„Chciałam pomóc przyjaciółce w potrzebie, a ona bezczelnie to wykorzystała. Traktowała mój dom jak klub towarzyski”

zrezygnowana kobieta fot. iStock by Getty Images, mixetto
Coraz częściej korzystała z moich rzeczy bez pytania, zostawiała bałagan i przestała aktywnie szukać nowego mieszkania. Wieczorami, kiedy chciałam odpocząć, włączała telewizor na cały regulator, nie zważając na to, że potrzebuję ciszy po długim dniu pracy”.
/ 19.08.2024 16:00
zrezygnowana kobieta fot. iStock by Getty Images, mixetto

Jestem niezależną kobietą po trzydziestce i mam swoje mieszkanie w centrum miasta, które jest moją oazą spokoju. Pracuję jako projektantka wnętrz, co pozwala mi na pewną elastyczność i swobodę w zarządzaniu czasem. Moje życie zawodowe jest pełne wyzwań, ale daje mi satysfakcję i możliwość twórczego wyrażania siebie.

Od lat mam grono przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Jedną z nich jest Michalina, z którą znamy się od czasów studiów. Michalina jest typem osoby, która zawsze znajduje się w centrum uwagi, jest pełna energii i optymizmu, choć nie zawsze radzi sobie z problemami życiowymi. 

Ostatnio dowiedziałam się, że przechodzi przez trudny okres – jej związek się rozpadł, straciła pracę, a wynajmowane mieszkanie stało się dla niej za drogie.

Nie mogłam jej odmówić

Kiedy zadzwoniła do mnie z prośbą o pomoc, nie mogłam jej odmówić. Zawsze była dla mnie jak siostra, więc naturalne wydawało mi się, że zaoferuję jej tymczasowe schronienie w moim mieszkaniu. Michalina obiecała, że to tylko na chwilę, że szybko znajdzie nowe mieszkanie i pracę. Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo ta decyzja wpłynie na moje życie.

Pierwsze dni po jej przybyciu były dość spokojne. Przyszła z jedną dużą walizką, uśmiechnięta i pełna wdzięczności.

– Kochana, jesteś wspaniała. Naprawdę, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – powiedziała, obejmując mnie na przywitanie.

– Cieszę się, że mogę ci pomóc. Rozumiem, że masz trudny czas – odpowiedziałam, uśmiechając się. – Rozgość się, to twój dom, dopóki nie znajdziesz czegoś własnego.

Michalina rozpakowała się w moim gościnnym pokoju i już pierwszego wieczoru usiadłyśmy razem przy kolacji, by porozmawiać.

– Już szukam czegoś nowego – zapewniła. – Mam też kilka rozmów kwalifikacyjnych w przyszłym tygodniu, więc mam nadzieję, że szybko stanę na nogi.

– To dobrze, cieszę się, że tak szybko działasz. Ważne, żebyś miała plan – powiedziałam, chcąc dodać jej otuchy.

Codzienne życie z Michaliną początkowo było całkiem przyjemne. Była zorganizowana, uprzejma i starała się nie naruszać mojej przestrzeni. Często razem gotowałyśmy i spędzałyśmy wieczory na oglądaniu filmów. Czułam, że jej obecność dodaje mi energii, a nasze rozmowy były jak powrót do beztroskich czasów studenckich.

Zaczęła się coraz bardziej zadomawiać

Jednak po kilku tygodniach zauważyłam, że Michasia nie mówi już tyle o swoich planach na przyszłość. Wydawała się bardziej zrelaksowana, jakby zaczęła traktować moje mieszkanie jako swoje stałe miejsce zamieszkania. Na początku próbowałam to zignorować, tłumacząc sobie, że może potrzebuje więcej czasu na poukładanie spraw.

– Misia, jak tam poszukiwania mieszkania? – zapytałam pewnego wieczoru, chcąc subtelnie przypomnieć jej o umowie, którą zawarłyśmy na początku.

– No wiesz, to nie takie proste. Wiesz, jak trudno znaleźć coś odpowiedniego w tej okolicy... – odpowiedziała, nie patrząc mi w oczy.

Przez chwilę czułam się zdezorientowana. Wiedziałam, że rynek nieruchomości jest trudny, ale jej ton brzmiał tak, jakby już z góry zakładała, że potrwa to jeszcze długo. Postanowiłam dać jej jeszcze trochę czasu, mając nadzieję, że znajdzie rozwiązanie. Ale w głębi serca zaczynałam czuć pewien niepokój.

Z czasem Michalina zaczęła się coraz bardziej zadomawiać. Jej rzeczy, początkowo schowane w walizce, teraz były rozłożone po całym mieszkaniu. Jej kosmetyki stały na półce w łazience, a ubrania zajmowały sporą część mojej szafy.

Na początku starałam się to ignorować. Mówiłam sobie, że przecież to moja przyjaciółka, że powinnam być wyrozumiała. Ale gdy pewnego dnia wróciłam z pracy i zobaczyłam, że Michalina zorganizowała spotkanie ze znajomymi bez uprzedzenia mnie, poczułam się zlekceważona.

– Miśka, co się dzieje? – zapytałam, próbując zachować spokój. – Dlaczego nie uprzedziłaś mnie o spotkaniu?

– Myślałam, że nie będziesz miała nic przeciwko – odpowiedziała, uśmiechając się niepewnie.

Nie chciałam być niemiła

Zaczęłam dostrzegać, że jej zachowanie stopniowo się zmienia. Coraz częściej korzystała z moich rzeczy bez pytania, zostawiała bałagan i przestała aktywnie szukać nowego mieszkania. Wieczorami, kiedy chciałam odpocząć, włączała telewizor na cały regulator, nie zważając na to, że potrzebuję ciszy po długim dniu pracy.

Pewnego wieczoru, kiedy mój chłopak, przyszedł do mnie na kolację, poruszyliśmy temat Michaliny. Marek zawsze był wspierający i cierpliwy, ale widziałam, że sytuacja z przyjaciółką zaczyna go niepokoić.

– Miśka chyba nie planuje się wyprowadzać. Nie czujesz się wykorzystywana? – zapytał, patrząc na mnie z troską.

– Wiem, ale to moja przyjaciółka. Nie chcę być niemiła. Może potrzebuje więcej czasu – odpowiedziałam, choć w głębi serca czułam, że ma rację.

Marek westchnął i ujął moją dłoń.

– Rozumiem, że chcesz jej pomóc, ale musisz też myśleć o sobie. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś nadużywał twojej gościnności – powiedział delikatnie.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Byłam rozdarta między lojalnością wobec przyjaciółki a własnym poczuciem komfortu i spokoju we własnym domu. Mimo wszystko postanowiłam dać Michalinie jeszcze trochę czasu, licząc, że sytuacja sama się rozwiąże. Jednak z każdym dniem czułam coraz większy ciężar na sercu i niepokój o przyszłość naszej relacji.

Skończyła mi się cierpliwość

Mijały kolejne tygodnie, a sytuacja nie poprawiała się. Przyjaciółka zdawała się całkowicie zasiedzieć w moim mieszkaniu, nie wykazując najmniejszej chęci, by zmienić swoją sytuację. Pewnego dnia, wracając z pracy, zauważyłam, że w salonie leżą porozrzucane ulotki reklamowe różnych sklepów, a Michasia siedzi na kanapie z kubkiem kawy, przeglądając internet na moim laptopie.

– Jak idą poszukiwania nowego mieszkania? – zapytałam, starając się zachować spokojny ton.

– Beznadzieja. Jest tyle ofert, ale żadna nie jest odpowiednia. Chyba jeszcze trochę to potrwa – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od ekranu.

Czułam narastającą frustrację, ale starałam się zachować spokój. Próbowałam zrozumieć jej sytuację, ale moja cierpliwość była na wyczerpaniu. Później tego wieczoru, kiedy znowu przeszukiwała internet bez większego zapału, postanowiłam porozmawiać z Markiem.

– Musisz z nią porozmawiać poważnie – powiedział Marek, kiedy opowiedziałam mu o sytuacji. – To nie jest fair wobec ciebie. Ona ewidentnie nie zamierza się wyprowadzić.

– Masz rację. Wiem, że muszę coś z tym zrobić. Nie mogę dłużej tego ignorować – odpowiedziałam, czując, że nie mam innego wyjścia.

Potrzebowałam więcej przestrzeni

Następnego dnia zdecydowałam się na poważną rozmowę z Michaliną. Kiedy wróciłam do domu, usiadłam z nią w kuchni, gdzie zwykle spędzałyśmy wieczory.

– Miśka, musimy porozmawiać – zaczęłam, próbując ukryć zdenerwowanie. – Zastanawiałaś się już, kiedy będziesz mogła się wyprowadzić? Mówiłaś, że to tylko na chwilę, ale minęło już sporo czasu.

Spojrzała na mnie zaskoczona, a potem szybko odwróciła wzrok.

– Tak, tak... Pracuję nad tym. Ale teraz naprawdę ciężko znaleźć coś na moją kieszeń – odpowiedziała, unikając mojego spojrzenia.

Poczułam, że coś we mnie pęka. Jej odpowiedź była wymijająca i niekonkretna, co tylko potwierdziło moje obawy. Wiedziałam, że muszę być stanowcza, ale bałam się, że nasza przyjaźń może ucierpieć.

– Rozumiem, że to trudne, ale naprawdę musimy znaleźć jakieś rozwiązanie. Moje mieszkanie nie jest duże i potrzebuję swojej przestrzeni. Obiecałaś, że to będzie tylko tymczasowe – powiedziałam, starając się zachować spokój.

Westchnęła i w końcu spojrzała mi w oczy.

– Wiem, że nadużyłam twojej gościnności. Obiecuję, że postaram się znaleźć coś jak najszybciej – odpowiedziała, choć jej ton wciąż brzmiał niepewnie.

Kolejne dni mijały, a sytuacja nie ulegała poprawie. Widziałam, że moje rozmowy z nią nie przynosiły efektów, więc postanowiłam podjąć bardziej stanowcze kroki. Kiedy Michalina wyszła na spotkanie z koleżankami, postanowiłam przeszukać jej pokój, by znaleźć jakiekolwiek dowody na to, że rzeczywiście szuka mieszkania.

Zaczęłam przeglądać jej rzeczy

Weszłam do jej pokoju i zaczęłam przeglądać jej rzeczy. W szufladach znalazłam stosy ubrań, kosmetyków i notatników, ale żadnych dowodów na to, że szuka nowego lokum. W końcu natknęłam się na jej laptop. Wahałam się, czy to zrobić, ale ciekawość zwyciężyła. Otworzyłam laptopa i zobaczyłam, że ostatnie przeglądane strony to głównie portale społecznościowe i strony zakupowe. Żadnych stron z ogłoszeniami o wynajem mieszkań.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Michalina wróciła wcześniej niż się spodziewałam. Szybko zamknęłam laptopa i wyszłam z pokoju, starając się, żeby nie zauważyła mojego zdenerwowania.

– Co się stało? – zapytała, wyczuwając napięcie w moim głosie.

– Wiem, że masz trudny okres, ale naprawdę musisz coś zrobić z tymi poszukiwaniami mieszkania. To nie może trwać wiecznie.

Spojrzała na mnie z wyraźnym zdenerwowaniem.

– Dlaczego jesteś taka natarczywa? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Przecież wiesz, że staram się jak mogę – odpowiedziała, próbując się bronić.

– Naprawdę doceniam naszą przyjaźń, ale czuję, że wykorzystujesz moją gościnność. Nie widzę żadnych dowodów na to, że szukasz nowego mieszkania – powiedziałam stanowczo, choć w środku czułam się okropnie, że muszę to mówić.

Ona zbladła i przez chwilę wyglądała, jakby miała wybuchnąć płaczem. Potem jednak jej twarz stężała i spojrzała na mnie z gniewem.

– Przeglądałaś moje rzeczy? Jak śmiesz?! To moje prywatne sprawy! – krzyknęła.

– Nie miałam innego wyjścia. Nie widziałam, żebyś robiła cokolwiek, by znaleźć nowe miejsce do życia. Musiałam się upewnić – odpowiedziałam, starając się zachować spokój.

– To jest niewiarygodne. Naprawdę myślałam, że mogę na ciebie liczyć, a ty mnie szpiegujesz i oskarżasz. Wiesz co? Może rzeczywiście lepiej będzie, jak znajdę inne miejsce do życia. Nie muszę znosić takiego traktowania – powiedziała, wychodząc z kuchni.

Zostawiła mnie tam, z mieszanymi uczuciami ulgi i winy. To była trudna decyzja, ale wiedziałam, że to jedyny sposób, by odzyskać spokój w swoim własnym domu.

Dałam jej tydzień

Wieczorem usiadłam z nią przy stole w kuchni.

– Michalina – zaczęłam spokojnie. – Wiem, że jesteś w trudnej sytuacji, ale musimy znaleźć rozwiązanie. Daję ci tydzień na znalezienie nowego miejsca do życia. Mam nadzieję, że to wystarczający czas.

Spojrzała na mnie z mieszanymi uczuciami.

– Rozumiem. Przepraszam, że postawiłam cię w takiej sytuacji. Znajdę nowe miejsce – odpowiedziała, choć jej ton wskazywał na to, że była urażona.

Miałam nadzieję, że nasza przyjaźń przetrwa tę próbę i że obie wyjdziemy z tego doświadczenia silniejsze. Tydzień minął szybciej, niż się spodziewałam. Michalina, choć początkowo zraniona, zaczęła aktywnie poszukiwać nowego miejsca do życia.

Każdego dnia wychodziła na spotkania w sprawie mieszkań i przeglądała oferty w internecie. Mimo że czułam się winna za naszą kłótnię, wiedziałam, że musiałam postawić granice dla dobra nas obu.

Pewnego wieczoru, tuż przed końcem tygodnia, przyszła do mnie z wiadomością.

– Ada, znalazłam mieszkanie. Jest małe, ale przytulne. Wprowadzam się jutro – powiedziała, uśmiechając się słabo.

Poczułam ulgę, ale jednocześnie smutek. Wiedziałam, że to koniec pewnego etapu w naszym życiu, które po tym wszystkim wróciło do normy, a ja cieszyłam się spokojem we własnym domu. Mimo trudnych chwil, które przeżyłam, czułam, że nasze relacje są teraz głębsze i bardziej autentyczne.

Ada, 33 lata

Czytaj także:
„Mój mąż zbawiał świat, a ja usychałam z tęsknoty w domu. Dla innych był bohaterem, a dla mnie oschłym władcą”
„Latałam ze ścierą, a mąż się bawił na obozach survivalowych. W końcu postanowiłam skorzystać z życia za jego finanse”
„Zamiast awansować mnie, szef wybrał biurową miernotę. Uważa, że baba nie będzie dobrym kierownikiem”

Redakcja poleca

REKLAMA