„Była żona mojego faceta tak mnie polubiła, że postanowiła zaprosić mnie na chrzciny, gdy zaszła w ciążę z innym”

załamana kobieta która ma dość byłej żony swojego faceta fot. Adobe Stock
„To była raczej jednostronna sympatia. Nie zamierzałam tworzyć patchworkowej rodziny i uczestniczyć w życiu rodzinnym byłej żony! Norbert jednak nie do końca to rozumiał...”
/ 01.03.2021 09:48
załamana kobieta która ma dość byłej żony swojego faceta fot. Adobe Stock

Beztrosko unosiłam się na falach szczęścia, dopóki nie porozmawiałam z przyjaciółkami.

Widziałam byłą żonę tego twojego, niezła z niej laska. Ciekawe, dlaczego Norbert ją porzucił? – Lenka oblizała ze smakiem łyżeczkę, na której zostały resztki bitej śmietany i spojrzała z żalem na pusty talerzyk.
– Na twoim miejscu nie jadłabym tyle – odwdzięczyłam się błyskawicznie.

Lenka potrafiła być prawdziwą zołzą, ale dla mnie zawsze była miła. Jej złośliwa uwaga mnie zaskoczyła, ale i zaciekawiła. Nigdy nie miałam okazji poznać kobiety, którą kiedyś kochał mój Norbert.

Czym go ujęła? Urodą, znakomitą figurą, wdziękiem? Była lepsza i ładniejsza niż ja?

– Jak poznałaś Maję? – pomogła mi Zosia, trzecia z naszego wieloletniego tercetu.
– Przypadkiem, ktoś ze znajomych mi ją pokazał – odparła Lenka.
– Z daleka? – zdziwiłam się. – Mówiłaś przecież, że ją znasz…
– Wcale nie! – zaprzeczyła i zmieszana zajrzała do filiżanki z kawą.

Nie chciała zagłębiać się w temat, bo podejrzanie lawirowała. Zosia też nie lepsza. Obie coś kombinowały za moimi plecami.

Zosiu, skąd wiesz, jak żona Norberta ma na imię? – spytałam spokojnie.
– Czy to ważne? Odkąd jesteś z tym twoim, zrobiłaś się strasznie podejrzliwa – Lenka spojrzała na mnie z dobrze udaną troską.

Rozzłościłam się, tego już za wiele.

– Dlaczego mówisz o nim „ten twój”? Nie wiesz, jak ma na imię? Obie wiecie, a nawet, o dziwo, znacie imię jego eks. Skąd? Ja wam go nie zdradzałam.

Lenka w odpowiedzi zatoczyła oczami koło i ciężko westchnęła.

– Masz luki w pamięci, moja droga. Zapewniam, że nie prowadziłyśmy prywatnego śledztwa, wiemy tylko tyle, ile nam powiedziałaś… – wycedziła. Kłamała.

Nagle poczułam się niepewnie, siedziałam w kawiarni w towarzystwie dwóch najlepszych koleżanek, które najwyraźniej miały przede mną sekret, ukrywały fakty dotyczące mojego życia. One coś wiedziały. Temat żony, przepraszam eksżony Norberta, wypłynął nagle, jakby Lenka chciała dać mi do zrozumienia, że nie wszystko w tej sprawie jest jasne i uczciwe.

Potrafiła być niedelikatna, ale wobec mnie zawsze stosowała taryfę ulgową, więc jeśli dowiedziała się, że Norbert nie do końca rozstał się z Mają, nie powiedziałaby mi tego wprost, żeby mnie nie urazić. Jednak nie zachowałaby tak ważnej informacji dla siebie. Jeśli Norbert nadal widuje się z Mają, powinnam o tym wiedzieć, żeby nie wpakować się w związek bez przyszłości. Już kiedyś byłam oszukiwana i za nic nie chciałabym jeszcze raz przez to przechodzić.

– Mówcie, co wiecie, prosto z mostu – zażądałam.

Zosia spuściła oczy, Lenka zaczęła się wycofywać. Nie miała nic szczególnego na myśli, bez zastanowienia palnęła, że widziała Maję, myślała, że mnie to zainteresuje. Martwi się o mnie, bo związałam się z facetem, którego przeszłości nie znam. Myślałam, że się przesłyszałam.

– Norbert nie jest naciągaczem, wiem o nim tyle, ile trzeba!
– Tak? – spytała Lenka. – A wiesz dlaczego się rozwiódł?

Wzruszyłam ramionami, udając, że nic mnie to nie obchodzi, ale było inaczej. Na początku znajomości podpytywałam Norberta o poprzedni związek, zbył mnie ogólnikową odpowiedzią. Powiedział, że ich małżeństwo umarło, wypaliło się. Oboje zdecydowali, że lepiej będzie się rozstać. Nie uwierzyłam w ani jedno jego słowo, jak się nie chce wyciągać rodzinnych brudów na światło dzienne, zawsze się mówi o rozstaniu za obopólną zgodą. Było mi przykro, że Norbert nie otworzył się przede mną, nie okazał zaufania i nie powiedział prawdy, ale postanowiłam być cierpliwa. Kiedyś to zrobi, na pewno, a jeśli nie, to dopiero wtedy będę się martwić.

Jednak ciekawość paliła, nie miałabym nic przeciw temu, by móc rzucić okiem na Maję i dowiedzieć się więcej o ich małżeństwie. Byłam teraz częścią życia Norberta, jego przeszłość była dla mnie ważna, pośrednio dotyczyła także mnie. Nurtowała mnie myśl, że nie jestem pierwszą kobietą, z którą Norbert chciał ułożyć sobie życie. Niby nic, ale zazdrość trochę kłuła. Bez sensu, powtarzałam sobie, każdy ma jakąś uczuciową przeszłość, nie jesteśmy nastolatkami, nie trzeba o tym myśleć.

Nagle koleżanki zaczęły mi donosić o niewierności Norberta

Zastosowałabym się do własnej rady, gdyby nie Zosia. Zadzwoniła do mnie kiedyś i tak kręciła, że od razu nabrałam podejrzeń. Poprosiłam, by wyłuszczyła, co jej leży na wątrobie.

– Och, to pewnie zbieg okoliczności, przypadek, nic ważnego – zawołała i nagle ściszyła głos. – Widziałam tego twojego… Syknęłam. – ...Norberta na ulicy – ciągnęła Zosia. – Był z kobietą.
– Żyjemy w społeczeństwie dwupłciowym – przypomniałam jej wesoło, ale w dołku mnie ścisnęło.
Tak tylko mówię, żebyś wiedziała, może kiedyś ci się to przyda. Kobiety powinny sobie pomagać.

Podziękowałam za lojalność i przeszłam do konkretów.

– Gdzie widziałaś Norberta?

– Mówiłam, że na ulicy. Akurat wychodziłam z pracy, patrzę, a to on. Rozmawiał z jakąś kobietą, całkiem niebrzydką, jeśli chcesz wiedzieć. Wyglądali na bardzo zżytych i zaprzyjaźnionych. Pogadali, pożegnali się i rozeszli.

Ojej, co za szczęście, że nie zabrał jej do domu – pozwoliłam sobie na ironię.
– Mówię, co widziałam – obraziła się Zosia. – Na twoim miejscu nie bagatelizowałabym tego. Wyczułam między nimi chemię. To coś więcej niż zwykła znajomość. Zapytaj go o tę kobietę, ciekawe, co ci odpowie – poradziła.

Zrobiło mi się smutno. Zosia była poczciwą duszą, a wzięła przykład z Lenki i starała się popsuć mój związek z Norbertem, wzbudzając we mnie zazdrość. Nie uwierzyłam w jej rewelacje, były nieudolnie wymyślone i kiepsko przedstawione. Mój facet znalazł się akurat pod pracą Zosi, żeby dać się przyłapać na randce z kobietą. Jakie to miłe i usłużne z jego strony.

Lena nie pozwoliła się zdystansować, ona również doniosła mi o niewierności Norberta, tylko posunęła się o wiele dalej.

Widziałam Norberta, siedział w kawiarni z byłą żoną. Wyglądali na zadowolonych ze swojego towarzystwa, śmiali się i rozmawiali. Zosia bała ci się o tym powiedzieć, podobno źle reagujesz na takie wiadomości.
– Co Zosia ma wspólnego z Norbertem? – spytałam napiętym głosem, zastanawiając się, czy zerwać znajomość z jedną i drugą.
– Ona też go widziała, spotkałyśmy się pod jej pracą, przeszłyśmy kawałek i wtedy go zauważyłyśmy.

Coś mnie tknęło. Zastanawiający zbieg okoliczności. Albo Norbert bywał często w tych okolicach, albo dziewczyny uknuły intrygę. Tylko po co? Dlaczego tak zależało im na zburzeniu mojego szczęścia?

Koleżanki doniosły mi, że spotykasz się z Mają – zagadnęłam wieczorem Norberta. – Mam im wierzyć?

O mało nie udławił się kanapką. Kaszlał i prychał, ale nie odpuściłam. Musiałam poznać prawdę.
– Świat jest o wiele za mały dla mnie i twoich przyjaciółek – powiedział, ocierając łzy z oczu. – Nie chciałem nic mówić, bo wiem, jaka potrafisz być zazdrosna, ale tak, widziałem się z Mają.
– Dwa razy – uściśliłam.

Zaskoczyłam go, nie wiedział, że jestem tak dobrze poinformowana.

– To trochę skomplikowane, finalizujemy podział majątku, byliśmy u notariusza w sprawie sprzedaży wspólnego mieszkania.
– I w kawiarni, żeby osłodzić sobie transakcję – dopowiedziałam. Norbert zerwał się z krzesła i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
– Justynka, to nie tak jak myślisz. Mamy z Mają jeszcze trochę spraw do załatwienia, rozstaliśmy się w przyjaźni, nic dziwnego, że wypiliśmy razem kawę a przy okazji omówiliśmy kilka szczegółów.

Nerwy mi puściły, dziewczyny miały rację, Norbert nadal widywał się z byłą żoną

Wykrzyczałam, że nie wierzę w przyjaźń damsko-męską i żeby się zdecydował. Próbował się tłumaczyć, ale nie chciałam słuchać. W poprzednim związku za długo żyłam w kłamstwie.

– Powiedz, co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?– zapytał Norbert.
– Rób, co chcesz – odparłam i zamknęłam się w sypialni.

Oboje wiedzieliśmy, że sprawa jest poważna. To nie była zwykła kłótnia, ponieważ w grę wchodziła kobieta, z którą wcześniej Norberta wiele łączyło. Zastanawiałam się, czy przeszłość można wymazać, czy też będę skazana na cień tej pierwszej unoszący się nad nami.

– Jak porozmawiasz z Mają, uwierzysz? – teraz on mnie zaskoczył, zamyślona nie zauważyłam, kiedy wszedł do sypialni.

Odruchowo kiwnęłam głową, a Norbert się ucieszył.

– Umówię nas – wyciągnął z kieszeni telefon, i jakże by inaczej, poszedł porozmawiać z byłą żoną na osobności.

Spóźniła się ponad kwadrans, kiedy weszła do kawiarni, od razu wiedziałam, że to ona

Zachowywała się swobodnie, ani śladu zdenerwowania, poczucia winy czy onieśmielenia. Usiadła i od razu poprosiła o sok i szklankę wody. My zamówiliśmy wino.

– Norbert mówił, że zaszło nieporozumienie – zaczęła. – Chciałam cię uspokoić, nie zamierzamy się schodzić. Rozstaliśmy się, bo oboje tego chcieliśmy, nasze małżeństwo wypaliło się, ale pozostaliśmy przyjaciółmi.

Recytowała płynnie jak wyuczoną rolę. Norbert kiwał głową, gorliwie jej przytakując. Chciałam im uwierzyć, ale nie umiałam.

– Brakuje tylko oświadczenia o niedopasowaniu charakterów – przerwałam Mai w pół słowa. – Powiedz, jak jest naprawdę.
– Noo, zdarzyło się raz czy dwa, mamy niezałatwione sprawy majątkowe – Maja uśmiechnęła się, zmieszana. – A nie, przepraszam, spotkań było więcej. Widzisz? Chcę być szczera wobec ciebie.

Zaskoczenie minęło, z każdym zdaniem rozkręcała się i świetnie bawiła. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie śmiechem. Zrobiło mi się niedobrze ze zdenerwowania, ta kobieta kpiła ze mnie, tryumfowała, a Norbert spokojnie na to patrzył. Czy oni w ogóle mieli rozwód? Postanowili do siebie wrócić? Bawili się, grając na dwa fronty? Dziewczyny miały rację. Powiedziałam Mai, co myślę, a nawet trochę więcej. Wesołość minęła jak ręką odjął, trochę zbladła. Norbert natychmiast to zauważył.

– Źle się czujesz? – spytał troskliwie.

Ja też nie kwitłam, chciało mi się płakać, ale tego jakoś nie dostrzegł.

Jak się zdenerwuję, zaraz mnie mdli – powiedziała cicho Maja, popijając wodę małymi łyczkami. – Nie martw się, ostatnio stale tak mam. Przejdzie.
– Co ci jest? – spytałam nieprzyjaźnie.

Ochronnym, na pół świadomym gestem dotknęła swojego brzucha i już wiedziałam.

Czyje to dziecko? – wskazałam na ledwie rysującą się pod sukienką wypukłość.
– Wystarczy, Justynko, tak nie można – szybko uciął Norbert.

Spojrzałam na niego z pogardą. Nie będzie mi rozkazywał.

– Dotknęłam czułego punktu? Myślałeś że się nie dowiem? Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?

Wreszcie starłam z twarzy Mai zadowolony uśmiech i poruszyłam Norberta. Spojrzeli na siebie z rozpaczą.

Nie moja wina, trzymałam się scenariusza. Od początku mówiłam, że jest beznadziejny, ale się uparłeś. Podobno tak dobrze ją znasz – zdenerwowała się Majka, wstając z krzesła. – Nie uciekam jak tchórz, muszę do toalety. Wrócę, ale zaznaczam, że jestem w ciąży i nie wolno na mnie krzyczeć.
– A czyje to dziecko? Muszę wiedzieć – wstałam, gotowa opuścić lokal.
Marka, mojego narzeczonego. Wystarczy czy mam ci dostarczyć wyniki badań?

Zdenerwowałam ją bardziej niż myślałam, pobiegła do toalety, trzymając rękę przy ustach. Chcąc nie chcąc, musiałam iść za nią, nie mogłam jej zostawić samej.

– Lepiej?

Majka obmyła twarz i odzyskała wigor.

– Przeżyję. A ty nie dręcz tak Norberta…
– Lubisz go – stwierdziłam.

– Lubię, ale między nami nie ma chemii, dlatego się rozstaliśmy. Wiem, że Norbertowi na tobie zależy, nastawał, żebym się z tobą spotkała i potwierdziła, że nasze małżeństwo się rozpadło. Wyszło sztucznie, widziałam, że mi nie wierzysz, trochę mnie poniosło, no i zabawiłam się twoim kosztem.

Popatrzyłam jej prosto w oczy.

– Jestem w ciąży i mam prawo do fochów. Albo przyjmiesz to do wiadomości, albo nie zaproszę cię na chrzciny.
– Nie zapraszaj, i tak nie przyjdę.

Wytłumaczyłam Mai, że to jest nasze ostatnie spotkanie. Od tej pory nasze drogi się rozejdą. To wspaniale, że przyjaźni się z byłym mężem, ale ja w tych sprawach jestem staromodna i wolałabym zatrzymać Norberta wyłącznie dla siebie.

– Od tej pory nie będziesz się z nim widywała – powiedziałam ostrzegawczym tonem.
– Tego nie mogę obiecać, mamy jeszcze działkę do sprzedania. Nie uwierzysz, ile z tym jest zachodu, sprawa zajmie pewnie ze dwa, może trzy miesiące.

Uznałam, że to stanowczo za długo i postanowiłam przyspieszyć rozstanie Norberta i Mai. Pomogłam w sprzedaży działki. Poszło mi tak dobrze, że zadowolona Maja znowu wspomniała o chrzcinach, a ja znowu odmówiłam. Nie będziemy się przyjaźnić, mam zamiar zapomnieć o jej istnieniu i dokładnie wymazać przeszłość Norberta. Zaczniemy od początku, tylko we dwoje.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mój mąż miał raka płuc, więc zostałam z nim z obowiązku
Dobrze nam się układało, ale po 15 latach małżeństwa stałam się nagle tylko... kumplem
Zabiłam męża dla pieniędzy z ubezpieczenia, bo chciałam opłacać młodego kochanka

Redakcja poleca

REKLAMA