„Mój narzeczony ukrywał przede mną chorobę brata. Obawiał się, że go zostawię”

Narzeczony ukrywał przede mną sekret fot. Adobe Stock, VadimGuzhva
W dzieciństwie udawałem przed chłopakami w szkole, że jestem jedynakiem. Tomek siedział w domu albo był na rehabilitacyjnych obozach, więc nie było trudno. Zawsze opiekowała się nim mama – zaczął tłumaczyć.
/ 26.10.2021 19:35
Narzeczony ukrywał przede mną sekret fot. Adobe Stock, VadimGuzhva

To nie zaczęło się jednego, konkretnego dnia. Trochę trwało, zanim zaczęłam zauważać, że od jakiegoś czasu Marek wraca coraz później z pracy. Od razu zaświeciła mi się w głowie czerwona lampka. Tak przecież zaczyna się większość skoków w bok w związkach. Nagle przybywa obowiązków w pracy – wyjazdy służbowe, szkolenia weekendowe za granicą.

Tylko czekałam, aż Marek zacznie mi tym wszystkim mydlić oczy i ustawiać na półce nowe perfumy. Przecież każdy facet, który zdradza, zaczyna nagle bardziej dbać o siebie.

Obserwowałam Marka, stałam się nerwowa i czujna

Ale żadnych symptomów poza częstszą nieobecnością w domu nie było. Nie miałam odwagi zapytać go wprost. Bałam się, że usłyszę najgorszą prawdę, że Marek kogoś ma i chce ode mnie odejść. A przecież za niecały rok planowaliśmy się pobrać!

Kiedy drugi raz w ciągu tygodnia Marek odwołał naszą kolację po pracy, miarka się przebrała. Byłam pewna, że pilny raport, który rzekomo musiał przygotować dla centrali w Niemczech, to tylko mało oryginalna wymówka. Dla mnie było jasne: oszukuje mnie!

Zrobiłam szybki rekonesans wśród jego znajomych z pracy. Na szczęście mam tam dwie koleżanki. Jeśli Marek romansuje z kimś z biura, będą wiedziały na pewno.

– No chyba żartujesz! – napadła na mnie Agata, która jest podwładną Marka. – On w pracy jest zainteresowany wyłącznie wynikami sprzedaży. Tylko liczby i liczby. Spędzam z nim codziennie kilka godzin, on na żadną kobietę w biurze nie zwraca uwagi – zapewniała mnie.

Poczułam się odrobinę spokojniejsza. Ale nie na długo...

– Chociaż faktycznie, ostatnio jest jakiś roztrzepany – dodała po chwili. – Wychodzi często na jakieś spotkania w ciągu dnia, ale to pewnie są zebrania u klientów.

Przynajmniej nie jestem ofiarą banalnego romansu partnera z sekretarką...

Ale to nie rozwiązywało problemu

Marek coraz bardziej się ode mnie oddalał. Nawet jak już wracał do domu, to choć był dla mnie czuły, miałam wrażenie, że jest nieobecny duchem. Czułam, że coś jest nie tak. Któregoś wieczoru nie wytrzymałam.

Stojąc pod pustym biurem Marka, w którym, jak zapewniał, miał znów zarwać noc z powodu kolejnych wymysłów szefa, wykrzyczałam, szlochając w słuchawkę.

– Co się z tobą dzieje? Czy w twoim życiu jest inna kobieta?

– Nie, nie ma nikogo – odpowiedział spokojnie. – Ale jestem na spotkaniu z klientem. Wiem, że jest późno i miałem być w biurze, ale to wypadło nagle, musiałem wyjść – tłumaczył się.

Kompletnie zgłupiałam. Nie wiedziałam już, co mam myśleć. Czy wierzyć swojej intuicji, czy zapewnieniom Marka, którego znałam wprawdzie dopiero rok, ale nigdy dotąd mnie nie oszukał? Wrócił do domu przed północą. Nie spałam jeszcze. Płakałam w poduszkę. Położył się obok mnie. Był wykończony.

– Wiem, że to wszystko dziwnie wygląda – wyszeptał mi do ucha zmęczonym głosem. – Ale naprawdę mam teraz trudny czas, bardzo dużo pracy i stresów. To się niedługo skończy, obiecuję. Nie ma żadnej innej kobiety oprócz ciebie, możesz być spokojna.

Miałam w głowie totalny zamęt

„Jeśli to nie romans, to co tak zajmuje mojego narzeczonego? I dlaczego nie chce mi o tym powiedzieć? Może ma jakiś problem, wpadł w kłopoty, długi…” – czarne myśli z prędkością światła pojawiały się w mojej głowie.

Nie mogłam dłużej wytrzymać tej niepewności. Wynajęłam detektywa. Rezultat przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Po tygodniu facet przyszedł do mnie z rozwiązaniem zagadki. To, co mi zakomunikował, dosłownie ścięło mnie z nóg!

– Pani narzeczony jest wierny i nie w głowie mu romanse – oznajmił detektyw. – Ale dziwi mnie, że tak mało pani wie o jego rodzinie – dodał, wręczając mi plik zdjęć.

Oglądałam je jedno po drugim, kilka razy i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Na jednym Marek prowadzący wózek inwalidzki z dorosłym już chłopakiem. Szczupłym i, chociaż siedział, wyglądającym na bardzo wysokiego. Całkiem jak mój narzeczony. Na następnych zdjęciach Marek przed ośrodkiem rehabilitacyjnym dla osób z autyzmem.

Później Marek przed jakąś starą kamienicą, znów z tym chłopakiem, ale już nie na wózku…

„Kto to jest, do licha?”. Znam Marka od roku, nigdy nie wspomniał mi, że opiekuje się jakimś niepełnosprawnym chłopakiem.

Kim jest ten człowiek?

Przyjacielem, bratem, kimś wobec kogo Marek ma jakieś zobowiązanie? I dlaczego, do cholery, ukrywa to przede mną? Za kilka miesięcy mamy wziąć ślub, a tu wychodzi na jaw taka tajemnica...!

Odczekałam z rozmową kilka dni. Chciałam, żeby emocje we mnie opadły, inaczej wszystko skończyłoby się awanturą i rozstaniem. Był piątek, Marek wyjątkowo wrócił do domu przed 18. Był w dobrym nastroju. Zapytał, czy chcę herbaty i czy mam ochotę, żebyśmy wyjechali na weekend do Zakopanego.

– Ostatnio jestem taki zabiegany, wiem, że cię zaniedbuję – przyznał. – Zróbmy sobie małe wakacje. Taki romantyczny weekend tylko dla siebie. Wszystkie problemy zostawmy tu, w Warszawie, a tam pojedźmy z czystą głową. Co ty na to? – objął mnie ramieniem i pocałował.

– Chętnie – odpowiedziałam. – Ale najpierw porozmawiajmy chwilę o tych problemach. Konkretnie o jednym. Kim jest ten niepełnosprawny chłopak, którym opiekujesz się w tajemnicy? I jak długo zamierzasz ukrywać to przede mną? – załamał mi się głos, a z oczu popłynęły łzy.

Marek nie był zły

Ani o to, że wynajęłam detektywa, żeby go śledził, ani o to, że wypytywałam jego koleżanki z pracy, czy ma romans. Plotka w biurze szybko się rozeszła. Usiadł naprzeciwko mnie, spojrzał mi w oczy i powiedział:

– To mój brat. Nigdy ci o nim nie mówiłem. To głupie i niesprawiedliwe, ale zawsze się go trochę wstydziłem. Jest ode mnie tylko dwa lata młodszy. Choruje na autyzm. W dzieciństwie udawałem przed chłopakami w szkole, że jestem jedynakiem. Tomek siedział w domu albo był na rehabilitacyjnych obozach, więc nie było trudno. Zawsze opiekowała się nim mama – zaczął tłumaczyć.

 Z początku sama nie wiedziałam, że mu wierzę. To wszystko brzmiało tak surrealistycznie.

– Tylko że dwa miesiące temu miała wypadek. Skończyło się na pękniętej miednicy, mama wymaga teraz intensywnej rehabilitacji. Nie ma kto się zająć Tomkiem. Wiesz, że ojciec zniknął dano temu. Do południa jest opiekunka, która też zostaje na noce. Ale wieczorem muszę z nim być. Kto ma się zająć chorym bratem, jak nie ja? – zawiesił głos.

– Ale dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? – moje zdziwienie było coraz większe, gdy usłyszałam całą tę historię. – Przecież to normalna, życiowa sytuacja. Ja tu odchodziłam od zmysłów, bałam się, że mnie zdradzasz!

– Przepraszam – powiedział Marek. – Bałem, że nie będziesz chciała wyjść za mnie, jak dowiesz się, że mam tak chorego brata. Pomyślisz, że taka choroba jest dziedziczna, że być może nie dam ci zdrowego dziecka albo po prostu nie będziesz chciała wiązać się z facetem, na którego w przyszłości spadnie opieka nad niepełnosprawnym. A tak przecież będzie, gdy mamie zabraknie sił. To dlatego nigdy nie zaprosiłem cię do swojego domu rodzinnego… – zawiesił głos.

Szkoda, że Marek mógł tak myśleć. Ale po tym, jak poznałam prawdę, jeszcze bardziej go pokochałam. Zobaczyłam w nim dojrzałego, wrażliwego mężczyznę, który nie poddaje się przeciwnościom losu. Tomka poznałam tydzień później. Zareagował na mnie bardzo pozytywnie. Sam Marek to przyznał. Uczę się opieki nad nim. Wiem, że ode mnie też będzie jej kiedyś potrzebował. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA