Życie potrafi płatać figle – kiedyś obawiałam się, że moja córka Iwona zajdzie w ciążę przed ukończeniem szkoły, a później z utęsknieniem czekałam, aż w końcu zdecyduje się na potomstwo...
Teraz wszystko jest inaczej
Ale ta dzisiejsza młodzież ma jakieś dziwne priorytety, wszystko robią na opak! Najpierw dbają o to, żeby mieć pieniądze, potem szukają miejsca do mieszkania, a kiedy już wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, to nagle się okazuje, że oni jeszcze chcą użyć życia – pozwiedzać trochę, pobawić się, wyszaleć.
W końcu nie mogłam się już powstrzymać i spytałam moją córkę, czy w ogóle jest świadoma istnienia czegoś takiego jak zegar biologiczny. Jej Maciek najprawdopodobniej tego nie dostrzega, faceci tak mają, ale ona z pewnością powinna. Przecież to oczywiste, że wraz z upływem czasu prawdopodobieństwo poczęcia i narodzin zdrowego bobasa spada.
– Zrozumiałam, co masz na myśli – odparła zwięźle Iwona. – Ale mamo, daj nam samym decydować o własnych dzieciach.
Poczułam się nieprzyjemnie, kiedy zachowała się wobec mnie z taką wyższością. Byłabym naprawdę szczęśliwa, jeśli moja mama choć raz okazałaby troskę komuś innemu poza swoim mężem-pijakiem. Ale wiadomo, kto nie przeżył czegoś takiego, ten nie zrozumie czyjejś sytuacji.
Iwona, dla której stale byłam do dyspozycji, nie ma pojęcia, co oznacza doświadczać oziębłości uczuciowej od najbliższych osób. Kto wie, może nawet uważa, że się wtrącam w nieswoje sprawy?
Szczerze mówiąc, to nieprawda – ani jednego słowa nie pisnęłam, kiedy jej Maciek załatwił pracę z zakwaterowaniem gdzieś na Mazurach, mimo że to kawał drogi od domu i mało zawału nie dostałam, jak się tam przenosili.
Co taki stary człowiek jak ja może zrobić, kiedy własna córka daje do zrozumienia, żeby pilnować swoich spraw? Nic innego, tylko wybaczyć i dalej kochać jak głupi.
No cóż, nieraz lepiej schować honor do kieszeni i puścić w niepamięć doznane przykrości – podczas świątecznego śniadania usłyszałam, że w końcu zostanę babcią!
– To wspaniale, Iwonko! – przytuliłam swoją córkę. – To dopiero początek, prawda? Nic nie widać po tobie.
– Dobiega końca szósty miesiąc – powiedziała ze śmiechem, a mnie zatkało.
Trzymać w sekrecie taką nowinę?!
– Wszystko mogło się wydarzyć – wzruszyła ramionami. – A poza tym, jakie to ma znaczenie?
Chyba spostrzegła, że zrobiło mi się przykro, bo od razu dodała, że wolała mi przekazać tę wiadomość twarzą w twarz, a nie przez telefon.
Byłam zaniepokojona, ponieważ dostrzegłam, że Iwonka nadal je niczym wróbelek. Częstowałam ją szyneczką, kawałkami wędzonki, zorganizowałam nawet świeżutki ser od rolnika, jednak ona jedynie skubała to i owo... Okres ciąży to nie moment na zrzucanie kilogramów, w tej sytuacji należy spożywać podwójne porcje! A ten jej Maciej tylko się gapi i ani słowem nie zwróci się do swojej lubej. Sądzi, że bobasek rozwinie się od czułych spojrzeń?!
Ci faceci są kompletnie bezużyteczni. Wiem, co mówię. Z chłopami ciągle to samo… Przypomina mi się, jak mój Stachu szalał z radości, że będziemy mieć córeczkę!
Przynosił mi bukiety, słodkie słówka szeptał – a ledwo co wylądowałam z brzdącem z powrotem w domu, to od razu zwiał do pracy. Niby że pieniądze musi zarabiać! Kiedy w środku nocy mała zanosiła się płaczem, zawsze udawał, że śpi. Pieluch ani razu nie wyprał, bo go odrzucało i miał odruchy wymiotne. Jedyne, w czym dał z siebie wszystko, to popijawy z kumplami.
Kiedy Iwonka skończyła trzy albo cztery latka, zaczął się przydawać. Czytywał jej bajki, brał na wycieczki do kina czy na przechadzkę. Ale czego tu oczekiwać po facetach? Przecież oni totalnie nie mają tej całej oksytocyny, czy jak się to zwie – ten hormon, co sprawia, że kobiety chcą być matkami...
Chciałam zrobić wyprawkę dla dziecka
Naszła mnie ochota, żeby znowu zacząć robić na drutach i przyszykować dla bobaska parę ciuszków.
Zadzwoniłam do Iwonki, żeby się dowiedzieć, czy już się jakoś wstępnie orientują, czy będą mieć chłopczyka, czy dziewczynkę, a ona na to, że wolą mieć niespodziankę. To co, mam teraz szykować dwa komplety pajacyków? Jedne błękitne, a drugie w kolorze różu?
Podsumowując, postanowiłam, że moja córka nie przejdzie z bobasem przez to samo piekło, co ja. W przeciwieństwie do mojej matki, która miała to wszystko gdzieś, zamierzam sprostać wyzwaniu i pojechać do młodych przynajmniej na pierwsze tygodnie po rozwiązaniu ciąży. Wesprę ich w opiece nad maluszkiem, pokażę, jak go myć, jak karmić, w nocy również wstanę do dziecka. Moja córka nie będzie snuła się jak żywy trup – bycie mamą powinno być przyjemnością, a nie katorgą.
Miałam niezachwianą pewność, że moja wiadomość sprawi Iwonce prawdziwą radość. W końcu niewiele kobiet, które niebawem zostaną babciami, jest gotowych porzucić swoje dotychczasowe życie na dłużej i ruszyć w podróż na drugi koniec Polski!
Jednak kiedy przez telefon zakomunikowałam jej, co postanowiłam zrobić, moja córka zareagowała śmiechem.
– Oj mamo, nikt nie wymaga od ciebie aż takich wyrzeczeń! Poradzimy sobie, nie martw się.
Tylko się zirytowałam: gada w ten sposób, bo zielonego pojęcia nie ma, co ją spotka! Wraz z pojawieniem się brzdąca całe życie staje na głowie i wszelkie dotychczasowe zamierzenia idą w zapomnienie. Niezależnie od tego, co Iwona sobie wyobraża, sama na pewno sobie nie poradzi.
– Nie będę sama, tylko z Maćkiem, mamo – wytłumaczyła. – Przez cały miesiąc. On już go niemal odpracował, dostanie wolne bez żadnych kłopotów.
Jeszcze będzie błagać, jeszcze do mnie wróci
Rany, ależ ta moja córeczka łatwowierna! Jednego bobasa jej mało do niańczenia, to jeszcze faceta chce doglądać? I niby w czym on jej pomoże? Dzieciaka nakarmi, po nocy będzie wstawał, a może jeszcze brudne pieluszki będzie wymieniał? Akurat, już to widzę!
– Psycholodzy twierdzą, że to najlepsza opcja – gadała w kółko Iwonka. – W taki sposób rodzice równocześnie poznają maleństwo i nawiązują z nim wyjątkową relację.
No tak, relację… Matko Boska, a ten cały psycholog to własne dzieci posiada? Pewnie ledwo dyplom zdobył i już poucza innych, jak postępować.
– Daj spokój, kotku – wtrąciłam, bo aż przykro się słuchało. – Niech Maciej wraca do pracy, bo pieniędzy zawsze brakuje. Ja wpadnę na te parę tygodni, kobiece wsparcie bardziej ci się przyda niż dwie nieporadne męskie łapy. A na budowanie relacji z bobasem twój małżonek będzie miał jeszcze sporo czasu.
– Mamo, wiem, że nie możesz doczekać się wnusia, ale zrozum, ten pierwszy miesiąc chcielibyśmy spędzić we dwójkę. Potem z wielką radością cię ugościmy.
Miałam wrażenie, że dostałam w twarz
To tak, jakby oznajmiła mi prosto w oczy, że już się dla niej nie liczę – liczy się tylko ona, jej partner i dziecko, którego spodziewa się na tym świecie. A własna matka może wpadać z wizytą tak samo jak reszta ciotek albo znajomi z pracy!
– Nie będę się wpychać tam, gdzie nie jestem mile widziana – odparłam w końcu. – Pojawię się na komunii z upominkami. Myślę, że to najrozsądniejsze wyjście, prawda?
Po tych słowach zakończyłam rozmowę. Naprawdę strasznie mnie boli, że Iwona odrzuca wsparcie własnej matki przez jakieś durne, nowoczesne fanaberie, które jeszcze zemszczą się na niej. Próbowała do mnie oddzwonić, ale zignorowałam telefon. Niech sobie pogada z tym swoim mężulkiem, skoro on jest ważniejszy.
Zofia, 68 lat
Czytaj także:
„Dzieci bez mojej zgody chciały wpakować mnie do domu starców. Myślały, że w wieku 85 lat straciłam prawo głosu”
„Tak niańczyłam syna, że teraz nie chce chodzić do zerówki. Woli się trzymać mojej spódnicy, niż ganiać z kolegami”
„Pojechałam jako opiekunka na zieloną szkołę córki. Tamtej jednej nocy z nauczycielem matematyki nie zapomnę nigdy”