– Aduś, to tam gdzie zwykle. Czekam… – powiedział Sławek.
Nie powinnam tego robić, nie wolno mi, to nielojalność wobec Klary – powtarzałam sobie jak mantrę po każdym jego telefonie, po każdym naszym spotkaniu. Niestety, moje postanowienia gdzieś się ulatniały, kiedy tylko znowu słyszałam głos Sławka. Wtedy momentalnie zapominałam o Klarze, mojej najlepszej przyjaciółce, którą znałam od podstawówki.
Nie wiem nawet, kiedy to się stało
Teraz miałam zerwać naszą przyjaźń, ba, w zasadzie już zerwałam, tyle że Klara jeszcze o tym nie wiedziała. Od trzech miesięcy spotykałam się z jej chłopakiem i nie potrafiłam przestać. Zakochaliśmy się w sobie nie wiadomo kiedy.
Na początku Sławek traktował mnie normalnie, czyli jak kumpelę swojej dziewczyny, ale później zauważyłam, że jakoś dziwnie mi się przygląda. Potem zaczął do mnie dzwonić; a to pod pretekstem porady, co kupić Klarze w prezencie, a to z dylematem, jaki kolor Klara lubi najbardziej.
Te niewinne z pozoru pytania rozwijały się w długie rozmowy – już niekoniecznie o Klarze. Fajnie nam się gadało, mieliśmy zbliżone poglądy na wiele spraw, a czasem wręcz przeciwnie, potrafiliśmy się kłócić do upadłego o jakiś drobiazg. Niemniej pewnie do niczego by nie doszło, gdyby Klara nie wyjechała na jeden semestr na wymianę studencką.
To właśnie po tym, jak odprowadziliśmy ją na lotnisko, Sławek zaproponował:
– Chodźmy do mnie, mam wino. Wypijemy za smutek rozstania.
Zgodziłam się, bo też nie chciałam być sama
Dużo gadaliśmy i chyba wypiłam za dużo. Nie pamiętam już, które z nas zainicjowało pocałunek. Obudziłam się w ramionach Sławka i poczułam, że nie chcę, aby przestał mnie obejmować. Następny dzień spędziliśmy razem. A potem kolejny…
Próbowałam walczyć z tym zauroczeniem, ale raczej z lojalności wobec Klary niż z autentycznego przekonania, że Sławek nie jest dla mnie. On mówił otwarcie, że Klara to pomyłka, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia, ale nic nie mówił, bo nie był pewny moich uczuć.
– Zrozum, Ada, myślałem, że Klara to kobieta dla mnie, że przy niej się ustatkuję. Pociągały mnie jej spokój, opanowanie, przewidywalność. Ale kiedy zobaczyłem ciebie, usłyszałem twój śmiech, poznałem twoją spontaniczność, zrozumiałem, że tak naprawdę wcale nie kocham Klary. Lubię ją, szanuję, podziwiam, podoba mi się jej chłodna uroda, perfekcyjne zadbanie, ale kocham ciebie, rozczochrańcu.
– Ja też cię kocham, ale Klarę również. Jest dla mnie bardzo ważna.
– Ciii… nie dręcz się tym, wszystko się jakoś ułoży – powiedział.
Ukrywaliśmy nasze uczucie przed znajomymi
Baliśmy się, że ktoś może donieść Klarze. Dla ogółu byliśmy kumplami. Ja dla niepoznaki czasem spotykałam się z kolegami z roku, aby potem ze swadą opowiadać o nich Klarze, która martwiła się, że nikogo nie mam. Wieczorami zaś, jak złodziejka, przemykałam się do mieszkania Sławka.
Oboje żyliśmy w zawieszeniu, nie wiedząc, co zrobić.
– Powiedziałeś jej? – zapytałam Sławka, kiedy wychodząc z łazienki, zauważyłam, że zamyka laptopa.
– Czy co powiedziałem?
– No… że my, że ty i ja… – plątałam się, jakby powiedzenie „kochamy się” miało ostatecznie przypieczętować ich rozstanie.
– Nie potrafię – przyznał. – To jakieś takie podłe, nieludzkie zerwać z kim przez Skype’a, gdy jest daleko i właściwie nie może nic zrobić. Poczekajmy, aż wróci, to tylko parę tygodni… – posmutniał, mnie też zrobiło się ciężko na sercu.
Ufała mi, a ja ją skrzywdziłam
Zastanawiałam się, jak to będzie, gdy Klara przyjedzie. Kto ma jej powiedzieć? Ja? On? Oboje? Bo ja też, choć często rozmawiałam z Klarą przez Skype’a, nigdy słowem się nie zająknęłam, że łączy mnie ze Sławkiem coś więcej.
Słuchałam jej entuzjastycznych opowieści o życiu studenckim w Portugalii i marzyłam o tym, by wyznała, że się w kimś zakochała. Ale ona mówiła o swojej tęsknocie za Sławkiem, pytała, jak on znosi rozłąkę, a na koniec zawsze prosiła: „Opiekuj się nim do mojego przyjazdu”. Gdyby wiedziała, jak chętnie spełniam jej życzenie…
Czas powrotu Klary zbliżał się nieubłaganie, a my wciąż nie wiedzieliśmy, jak jej powiedzieć o naszej miłości. Uzgodniliśmy tylko, że trzeba to zrobić delikatnie, aby jak najmniej cierpiała, choć żadne z nas nie miało pojęcia, jak można obwieścić coś takiego bezboleśnie.
Myśleliśmy nawet, żeby po prostu zniknąć, przenieść się na studia do innego miasta, ale po burzliwej dyskusji uznaliśmy, że to zły pomysł. Chcieliśmy choć w tym być uczciwi.
Ostatecznie wypadło fatalnie. Pojechaliśmy po nią na lotnisko i tam, zaraz po powitaniu, wyznaliśmy Klarze prawdę. Nigdy nie zapomnę jej spojrzenia. Jej oczy rozszerzyły się, pociemniały i wypełniły bólem. Niemal namacalnym.
– Życzę wam szczęścia – powiedziała głucho, po czym szarpnęła za rączkę swojej walizki i sztywno jak robot pomaszerowała w kierunku wyjścia.
Żadnych wyzwisk, oskarżeń czy łzawego domagania się wyjaśnień. Cała Klara. Zawsze miała klasę. My jeszcze długo staliśmy w hali, czując się tak, jakby przejechał po nas walec…
Tego lata nie widzieliśmy już Klary
Zaraz po powrocie wyjechała na wakacje, a potem załatwiła sobie przeniesienie na inną uczelnię. Ja i Sławek odetchnęliśmy i już śmielej rozmawialiśmy o przyszłości. Wreszcie nie musieliśmy się kryć z naszą miłością.
Wspólni znajomi spokojnie przyjęli fakt, że teraz jesteśmy parą. No cóż, nie wiedzieli, kiedy i jak to się stało. Pewnie myśleli, że to Klara rzuciła Sławka i dlatego wyjechała, a my nie mieliśmy odwagi, by wyprowadzić ich z błędu. Nie czekaliśmy też długo ze ślubem. Jeszcze tego samego roku powiedzieliśmy sobie „tak” w USC.
Wydawało się, że nic nie zagrozi naszemu szczęściu…
A jednak sama zaczęłam je psuć, gdy po fali euforii nastąpiła refleksja. Tak łatwo zamienił Klarę na mnie. Może wkrótce uzna, że ja także jestem pomyłką? Spotka nową dziewczynę, znowu się zakocha od pierwszego wejrzenia, a ja się dowiem poniewczasie, że to ona jest miłością jego życia.
Stałam się podejrzliwa i zaborcza. Tym bardziej że wraz z małżeństwem ustały romantyczne porywy, a Sławek przestał mnie nieustannie zapewniać o swojej miłości.
Miałam wrażenie, że teraz ja kocham go bardziej niż on mnie, że mu spowszedniałam, że przestał się starać. W każdym jego spóźnieniu, nawet drobnym, dopatrywałam się oszustwa i zdrady. Drobiazgowo wypytywałam, z kim był i gdzie. Miałam pretensje o wyjścia z kumplami i niby przypadkiem pojawiałam się w pubie, gdzie umówił się na piwo, by sprawdzić, czy nie jest to przypadkiem damsko-męskie spotkanie. Obsesyjnie odnotowywałam każdy brak całusa na dzień dobry i brak seksu wieczorem.
Nie wytrzymywałam napięcia i często prowokowałam sprzeczki. Zaczęłam sprawdzać jego komórkę, pocztę, śledzić znajomych na fejsie. Kiedy to odkrył, zrobił mi pierwszą awanturę. Krzyczał, że nie życzy sobie, abym go szpiegowała, mówił coś o zaufaniu, o szacunku… Odtąd awantury powtarzały się cyklicznie, wywoływaliśmy je na zmianę.
W końcu stało się to, czego obawiałam się najbardziej
Po kolejnej awanturze, którą zrobiłam z zazdrości, Sławek wyjął walizkę i zaczął pakować swoje rzeczy.
– Co robisz? – spytałam wystraszona.
– Wyprowadzam się – powiedział ze smutkiem. – Aduś, nie mogę tak żyć…
– Nie wiem – popatrzył na mnie bezradnie. – Wiem tylko, że zakochałem się kiedyś we wspaniałej dziewczynie, której teraz nie lubię…
Czy mamy jeszcze szansę? Nie wiem. Boję się, że to kara. Ponosimy konsekwencje budowania naszego szczęścia kosztem Klary. Naprawdę nie wiem, czy uda mi się uporać z podejrzliwością wynikającą z poczucia winy i braku pewności siebie. Przecież Klara była chodzącym ideałem, a jednak Sławek ją zdradził. Mnie zaś bardzo daleko do ideału.
Bardzo tęsknię za Klarą. Zwłaszcza teraz, gdy potrzebuję jej rozsądku, spokoju i wyważonej rady. Ale nie mam już do niej prawa. Wszystko zniszczyłam. Może gdyby mi wybaczyła… Ale chyba żądam zbyt wiele, chcąc mieć i miłość Sławka, i przyjaźń Klary.
Czytaj także:
„Zaszłam w ciążę w wieku 16 lat. Gdyby nie moja mama, Cecylki prawdopodobnie nie byłoby na świecie...”
„Znalazłem zdjęcia ślubne mamy, ale facet, który wkłada jej obrączkę na palec to nie mój ojciec”
„Córka traktuje mnie jak bankomat, a zięć jak śmiecia. Marzę, by się rozwiodła - wolę jej łzy, niż swoje”