„Cały rok odkładałam na ferie dla dzieci, a one wyśmiały moje plany. Wolały swój komputer, ale wzięłam je podstępem”

Kobieta matka fot. iStock by Getty Images, Valeriy_G
„– Ferie? – Starszy syn popatrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. – A co, ja dziesięć lat mam? Daj spokój. Spojrzałam z nadzieją na Dawida, ale on nawet nie oderwał wzroku od ekranu. – Nigdzie nie jadę – stwierdził. – Muszę przejść to do końca”.
/ 02.02.2025 22:00
Kobieta matka fot. iStock by Getty Images, Valeriy_G

Odkąd mąż mnie zostawił, całe moje życie skupiło się wokół synów. Zajmowałam się tylko nimi i zawsze dbałam, żeby niczego im nie brakowało. Nie chciałam, by odczuli w jakiś nieprzyjemny sposób fakt, że ojciec zupełnie się na nich wypiął i nie uczestniczy w ich wychowaniu, czego mogliby przecież zazdrościć swoim rówieśnikom. Wolałam kupić im coś, czego naprawdę chcieli, zamiast skupiać się na swoich potrzebach – w końcu byłam dorosła, a miałam tylko ich.

Bardzo kocham swoich synów

Nie szukałam też na siłę nowego partnera. Zrażona do mężczyzn po ich uroczym tatusia, wolałam nie próbować nowego związku, zwłaszcza że przewidywałam, jak może się zakończyć. Starałam się też dobrze poznać zainteresowania chłopców, by być z nimi na bieżąco i by nie czuli się nigdy niezrozumiani.

Wiedziałam, że lubią grać w gry komputerowe, a starszy syn, Kacper, dodatkowo zawzięcie rozwija swoje social media. Obaj też lubili jedną z popularnych rockowych gwiazd. Nie pamiętałam, jak ten wokalista się nazywał, ale kojarzyłam go z wyglądu.

Nie do końca oczywiście orientowałam się w tych sprawach nastolatków, ale nie zabraniałam im siedzieć przed ekranami całymi dniami. Uważałam jednak, że od czasu do czasu powinni się też trochę zaktywizować, skorzystać ze świeżego powietrza i spędzić parę chwil poza domem. Właśnie dlatego zaplanowałam im ferie.

Chciałam dla nich jak najlepiej

Oszczędzałam praktycznie cały rok. Odkładałam pieniądze z wypłaty, odsuwałam w czasie wszystkie wydatki, które tylko dało się przełożyć, by zimą mogli wreszcie pojechać na obóz z prawdziwego zdarzenia.

Koleżanki często opowiadały, jak to ich dzieci szalały z radości na wieść o takich wyjazdach, a mnie robiło się przykro, że moi chłopcy nigdy nie mogli się na żadną taką wycieczkę wybrać. No, nie przelewało nam się. Zwłaszcza że utrzymywałam nas tylko z jednej pensji i marnych alimentów, a z roku na rok coraz więcej rzeczy pochłaniało wszelkie nasze środki.

Udało mi się jednak uzbierać potrzebną sumę i z dumą wpłaciłam zaliczkę za obóz, który miał się odbyć na drugim końcu Polski. Podobała mi się moc gwarantowanych atrakcji i to, że choć na chwilę oderwą się od ekranów. W końcu ile można było psuć sobie oczy? Kacper miał czternaście, a Dawid dwanaście lat. Obaj się rozwijali, potrzebowali ruchu… a nie siedzenia w fotelach czy na kanapie!

Załatwiłam wam obóz zimowy! – oznajmiłam chłopakom z entuzjazmem na półtora miesiąca przed planowanym wyjazdem.

– Obóz? – Kacper nadal klikał coś w telefonie, ale wyraził choć śladowe zainteresowanie tym, co mówię. – Co za obóz? O czym ty mówisz, mamo?

No… na ferie zimowe – przyznałam, wciąż nie tracąc zapału. – Ruszycie się gdzieś wreszcie. Nie będziecie tak siedzieć w tym domu… No ile można, chłopaki!

Nie wiedziałam, co mam zrobić

Ferie? – Starszy syn popatrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. – A co, ja dziesięć lat mam? Mamo, daj mi spokój.

Spojrzałam z nadzieją na Dawida, ale on nawet nie oderwał wzroku od ekranu komputera.

Nigdzie nie jadę – stwierdził w końcu. – Muszę przejść to do końca.

– Ja też nie – zawtórował mu Kacper. – Lepiej to odwołaj.

Popatrzyłam na nich w głębokim oszołomieniu.

Ale ja wpłaciłam już zaliczkę…

– No to się pośpiesz – poradził Kacper tonem znawcy. – Może jeszcze się uda zwrócić. Albo oddadzą chociaż część pieniędzy.

– Aha – przytaknął jego młodszy brat, choć zupełnie nie miał pojęcia, o co chodzi.

Kiedy dzwoniłam do organizatora obozu, byłam kompletnie oszołomiona i załamana. Doszłam do wniosku, że przecież nie zaciągnę ich na miejsce zbiórki siłą, a potem nie będę się tłumaczyć z ich ciągłego naburmuszenia. Skoro nie chcieli… no, nie mogłam ich przecież zmusić. Prawdę mówiąc, myślałam, że choć trochę się ucieszą.

Tak jak podejrzewałam, zaliczka przepadła. A ja nie miałam pojęcia, co zrobić, by dzieciaki choć raz nie spędzały ferii w domu. Przecież chciałam ich dobra.

Znajoma podsunęła mi pewien pomysł

Musiałam poprawić sobie humor, więc wybrałam się później na kawę z koleżanką, Beatą. Kiedy opowiedziałam jej o zachowaniu chłopaków, tylko parsknęła w swoją szklankę.

– A, dzieciaki takie teraz są – mruknęła. – No, ale jak nie chcesz, żeby siedziały cały czas w domu, to może chociaż gdzieś je na trochę wyciągnij?

Skrzywiłam się.

– No niby gdzie? – Spojrzałam na nią z powątpiewaniem. – Dawid musi zaliczać kolejne levele, a Kacper nie przeżyje chwili bez dostępu do internetu.

– A oni nie lubią przypadkiem tego nowego rockowego gwiazdora… czekaj, gdzieś tu mam bilety… – Beata sięgnęła do torebki i wyjęła cztery bilety na koncert. – O, zobacz.

Spojrzałam i rozpoznałam imię i nazwisko muzycznego idola moich synów.

– No… lubią, lubią – zamrugałam. – Skąd ty masz bilety? Ten koncert nie jest aby w czasie ferii? To już pewno wszystko wyprzedane…

Beata wzruszyła ramionami.

– Siostra miała jechać z dzieciakami, ale coś im wyskoczyło w tym czasie – stwierdziła. – Jak chcesz, to weź trzy, dla siebie i chłopców. Ten jeden opchnę komuś po znajomości.

– No tak… – przygryzłam wargę. – Dzięki, ale gdzie ja tam teraz nocleg znajdę? Chociaż na tę chwilę… Też już pewno wszystko pozajmowane.

Znajoma machnęła ręką.

– Mój Mirek ma kumpla, co tam taki pensjonat prowadzi – stwierdziła. – Tuż obok, w takiej małej śmiesznej mieścince. Pewno wszystko zawalone, ale jak Mirek powie, że to dla mojej znajomej, to wykopie i spod ziemi. – Mrugnęła do mnie. – Lubi mnie, ot co.

Bardzo jej podziękowałam, ale nie sądziłam, że rzeczywiście coś załatwi. Tymczasem już dwa dni później zadzwoniła z informacją, że ma dla mnie rezerwację na calutki tydzień.

– O ile jesteś jeszcze zainteresowana – rzuciła. – Tylko decyduj się prędko. Podeślę ci, ile to będzie kosztowało i jak bierzesz, to dam znać Mirkowi.

Całe szczęście, że trochę tej kasy jeszcze uzbierałam i rzeczywiście na ten tydzień starczyło. Teraz pozostawało tylko przekazać nowinę chłopcom.

Bałam się, jak zareagują

Zeszłam ostrożnie do salonu, gdzie Dawid tkwił przed konsolą, a Kacper siedział z nosem w telefonie.

– To… nie chcecie się ruszać z domu na ferie? – zagaiłam.

– Niee! – zawołał natychmiast młodszy z synów.

– Nie ma opcji – poparł go Kacper. – Mam sporo rzeczy do nadgonienia. I trochę filmików do obejrzenia.

– No dobra – mruknęłam. – A na koncert też byście nie chcieli pojechać?

Dawid od razu zaprzeczył, ale Kacper poderwał głowę. Zupełnie jakby coś go tknęło.

– Czekaj, mamo – rzucił. – A na jaki koncert?

– No, tego tam… – Wskazałam na ekran jego telefonu, na którym właśnie wyświetlały się zdjęcia z profilu ich ulubionego artysty. – Ma być w górach…

– …za półtora miesiąca – wszedł mi w słowo. Popatrzył na mnie uważnie. – Na to już dawno nie ma biletów. Wszystkie wyprzedane.

– Aha – Dawid też czuł się w obowiązku dodać coś od siebie.

– Tak? – Uśmiechnęłam się niewinnie i pokazałam bilety, które do tej pory trzymałam za plecami. – To co powiecie na to?

Kacper wytrzeszczył oczy.

– Skąd je masz?!

Ale super! – krzyknął Dawid, zupełnie zapominając o grze. – Ale pojedziemy, mamo? Na pewno?

Zaśmiałam się.

– Na pewno – obiecałam. – Pod warunkiem, że spędzimy tam miło tydzień razem. Już wzięłam urlop, więc żadnych wykrętów!

Wyszło lepiej, niż sądziłam

Ferie w górach to był strzał w dziesiątkę. Chłopcy co prawda trochę z początku marudzili, ale koniec końców, bardzo im się podobało. Chodziliśmy na narty, trochę zwiedzaliśmy, wzięliśmy też udział w miejscowej grze terenowej. No, nie ukrywam, że największym hitem był oczywiście koncert. Dawno nie widziałam ich obu tak zadowolonych. Widzę też, że ruch i świeże powietrze nieźle im posłużyło.

A przez cały pobyt w górach ani razu nie zawiesili się dłużej przy żadnym ekranie. Mam nadzieję, że wreszcie zrozumieli, że istnieje też coś poza wirtualnym światem. Muszę koniecznie pamiętać, żeby kupić Beacie jakieś naprawdę dobre perfumy, bo zdecydowanie jej się należy za to, co dla mnie zrobiła.

Alicja, 39 lat

Czytaj także:
„Pojechałam na ferie ze sprzętem na narty, a wróciłam z trumną męża. Z ośnieżonego stoku zjechał wtedy po raz ostatni”
„Córka z ferii wróciła z brzuchem. Nie chce nam powiedzieć, kto jest ojcem i myśli, że uwierzymy w niepokalane poczęcie”
„Ja wychowywałam syna, a były mąż go ciągle rozpieszczał. Smarkacz wolał tatusia, bo nic mu nie kazał”

Redakcja poleca

REKLAMA