„Całe życie byłem zimnym draniem. Ożeniłem się tylko dla interesów, o dzieciach i wielkiej miłości nie było mowy”

Całe życie byłem zimnym draniem fot. Adobe Stock, yavdat
„Emocje, życie uczuciowe – tylko chłodna kalkulacja, wszystko pod absolutną kontrolą. Przez prawie 60 lat życia miałem kilka związków opartych na silnej chemii. Ale chemia ma to do siebie, że mija, a przecież małżeństwo to nic innego, jak dobry biznes. I właśnie biznes połączył mnie z żoną. Nigdy nie chcieliśmy dzieci”.
/ 11.07.2022 14:30
Całe życie byłem zimnym draniem fot. Adobe Stock, yavdat

Siedziała tam i wgapiała się we mnie jak sroka w gnat.

„Czego ona ode mnie chce, do cholery? – pomyślałem ze złością; od tygodnia czułem na sobie jej świdrujący wzrok. – Może to jakaś wariatka… – przemknęło mi przez głowę. – Ee, nawet jeśli, to nie wygląda na groźną – uspokoiłem samego siebie”.

Małżeństwo było kolejnym biznesem

Miałem wrażenie, że znam twarz tej młodej kobiety, ale nie mogłem sobie przypomnieć, skąd. I te oczy! Mógłbym przysiąc, że już je widziałem. A może po prostu była podobna do kogoś, kogo znałem. Tak czy siak, nijak nie potrafiłem sobie tego przypomnieć.

Gdy wyszedłem z firmy po 10 godzinach, rozejrzałem się kontrolnie. Po dziewczynie nie było śladu.

„No pewnie, nawet wariatce znudziłoby się tak długie czekanie” – mruknąłem pod nosem, po czym wsiadłem do swojego auta i pojechałem do domu.

Miałem przed sobą 40 minut drogi. Tylko 40 minut, biorąc pod uwagę, że mieszkam w wiecznie zakorkowanym mieście. Miejsce położenia firmy było dokładnie przemyślane, jak zresztą większość decyzji w moim życiu. Lubiłem swoje życie, jego ład i porządek. Żadnych niepotrzebnych ruchów, zero nietrafionych wyborów. Ryzyko – tak, bez niego nie byłbym na szczycie – ale tylko w biznesie. Emocje, życie uczuciowe – tylko chłodna kalkulacja, wszystko pod absolutną kontrolą. Przez prawie 60 lat życia miałem kilka związków opartych na silnej chemii. Ale chemia ma to do siebie, że mija. Ożeniłem się po 40-stce, połączyliśmy z żoną interesy. Od początku naszego małżeństwa dawaliśmy sobie bardzo dużo swobody, oczekując w zamian tylko bezwarunkowej szczerości i partnerstwa. To podstawa w interesach, a przecież małżeństwo to nic innego, jak dobry biznes.

Było też jasne, że nie chcemy mieć dzieci

Zaliczyliśmy wprawdzie jedną wpadkę, ale nie robiliśmy z tego problemu. Karolina nawet mnie w to nie angażowała, wszystko załatwiła sama i nigdy do tego nie wracaliśmy. Chłód klimy w samochodzie wyostrzył moje zmysły. Przed oczami stanęła mi twarz dziewczyny. Przypomniałem sobie jej oczy. Ogromne oczy w kolorze jeziora. Jezioro… Wróciły wspomnienia.

Spotkanie biznesowe na Mazurach. Robiliśmy fuzję, już wtedy byłem kimś bardzo ważnym w branży. Ekskluzywny (jak na tamte czasy) ośrodek. Pełnia sezonu. W przerwie trudnej narady poszedłem nad jezioro. Rzucałem się w oczy w tym drogim garniturku, dlatego stanąłem z dala od prawie nagich urlopowiczów. Gapiłem się w wodę, rozmyślając nad umową, którą za moment miałem zamiar podpisać. Pojawiła się znikąd, nie mogłem jej nie zauważyć. Burza rudych włosów i przenikliwie zielone oczy. Miały kolor jeziora, nad którym stała. Doskonale pamiętam też, co było potem. Bo nigdy już czegoś takiego nie przeżyłem.

Zostałem tydzień w tej mazurskiej dziurze. Fuzja doszła do skutku, papiery zostały podpisane, należał mi się chociaż krótki urlop.

Aga była zjawiskowa i… tajemnicza

Właściwie niczego mi o sobie nie mówiła, ja natomiast nigdy przed nikim tak się nie otworzyłem. Ten tydzień był najbardziej szalonym tygodniem w moim życiu. Gdy minął, Aga zniknęła. Nikt z obsługi hotelowej jej nie widział, gdy wychodziła. Nikt z miejscowych jej nie znał. Rozpłynęła się w powietrzu.

Pomyślałem o jej córce, która codziennie czekała na mnie pod firmą. Czy przyjechała z jakąś wiadomością od swojej matki? Po prawie 30 latach? Bzdura! Przecież Aga bez trudu mogła mnie odnaleźć, gdyby tylko chciała. Ale widać nie chciała…

– Wiem, kim jesteś – powiedziałem, gdy byłem już blisko niej.

Jestem do niej bardzo podobna. Byłam ciekawa, czy ją pamiętasz – powiedziała spokojnie, w jej głosie nie wyczułem cienia złości.

– Twojej matki nie da się zapomnieć. Była dla mnie kimś wyjątkowym, mimo że spędziliśmy ze sobą tylko tydzień. Możesz mi nie wierzyć, ale ja naprawdę chciałem ją odnaleźć, ale…

Jesteś moim ojcem – przerwała mi. – Wiem to z listu, który zostawiła mama. Gdy go pisała, była już bardzo chora. Strasznie cierpiała. Nie wiem, dlaczego ukrywała to przed tobą, nawet przede mną. Nie podała powodów, jednak miała ogromne wyrzuty sumienia, i prosiła nas oboje o przebaczenie. Ale... są rzeczy, których nie da się naprawić, bez względu na to, jak bardzo byśmy tego pragnęli. I ile bylibyśmy w stanie poświęcić.

Stanąłem jak wryty. Otwierało się przede mną nowe życie.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA