„Całe życie pomiatałem siostrą, którą obwiniałem o rozwód rodziców. Teraz chcę się pogodzić. Tylko czy nie jest za późno?”

mężczyzna, który chce się pogodzić z siostrą fot. Adobe Stock, Yura Yarema
„– Ja się nie prosiłem o siostrę i powinnaś sobie z tego zdawać sprawę – oznajmiłem bez ogródek. – Ojciec mnie zostawił, mnie i mamę, bo ty się miałaś urodzić. Po prostu sobie poszedł. Ty z nim byłaś na co dzień. Dla mnie nie znalazł nawet dwóch dni, żeby gdzieś wyjechać, pogadać. Zabrałaś mi wszystko, rozumiesz?”.
/ 03.04.2023 08:30
mężczyzna, który chce się pogodzić z siostrą fot. Adobe Stock, Yura Yarema

Niewiele pamiętam z czasów, gdy rodzice się rozwodzili, jedynie urywki, jakby kadry z filmu. Nic dziwnego. Miałem wtedy zaledwie pięć lat. Sprzed ich rozwodu kojarzę głównie kłótnie i awantury oraz zapłakaną twarz mamy. I to, że z kochającej i ciepłej w jednej chwili potrafiła się zmienić w zdenerwowaną i krzyczącą. Po rozwodzie nagle przestała mieć dla mnie czas i cierpliwość. Całymi dniami siedziała w kuchni, paliła papierosy i nie odzywała się do mnie. Najbardziej zaś pamiętam poczucie winy. Nic nie rozumiałem i miałem wrażenie, że to na mnie jest zła, bo coś źle zrobiłem.

Tym bardziej że tata pewnego dnia po prostu zniknął z mojego życia. Może i rozmawiał ze mną, może coś tłumaczył, ale jeżeli tak, to na tyle nieudolnie, że tego nie zapamiętałem. Potem już go nie było, pojawiał się tylko w weekendy. Czekałem na niego, miałem nadzieję, że pogramy w coś, pobawimy się samochodzikami albo pójdziemy na boisko. Owszem, czasem zabierał mnie na spacer, potem na lody, ale zawsze sprawiał wrażenie, jakby gdzieś się spieszył. Dziś nienawidzę lodów – kojarzą mi się z tatą patrzącym na zegarek. Jadłem je i wiedziałem, że jak tylko skończę, to on znowu zniknie na długie dni. Dlatego przeciągałem to jedzenie do granic możliwości, aż lody zupełnie się rozpuszczały i były obrzydliwe...

Nie wiem, kiedy poznałem prawdę – to kolejny kadr w mojej pamięci, ale nie potrafię umiejscowić go w czasie. Po prostu pewnego dnia pojawiła się świadomość, że tata odszedł, bo wolał inną rodzinę, chciał być ze swoją córką, moją siostrą, a nie ze mną. Zapewne mama nie przekazała mi tej informacji zbyt delikatnie, bo właśnie tak to pamiętam – szok, że mam siostrę, żal, że tata woli ją niż mnie i złość, bo mi go odebrała. A dowiedziałem się o tym tylko dlatego, że któregoś dnia tata zdecydował się zapoznać mnie ze swoją nową rodziną.

Znienawidziłem ją od razu. I tę kobietę, która szczebiotała nade mną, próbując zmusić mnie do uśmiechu i zjedzenia ciasteczek, i tę małą siostrę, która nic mnie nie obchodziła, a która patrzyła na mnie z wysokiego stołeczka okrągłymi oczami i waliła łyżeczką w stół. Tak zapamiętałem moją pierwszą wizytę, więc pewnie Aśka miała wtedy z pół roku, skoro już sama siedziała. Nie wiem, dlaczego tata wcześniej mnie z nimi nie poznał, nigdy go o to nie pytałem.

Musiałem chodzić do jego nowego domu

Od tamtego czasu chodziłem do nich co tydzień lub dwa. Zawsze odbywało się to w ten sam sposób – tata przyjeżdżał po mnie, zabierał mnie na spacer albo do kina, potem na te cholerne lody – i do nich do domu. Nigdy nie zostawałem tam na noc. Może tego nie proponowali, a może po prostu mama się nie zgadzała. Ja na początku nawet tego chciałem. Nie tyle zasypiania w obcym domu, ile tego, że któregoś wieczoru tata usiądzie przy mnie i poczyta mi książkę. Ale nigdy do tego nie doszło.

Marzyłem też o wspólnych wakacjach. Kiedyś robiliśmy z mamą porządek w albumie, bo potrzebowałem do szkoły swoich zdjęć w wczesnego dzieciństwa i znalazłem kilka fotek, jak z tatą gram w piłkę na plaży albo łapiemy ryby. Kompletnie tego nie pamiętałem, ale oglądając te zdjęcia wyobraziłem sobie, że znowu jesteśmy razem i we dwóch siedzimy na pomoście i gadamy…

Tata nie chciał mnie nigdzie zabierać. Wyjechaliśmy tylko raz, na kilka dni, gdzieś na wieś. Nudziłem się tam jak mops, chodziłem z kąta w kąt i byłem nieustannie przeganiany przez babcię Asi. To moja siostra była na pierwszym planie, tak jak zawsze. Musiałem jej pilnować, żeby sobie krzywdy nie zrobiła, a jak się zbuntowałem i wpadła w kałużę, to tata na mnie nakrzyczał. Nie miał dla mnie czasu, zajmował się tylko nią. No dobra, ognisko zrobiliśmy i siedzieliśmy wtedy tylko we dwójkę, ale mnie to nie usatysfakcjonowało.

Dorastałem i wraz z wiekiem rozwijały się we mnie sprzeczne uczucia. Nienawiść do siostry, żal do ojca i ogromna tęsknota za nim. Trochę się tego wstydzę, ale wyobrażałem sobie, że tamta rodzina gdzieś znika i znów mam tatę tylko dla siebie. Nawet nie wiem, czy marzyłem, że tata wraca do nas – raczej nie, mamy w tych marzeniach nie było.

Mama, prawdę mówiąc, nie ułatwiała mi tego wszystkiego. Myślę, że zdrada taty i rozwód ją zmieniłyW każdy razie ja pamiętam ją jako osobę zgorzkniałą i apodyktyczną. Nigdy już nie ułożyła sobie życia, nie poznała nikogo, z nikim się nie związała. I chyba nigdy nie zapomniała i nie wybaczyła tacie – gdy o nim mówiła, to zawsze z nienawiścią i z żalem. Nigdy nie chciała też słuchać moich opowieści o tamtej kobiecie i jej córce. Pewnie dlatego ja nie uważałem jej za swoją prawdziwą siostrę.

A ona, jak na złość, była we mnie wpatrzona jak w obrazek. Kiedy tylko się pojawiałem, zaraz mnie dopadała i chciała się ze mną bawić. Zawsze zostawiała też dla mnie cukierki z przedszkola, dzieliła się deserem i rysowała laurki. Jednak mnie to wcale nie rozczulało – raczej wkurzało. I najwyraźniej wcale się z tym nie ukrywałem, bo pamiętam, jak tata kiedyś ze mną o tym rozmawiał.

Gdyby nie ona, nigdy by od nas nie odszedł

– Słuchaj, wiem, że Asia jest mała i może cię denerwować, ale ona cię uwielbia – powiedział mi, gdy siedzieliśmy w lodziarni (znowu!). – Jesteś jej starszym bratem i cię potrzebuje. Z czasem, jak będzie starsza, na pewno łatwiej się dogadacie. Ale spróbuj czasami być dla niej miły.

– Ale ja nie chciałem młodszej siostry – powiedziałem mu wtedy.

– Wiem, każdy woli starszego brata, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu – tata uśmiechnął się do mnie. – Zobaczysz, młodsza siostra też jest fajna. Kiedyś będziesz się cieszył, że jest z ciebie dumna, ufa ci i cię uwielbia. A ty będziesz jej bronił.

Nie chciałem siostry – powtórzyłem, robiąc naburmuszoną minę.

Oczywiście chodziło mi o to, że nie chciałem ani jej ani żadnego innego rodzeństwa. Bo przecież przez to wszystko się rozpadło. Ale wtedy nie umiałem tacie tego wyjaśnić. Zrobiłem to dużo później. Kończyłem właśnie gimnazjum, Asia miała urodziny. Nie chciałem przyjść, w ogóle mnie to nie interesowało. A ta gówniara oczywiście uparła się, że muszę być i nie chciała spotkać się z żadną babcią czy ciocią jeżeli mnie nie będzie. Miałem wtedy 15 lat i dobrze wiedziałem, o co mi chodzi. Nie miałem żadnych skrupułów, żeby powiedzieć tacie prawdę prosto w oczy.

– Nie obchodzą mnie te urodziny i nie mam obowiązku na nich być – wypaliłem. – Nie obchodzi mnie, że Aśka będzie rozczarowana.

– Ależ synu, przecież to twoja siostra – tata był wyraźnie zaskoczony. Musiał być ślepy, jeżeli do tej pory nie zauważył, co się ze mną dzieje! Albo go to nie interesowało.

– To nie jest moja siostra – wkurzyłem się. – Czy do ciebie nie dociera, że ja się o nią nie prosiłem? Że jej nienawidzę? Gdyby nie ona, to nie odszedłbyś od nas!

– To nie tak – powiedział zszokowany moim wybuchem. – Między mną i mamą od dawna się nie układało. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale my zwyczajnie nie pasowaliśmy do siebie. Być może, gdybym nie poznał Kaśki, to jakoś bym trwał w tym związku, ale...

– No właśnie – przerwałem mu. – O to mi chodzi. Ludzie mają w związkach różne kryzysy, ale sobie z tym radzą. A ty uciekłeś!

To była moja pierwsza, tak ostra i szczera rozmowa z ojcem, ale nie ostatnia. On uparcie próbował mnie przekonać, żebym był dla Aśki milszy, ja mu powtarzałem, że ona mnie w ogóle nie interesuje.

Sprawiało mi radość patrzenie, jak cierpi

Dorosłem, skończyłem 18 lat, poszedłem na studia. Na różne sprawy zacząłem inaczej patrzeć. Zrozumiałem, że może tata miał trochę w racji w tym, co mówił. Podpytałem mamę, jak się między nimi układało i uczciwie przyznała, że tak sobie. Ale nie zmieniłem zdania w kwestii Aśki.

Byłem na czwartym roku, kiedy Aśka – wtedy zbuntowana nastolatka – zadzwoniła i poprosiła o spotkanie. Rzadko się widywaliśmy, bo ja odmawiałem wizyt u nich w domu, godząc się tylko na sporadyczne, z okazji świąt czy imienin taty. Ale Aśka nadal mnie uwielbiała i traktowała jak ukochanego starszego brata.

– Czy możesz się ze mną spotkać na mieście? – zapytała obcesowo.

– A po co? – nie miałem na to najmniejszej ochoty i wcale nie zamierzałem tego ukrywać.

– Proszę. To ważne. Naprawdę. Mam pewien problem, poważny… i tylko ty możesz mi pomóc.

Zgodziłem się chyba bardziej z ciekawości, bo prawdę powiedziawszy, w ogóle się tym nie przejąłem. Umówiliśmy się w kawiarni. Przyszła odmalowana i odpicowana – wyglądała jak stara malutka.

– Dzięki – powiedziała, siadając przy stoliku i wyciągając fajki. – Weźmiesz mi dużą kawę?

– Ty masz interes do mnie, nie ja do ciebie – wzruszyłem ramionami. – Sama sobie weź.

– Ale jesteś – chciała się obrazić, ale chyba wyczuła, że nie może przeciągać struny. – No dobra. Słuchaj, chcę jechać ze swoim chłopakiem pod namiot, ale starzy mnie nie puszczają. Więc powiem, że jadę z tobą. Wtedy się zgodzą.

– Zwariowałaś? – spojrzałem na nią szczerze zdziwiony. – A niby dlaczego miałbym na to pójść?

– A co ci szkodzi? – wzruszyła ramionami. – Zgódź się, proszę. W końcu jestem twoją siostrą

– Z czego wcale nie jestem zadowolony – spojrzałem na nią z pogardą.

Pewnie powinienem był się powstrzymać, ale sprawiało mi przyjemność patrzenie, jak ją ranię, jak w jej oczach zbierają się łzy.

– Ja się nie prosiłem o siostrę i powinnaś sobie z tego zdawać sprawę – dodałem bez ogródek.

– Ale… Jak to? – nie zrozumiała.

Było jej przykro, widziałem to wyraźnie, ale to mnie jeszcze bardziej nakręcało. Ciągnąłem więc:

– A co ty sobie myślisz? Ojciec mnie zostawił, mnie i mamę, bo ty się miałaś urodzić. Po prostu sobie poszedł. Ty z nim byłaś na co dzień. Dla mnie nie znalazł nawet dwóch dni, żeby gdzieś wyjechać, pogadać. Ty zawsze byłaś najważniejsza. Matka się przez niego załamała. Jakie ja miałem życie? Codzienność z samotną, sfrustrowaną kobietą na skraju depresji, a weekendy w obcym domu, gdzie musiałem patrzeć na wasze szczęście. Zabrałaś mi wszystko, rozumiesz?

– Nie mów tak – była wyraźnie przestraszona. – Przecież to nie moja wina, ja nic nie zrobiłam…

– Ty może i nie, ale przez ciebie to się stało. Chyba nie sądzisz, że jesteś moją ukochaną siostrzyczką?

Nie oszczędzałem jej. Siedziała naprzeciwko mnie i wyglądała dziwnie. Była wymalowana i wypindrzona, ale po tym, co usłyszała, gdzieś zniknęła jej pewność siebie.

Chyba przejęła się tym, co jej powiedziałem

Teraz widziałem małą, zagubioną, przestraszoną dziewczynkę w stroju dorosłej osoby. Nie pasowało jej to i wcale nie dziwiłem się ojcu i Kaśce, że nie chcą jej puścić pod ten namiot. Powinienem gówniarze powiedzieć, że jej to nie pasuje, żeby zmyła z siebie te barwy wojenne i ubrała się jak człowiek, ale nie powiedziałem. W ogóle nie chciało mi się z nią gadać. Co mnie ona obchodziła?

Tamtego dnia Aśka wybiegła z kawiarni bez słowa. Podejrzewam, że rozryczała się zaraz za rogiem, ale prawdę mówiąc, nie żałowałem jej ani trochę. Byłem z siebie zadowolony. Zakrzepłem jakoś w tej swojej nienawiści, w tym żalu. Kilka dni później zadzwonił ojciec i powiedział, że Aśka uciekła z domu.

– No i co z tego? – burknąłem.

– To twoja siostra – oznajmił z naciskiem, słychać było, że jest zdenerwowany. – Nie wiem, co robić. Od kilku dni zachowywała się dziwnie. Może przez to, że nie zgodziliśmy się na jej wyjazd z chłopakiem pod namiot… Ale to chyba coś innego… Nic ci nie mówiła? – zapytał.

– Przecież ja się z nią nie spotykam, to jak mi miała mówić? – skłamałem.

Od kilku dni… To pewnie po tej rozmowie ze mną. No tak, moje słowa musiały ją zaboleć.

I wtedy po raz pierwszy się przejąłem. Bo nagle uzmysłowiłem sobie, że gówniara jest w okropnym wieku. Nastolatki często podejmują przecież durne decyzje z błahego powodu. Mało to się słyszy o próbach samobójczych, bo jedna z drugą się pokłóciły albo ktoś je skrytykował? A ja Aśce zburzyłem cały świat. Obarczyłem ją winą za wszystko złe, co mnie spotkało. I wreszcie musiałem uczciwie przyznać przed samym sobą, że to nie było do końca słuszne.

– Nie mam pojęcia, gdzie ona może być – powiedziałem łagodniej. – Nie znam jej koleżanek, ale może któraś coś wie? Podzwoń, popytaj…

Aśka odnalazła się po trzech dniach. Faktycznie siedziała u koleżanki, tyle że nie w domu, a na działce. Podobno miała zamiar rzucić szkołę, na dobre wynieść się od rodziców i zacząć samodzielne życie. Dorosłe. Dobrze, że na tych działkach był monitoring i ochronę zaniepokoił widok drobnej nastolatki, która sama pęta się po działkach po zmroku. Przyjechali i ją zgarnęli. Na szczęście, było jeszcze w miarę ciepło i nie zdążyła na tych działkach zmarznąć.

Nie chciała nikomu powiedzieć, dlaczego uciekła ani jakie miała plany. Mogłem się domyślać, że chodziło o to, co jej powiedziałem. Ona naprawdę wcześniej wierzyła, że może na mnie polegać, bo jestem jej starszym bratem. Poza tym rozbiłem w pył obraz idealnego tatusia, jaki stworzyła w swojej głowie. Dla nastolatki to mogło być zdecydowanie za dużo.

Ale muszę przyznać, że zachowała się z klasą. Nikomu nie powiedziała o naszej rozmowie. Nie próbowała się też na mnie odgrywać czy mścić za to, że ją odrzuciłem. Po prostu przestała się do mnie odzywać. Wcześniej, gdy przychodziłem, zawsze raczyła mnie opowieściami ze szkoły albo puszczała jakąś muzykę czy klipy. Teraz nawet nie wychodziła z pokoju, a jeżeli już musieliśmy razem siedzieć przy stole, ignorowała mnie. Odpowiadało mi to – a że wcześniej też nie szczebiotaliśmy do siebie – to ani ojciec, ani Kaśka nie zauważyli zmiany.

Czy uda nam się to wszystko naprawić?

Prawdę powiedziawszy, zaimponowała mi swoją postawą. Nie sądziłem, że jest aż tak honorowa! Ale też niespecjalnie się tym wszystkim przejmowałem. Odetchnąłem z ulgą, kiedy się znalazła i przestałem się smarkulą zajmować. Właściwie było mi na rękę, że wreszcie poznała prawdę i odczepiła się ode mnie. Zresztą, coraz mniej czasu poświęcałem jej i ojcu. Dojrzałem wreszcie do tego, żeby zająć się sobą, zamiast pielęgnować nienawiść i żal. Nie wybaczyłem czy zapomniałem, ale skupiłem się na sobie i swoim życiu.

Pewnie dlatego przegapiłem pierwsze sygnały, że coś jest nie tak. Widywałem ojca dwa razy w roku i owszem, wyglądał coraz gorzej, schudł, zszarzał. Ale w końcu miał swoje lata. O jego chorobie dowiedziałem się dopiero, gdy znalazł się w szpitalu. Kaśka i Aśka wiedziały pewnie wcześniej, ale żadna mnie nie zawiadomiła. Kaśka o tym pewnie w ogóle nie pomyślała, a moja siostra, po tym, co ode mnie usłyszała, nie uznała za stosowne informować mnie o czymkolwiek. Tata sam zadzwonił, gdy po pierwszej chemii jako tako doszedł do siebie.

– Dlaczego dopiero teraz mi mówisz? – miałem pretensje, gdy przyjechałem do niego do szpitala.

– Szybko poszło – uśmiechnął się, ale w jego oczach widziałem ból.

– Moja wina. Od dawna wiedziałem, że coś jest nie tak, ale nie poszedłem do lekarza. Bałem się. A teraz mnie to zżera. Lekarze dają mi niewielkie szanse. I możliwe, że po kolejnej chemii będzie koniec… Albo będę czuł się bardzo źle i już nie pogadamy.

Przestraszyłem się nie na żarty!

– Tato. Ja... – zacząłem.

Chciałem go przeprosić, powiedzieć, że nie chcę, żeby odchodził. Tak rzadko miałem go tylko dla siebie, a teraz miałbym go stracić definitywnie? To niesprawiedliwe.

– Czekaj, synku… – dotknął mojej dłoni. Jego była sucha jak pergamin, pomarszczona, sina niemal od igieł i kroplówek. – Ja wiem. Skrzywdziłem cię, i wiem, co czujesz. Tak myślę. Teraz, gdy leżę i mam czas, rozmyślam. To mój czas, muszę rozliczyć się z tym światem. Za mało miałem dla ciebie czasu, za mało zrozumienia. Ślepy chyba byłem i głuchy, że nie widziałem twojego cierpienia, nie słyszałem wołania. To przeze mnie tak nienawidzisz Aśki. Boli mnie to. I dlatego chciałbym cię prosić, żebyś się od niej nie odwracał, gdy mnie już zabraknie. Poczekaj… – powiedział, widząc, że się żachnąłem. – Nie chodzi mi o Aśkę, tylko o ciebie. Zawsze miałeś wrażenie, że ona jest na pierwszym miejscu. Wiem o tym. Może faktycznie poświęcałem ci za mało uwagi? Ale byłeś starszy, w dodatku chłopak, wydawało mi się, że zrozumiesz… Nie miałem prawa tego od ciebie wymagać. I nadal nie mam. A proszę tylko dlatego, że wiem, jak ważna jest rodzina. Teraz to wiem. A wy jesteście rodziną nawet, jeżeli wcale tego nie pragnąłeś.

To była moja ostatnia rozmowa z ojcem. Nie przeżył drugiej chemii. Jeszcze żył, gdy do niego przyjechałem, ale już nie było z nim kontaktu. I nie zdążyłem mu nawet obiecać, że spróbuję spełnić jego prośbę. Bo spróbuję. Chociaż łatwo nie będzie. Trudno jest zapomnieć i wybaczyć, a raczej zmienić nastawienie.

Na pogrzebie Aśka była taka krucha i nieobecna. Zupełnie jak nie ona. Podszedłem do niej i objąłem ją, ale tylko spojrzała na mnie obojętnie. Zadzwoniłem do niej później, chciałem się spotkać.

– Może… powinniśmy się wreszcie pogodzić – powiedziałem i wcale nie było to dla mnie łatwe.

– Nie wiem, czy nie za późno… – westchnęła, ale bez złości, raczej z rezygnacją. – Chociaż tata na pewno by się ucieszył, zawsze chciał, żebyśmy się pogodzili, polubili.

– No właśnie – przytaknąłem.

Chciałem jej powiedzieć, że prosił mnie o to przed śmiercią, ale to chyba nie byłby dobry pomysł. Bo przecież sam powinienem tego chcieć.

– Daj mi czas – powiedziała. – To, co mi wtedy powiedziałeś… Nigdy tego nie zapomnę. Tak jak ty zawsze miałeś, i pewnie będziesz miał do mnie żal. Oboje jesteśmy skrzywdzeni i nawet nie mogę mieć o to pretensji do taty. Ale muszę dojrzeć do tego, by znowu przyznać, że mam brata.

No tak. Ja też muszę nauczyć się myśleć, że mam siostrę. W końcu całe życie starałem się o tym nie pamiętać. Może nam się uda… Czas pokaże.

Czytaj także:
„Moja siostra to pasożyt. Rodzice wychowali lenia, któremu nie chce się iść do pracy, bo... mało płacą”
„Moja siostra to obrzydliwa egoistka. Nigdy nie odwiedziła chorej babci, a teraz domaga się jej mieszkania w spadku”
„Moja starsza siostra to bezczelna baba. Po ślubie swojej córki zadzwoniła z pretensją, że dałam młodym za tani prezent”

Redakcja poleca

REKLAMA