„Były mąż przygruchał sobie dzieciatą raszplę. Robi z naszego syna niańkę, by samemu gzić się z lalą w pokoju obok”

zdradzona kobieta fot. iStock, JulPo
„Wiedziałam, że zabieranie synka co weekend, szalone wyprawy ojca z synem, to tylko przykrywka. Pod maską dobrego tatusia ukrywał się materialista i kombinator, którego doskonale znałam”.
/ 22.01.2024 11:30
zdradzona kobieta fot. iStock, JulPo

A więc to tak. Rysiek znalazł sobie kolejna naiwną gąskę i zaciągnął ją przed ołtarz. Smutne, że nie raczył mnie poinformować. Nie rozumiem, czy ten półgłówek myślał, że wparuję na przyjęcie, by zniszczyć mu wyjątkowy dzień?

Szkoda mi energii na tego drania

To od teściowej wyciągnęłam informacje. Przyjeżdża czasami zająć się wnukiem. Chociaż ona nie porzuciła mnie tak, jak zrobił to jej synalek. 

– Mamo, jak ja mam to powiedzieć Marcelkowi? Przecież on w końcu się dowie, że tata ma nową kobietę. 

– Nie wiem, czy powinnam ci to mówić, ale Michał cię wyręczył. Przy ostatniej wizycie Karolina przyszła razem z nim i zabrali Marcelka na lody. 

– Słucham? No, świetnie – załamałam ręce.

– Kochana, nie wściekaj się, proszę. Nie chce prawić morałów, ale może powinnaś się zastanowić, dlaczego ani Marcelek, ani mój syn nic ci nie powiedzieli? – spojrzała nerwowo na zegarek. Na mnie już pora. Dziękuję za herbatkę. 

Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, miałam ochotę krzyczeć ze złości. Przyszła tu, narobiła sensacji, rozsiała plotki i się ulotniła. Typowa starsza pani, której znudziło się własne życie. Szkoda, że jeszcze nie zdążyła pochwalić się nowym dorobkiem swojego synalka. Tego jeszcze brakowało.

W sumie to bardzo ciekawe

Mąż nigdy nie szczędził języka, by zaprezentować się jako dominujący samiec alfa, któremu baba nie jest potrzebna do szczęścia, a teraz proszę. Mężulek od siedmiu boleści się znalazł. Coś mi się tu nie podobało.

Przewidywałam kilka scenariuszy. Albo Michał całkiem się spłukał i znalazł sobie naiwniaczkę z kasą, albo jego hulaszcze życie zakończyło się wpadką, albo wygrał w totka. Sama nie wiedziałam, co jest najgorsze.

Kobieca intuicja podpowiadała mi, że muszę się tym zainteresować. W końcu w tym toksycznym towarzystwie będzie przebywał mój syn. Nie mogę pozwolić, żeby wpoili mu swoje zasady, bez mojej wiedzy. 

Gdy tylko Marcel dokończył obiad, wzięłam go na spytki. Walczył zacięcie, ale matka wie, jak zmiękczyć chłopięce serce. Wszystko wyśpiewał jak najpiękniejszy kanarek. Swoją drogą to szczyt bezczelności nastawiać dziecko przeciwko matce i manipulować jego myślami.

Syn puścił farbę, że nowy dobytek tatusia to młoda kobieta, miła, ładna i chyba całkiem ją lubi. Co więcej, ma dziecko. Małą dziewczynkę. Wszystko nagle stało się jasne jak słońce. Wiedziałam, że zabieranie synka co weekend, szalone wyprawy ojca z synem, to tylko przykrywka. Pod maską dobrego tatusia ukrywał się materialista i kombinator, którego doskonale znałam.

Dodałam dwa do dwóch i zrozumiałam. Michał z nową niunią przeżywają gorące chwile, a z mojego syna robią sobie niańkę, która ma zająć się młodszą siostrą. No szczyt chamstwa. 

Z mężem poznałam się przypadkiem

To była szalona miłość, która skończyła się dzieckiem i szybkim ślubem pod wpływem pogardliwych spojrzeń rodziców. Martwiliśmy się, że przecież nie mamy kasy na wychowanie syna w dobrych warunkach, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Znaczy się, ja nie miałam. Odkąd Marcel przyszedł na świat, mąż znalazł sobie nowe dziecko – swój wielki i intratny biznes. Można powiedzieć, że każde z nas miało swoje dziecko. Moje wymagało opieki 24/7, a jego coraz bardziej pogrążało nas i nasze konta bankowe. 

Jak możecie się domyślić, kłótnie były codziennością. Mąż zdecydowaną większość czasu spędzał na kanapie, podczas gdy ja wylewałam oceany łez w poduszkę w naszej sypialni. Nie miałam już siły do niego, do tego życia i do cholernego samotnego macierzyństwa. Było tylko kwestią czasu, żebym znalazła w męża telefonie pikantne zdjęcia i wiadomości od kochanki. 

Gdy skonfrontowałam go z moim znaleziskiem, wszystkiego się wyparł. Mówił, że to tylko koleżanka, z która niewinnie rozmawia, bo przecież ze mną nie da się tego robić. Między słowami nazwał mnie materialistka i zakochaną w sobie egoistką. Słowo „rozwód” zaczęło coraz częściej przechodzić mi przez myśl, a finalnie przez nasze usta. Wypluwaliśmy je, licząc, że w obliczu kłótni, któraś ze stron zmięknie, wyleje łzy i przyjdzie przeprosić. Niestety. 

Z kłótni na kłótnie, nabrało takiej mocy, że nie było odwrotu i skończyliśmy na sali sądowej, wrogo patrząc sobie w oczy. Późniejsze wydarzenia pamiętam jak przez mgłę. Wyrobiłam Michałowi opinię nieudacznika, co w moim mniemaniu było bardzo słusznym stwierdzeniem. Pod naciskiem sądu zaczął płacić alimenty i właściwie na tym kończyła się jego obecność w życiu naszego syna. No właśnie, aż do teraz

Gdy Marcelek tak zachwalał tatę, opowiadał o nowym mieszkaniu, fajnych zabawkach i czasie, który razem spędzają, gdzieś z tyłu głowy pojawiła się u mnie iskierka nadziei. Może nie byłoby najgorsze, gdyby Michał przyszedł i przeprosił i moglibyśmy znów stworzyć rodzinę?

Sama siebie zganiłam za te myśli

Przecież ten drań po kryjomu urządza mieszkanie dla swojej laleczki i jej bachora. Po tym odkryciu ani mi się śni, żeby puszczać mojego syna z tą raszplą na jakiekolwiek wypady. Ojciec z synem, nie ma problemu, ale z tą dzieciatą szantrapą, nigdy!

Gdy oznajmiłam synowi, że tegoroczne wakacje spędzi z babcią i dziadkiem na wsi, myślałam, że zabije mnie wzrokiem

– Mamo... ale ja chciałem pojechać z tatą nad morze. Przecież obiecałaś. Wszystko już było dogadane. Nie chce do dziadków, chcę nad morze! – wstał od stołu i trzasnął drzwiami od swojego pokoju.

No pięknie, na własnej piersi wychowałam klona mojego męża. Dokładnie tak jak Michał, Marcel nie przyjmuje kompromisów. Ciężko dojść z nim do porozumienia. Wykapany tatuś.

Co ten maluch wie. Jestem jego matką, to ja podejmuję decyzje. To, że Michał namieszał mu w głowie, nie jest moją winą. Nie pozwolę, żeby moje dziecko niańczyło bachora niewiadomego pochodzenia, tylko po to, żeby jego tatuś mógł gruchać z jakąś babą.

Z drugiej strony, nie chcę, żeby mój syn myślał o mnie jak o wyrodnej matce, która odcina go od taty, bo do tego to wszystko zmierza. Jestem pewna, że tak właśnie wygląda plan Michała.

Wykorzystuje małego do swoich niecnych celów, zupełnie tak samo, jak zrobił to mnie. Kupił jego zaufanie, a teraz nastawi go przeciwko matce. Ani się obejrzę, a zostanę sama na lodzie. Nie mam pojęcia, co mam robić. Czy mam pozwolić, by Michał zmarnował życie naszego dziecka tak, jak zrobił to z moim?

Czytaj także:
„Opiekowałam się starszą panią. Obiecała, że przepisze na mnie mieszkanie. Jak ostatnia naiwniaczka dałam się oszukać”
„Mam 50 lat i jestem otwarta na nowe doznania. Nie spodziewałam się, że jednym z nich będzie mój student”
„Dostałem ciepłą posadkę w urzędzie gminy, bo wujek jest wójtem. Dziewczyny ustawiają się do mnie w kolejce i korzystam”

Redakcja poleca

REKLAMA