zdjęciu. Miał prawie dwa metry wzrostu, muskularną sylwetkę i bardzo niebieskie oczy. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. Był dowcipny, szarmancki i inteligentny.

Nie wytrzymałam i zapytałam wprost:

– Dlaczego taki facet jak ty szuka płatnego seksu?

Posłał mi łobuzerski uśmiech. 

– Bo tak jest mi wygodniej. To co, pójdziemy negocjować warunki umowy do mnie? Taka próba… oczywiście płatna – dodał.

To był chamski tekst, ale tylko pokiwałam głową. Był taki nieziemsko seksowny... Podczas jazdy taksówką dopadły mnie jednak wątpliwości. W ogóle go nie znałam, a zamierzałam pójść z nim do łóżka. I to za kasę. Jak… prostytutka. On jakby wyczuł, że się waham. Zaczął delikatnie gładzić mnie po udzie. Nic więcej, ale wystarczyło. To czułe muskanie było jak kusząca obietnica. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułam takiego pożądania. Działało na mnie wszystko: jego zapach, wygląd, dotyk. Pragnęłam go tak, jakbym umierała z głodu.

Seks i nic więcej

Kiedy znaleźliśmy się w jego apartamencie, dosłownie się na siebie rzuciliśmy. Całowaliśmy się, niecierpliwie zrywając z siebie ubrania. Seks był boski, istne trzęsienie ziemi!

Jednak po wszystkim nie było leżenia razem w łóżku, tulenia się, leniwego rozmarzenia. On wstał i szybko się ubrał. Więc ja też się ogarnęłam. Nie zaproponował mi prysznica ani niczego do picia, nawet nie zapytał, czy chcę skorzystać z toalety – tylko sięgnął po portfel. 

– Byłaś naprawdę cudowna – wręczył mi pieniądze.

Wzięłam je, chociaż coś krzyczało we mnie: nie rób tego!

– Musisz już iść – dodał i pocałował mnie w policzek.

Nie odprowadził mnie na postój taksówek. Po prostu zamknął za mną drzwi. Poczułam się jak szmata, i to na własne życzenie. Całował z czułością każdy centymetr mojego ciała, powtarzał, że jestem wspaniała. Ale ostatecznie okazało się, że nie znaczyłam dla niego więcej niż pizza zamówiona przez telefon. Chwila przyjemności, zaspokojenia głodu, i tyle.

Czułam się podle

Chciało mi się płakać ze złości i wstydu, ale powstrzymałam łzy. Postanowiłam, że będę twarda. Przynajmniej czegoś się nauczyłam. Na przykład tego, że nawet najpiękniejszy seks to dla faceta tylko seks.

Pocieszałam się myślą, że jeśli znów się do mnie odezwie, tym razem naprawdę go spławię, w stylu: „Wybacz, ale byłeś tak kiepski w łóżku, że nawet za milion złotych bym tego nie powtórzyła”.

Jednak mijały dni, a on się nie odzywał. To mnie dręczyło. Zamiast o nim zapomnieć, w kółko się zastanawiałam, czemu milczy. Czyżbym była tak kiepska? Ja się naiwnie zauroczyłam, a on… mnie ignorował!

Kiedy w końcu zadzwonił – po ponad dwóch tygodniach! – serce mi waliło jak młotem, ale czułam się na tyle urażona, że odrzuciłam połączenie. Nie odbiorę. Niech spada! Niech mu się nie wydaje, że czekałam.

Po paru sekundach przyszedł SMS: „Rozumiem, że nie możesz teraz rozmawiać. Co powiesz na spotkanie jutro o 18? U mnie. Całuję”.

Pokusa była silniejsza

To jedno słówko… Przywołało wspomnienie jego pocałunków, pełnych żaru uścisków, czułych pieszczot. Jego zniewalająco niebieskich oczu. Jego oszałamiająco podniecającego zapachu. Pokusa, żeby znów z nim to zrobić, była bardzo silna. Walczyło z nią moje słabnące poczucie przyzwoitości. Szanuj się, dziewczyno. Miej swoją dumę. Z drugiej strony… był kochankiem, o jakim się marzy. Tęskniłam za nim.

A może tym razem nie wezmę kasy? Może to go poruszy? Może dotrze do niego, że jest dla mnie kimś więcej? Może się zakocha?

Chwyciłam komórkę i napisałam: „Dobra, jutro o 18. Buziaki”.

Cały dzień przed spotkaniem byłam jak na emocjonalnej huśtawce: na zmianę wpadałam w euforię, to znów w czarną rozpacz.

Weszłam do jego apartamentu zdenerwowana i onieśmielona. On już czekał i od progu pocałował mnie w szyję. Gdy przeszedł mnie dreszcz, zaśmiał się cicho, wyraźnie zadowolony, potem wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. 

Dla niego to był tylko układ

Kiedy po wszystkim podał mi pieniądze, pokręciłam przecząco głową.

– Nie wygłupiaj się – prychnął – Nie ma nic za darmo.

– Ale ja nie chcę kasy. Było mi tak dobrze, że to wystarczy.

– Dziękuję za komplement – uśmiechnął się – ale nie tak się umawialiśmy.

– A nie możemy zmienić zasad?

– Nie. Chcę czystego układu.

– O czystości raczej trudno tu mówić – zauważyłam.

Spoważniał.

– Jeśli coś ci nie pasuje, skończmy to tu i teraz. Nie lubię komplikacji. Jeśli nie chcesz, więcej się nie spotkamy.

– Nie! – chwyciłam banknoty. – Ja tylko żartowałam.

– Grzeczna dziewczynka – pogłaskał mnie po policzku.

Płacił i wymagał

Właśnie w tamtej chwili w pełni świadomie zgodziłam się zostać panienką na telefon. Jego telefon. Zaakceptowałam te warunki, bo inaczej więcej bym go nie zobaczyła. Stałam się niewolnicą toksycznej relacji, a on płacił i wymagał. Czy zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nie płaci mi pieniędzmi, tylko swoim dotykiem, zapachem, pocałunkami, tym, że jest? Nie zdziwiłabym się, gdyby wiedział i celowo to wykorzystywał. Upokarzał, a ja mu na to pozwalałam, zachłannie zbierając okruchy czułości, rzucane tak niedbale jak drobne żebrakowi.

Raz powiedział mi, że mam słodki głos. Innym razem, że kocha całować mój brzuch. Kiedyś włożył mi buty, a ostatnio uczesał mi włosy. Miłe słówka, drobne gesty, lecz dla mnie cenne jak skarb. Rozpamiętywałam je, szukałam w nich ukrytych znaczeń. Łudziłam się, że pod maską cynizmu dojrzewa w nim prawdziwe uczucie do mnie. Okłamywałam się, żeby nie stracić resztek szacunku do samej siebie, żeby wytrzymać kolejne „zadanie”.

Któregoś razu zadzwonił i powiedział:

– Mam ochotę na odmianę. Spotkajmy się w naszej kawiarni. Idź od razu do męskiej ubikacji, zamknij się w kabinie i czekaj na mnie.

Zrobiłam, czego chciał. Potem długo płakałam. Nie rozpoznawałam samej siebie w lustrze. Patrzyłam w swoje odbicie i pytałam: czy to naprawdę ja? Zdolna dziewczyna z dobrego domu? Ukochana córeczka swoich rodziców? Dusza towarzystwa wśród przyjaciół?

To była moja granica

Nikt nie znał mojej tajemnicy. Zbyt się wstydziłam, by komuś powiedzieć, poradzić się. By ktoś mnie powstrzymał. Staczałam się coraz bardziej, bałam się, że nie ma granicy, której dla niego nie przekroczę...

A jednak w końcu przesadził i to położyło kres mojej niewoli. Napisał, żebym do niego przyszła, i gdy posłusznie się stawiłam, na miejscu odkryłam, że nie jest sam. Obok niego stał jakiś facet i taksował mnie wzrokiem – powoli, od góry do dołu, jakby oceniał towar na wystawie.

– Zaprosiłem do zabawy kolegę. Nie masz nic przeciwko? Oczywiście za podwójną stawkę.

Wtedy coś we mnie pękło. A więc tym byłam tylko zabawką, którą można się pobawić i jeszcze bez żalu pożyczyć kumplowi. Trzasnęłam drzwiami i uciekłam. Zmieniłam numer telefonu i skasowałam konto w aplikacji randkowej. Uwolniłam się od niego, zaleczyłam emocjonalne rany, ale już nigdy nie będę taka jak kiedyś. Nie mogę na siebie patrzeć, a moje ciało stało się moim wrogiem. Nie da się romansować ze złem i nie doznać przy tym krzywdy. 

Czytaj także: „Pogardziłam zalotami rolnika, a teraz żałuję. Facet ma willę jak z bajki, ale to nie ja będę tam panią na włościach”
„Brat za namową pazernej żony chciał zagarnąć spadek po rodzicach. Uznał, że skoro nie mam dzieci, powinnam dostać mniej”
 „Mąż twierdzi, że złapałam go na dziecko, a małżeństwo to dla niego więzienie. Wciąż się nie wyszumiał”
 

Redakcja poleca

REKLAMA