Kiedy otworzyłam oczy, mój syn klęczał nade mną cały roztrzęsiony. Leżałam w łazience na podłodze przykryta ręcznikiem. Nie wiedziałam, co się stało.
– Mamo, nie wiem, czy możesz wstać, ale pogotowie już jedzie – powiedział zdenerwowanym tonem.
Oczy same mi się zamykały. Po chwili usłyszałam sygnał nadjeżdżającej karetki. Dotknęłam ręką obolałej głowy i zobaczyłam na ręce krew. Ciekła z ucha. Musiałam zemdleć po raz drugi, ponieważ ocknęłam się dopiero na sali na oddziale chirurgii urazowej.
– Ma pani pęknięcie podstawy czaszki – usłyszałam. – Tomografia nie wykazuje powodów do niepokoju. Krew poleciała na zewnątrz, więc miejmy nadzieję, że nie zrobi się krwiak.
Przez pierwszy dzień nie pozwolono mi w ogóle wstawać z łóżka. Bolała mnie głowa, wciąż mi się w niej kręciło. Nie mogłam się pozbierać. Cały czas zastanawiałam się, co się mogło stać. Na drugi dzień wykonano kolejną tomografię komputerową. Pogorszenie nie nastąpiło. Odetchnęłam z ulgą. Zaczęłam kawałek po kawałku przypominać sobie, co zaszło.
Może to stres, a może menopauza
To był zwyczajny dzień. Nie zanosiło się na żaden kataklizm. Nie wiem, jak to się mogło stać. Chodzę późno spać, a wieczorem zazwyczaj biorę prysznic. Tego wieczoru, a właściwie nocy, bo było już po pierwszej, napuściłam sobie wody do wanny. Przed spaniem pogoniłam jeszcze Wojtka, żeby wyłączył komputer i szedł spać.
Mój czternastoletni syn, tak jak wszystkie dzieci, namiętnie gra na komputerze. Oczywiście pozwalam mu grać tylko, gdy odrobi lekcje, a że chodzi jeszcze na treningi piłki nożnej, często wraca do domu dopiero pod wieczór i wtedy zabiera się za naukę. Staram się być konsekwentna, bo wiem, jak ważne jest wykształcenie.
Tym razem jednak powinnam się cieszyć, że mnie nie posłuchał. Najwyraźniej bowiem wychodząc z kąpieli, zemdlałam i uderzyłam głową o wannę. Może to przez temperaturę…
– Widzisz, jak dobrze, że nie poszedłem spać, jak kazałaś? Kto by cię znalazł? – Wojtek był z siebie dumny.
Jesteśmy przeciętną rodziną, tyle że mój mąż rzadko bywa w domu, gdyż pracuje w firmie transportowej i jeździ po całej Europie. Wojtek zaraz po moim wypadku zadzwonił do taty, ale mąż mógł przyjechać dopiero na drugi dzień. A potem szybko musiał wracać.
Cały dom znajduje się na mojej głowie. Teraz trochę przywykłam, ale początkowo było mi bardzo ciężko. Pracuję w sklepie do osiemnastej, więc nie mam wieczorami zbyt wiele czasu. Zapisałam syna na obiady w szkole, nie opłaca mi się gotować dla dwóch osób. Ja jadam w pracy. Dzięki temu mogę udawać przed moimi mężczyznami, że się odchudzam, chociaż pochłaniam ogromne ilości jedzenia. Zwłaszcza ostatnio.
– Powinna pani o siebie zadbać – stwierdził lekarz, oglądając moje wyniki. – Trudno orzec przyczynę upadku. Jeśli nie pośliznęła się pani ani nie stosowała w ostatnim czasie rygorystycznej diety, to możemy wziąć pod uwagę menopauzę, skoki ciśnienia, stres w pracy, przemęczenie…
Po tygodniu wypisano mnie do domu. Przez miesiąc byłam na zwolnieniu lekarskim. Nie przywykłam do takiego trybu życia, więc nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Z utęsknieniem czekałam, kiedy wreszcie wrócę do pracy. Jednak okazało się, że to nie nastąpi tak szybko...
Nigdy bym się tego nie spodziewała
Mimo upływu czasu nie czułam się lepiej, więc poszłam do ginekologa po tabletki. Widać źle znosiłam początki menopauzy. Jakież było moje zdumienie, gdy ten po badaniu stwierdził:
– Jest pani w ciąży.
– Nie wierzę – pokręciłam głową.
– Wierzyć to może pani w Boga – zażartował. – To od kiedy nie ma pani okresu? Według mnie to trzeci miesiąc.
Byłam w szoku. Mam 42 lata i nagle trzeci miesiąc ciąży. Niewiarygodne! To mogła być przyczyna omdlenia. Podobno takie rzeczy zdarzają się czasem w pierwszym trymestrze.
Nie wiedziałam, jak powiedzieć o tym Zbyszkowi. Nie planowaliśmy drugiego dziecka, zresztą nie jestem już w wieku do rodzenia dzieci. A co powie Wojtek? W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam. Postanowiłam nie czekać, aż wróci z trasy.
– Naprawdę? Coś podobnego! – zawołał, gdy tylko usłyszał nowiny.
– Boże, nie wiem, co powiedzieć. Wiesz, ja zawsze chciałem mieć córeczkę. Może będzie córeczka… Kocham cię, Asiu, dbaj o siebie… Wojtusiowi mówiłaś? Będę gnał do ciebie jak na skrzydłach. Już nie mogę się doczekać, kiedy cię uściskam!
Ja też nie mogę się doczekać. Mój świat wywrócił się do góry nogami. Ale chyba się cieszę. Wojtek też się cieszy. Przynajmniej tak powiedział, gdy minęło zaskoczenie. Teraz mam tyle czasu, że nie wiem, co z nim zrobić. Dlatego postanowiłam napisać i podzielić się swoją radością. Przede mną jeszcze badania prenatalne. Nigdy nie przypuszczałam, że po czterdziestce ponownie zostanę mamą.
Czytaj także:
„Mam 42 lata i będę mamą. Nie przypuszczałam, że aby nią zostać, będę musiała... potrącić 12-latkę z domu dziecka"
„Na służbowym wyjeździe wskoczyłam do łóżka koledze i zaciążyłam. Ja jestem za stara na matkę, on ma żonę. Co teraz będzie?”
„Piałem z radości, że młodsza laska zwróciła na mnie uwagę. Mina mi zrzedła, gdy usłyszałem, że w wieku 53 lat zostanę tatą”