„Były mąż manipulował naszym dzieckiem. Okłamywał córkę, że go zdradzałam i że to przeze mnie się rozstaliśmy”

Mój mąż nastawiał dziecko przeciwko mnie fot. Adobe Stock, Andrey_Arkusha
„– Tatuś mówił, że to ty kazałaś mu się wyprowadzić, a on wcale tego nie chciał! Czemu mu kazałaś? – w jej oczach zalśniły łzy. Jak on mógł nagadać dziecku takich bzdur? To dlatego wracała od niego smutna!".
/ 09.01.2023 15:00
Mój mąż nastawiał dziecko przeciwko mnie fot. Adobe Stock, Andrey_Arkusha

Wiadomo, że podczas rozwodu rodziców najbardziej cierpią dzieci. Mój były mąż jeszcze ten ból spotęgował... Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział mi, że tak zakończy się mój związek z Łukaszem, wyśmiałabym go.

Byliśmy młodzi i zakochani w sobie po uszy

Świata poza sobą nie widzieliśmy. A ja, gdyby trzeba było, to nie tylko w przenośni poszłabym za ukochanym w ogień. Dzień naszego ślubu był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Kiedyś słyszałam, że bajki kończą się zawsze na ślubie bohaterów, bo dalej nie byłaby to już bajka. Chyba rzeczywiście coś w tym jest.

Przez ostatnie kilka lat wiele się zmieniło, my się zmieniliśmy i przestaliśmy się w ogóle dogadywać. Momentami nie poznawałam Łukasza. Zakochałam się w nieco szalonym optymiście, który najchętniej zbawiłby cały świat, a z czasem zauważałam obok siebie wiecznie niezadowolonego, zgryźliwego egoistę.

Nic dziwnego, że wreszcie nasze ścieżki rozeszły się także formalnie. Najbardziej żal było mi Justynki, naszej córeczki. Wiedziałam jednak, że tak jest dla niej lepiej. Wychowywanie się i mieszkanie z ciągle kłócącymi się i wrzeszczącymi na siebie rodzicami, to nic dobrego. Miałam nadzieję, że teraz nasze problemy się skończą. Niestety, dopiero się zaczęły…

Justyna często nocowała u Łukasza. Nie zabraniałam jej tego, bo chciałam, by jak najmniej odczuwała brak ojca w domu. Zauważyłam jednak, że coraz częściej wracała do domu smutna, a czasem wręcz jakby zła na mnie. Próbowałam dowiedzieć się od niej, dlaczego tak jest, ale nie chciała powiedzieć.

Kładłam więc wszystko na karb stresu związanego z rozwodem rodziców, z nową sytuacją i nie naciskałam. Jednak któregoś dnia Justynka spytała mnie:

– Mamusiu, a czemu ty nie lubisz już tatusia i kazałaś mu się wyprowadzić? Bo ja bym chciała, żebyśmy mieszkali razem, jak wcześniej. A przez ciebie nie możemy!

Zatkało mnie.

– Kochanie, to nie jest tak. Widzisz, czasami dorośli mają problemy, nie potrafią ich rozwiązać i nie mogą już razem mieszkać. Ale to nie jest niczyja wina.

– Nieprawda! – przerwała mi córka. – Tatuś mówił, że to ty kazałaś mu się wyprowadzić, a on wcale tego nie chciał! Czemu mu kazałaś? – w jej oczach zalśniły łzy.

Przysięgam, że gdyby w tym momencie był obok nas Łukasz, to chyba bym mu przywaliła. Jak on mógł nagadać dziecku takich bzdur? To dlatego wracała od niego smutna! Postarałam się wyjaśnić wszystko Justynce na tyle, na ile mogło to zrozumieć sześcioletnie dziecko.

I jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do Łukasza

Wyjaśniłam mu, że nie ma prawa mieszać naszej córce w głowie. Zagroziłam, że nie pozwolę na to, choćbym miała pójść do sądu. Łukasz bąknął coś, że mam rację, że tak mu się jakoś powiedziało, ale w sumie to przecież nie kłamał, bo to ja wymyśliłam sobie ten rozwód. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja naprawdę byłam tak ślepa, czy to on aż tak się zmienił.

Miałam jednak nadzieję, że weźmie sobie do serca, to co mówiłam. Na jakiś czas wszystko wróciło do normy. Do momentu, aż zaczęłam spotykać się z Tomaszem. Znałam go od dawna, bo jest synem naszej sąsiadki. Czasem zamieniliśmy kilka grzecznościowych zdań na klatce. Jednak jakiś czas temu staruszka zaczęła chorować.

– Staram się być u niej każdego popołudnia, ale czasem wypadnie mi jakiś wyjazd służbowy. Może mogłaby pani wtedy do niej zaglądać? Ja oczywiście się z panią rozliczę! – zaczął.

Oczywiście zgodziłam się pomóc, ale nawet nie chciałam słyszeć o zapłacie. W ramach podziękowań Tomasz zaprosił mnie więc na kawę, potem na kolejną. I tak zaczęliśmy się spotykać. Justynka go polubiła, on ją także.

I nagle zaczęły się problemy

Pewnego dnia, kiedy córka wróciła od Łukasza i zobaczyła Tomka, pobiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Pomyślałam, że może ma zły dzień. Ale gdy wieczorem, po wyjściu Tomka naskoczyła na mnie, że chcę jej znaleźć nowego tatusia i że ona już swojego ma, więc nie chce kolejnego, już wiedziałam, że za wszystkim stoi Łukasz.

Aż się we mnie zagotowało!

– Justynko, kochanie, to nieprawda! – próbowałam ją przytulić. – Oczywiście, że masz już tatusia i nikt ci go nigdy nie zastąpi. Przecież zawsze, kiedy chcesz, możesz do taty pojechać, zadzwonić…

– Ale jakby nie było Tomasza, to tatuś dalej mieszkałby z nami. Okłamałaś mnie! – płakała.

Nie mogłam zrozumieć, jak mój były mąż może tak manipulować Justynką. Czy ten palant nie zdawał sobie sprawy, że to nie mnie, ale ją krzywdzi najbardziej?

– Córeczko, posłuchaj, tatuś nie mieszka z nami już od ponad roku. A ja przyjaźnię się z Tomaszem dopiero od kilku tygodni. On nigdy nie będzie twoim tatą, nawet nie próbuje nim być. Jeśli tylko na to pozwolisz, będzie po prostu twoim wujkiem. I moim przyjacielem. To nie ma nic wspólnego z twoim tatą! Nawet, gdyby wujek Tomasz do nas nie przychodził, tatuś i tak by tu nie wrócił.

Chyba dotarło do niego, że nic nie wskóra

Bardzo długo rozmawiałam z córką. Wydaje mi się, że w końcu zrozumiała, bo uspokoiła się, przeprosiła mnie i zasnęła. Jak tylko od niej wyszłam, od razu zadzwoniłam do Łukasza. Jednak znów niewiele wskórałam.

Stwierdził, że ma prawo tak mówić, że pewnie już w czasie trwania naszego małżeństwa miałam romans i dlatego chciałam się go pozbyć. Może zachowałam się dziecinnie, ale chciałam mieć pewność, że wreszcie się opamięta, a rozmowa z nim nic nie wnosiła. Zadzwoniłam więc do swojego adwokata i poprosiłam, by przygotował mi pismo, w którym postraszy Łukasza, że ograniczę jego prawa do opieki nad Justynką.

Nie chciałam występować na ścieżkę sądową i postępować tak drastycznie, ale miałam nadzieję, że były mąż się wystraszy i opamięta. Nie wiem, co wpłynęło na Łukasza – czy moje prośby, czy pismo adwokata, czy jeszcze coś innego, ale na szczęście Justynka już nigdy więcej nie wróciła od taty zła, smutna czy obrażona.

Od kilku miesięcy jestem z Tomaszem. Kochamy się i ostatnio myślimy nawet o wspólnym zamieszkaniu. Jestem pewna, że Justynka nie będzie miała nic przeciwko temu, ponieważ ma bardzo dobre stosunki z moim partnerem. Mam tylko nadzieję, że Łukasz nie zacznie znów mieszać jej w główce, bo za siebie nie ręczę! 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Ono dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA