Jeszcze półtora roku temu byłam święcie przekonana, że umrę, jeśli Roman mnie opuści, i walczyłam jak lwica, żeby ratować nasze małżeństwo. Boże, jak ja się poniżałam... Gdyby jakimś cudem można było wymazać wspomnienia, natychmiast poddałabym się takiej operacji, żeby raz na zawsze zapomnieć o tamtych licznych upokorzeniach.
Tym bardziej że im więcej czasu mija od rozwodu, tym wyraźniej widzę, że nie było się o kogo zabijać... Romek to naprawdę żaden cud, choć jego nowa pani z pewnością myśli inaczej. A sądząc po jej mało inteligentnym, choć seksownym wyglądzie, rozszyfrowanie tego parszywca zajmie jej więcej czasu niż mnie.
Gdyby nie Natalka, najchętniej nie utrzymywałabym z nim kontaktu, ale cóż, to niemożliwe... Mała potrzebuje ojca, zatem co dwa tygodnie muszę znosić spotkania z byłym, gdy przyjeżdża zabrać ją do siebie na weekend. Nie jest łatwo, bo on zawsze wyskakuje z jakąś złośliwością. Na przykład stwierdza, że chyba jestem chora, bo mi się cera zepsuła, albo coś równie „miłego”.
W ostatni piątek nie podobał mu się kolor, na który pomalowałam salon. Nawet zasugerował, że może pora udać się do okulisty, bo latka lecą i wzrok już nie ten... Beznadziejny buras, jeśli tylko ma możliwość, zawsze zagra człowiekowi na nerwach! A ja muszę łykać te jego zniewagi w milczeniu ze względu na małą, bo jeszcze dzieciak zda sobie sprawę z tego, że uwielbiany tatuś nie jest wcale ideałem!
Tak, bo Romuś wydaje się Natalii człowiekiem bez skazy – nie krzyczy, nie zabrania, pozwala godzinami gapić się w telewizję. Ostatnio nawet się okazało, że nie każe jej myć zębów przed snem! Zupełnie co innego niż mama, która ciągle czegoś wymaga.
To cholernie niesprawiedliwe, jeśli mam być szczera. Facet pojawia się na kilka dni w miesiącu i natychmiast obraca wszystkie moje wychowawcze wysiłki w nicość. Co jednak mogę zrobić?
Ta lafirynda na pewno też tam była...
Zaczynałam się już denerwować. Powinni dawno być z powrotem... „Ciekawe, kiedy mała odrobi lekcje? Mógłby jej pomóc w nauce w te weekendy, a nie tylko przyjemnościami się zajmować” – pomyślałam ze złością.
Przez ostatnie trzy dni sprzątałam, prałam i odrabiałam zaległości z tygodnia. Mówiąc szczerze, teraz padałam z nóg do tego stopnia, że odmówiłam, gdy moja przyjaciółka, Gośka, zaproponowała kawę.
Smutne to moje samotne życie... Czasem łapię się na myśli, że Roman faktycznie ma rację – jestem zupełnie do niczego, a w dodatku coraz starsza. Zdążyłam się już prawie całkiem zdołować, gdy wreszcie przyjechali nowiutkim lśniącym samochodem Romka (tak na marginesie, ciekawe, skąd mój eks miał na takie auto, skoro udało mu się oddalić wniosek o podwyższenie alimentów z powodu niskich zarobków).
Tym razem oszczędził mi swoich mądrości, tylko odeskortował córkę do mieszkania i zniknął.
Natalia wróciła zmęczona, lecz wyraźnie rozpierała ją chęć podzielenia się przeżyciami.
– Byliście z tatą u babci?
Spytałam o to, bo znów przypomniałam sobie, że teściowa miała w tygodniu imieniny. Myślałam nawet, czyby nie zadzwonić z życzeniami, ale ona notorycznie „zapomina” o moim święcie, to co się będę narzucać?
– Byliśmy wczoraj – oświadczyła Natalia. – Zanieśliśmy prezent. Śliczny obrus w kwiatuszki! Szkoda, że my nie mamy takiego.
Cóż, kupno obrusa nie mieści się nawet w pierwszej setce naszych potrzeb… Swoją drogą, Roman nigdy by nie wpadł na to, by kupić taki upominek. Pewnie to sprawka tej całej Iwonki... Może nawet sama go wybrała? A może i była na urodzinach?
Nie dość, że kłamie to jeszcze małą uczy kłamstwa
Nie... Przecież ustaliliśmy, że mała nie będzie spotykać się z jego kochanką. Wytłumaczyłam mu, że przeżyje traumę, gdy zobaczy ojca czulącego się do obcej kobiety zamiast do mamy. Jednak bezwiednie kierowałam rozmową z Natalią tak, żeby wybadać, jak się sprawy mają.
– A co robiliście dzisiaj? – spytałam. – Tata zabrał cię w końcu do zoo, żebyś obejrzała te małe misie, co się niedawno urodziły?
– Tak, ale były schowane naburmuszyła się Natalia. – Nie wolno ich jeszcze oglądać. Dobrze, że ciocia ma tam koleżankę i załatwiła, że mogłam popatrzeć.
– Ciocia? – spojrzałam na nią podejrzliwie, a mała zrobiła się czerwona jak burak, a potem stwierdziła, że musi natychmiast biec na siusiu do łazienki.
Myślałam już, że nigdy nie wyjdzie. Siedziała tam chyba z pół godziny! A kiedy wróciła, kazałam jej odrabiać lekcje. Uznała chyba, że zapomniałam, bo nie podjęła tematu. O, nie ze mną takie numery! Mam już doświadczenie z krętaczami i nie pozwolę, aby akurat te geny Romka odezwały się w mojej córce. Niedoczekanie!
– No, nie bądź taka tajemnicza – zagadałam, przynosząc jej do pokoju kakao. – Ciocia Iwonka była z wami, prawda?
Natalia znów spiekła raka. Pokręciła głową, jednak bródka już zaczęła jej drżeć.
– Mamuś, ale to była tajemnica... – jęknęła wreszcie przez łzy. – Nie mów tacie, że się wygadałam, bardzo cię proszę!
– Nie powiem – obiecałam, bo serce mi się krajało na widok łez, które spowodował ten drań.
Nie dość, że sam jest kłamcą, to jeszcze dziecko uczy oszukiwać. I to kogo? Rodzoną matkę!
Musimy sobie poważnie porozmawiać
Potem Natalia opowiedziała mi jeszcze kilka innych interesujących rzeczy. Podobno cały weekend spędziła w towarzystwie Iwonki, która teraz przeprowadza się do nowego mieszkania tatusia! Bo on jej „pomaga”... Znam ja dobrze tę pomoc! Pewnie niedługo skończy się tym, że moja córka będzie miała rodzeństwo. Na jedno dziecko palant nie potrafi należycie zarobić, a już kombinuje, jak by tu zmajstrować drugie!
Ciekawe, jak długo zamierzał udawać, że dotrzymuje naszej umowy? Sąd orzekł, że może spędzić z Natalią połowę wakacji, ale prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie, niż się zgodzę, żeby dzieciak był świadkiem, jak on i jego kochanica w najlepsze się obściskują od rana do nocy!
Zaraz do niego zadzwonię i sobie porozmawiamy. Niech zdecyduje, kto jest dla niego ważniejszy – kochanka czy córka. Skończyły się czasy, gdy kręcił mną, jak chciał, i mógł decydować o wszystkim. Może i żyje mi się po rozwodzie trudniej i biedniej, lecz jestem wolna i mogę sama ustalać zasady. Tym razem to Roman musi się dostosować. A jak nie, to fora ze dwora! Nie pozwolę, żeby moja córka patrzyła na to, co on wyrabia z tą lalunią. Po moim trupie!
Czytaj także:
„Na starość stanęłam na ślubnym kobiercu ze skąpcem. Mój nowy mężulek, by oszczędzić kasę, nie dał mi nawet obrączki”
„Pochodzę z bogatej rodziny, którą rządzą kobiety. Mężczyźni to tylko podnóżki i służący, którzy są dla nas dawcami nasienia”
„Mąż podjął bardzo niebezpieczną pracę, a ja uczę się żyć ze strachem. Każdego dnia boję się, że zostanę wdową”