Poinformowałem rodziców, że się rozwodzę. Oboje zareagowali tak, jakbym mówił, że wybieram się na urlop. Żadnego protestu, przekonywania, żebym się zastanowił… Trochę mnie to zdziwiło. Zdawałem sobie sprawę, że Patrycja nie była ulubienicą moich rodziców, ale oni zawsze byli tacy pryncypialni, poukładani życiowo, dlaczego więc zupełnie bez emocji przyjęli tę wiadomość?
Nie wiedziałem kompletnie, jak mam dalej żyć i gdzie się podziać
Szybko jednak przestałem zaprzątać sobie tym głowę, bo musiałem opuścić mieszkanie, które dzieliliśmy z Patrycją. Kupiliśmy je na kredyt, ale to moja żona postanowiła spłacać go do końca i pozostać w naszym tak niedawno uwitym gniazdku.
Rozstanie z Patrycją bardzo mnie rozstroiło. Nie wiedziałem kompletnie, jak mam dalej żyć i gdzie się podziać. Wiedziałem jednak, że nie dam rady pakować się w kolejne pożyczki, a mieszkać z rodzicami nie chciałem. Miałem już własne życie. Wyjście z sytuacji podsunęła mi mama:
– A jakbyś urządził się na strychu? Jest osobne wejście, łazienka, trzeba tylko zrobić porządek, odmalować ściany i…
– No pewnie, że tak zrobię – ucieszyłem się. Wziąłem się za sprzątanie. Niewiarygodne, ile rupieci człowiek jest w stanie uzbierać. Poza kolekcją kuriozalnych sprzętów – starych lamp, bujanego fotela, rozchwianych taboretów i szafek, pełno było kurzu i pajęczyn. Potrzebowałem pomocy. Poprosiłem więc sąsiada, z którym chodziłem do podstawówki.
Przyglądałem się zdjęciom w osłupieniu...
Mirek metodycznie zabrał się do segregowania rzeczy na cztery kupki: na pewno na śmietnik, ewentualnie na śmietnik, do decyzji, na pewno do zatrzymania. W ostatniej kategorii znalazły się wartościowe przedmioty, jak gramofon z tubą, i znalezione przez Mirka albumy ze zdjęciami.
– Twoi staruszkowie pewnie nawet nie wiedzą, że tu są. Zobacz. Zdjęcia z ich ślubu.
– Coś ty! Ślubne zdjęcia mama trzyma w regale. Zresztą znam je na pamięć.
– Co ty gadasz? To przecież twoja mama, a to babcia z dziadkiem, no i ta twoja ciocia, co teraz mieszka w Norwegii. Twój tata tylko niepodobny…
Zajrzałem Mirkowi przez ramię. Rzeczywiście, pół mojej rodziny i krewni, mój kuzyn Wojtek, ciotka Hanka… Zabrałem koledze album i podszedłem do okna w wykuszu. Przyglądałem się zdjęciom w osłupieniu. Bo chociaż moja mama była na pewno moją mamą, to facet, który wkłada jej na palec obrączkę, nie był moim ojcem. Z całą pewnością.
Poza tym rodzice mają zdjęcia ze ślubu kościelnego, a tu ślubu mojej mamie udziela urzędnik. Kim jest ten człowiek i o co tu chodzi?
Mirek zauważył moją konsternację. Domyślił się, że nie miałem pojęcia o całej sprawie. Na głos zaczął się zastanawiać, że może mama już wcześniej była mężatką, tamten gość może umarł albo zginął w jakimś wypadku. W końcu różnie mogło być. Podziękowałem Mirkowi za pomoc. Mimo że była wczesna pora, straciłem ochotę na dalsze porządki.
Czy ten gość na zdjęciach ma coś wspólnego ze mną?
Musiałem jak najprędzej porozmawiać z mamą. Nie wiedziałem tylko, o co ją pytać. Kiedy był ten ślub? Czy… czy ten gość na zdjęciach ma coś wspólnego ze mną? Bo może mój ojciec wcale nie jest moim ojcem…? Czułem, jak pot spływa mi po skroniach i plecach. Byłem tak zdenerwowany, że moje rozstanie z Patrycją wydawało się teraz nic nieznaczącym epizodem.
Wziąłem album pod pachę i zszedłem na dół. Mama gotowała coś w kuchni, mieszała łyżką w garnku i podśpiewywała pod nosem.
– Mamo, czyj to ślub? – pokazałem album trzymany w rękach. Od razu jej twarz zmieniła wyraz.
– Ach, to. No to już wiesz – westchnęła. Zdjęła fartuch i pokazała, żebym usiadł przy stole. Opowiedziała mi historię swojego pierwszego małżeństwa, które trwało niecałe 5 lat. Pewnego dnia on zakochał się w innej, mama poznała mojego ojca, więc się rozstali.
– Tata też wcześniej był żonaty, ale jego żona cierpiała na depresję maniakalną i popełniła samobójstwo… Byli ze sobą niewiele ponad 5 lat.
– Ale dlaczego mi o tym wszystkim nie powiedzieliście?
– Kiedy byłeś mały, nie zrozumiałbyś. Później było coraz trudniej… Zresztą, po co? Obie te historie nie miały z tobą żadnego związku. Kochamy się, jesteśmy dobrą rodziną. Tamte sprawy są już dawno zamknięte – mama mówiła bez emocji.
– To dlatego tak łatwo pogodziliście się z moim rozwodem.
– Sam widzisz, ludzie szukając szczęścia, popełniają błędy…
Czytaj także:
„Straciłam córkę, bo myślałam, że obojętnością i zamkniętymi drzwiami ją ocalę. Zmarła”
„Mąż odszedł do innej przez mój brak czułości i pracoholizm. Nie mogę popełnić tego samego błędu z synami”
„Jestem stary, więc syn - wielki dyrektor - traktuje mnie jak piąte koło u wozu. Obcy stali się moją rodziną”