Od początku nie znosiłam mojej bratowej. Niestety, Karol jest w nią wpatrzony jak w obrazek. Siedziałam na samym końcu autobusu, więc mogła mnie nie zauważyć. Ja od razu poznałam ten jej rozczochrany blond łeb oraz rudy płaszczyk! Pchała się ostro, nie zwracając uwagi na starszego pana z laską i kobietę z dzieckiem. Wpakowała się na wolne miejsce kilka siedzeń przede mną. Obok niej usadowiła się jakaś jej koleżanka. Były tak zajęte gadaniem, że nie widziały i nie słyszały nikogo prócz siebie. Za to ich głosy było słychać w całym autobusie. Dotarło do mnie każde słowo!
– No, gadaj, co było dalej? – pytała ta obca kobieta, najwyraźniej ciągnąc przerwaną przed chwilą rozmowę. – Ten twój Lolek się nie połapał, że bujasz? Nie wierzę, że jest aż taki nierozgarnięty!
Lolek to Karol – mój brat. Nadstawiłam uszu, bo robiło się ciekawie. O czym to niby mój braciszek nie wiedział? W jakiej sprawie go znowu okłamała? Nie było lepszej okazji, żeby się dowiedzieć!
– Lolek, ten bęcwał?! – bratowa zachichotała. – Jemu można wszystko wmówić. To ciepłe kluchy, mówiłam ci przecież!
Nie dało się tego słuchać
Aż mnie zakłuło pod sercem. Zawsze wiedziałam, że Karolina jest wredna, ale teraz miałam okazję przekonać się, do jakiego stopnia lekceważy męża. Podjeżdżałam do swojego przystanku, ale oczywiście nie ruszyłam się do wyjścia, bo wolałabym wracać pieszo parę kilometrów, niż teraz się ujawnić. Siedziałam więc bez ruchu i nadsłuchiwałam…
– We wszystko uwierzył! – mówiła Karolina. – Ugłaskałam go kluskami na parze z gęstym sosem, bo ten obżartuch za jedzenie da się powiesić! Powiedziałam, że ty się upiłaś i że musiałam cię odholować do domu, a potem już u ciebie zostałam, bo się źle czułaś… Chyba mnie nie wydasz?
– Jak zwykle zwaliłaś wszystko na innych! – roześmiała się tamta. – Mnie wsio ryba, możesz gadać, co chcesz. Kiedy ja będę potrzebowała, żebyś mojemu facetowi zamydliła oczy, też mi chyba pomożesz.
– No jasne, kochana!
– Trzymam cię za słowo… A teraz gadaj, jak było? Ten Jacek naprawdę taki ogier?
– Żebyś wiedziała! I to jaki! – zawołała bratowa.
– Wręcz dynamit! Było fantastycznie. Nie mogę się doczekać powtórki!
– Umówiłaś się już?
– Jeszcze nie.
On też jest zajęty, więc musimy się zgrać czasowo… Podobno ta jego kobitka strasznie go pilnuje. Na razie nie mamy możliwości się spotkać.
– Nie wykroisz nawet paru godzin? – zdziwiła się koleżanka Karoliny.
– Ja tak, ale z nim jest problem… – westchnęła ta małpa. – Niedawno urodziło mu się dziecko, ta jego mamałyga sobie średnio radzi, więc on musi jej pomagać. Ale coś wymyślimy! Poza tym ja potrzebuję całej nocy, a najlepiej weekendu, żeby się nie spieszyć i nie patrzeć na zegarek. Lubię mieć komfort i luz. Wiesz, jak jest…
– Wiem… Ale opowiesz, jak było?
– Ze szczegółami. I grosza nie wezmę za korepetycje. Znaj moje dobre serce! – śmiały się.
To, o czym gadały, było okropne. Wręcz karygodne! Nie dość, że rozprawiały o zdradzie, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie, to jeszcze robiły to publicznie! Ta druga nic mnie nie obchodziła, ale moja bratowa zdradzała i oszukiwała bliską mi osobę. Czy mogłam to tak zostawić? Przecież nie mogłam!
Wybiegła za mną, ale nadal była zimna jak lód
Wstałam więc ze swojego miejsca i podeszłam do niej. Pochyliłam się nad oparciem siedzenia, puknęłam ją w ramię. Odwróciła głowę i zamarła. Widziałam, że ją zamurowało. Zamamrotała coś pod nosem, ale ja zimno i obojętnie przesunęłam się do wyjścia. Wiedziałam, że ruszy za mną. Nie byłaby sobą, gdyby postąpiła inaczej.
Musiała za mną wyskoczyć i spróbować to odkręcić. Właśnie tak zrobiła. Straciła rezon, ale tylko na chwilę. Nie bała się mnie. Stałyśmy pod brudną wiatą. Zacinał drobny deszcz, było zimno i nieprzyjemnie. Cała się trzęsłam z nerwów. Ona też straciła zwykłą pewność siebie.
– I co teraz zrobisz? – zapytała. – Polecisz do Lolka i wszystko mu wypaplasz? Zemścisz się? Wiem, że mnie nie cierpisz, masz okazję, żeby mi dokopać!
– Nie znoszę cię – przyznałam. – Oczywiście, że mu powiem. Każde słowo. Niczego nie ukryję, zwłaszcza że nagrałam to, co wygadywałaś. Nie wyprzesz się! Jeśli wcześniej straciła rezon, to tylko na chwilę. Już nie była zdenerwowana, nie miała zamiaru się tłumaczyć. Wręcz przeciwnie, zaczęła się kpiąco uśmiechać!
– Ale jesteś głupia! – zaczęła. – Jeszcze głupsza, niż myślałam! Niczego innego nie mogłam się po tobie spodziewać!
– Masz czelność mnie obrażać?! – zawołałam. – W twojej sytuacji?
– Niby w jakiej sytuacji? Uważasz, że mnie masz na widelcu? Bardzo się mylisz! Wyjęła z torebki papierosy, zapaliła, zaciągnęła się parę razy i mówiła dalej: – Bardzo proszę, leć do Lolka i nadawaj. Nie będę cię zatrzymywać. Rób, co chcesz!
– Nie boisz się? – zdziwiłam się.– On cię wywali z domu, masz tego świadomość?
– Nie wiadomo, kto kogo wywali! – roześmiała się. – To po pierwsze. A po drugie, spróbuj i przekonaj się, co osiągniesz. Ja ci to mogę już teraz powiedzieć… Lolek będzie przede mną klęczał i błagał, żebym się nie wyprowadzała. Założymy się?! On sobie nie wyobraża życia beze mnie. Wszystko zniesie, na wszystko się zgodzi, przymknie oczy, będzie udawał ślepego i głuchego, zrobi z siebie idiotę i ofermę, a mnie nie puści. Jestem tego pewna!
– Żebyś się nie przeliczyła – ostrzegłam ją. – Wszystko ma swoje granice!
– Masz rację, dlatego ja granic nie przekraczam – odparła Karolina. – Jestem idealną żoną. Dbam o dom, pracuję, zarabiam, jestem ładna, koledzy Lolkowi zazdroszczą, że ma taką kobietę. Zapytaj go, jaka jestem w łóżku. Lolek nie narzeka, nie ma powodów. Zawsze jestem miła i chętna, nie marudzę, nie ciosam mu kołków na głowie, nie łażę po chałupie nadęta i z fochem. Kiedy jesteśmy gdzieś razem, Lolek jest najważniejszy. On tak lubi…
– Ale na boku go zdradzasz, obmawiasz i wyśmiewasz. Może nie jest tak?
– Znowu masz rację. Odtąd będę uważała, gdzie i z kim rozmawiam. Czegoś się dzięki tobie nauczyłam, wiesz?
– To już wszystko jedno, bo ja nie pozwolę na to, żebyś dłużej była żoną mojego brata. Nie dopuszczę do tego, żebyś Lolka kompromitowała. On na to nie zasłużył! – zawołałam.
– Powiedziałam, że będę uważała. Daję słowo, że to był ostatni raz.
– Nic z tego – syknęłam wściekle. – Możesz się pakować. To twój koniec!
Zapaliła następnego papierosa i bezczelnie dmuchnęła mi dymem prosto w nos.
– Proszę bardzo! – zawołała. – Zadzwonić po taxi? Leć, Lolek ci na pewno podziękuje. Będzie szczęśliwy, że mu przynosisz takie wiadomości. Może cię ozłoci.
– Będzie znał prawdę!
– A po co mu ona? – prychnęła Karolina. – Myślisz, że się nie domyśla? Domyśla się, możesz być pewna! Czasami muszę mieć małą przygodę i to nie ma żadnego znaczenia. Skoro nic z tym nie robi, to widocznie tak woli. Jeśli go zmusisz do jakichś decyzji, nie będzie ci wdzięczny… Może nawet cię znienawidzi. Chcesz ryzykować? Bardzo proszę! Powodzenia!
Podjechał autobus. Zanim wsiadła, pomachała mi ręką, jakby nic się nie wydarzyło. Była spokojna, uśmiechnięta, zadowolona. Nie miała w sobie cienia zażenowania czy niepokoju. Ja zostałam… Musiałam się nad tym wszystkim zastanowić.
Nie wiem, czy dobrze zrobiłam
Ta jędza miała rację. Karol ją kochał i nigdy nie pozwolił powiedzieć na nią złego słowa. Zawsze stawał po jej stronie, był wpatrzony jak w obrazek w te jej wielkie oczyska i szczupłą, bladą twarz. Mogła z nim zrobić, co chciała! Kiedyś powiedział, że gdyby odeszła, jego życie straciłoby sens. Może faktycznie tak by było? Miał bzika na jej punkcie, wszyscy o tym wiedzieli.
Mnie to strasznie wkurzało, bo od początku jej nie znosiłam. Była obrzydliwym babskiem zdradzającym swojego męża, ale chyba nie mogłam nic na to poradzić. Nie miałam wyjścia! Postanowiłam, że nic nie powiem. Będę udawała, zaciskała zęby i kłamała, że wszystko jest w porządku. Żeby nie zranić mojego brata, stanę po jej stronie.
Czytaj także:
„Przyjaciółka odpicowała ruderę ciotki, bo liczyła na darowiznę. Gdy jej kuzynka wyciągnęła rękę po spadek, była bez szans”
„Myślałam, że już przekwitłam, a okazało się, że jestem w ciąży. Prędzej bym się diabła spodziewała, niż dziecka po 40-stce”
„Skakałam z kwiatka na kwiatek, nigdy nie założyłam rodziny. Męża i dzieci przejęłam dopiero w spadku po przyjaciółce”