„By uciec przed starością, związałam się z młodszym facetem. Szybko się okazało, że za nim nie nadążam”

poważna kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Z czasem ekscytacja zaczęła ustępować miejsca wątpliwościom. Olek wciąż proponował spontaniczne wyjazdy, wypady, nocne rozmowy, a ja... zaczynałam odczuwać zmęczenie. Gdy on marzył o podróżach i przygodach, ja potrzebowałam stabilizacji”.
/ 30.09.2024 19:00
poważna kobieta fot. Getty Images, Westend61

Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w takiej sytuacji. Po rozwodzie, który sam w sobie był trudnym doświadczeniem, byłam pewna, że wiem, czego chcę od życia. Potrzebowałam stabilizacji, bezpieczeństwa, czegoś, co pozwoli mi odnaleźć spokój po latach małżeństwa, które ostatecznie się rozpadło. A potem pojawił się Olek – młodszy ode mnie o 15 lat, pełen życia, energii, spontaniczności. Na początku fascynował mnie swoją beztroską, tym, jak cieszył się każdym dniem. Wprowadził do mojego życia coś, czego mi brakowało – poczucie wolności.

Ekscytacja nowym związkiem

Początek związku z Olkiem był jak powiew świeżego powietrza. Wszystko, co robiliśmy, miało w sobie spontaniczność, która dawno zniknęła z mojego życia. Olek był zupełnym przeciwieństwem mojego byłego męża. Gdy Marek wolał siedzieć wieczorami przed telewizorem, Olek proponował spontaniczne wypady na weekend, długie noce przy muzyce, rozmowy o marzeniach i przyszłości.

– Zuzka, co powiesz na to, żeby jutro o świcie pojechać nad morze? Zobaczymy wschód słońca, a potem zjemy śniadanie na plaży – zapytał mnie pewnego wieczoru.

Zaśmiałam się, choć w środku czułam lekki niepokój. Jutro miałam ważne spotkanie w pracy, ale jego entuzjazm sprawił, że chciałam zostawić wszystko i uciec.

– Olek, to brzmi cudownie, ale wiesz, że mam obowiązki... Może w weekend? – odpowiedziałam, próbując znaleźć kompromis.

– Życie jest za krótkie, żeby wszystko planować. Czasem trzeba odpuścić i cieszyć się chwilą – jego uśmiech był zaraźliwy, a ja poczułam, jak ta beztroska przyciąga mnie coraz bardziej.

Na początku nasz związek był pełen emocji, spontanicznych decyzji i chwil, które sprawiały, że czułam się młodsza. Znajomi, oczywiście, zauważali różnicę wieku, ale ignorowałam ich komentarze. Przez lata po rozwodzie szukałam czegoś, co pozwoli mi na nowo poczuć życie. Olek mi to dał – przynajmniej na chwilę.

Zaczęłam odczuwać zmęczenie

Z czasem ekscytacja zaczęła ustępować miejsca wątpliwościom. Olek wciąż proponował spontaniczne wyjazdy, wypady, nocne rozmowy, a ja... zaczynałam odczuwać zmęczenie. Gdy on marzył o podróżach i przygodach, ja potrzebowałam stabilizacji. Nasze różnice stawały się coraz bardziej wyraźne.

– Nie mogę tak po prostu rzucić pracy, żeby wyjechać na weekend – powiedziałam mu pewnego wieczoru, kiedy po raz kolejny zaproponował wypad w góry.

– Czemu nie możesz po prostu odpuścić? Praca nie zniknie, a życie jest jedno – odparł, a w jego głosie słyszałam irytację.

To właśnie wtedy zaczęłam dostrzegać, jak bardzo różnimy się w podejściu do życia. Olek żył chwilą, bez planów na przyszłość, a ja, po latach doświadczeń, wiedziałam, że życie wymaga organizacji. Czułam, że jego beztroska, która na początku mnie fascynowała, zaczyna mnie męczyć.
Rozmawiałam o tym z Magdą, moją przyjaciółką, która zawsze była głosem rozsądku.

– Nie chcę cię zniechęcać, ale... on chce przygód, a ty szukasz stabilizacji. Myślisz, że to da się pogodzić? – zapytała mnie, patrząc z troską.

– Sama już nie wiem. Na początku czułam, że Olek wnosi coś, czego mi brakowało, ale teraz zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest tylko chwilowe – odpowiedziałam, czując, jak we mnie rośnie niepewność.

Magda miała rację. Zaczynałam dostrzegać, że moje pragnienia niekoniecznie pokrywają się z tym, co oferuje Olek. Coraz częściej zastanawiałam się, czy to, czego szukam, to młodość, której już nie mam, czy może próbuję uciec od starzenia się.

Zderzenie z rzeczywistością

Nasz związek z Olkiem, który na początku wydawał się pełen pasji i spontaniczności, zaczął przypominać nierówną walkę z rzeczywistością. Coraz częściej kłóciliśmy się o drobiazgi, które wcześniej nie miały znaczenia. Olek chciał żyć chwilą, wciąż proponował spontaniczne wyjazdy i przygody, podczas gdy ja zaczęłam odczuwać coraz większą potrzebę stabilizacji. Nasze różnice w podejściu do życia stały się źródłem napięć.

– Nie mogę zrozumieć, dlaczego zawsze musisz wszystko planować! – krzyknął pewnego wieczoru Olek, kiedy po raz kolejny odrzuciłam jego pomysł na weekendowy wypad. – Czemu nie możesz po prostu odpuścić i cieszyć się chwilą?

– Bo nie jestem już studentką, Olek – odpowiedziałam, starając się zachować spokój. – Mam pracę, obowiązki, życie, które wymaga planowania. Nie mogę tak po prostu rzucić wszystkiego.

Patrzył na mnie z rozczarowaniem. W jego oczach widziałam, że nie rozumiał, dlaczego nie chcę żyć tak, jak on. Olek wciąż był młody, pełen energii, a ja coraz bardziej czułam, że potrzebuję czegoś innego – stabilizacji, której on nie mógł mi dać.

– A może po prostu boisz się zmian? – powiedział nagle. – Boisz się, że starość cię dogoni, więc uciekasz w tę swoją stabilizację?

Jego słowa zabolały, bo wiedziałam, że częściowo miał rację. Zastanawiałam się, czy nasze różnice w priorytetach są zbyt duże, by nasz związek mógł przetrwać. Coraz częściej czułam, że nasza relacja nie jest tym, czego naprawdę pragnęłam.

Pogubiłam się w tym wszystkim

Po tej kłótni zaczęłam poważniej myśleć o tym, co się między nami dzieje. Olek nie rozumiał, dlaczego nie mogłam żyć tak, jak on – beztrosko, bez planowania. Może miał rację? Może rzeczywiście bałam się zmian? Każde jego słowo odbijało się echem w mojej głowie, zmuszając mnie do zastanowienia się nad sobą. Zastanawiałam się, czy nasz związek jest naprawdę o nim, czy może bardziej o mnie i mojej próbie zatrzymania czasu.

Rozmawiałam o tym z Magdą. Zawsze była moim wsparciem, a jej rady, choć czasem bolesne, były szczere.

– Może Olek ma rację – powiedziałam jej pewnego wieczoru. – Może uciekam przed tym, co nieuniknione. Starzenie się... – urwałam, czując, jak dławią mnie emocje.

Magda spojrzała na mnie z troską, ale w jej oczach widziałam, że ma swoje zdanie na ten temat.

– Zuzka, nie sądzę, że to tylko kwestia starzenia się – odpowiedziała spokojnie. – Może próbujesz odnaleźć sens w czymś, co nie jest dla ciebie. Zadaj sobie pytanie, czego tak naprawdę chcesz. Nie chodzi o to, żebyś czuła się młodsza, ale żebyś była szczęśliwa. A czy Olek jest częścią tego szczęścia?

Te słowa zapadły mi głęboko w pamięć. Wiedziałam, że Magda ma rację. Może rzeczywiście próbowałam odnaleźć w Olku coś, czego mi brakowało, ale coraz bardziej zaczynałam wątpić, czy nasza relacja ma przyszłość.
Zaczęłam zadawać sobie pytanie, czy Olek jest odpowiedzią na moje lęki, czy może tylko chwilową ucieczką od rzeczywistości. Musiałam zmierzyć się z tym, czego naprawdę chciałam w życiu – i czy Olek był częścią tej przyszłości.

Zdecydowałam o przyszłości

Po wielu nocach spędzonych na myśleniu, w końcu postanowiłam – musiałam być szczera wobec siebie i wobec Olka. Nasza relacja, choć pełna emocji i spontaniczności, nie mogła trwać dalej. Potrzebowałam czegoś innego, czego on, mimo najlepszych intencji, nie mógł mi dać. Przyszedł czas, by otwarcie porozmawiać.

Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni, miejscu, które zawsze kojarzyło mi się z początkiem naszej znajomości. Kiedy usiadłam naprzeciwko niego, czułam, jakby w mojej piersi siedział ciężar.

– Olek, spędziliśmy razem cudowny czas, ale muszę być szczera – zaczęłam, próbując nie uronić łez. – Potrzebuję czegoś innego. Czegoś, czego ty nie szukasz. Może próbowałam odnaleźć w tobie młodość, której mi brakuje, ale to nie jest dla mnie.

Olek patrzył na mnie długo, a w jego oczach dostrzegłam zrozumienie.

– Rozumiem – odpowiedział cicho. – Może po prostu byliśmy w różnych miejscach w życiu. Dziękuję ci za szczerość. Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz.

Rozmowa była bolesna, ale wiedziałam, że była konieczna. Zrozumiałam, że nie mogę budować swojej przyszłości na iluzji młodości czy próbie ucieczki przed starzeniem się. Olek potrzebował czegoś, co pasowało do jego etapu życia, a ja... ja musiałam odnaleźć siebie na nowo.

Po rozstaniu z Olkiem odczułam ulgę, choć nie było to łatwe doświadczenie. Zdałam sobie sprawę, że nasz związek, choć piękny na początku, był próbą ucieczki od rzeczywistości, z którą nie chciałam się zmierzyć. Zrozumiałam, że prawdziwe szczęście nie polega na odtwarzaniu młodości, ale na akceptacji siebie w każdym etapie życia.

Zaczęłam na nowo budować swoje życie, już bez presji poszukiwania młodości czy próby udowodnienia sobie, że mogę żyć jak dwudziestopięciolatka. Dzięki doświadczeniu z Olkiem odkryłam, że potrzebuję stabilizacji, sensu i akceptacji siebie. Młodość przeminęła, ale to nie znaczyło, że przeminęło moje pragnienie szczęścia.

Zuzanna, 33 lata

Czytaj także:
„Według mojego męża kontrola była największym wyrazem miłości. Nie widział, że ja się czuję jak uwięziona na łańcuchu”
„Codziennie chodziłam do lasu. Mąż myślał, że przytulam się do drzew, a ja miałam tam lepsze doznania”
„Rodzice rozpieszczali siostrę, a mnie wmawiali, że nic nie osiągnę. Teraz prowadzę firmę, a ona żyje na ich koszt”

Redakcja poleca

REKLAMA