„Byłam zmęczona kłótniami, rozważałam rozwód. Mąż wysłał SMS z przeprosinami, kiedy... rozbierał mnie inny mężczyzna”

Zdradziłam męża z byłym chłopakiem fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
Nie protestowałam, gdy całował mnie namiętnie w windzie. Oprzytomniałam dopiero, gdy wprawnym ruchem rozpiął mi sukienkę i ściągnął ją na ziemię. Próbował zbyć moje obawy, ale czar prysł i na nowo stałam się Ewą: żoną i matką.
/ 13.07.2021 15:16
Zdradziłam męża z byłym chłopakiem fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Od razu go poznałam. Stał blisko wejścia otoczony wianuszkiem dawnych znajomych. Z kieliszkiem wina w dłoni prowadził swobodną konwersację o czymś, co u słuchaczy wywoływało salwy śmiechu. Wyglądał lepiej niż dobrze, miałam wrażenie, że nie postarzał się nawet o jeden dzień.

Spotkaliśmy się na zjeździe absolwentów

Speszona przesunęłam się w ciemny kąt sali gimnastycznej przekształconej na tej wieczór w balową. Nie żałowałam przyjętego zaproszenia na spotkanie z okazji 75-lecia istnienia dawnego liceum, ale widząc Damiana, poczułam nagle ciężar swoich trzech ciąż i codziennych zmagań.

Ostatnio w moim małżeństwie nie układało się najlepiej, więc choć poświęciłam na wyjazd mnóstwo czasu i pieniędzy (nowa fryzura, kolor włosów, sukienka, buty, bielizna, paznokcie i nawilżona twarz nieco nadszarpnęły mój budżet), to nie byłam w stanie zatuszować nieprzespanych nocy po sprzeczkach z mężem. Coraz częściej myślałam o rozwodzie.

– Ewa? Czemu się ukrywasz?

Zamyślona nie zauważyłam, jak Damian odłącza się od grupy i zbliża się do mnie, odstawiając po drodze swój kieliszek białego wina. Nie przestawał się uśmiechać, a ja czułam się coraz bardziej zagubiona.

– Nic się nie zmieniłaś – skłamał. – Masz ten sam błysk w oku, moja dziewczyno…

Na dźwięk ostatnich słów serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, jakbym znowu miała siedemnaście lat i rzeczywiście była jego dziewczyną. Przez głowę przemknęła mi myśl, że może jednak nie wyglądam aż tak źle.

„Przez ten jeden wieczór będę wierzyć w każdy wypowiedziany pod moim adresem komplement” – obiecałam sobie, gdy podawał mi kieliszek czerwonego wina.

– Co porabiałeś przez te wszystkie lata? Wyglądasz… Na szczęśliwego – wreszcie odważyłam się zadać jakiekolwiek pytanie.

– Raczej na pewnego siebie – puścił do mnie oko. – Jako właściciel firmy budującej ekskluzywne jachty nauczyłem się doskonale kłamać, ale ciebie nie zamierzam oszukiwać. Przyjechałem tutaj – wciąż nie odrywał ode mnie wzroku – przypomnieć sobie, jak to było, kiedy rzeczywiście czułem się szczęśliwy. A ty? Co robisz? Masz męża, dzieci, pracujesz? Chciałaś być…

– Architektem!

Oszołomiona roześmiałam się chyba nieco zbyt głośno, ale miałam dość udawania. Komu, jeśli nie mojej pierwszej miłości miałam powiedzieć, że zamiast na architekturze wylądowałam na planowaniu przestrzennym, co po trzeciej ciąży zaprowadziło mnie prosto do wydziału geodezji urzędu miasta w rodzinnej miejscowości mojego męża.

Przegryzłam wino tartinką z twarożkiem i opowiedziałam mu o trzecim chłopaku, który został moim mężem, trójce niesfornych urwisów i stabilnej, choć potwornie nudnej pracy. Całość starałam się podlać szczyptą uśmiechu i owym błyskiem w oku, lecz i tak czułam, że przy Damianie moja historia wypada blado.

– Przynajmniej masz dzieciaki, które cię kochają – westchnął. – Najstarsza córka z pierwszego małżeństwa i studencka wpadka szczerze mnie nienawidzi. Służę jej jedynie za bankomat. Niestety z jej młodszym, przyrodnim bratem też nie układa mi się najlepiej. Dzisiejsze dzieci… Nie rozumiem ich fascynacji gadżetami.

– Może przynajmniej z drugą żoną jesteś szczęśliwszy? – wtrąciłam, chcąc go rozchmurzyć.

– Z trzecią! – roześmiał się. – Tej drugiej wolę nie wspominać! I nie! Nie jestem szczęśliwy. Gdybym był, to pewnie stałaby tu teraz obok mnie… Właśnie skoro o naszych drugich połówkach mowa…

– Mojego męża też nie ma – rzuciłam, tonąc w oczach Damiana.

Dałabym głowę, że przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu

„Oboje czekaliśmy na tę chwilę” – pomyślałam, przypominając sobie naburmuszoną twarz męża, który chcąc mnie znowu za coś ukarać, w ostatniej chwili odmówił towarzyszenia mi na uroczystości.

Pewnie sądził, że sama nie odważę się spotkać z dawnymi znajomymi, ale nie znał siły mojej wściekłości. Miałam dosyć rozstawiania mnie po katach i szantażowania humorami, więc powstrzymując zły humor, spakowałam walizkę i wyszłam na pierwszy pociąg, nim jeszcze zaczęło świtać.

Rodzice zdziwili się, że przyjechałam sama, ale taktownie o nic nie pytali.

– Wróć, kiedy chcesz i baw się tak dobrze, jak nigdy – tata uśmiechnął się, podwożąc mnie pod budynek liceum, więc zamierzałam dotrzymać słowa.

A teraz miałam przed sobą Damiana i nie wiedziałam, gdzie podziać oczy. Nagle przysunął się do mnie, poczułam pachnące piżmem perfumy zmieszane z jego zapachem i zakręciło mi się w głowie.

„Mamy dwa wyjścia – usłyszałam, z trudem łapiąc oddech. – Wyjdziemy stąd na spacer tylko we dwoje albo zaszalejemy na parkiecie”.

Nie wierzyłam własnym uszom, gdy usłyszałam swoją odpowiedź, że wybieram to pierwsze rozwiązanie.

Miałam dość swojego nudnego życia, nie interesowało mnie też, co dzieje się u moich dawnych znajomych.

Jedyne, czego pragnęłam, to znowu zatopić się w ramionach Damiana

Jak wtedy, gdy widzieliśmy się po raz ostatni, bo jego rodzice zdecydowali się przeprowadzić do Gdyni, i na zawsze pogrzebali nasze uczucie. Potem pisywaliśmy jeszcze do siebie, ale z czasem nasze listy stawały się coraz bardziej lakoniczne, a w wakacje przed maturą przypieczętowały tylko to, co nieuniknione. Co prawda obiecywaliśmy sobie przyjaźń, ale i z niej nic nie pozostało.

– Chodźmy do naszego miejsca – zaproponował, prowadząc mnie do parku, w którym często randkowaliśmy.

Gdy przysiedliśmy na naszej ławce, odruchowo oparłam głowę na ramieniu Damiana, a w odpowiedzi on mocno mnie objął. Czułam na sobie zaciekawione spojrzenia nielicznych przechodniów, ale miałam gdzieś, czy mnie rozpoznają i czy przypominają sobie Damiana.

Wtuleni w siebie zaczęliśmy rozmawiać o swoich marzeniach i tych planach, których nie udało nam się zrealizować. Nie mogłam się pochwalić zbyt wieloma osiągnięciami, ale z przyjemnością słuchałam o dalekich, egzotycznych podróżach mojej pierwszej miłości, jego kolejnych firmach i szalonych rejsach, które z biznesu przerodziły się w prawdziwą pasję i stały zarazem ucieczką od codziennych problemów.

Oczami wyobraźni już widziałam siebie obok niego żeglującą ku zachodzącemu słońcu i moje ciało przeszył dreszcz rozkoszy.

Odebrał to jako zachętę, pochylił się nade mną i pocałował mnie w usta

Nie opierałam się, podobnie jak nie broniłam się przed jego coraz zuchwalszymi pieszczotami.

– Nie zrobimy tego w parku – roześmiał się w pewnej chwili i ponownie pociągnął mnie za sobą.

Mimo że wciąż mieszkali tutaj jego dziadkowie i kuzynostwo, Damian wynajął pokój w hotelu, nie chcąc narzucać się nikomu swoim towarzystwem. Nie protestowałam, gdy wprowadzał mnie bocznym wejściem i całował namiętnie w windzie.

Oprzytomniałam, dopiero gdy wprawnym ruchem rozpiął mi sukienkę i ściągnął ją na ziemię. Nagle poczułam wstyd na myśl o moim ciele, rysującej się pod biustem oponce, rozstępach i cellulicie na udach. Damian próbował zbyć moje obawy, ale czar prysł i na nowo stałam się Ewą, żoną i matką.

„Co ja robię?” – pomyślałam z przerażeniem, odsuwając się od dawnej miłości.

– Nie mogę, Damian wybacz – przeprosiłam go, naciągając na siebie pośpiesznie sukienkę.

– Ewa, poczekaj! Porozmawiajmy, proszę! – próbował mnie zatrzymać, ale już go nie słuchałam.

Zbiegając po schodach, odruchowo zajrzałam do torebki i chwyciłam telefon komórkowy. Ekran natychmiast rozjaśnił się zdjęciem najmłodszej córeczki, pod którym widniała ikonka nieodebranej wiadomości. Przeciągnęłam po niej palcem, gdy znalazłam się w bezpiecznej odległości od hotelu.

Przepraszam, jestem dupkiem, że wysłałem cię tam samą. Obiecuję, zrobię coś z tym. Ja też mam dość naszych kłótni” – przeczytałam słowa męża i łzy szczęścia napłynęły mi od oczu.

Tydzień później dostałam wiadomość od Damiana

Nie wiem, w jaki sposób zdobył mój numer, ale zapewne dla niego nie było to trudne. On też przeprosił za swoje zachowanie. Dodał, że wypływa w daleki rejs, ale kiedy wróci, chętnie znowu się spotka, żeby porozmawiać. Nie odpisałam i wykasowałam jego numer telefonu. Zamiast zostać kochanką albo żoną numer cztery, wolałam pracować nad swoim małżeństwem.

Czytaj także: 
„Po rozwodzie wszystkie przyjaciółki się ode mnie odsunęły. Bały się, że... ukradnę im mężów"
„Od 20 lat mam kochanki w całej Europie. Myślałem, że Zosia nic nie wie. Miałem ją za głupią gęś”
„Kiedy tata trafił do domu opieki, mama znalazła sobie kochasia. Byłam na nią wściekła. Przecież to zdrada!"

Redakcja poleca

REKLAMA