„Żyłam jak w pensjonacie z nadzorem. Nie miałam cienia prywatności, nawet gdy odchowałam dzieci i pozbyłam się męża”

Przemęczona kobieta fot. Adobe Stock, ty
„Pewnie w piekle jest specjalne miejsce dla babć, które okłamują wnuki. Prawda jest taka, że bardzo kocham Kubusia i moje dzieci, ale nie mogłam się już doczekać tego momentu, kiedy wreszcie po raz pierwszy w życiu zacznę mieszkać sama”.
/ 12.12.2021 05:01
Przemęczona kobieta fot. Adobe Stock, ty

Pa pa, szkoda, że już jedziecie – pomachałam Kubusiowi z okna. Pewnie w piekle jest specjalne miejsce dla babć, które okłamują wnuki. Prawda jest taka, że bardzo kocham mojego wnuka i moje dzieci, ale nie mogłam się już doczekać tego momentu, kiedy wreszcie po raz pierwszy w życiu zacznę mieszkać sama.

Ten wyczekany moment miał nastąpić już pół roku temu. Basia, moja młodsza córka, na dobre wyprowadziła się do Poznania. Dostała tam pracę i razem ze swoim chłopakiem wynajęli mieszkanie. „No tylko jakiś okropny pech może sprawić, że jeszcze do mnie wróci” – pomyślałam. W złą godzinę… Następnego dnia wieczorem zadzwoniła Magda, moja pierworodna.

– Mamo? Przyjeżdżamy za chwilę. Nie mamy gdzie mieszkać… – głos Magdy brzmiał w słuchawce dość histerycznie.

– Córeczko, uspokój się, co się stało?

– Pożar. Był pożar… Nie, nie u nas, w mieszkaniu piętro wyżej, ale nasze jest kompletnie zalane. Wyszliśmy tylko do znajomych… Na razie nawet nie wolno nam wejść do środka. Będziemy zaraz, Kuba powinien się już położyć. Mam nadzieję, że masz zapasowe szczoteczki do zębów.

Ciasny pokój w mieszkanku dzieliłam z bratem

Z mieszkania niewiele dało się uratować. Ubrania, książki  – wszystko zalane chemią i cuchnące spalenizną. Na szczęście sąsiedzi byli ubezpieczeni, więc było z czego wyremontować mieszkanie.
Zajęło to pół roku. Przez ten czas Magda z Jackiem i Kubą mieszkali u mnie. Córka z zięciem w jej dawnym pokoju, wnuczek u Basi. Fajnie było mieć Kubusia w domu, ale ja tak marzyłam o samodzielnym mieszkaniu…

Przez całe życie nie mieszkałam sama. Najpierw z rodzicami i bratem. Mieszkaliśmy w pegeerowskim bloku. Nawet nie miałam swojego pokoju. W dzielonej z Jurkiem klitce stało piętrowe łóżko. On spał na górze, ja na dole. O bałagan w pokoju wybuchały ciągłe awantury. Ja wrzeszczałam na Jurka, on na mnie, a rodzice na nas oboje. Odstawiony rano w pośpiechu do zlewu kubek wywoływał wściekłość ojca.

– Masz dwie ręce, dlaczego mam zmywać za ciebie?! – żołądkował się.

Tłumaczyłam, że nie musi, że bym go umyła po powrocie ze szkoły.

– Jasne, może wstawimy do kuchni osobną szafę na twoje brudy – burczał.

Wyobrażałam sobie, jak to będzie wspaniale, kiedy w końcu zamieszkam sama. I nikt mi nie będzie mówił, o której mam zmywać. A potem trafiłam z deszczu pod rynnę. Wyjechałam do technikum do miasta, w którym nie było internatu. Z koleżanką z klasy zamieszkałyśmy na stancji u pani Małgorzaty. Aśka była straszną współlokatorką, ale nasza gospodyni była jeszcze gorsza. Do domu na weekendy i święta wracałam z ulgą – kto by pomyślał?

Odliczałam dni do końca szkoły, wyobrażając sobie, że po maturze znajdę pracę w mieście, wynajmę mieszkanie i wreszcie będę żyć po swojemu. Nic z tego. W czwartej klasie poznałam Krzyśka. Był starszym bratem koleżanki z klasy. Pracował jako tokarz, dobrze zarabiał. I jeszcze lepiej wyglądał. Wysoki, dobrze zbudowany, z burzą jasnych loków. Zakochałam się. I to z wzajemnością.

Po mojej studniówce Krzysiek zabrał mnie do hotelu. Jeszcze rok wcześniej wydawało mi się, że jestem porządną dziewczyną i na pewno nie pójdę z facetem do łóżka przed ślubem, ale dawno o tym zapomniałam. Nie mogłam się doczekać tej pierwszej nocy. Było  wspaniale, ale nie bez konsekwencji. Do matury przystąpiłam już z Magdą w brzuchu. Wiem, że to dziwna rzecz, o jakiej można pomyśleć przed ołtarzem, ale zaraz po „dopóki śmierć nas nie rozłączy” przyszło mi do głowy, że teraz to sama pomieszkam ewentualnie dopiero jako wdowa…

Krzysiek był dobrym mężem i tatą. Przez jakieś 12 lat

Najpierw zamieszkaliśmy z jego rodzicami. Było trochę jak na stancji (teściowa chodziła za mną krok w krok i wyczekiwała każdej okazji, żeby mi wytknąć, co źle zrobiłam), ale wytrzymałam, bo wiedziałam, że to tylko chwilowe rozwiązanie.

Magdę ze szpitala zawieźliśmy już do nowego mieszkania. Dwa pokoje w niedużym, nowym bloku. W pobliżu był duży park i przedszkole. Lubiłam to nasze mieszkanko. Ale kiedy pięć lat później na świat przyszła Basia, zrobiło się ciasno. Zdecydowaliśmy się wziąć kredyt i kupić dom. No może raczej domek, ale najważniejsze, że każda z córek dostała pokój, my sypialnię, mieliśmy podwórko i jeszcze znalazło się miejsce na ogródek warzywny.

W kuchni miałam wielkie okno, przez które patrzyłam na dziewczynki i ich koleżanki bawiące się na podwórku. Krzysiek zbudował dla córek  huśtawkę i domek na drzewie – dlatego zawsze było u nas pełno dzieciaków z okolicy. Byłam panią we własnym domu i byłam szczęśliwa.

Najpierw leniuchowałam, potem sprzątałam

Sielanka nie trwała długo. Dwa lata po przeprowadzce Krzysiek nas zostawił. O tym, że się z kimś spotyka, dowiedziałam się dopiero, gdy mi oświadczył, że lada chwila znowu zostanie ojcem.

– To będzie syn – powiedział, jakby to coś tłumaczyło.

Dziewczynki widywał rzadko. Kiedy raz zabrał je na tygodniowe wakacje, miałam swoją namiastkę samotnego mieszkania. Pamiętam, że pierwszego wieczoru czułam się dziwnie – zjadłam kolację na kanapie, nalałam sobie wina, włączyłam telewizję. Na dobre dotarło do mnie, że jestem sama, dopiero rano. Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. 10.15! Nie pamiętałam, kiedy ostatnio tyle spałam. Nie zamierzałam się zrywać. Zrobiłam sobie kawę, zgarnęłam z półki jakąś książkę i wróciłam do łóżka. Leniuchowałam kilka godzin. A potem zabrałam się za sprzątanie. Ale nie takie jak zawsze. Włączyłam radio na full i w samej koszulce tańczyłam z mopem po domu jak te szczęśliwie gospodynie domowe z reklamy Ajaxa!

„Hm. To jest ta dobra strona rozwodu. Jak Krzysiek będzie zabierał dziewczynki, ja będę mieć wolne” – ucieszyłam się. Nic z tego. Bo tych pierwszych wakacjach były mąż poinformował mnie, że trójka dzieci to dla jego nowej żony za dużo i że już nie będzie mógł zabierać córek na wakacje. Zrobiłam coś, co nigdy mi nawet wcześniej nie przyszło do głowy – pokazałam mu środkowy palec.

Magda wyprowadziła się pięć lat temu. Wyszła za mąż i zamieszkała na nowym osiedlu kwadrans drogi ode mnie. „No to teraz już tylko Baśka na studia… i wreszcie” – ucieszyłam się. Ale Basia miała inne plany. Po maturze postanowiła najpierw trochę zarobić. Samodzielność finansowa spodobała jej się na tyle, że studiować zaczęła zaocznie. Przez kolejne lata Magda też ciągle była u mnie. Gdy urodził się Kubuś, uznała, że z małym dzieckiem lepiej jej będzie w domu z ogródkiem. Pomieszkiwała u mnie w tygodniu, na noc wpadał Jacek. Na dobre wyprowadzili się dwa lata temu – gdy Kubuś poszedł do przedszkola. Żeby wrócić po tym okropnym pożarze…

Kiedy samochód Magdy i Jacka zniknął za rogiem, opadłam na kanapę. Przez dwa dni nie sprzątałam,  nie gotowałam, nie zmywałam. A kiedy już się nacieszyłam wolnością, zabrałam się do przemeblowywania. Powynosiłam do piwnicy to, co zostało w pokojach córek. W pokoju Basi  z widokiem na ogród urządziłam sobie gabinet. Tu będę porządkować fotografie i pamiątki. Chciałam każdej córce zrobić piękny album. Pokój Magdy zamieniłam na gościnny. 

Po 53 latach w końcu mieszkam sama. I jest mi z tym bardzo dobrze.

PS Z ostatniej chwili. Przedostatnie zdanie już nie jest prawdziwe. Od kilku dni mam sublokatora. Ma cztery łapy, czarną sierść i wielkie brązowe oczy. Lucek – tak go nazwałam – wprowadził się do mnie sam. Pojawił się nie wiadomo skąd i zaczął spędzać całe dnie przed moją furtką. Myślałam, że wróci do domu, ale nie. W końcu go wpuściłam. Jak gdyby nigdy nic wszedł na werandę i wskoczył na fotel. No i teraz mieszkamy razem.

Czytaj także:
„Bartek traktował mnie jak panią na telefon i nie poświęcał mi czasu. Okazało się, że jest wdowcem i ma małą córeczkę”
„Byłam narkomanką. Zrozumiałam, że jestem na dnie, kiedy pobiłam matkę, która nie chciała mi dać pieniędzy na prochy”
„Wyszłam za mąż dla pieniędzy. Mąż mnie i naszej córki nie kochał. On chciał tylko zrobić na złość byłej dziewczynie”

Redakcja poleca

REKLAMA