„Była żona porwała naszą 7-letnią córkę za granicę. Znalazła nowego gacha i postanowiła wykreślić mnie z jej życia”

mężczyzna którego była żona porwała dziecko fot. Adobe Stock, Antonioguillem
Julia wyjechała z mamą za granicę. Zgodziłem się, bo nie miałem pojęcia, że córka została właśnie porwana.
/ 11.06.2021 07:49
mężczyzna którego była żona porwała dziecko fot. Adobe Stock, Antonioguillem

Moja siedmioletnia córka, Julia, do tej pory jeszcze nigdy nie wyjeżdżała za granicę, nic więc dziwnego, że była bardzo podekscytowana.
– Tato, mama mnie zabiera na wakacje do Francji! Zobaczę wieżę Eiffla i Paryż! I ten zamek, w którym mieszkał król!
– Luwr i Wersal – podpowiedziałem.
– Tak! – wykrzyknęła, a jej mina wyrażała pełnię szczęścia.

To dlatego, gdy moja była żona poprosiła mnie, abym podpisał zgodę na paszport dla Julii, nie miałem serca odmówić. Zresztą, niby dlaczego miałbym to zrobić, w końcu jechały tylko na dwa tygodnie wakacji. Tak przynajmniej zostałem poinformowany i nie miałem żadnych podejrzeń, że… nie jest to prawdą.

W dniu wyjazdu odprowadziłem córeczkę na samolot. Miały obie z matką niewielki wakacyjny bagaż. Potem okazało się, że była żona przewidziała, iż będę na lotnisku, w związku z czym zabrała tylko trochę rzeczy, resztę podstępnie wysyłając na miejsce pocztą! Umówiłem się z Julią, że nie będę dzwonił podczas jej pobytu we Francji i porozmawiamy już po jej powrocie z wakacji.
Czekałem cierpliwie na dzień przylotu i pojechałem po małą na lotnisko, a tam… Wszyscy pasażerowie samolotu z Paryża zdążyli już wyjść z hali przylotów, a Julii z matką nie było! Zdenerwowany zacząłem dzwonić na komórkę żony, ale była wyłączona.

Pobiegłem więc do biura linii lotniczych, usiłując uzyskać informację, czy córka w ogóle wsiadła do tego samolotu, czy nie. Po długich perturbacjach i zasłanianiu się przez pracownice linii lotniczych przepisami, wyciągnąłem od nich, że Julii Olczak w ogóle nie było na liście pasażerów!
„Czyżbym pomylił loty?” – łudziłem się jeszcze, dzwoniąc przez następne dni i na komórkę, i do mieszkania byłej żony, ale oba telefony milczały.
Poszedłem więc w końcu pod blok, w którym mieszkała moja córka z matką. Nikt nie odbierał domofonu, ale postanowiłem być cierpliwy. Czatowałem, aż w końcu…
– Słucham? – w domofonie odezwał się jakiś zupełnie obcy głos!
– Ja do pani Karoliny Olczak.
Nie ma, wyjechała do Francji!
– To wiem, ale kiedy wróci?
– A kim pan jest? – w głosie dało się wyczuć napięcie.
– Jej byłym mężem, a pani? – spytałem.
– Nie mogę z panem rozmawiać! – trzask odkładanej słuchawki.

To wszystko zaczynało wyglądać dziwnie! Zadzwoniłem jeszcze kilka razy domofonem, ale nikt się nie odezwał. A ja tak bardzo chciałem wiedzieć, co się dzieje! Tajemnicza kobieta z mieszkania mojej byłej żony najwyraźniej coś wiedziała, musiałem za wszelką cenę z nią porozmawiać. Ta jednak nie odbierała telefonu ani domofonu, nie wiedziałem, jak wygląda. Musiałem się więc na nią zaczaić tuż pod drzwiami mieszkania.

Na kilkudziesięciu mieszkańców bloku zawsze jeden wciśnie domofon nie pytając, kto wchodzi. Stanąłem na klatce schodowej, starając się nie wzbudzać podejrzeń. Po jakimś czasie z windy wysiadła młoda kobieta i zaczęła otwierać drzwi do mieszkania mojej eks.
– Przepraszam, nazywam się Tomasz Olczak i chciałbym tylko… – zacząłem.
Odskoczyła jak oparzona!
– Proszę dać mi spokój! Ja tu tylko wynajmuję mieszkanie! Uprzedzono mnie, że z panem mogą być kłopoty! – krzyknęła.
– Jak to pani wynajmuje? Przecież tutaj mieszka moja córeczka! Gdzie ona jest?
– Córeczka… Nagle pana dziecko interesuje! Chce pan wykorzystać małą do prześladowania byłej żony? – wyrzuciła z siebie dziewczyna. A przecież widziała mnie na oczy pierwszy raz! – Nic dziwnego, że żona zwiała przed panem aż za granicę! – dokończyła i zamknęła mi drzwi przed nosem.

Stałem na klatce oniemiały. „O co tu chodzi?” – zastanawiałem się. „Dlaczego Karolina zrobiła ze mnie potwora?”
Powoli jednak zaczynałem rozumieć. Moja była uciekła za granicę, uprowadzając Julię! To wcale nie były wakacje. Wyjechały na zawsze! Dlatego Karolina wynajęła swoje polskie mieszkanie...
Nie zwlekając, poszedłem na policję i zgłosiłem porwanie. Nawet nie chcieli mnie wysłuchać. Dowiedziałem się, że jeśli była żona ma pełnię władzy rodzicielskiej, a ja zgodziłem się na wydanie dziecku paszportu, to pośrednio zgodziłem się na jego wyjazd za granicę.

Ale tylko na wakacje! – grzmiałem. – Nawet nie wiem, gdzie teraz jest moja córeczka, a przecież mam prawo do widzeń. Powinna ze mną spędzać dwa popołudnia w tygodniu i co drugi weekend!

Dwóch adwokatów powiedziało mi to samo i zaczynałem tracić nadzieję. Wieści o Julii nie było, szalałem z rozpaczy...
Zacząłem krążyć po forach dla rozwiedzionych ojców. Na jednym z nich doczytałem się, że jest coś takiego jak Konwencja Haska, która wywiezienie dziecka przez jednego rodzica bez zgody drugiego określa mianem porwania. Niestety, sprowadzenie dziecka do kraju wymaga uruchomienia procedury Ministerstwa Sprawiedliwości, jest więc rzeczą niełatwą i powinien to przeprowadzić naprawdę dobry adwokat. Dodatkowym utrudnieniem było to, że nie znałem miejsca pobytu córki.

„Ale przecież Karolina musi odbierać pieniądze za wynajem!” – olśniło mnie. „A być może i pocztę! Ta kobieta, która
u niej mieszka, gdzieś ją przesyła”. Kolejny raz zaczaiłem się na nią pod drzwiami.
– Nie chcę pani nękać! Niech pani tylko popatrzy! To jest moja córeczka ze mną! Czy tak wygląda nieszczęśliwe dziecko bojące się ojca? – zawołałem za nią, wyciągając przed siebie plik zdjęć.
Zawahała się. Podeszła i spojrzała. Na wszystkich Julia w różnym wieku była ze mną, roześmiana i szczęśliwa.
Moja była żona nagadała pani głupot! Tylko po to, aby bezkarnie ukrywać się z naszą córeczką! – wyjaśniłem jej.
– Nie znam adresu jej pobytu – stwierdziła w końcu. – Listy odsyłam do jej siostry. A pieniądze wpłacam na konto, więc musi je gdzieś sobie wypłacać.

To był trop! Zarówno dla adwokata, którego znalazłem, jak i dla sądu. Po miejscu wypłat z konta, które na wniosek sądu musiał udostępnić bank, dowiedzieliśmy się, w którym mieście we Francji przebywa Karolina. Policja z tego regionu nie miała kłopotu z namierzeniem mojej byłej żony, która zameldowała się we Francji
i zapisała już córkę do tamtejszej szkoły! Okazało się, że poznała jakiegoś Francuza i chciała z nim zostać. Musiała się zdziwić, gdy do jej drzwi zastukał policjant i powołując się na Konwencję Haską, zabrał Julię. Dziewczynka została deportowana do Polski, a sąd określił, że ma od tej pory mieszkać ze mną!
– Tatusiu, dlaczego do mnie nie dzwoniłeś? – to były pierwsze słowa Julii, gdy się w końcu spotkaliśmy.
– Nie wiedziałem, gdzie jesteś, ale zrobiłem wszystko, aby cię znaleźć! – powiedziałem przez ściśnięte gardło.
– To dobrze, bo strasznie za tobą tęskniłam – wyznała.
Dzisiaj, niestety, tęskni za mamą, która postanowiła zostać ze swoim ukochanym. Może widywać córkę w Polsce lub zapraszać ją do Francji. Ale tylko na prawdziwe wakacje, a nie na stałe.

Czytaj także:
„Mój poród był koszmarny. Dzieci wyciągano ze mnie kleszczami, odmówiono mi cesarki. Prawie tego nie przeżyliśmy”
„Od początku ukrywała, kto jest ojcem jej syna. Nie zdążyła zdradzić prawdy. Umarła tuż po porodzie”
„Przez 30 lat myślałam, że zostawił mnie, bo wylądowałam na wózku. Wszystko ukartowała moja wyrachowana matka”

Redakcja poleca

REKLAMA