„Zaniepokoiło mnie, że brat nagle ma kupę kasy, modne ciuchy i gadżety. Byłam w szoku, gdy odkryłam, jak zarabia”

zszokowana dziewczyna fot. Adobe Stock, fizkes
„– Brzydzę się tobą! – Oj, tam, już nie przesadzaj. Jak obiecasz, że mnie nie wydasz przed starszymi, to odpalę ci sporą sumkę. Po co ich martwić, nie zrozumieją, że to tylko interesy. Ja też tego nie rozumiałam”.
/ 27.10.2023 10:29
zszokowana dziewczyna fot. Adobe Stock, fizkes

Po rozstaniu z facetem wróciłam do rodzinnego domu. Musiałam się pozbierać, w czym nie pomagało samotne siedzenie w wynajętym mieszkaniu. A mama i tata przywitali mnie z otwartymi ramionami.

– Zostań, ile zechcesz, cieszymy się, że jesteś – zapewniali.

Olaf, mój młodszy brat, trochę się ze mnie nabijał, że porzuciłam samodzielność na rzecz wygody, ale widziałam – też się cieszył, że znowu jesteśmy wszyscy razem.

Brat zaczął kłamać

Któregoś dnia, kiedy Olaf był na uczelni, mama oznajmiła, że chce ze mną porozmawiać. Tylko nie to… Będzie wypytywać, jak się trzymam, co zamierzam, a na koniec zaserwuje gadkę umoralniającą.
Ale jej nie chodziło o mnie.

– Martwimy się z tatą o twojego brata. Okłamuje nas. Niby w szczegółach, ale jednak. Mówi, że idzie do kolegi, a potem ten kolega dzwoni i o niego pyta. I ma dużo pieniędzy, nie wiemy skąd. Boimy się, że wplątał się w jakieś kłopoty.

– Nie sądzę – zaprzeczyłam odruchowo.

– Kochanie, spróbuj się czegoś dowiedzieć. Proszę cię! Inaczej zamartwię się na śmierć.

Nie miałam wyboru. Mama skarżyła się na serce.

– Zrobię, co będę mogła – obiecałam.

Zaczęłam mu się przyglądać

Rzeczywiście, nosił drogie, markowe ciuchy i miał mnóstwo modnych gadżetów. Skąd brał na to kasę? Na sto procent nie załapał się do żadnej etatowej pracy. Wychodził z domu tylko na uczelnię i na krótkie spotkania na mieście.

Zagadnęłam go, niby mimochodem, jak to starsza siostra.

– Programujesz czy coś? Słyszałam, że można niezłe siano zgarnąć, nie ruszając tyłka z własnego pokoju.

– Podobno można, ale nie wtedy, gdy ktoś ma antytalent informatyczny jak ja – roześmiał się. – To u nas to rodzinne. Sorry, siostra, ale musisz poszukać innego sposobu na zostanie milionerką.

– Jakiego na przykład? – podpuszczałam go.

– Nie mam pojęcia. Gdybym wiedział, rzuciłbym studia.

Nie wypytywałam dalej. Tym bardziej nie zapytałam wprost, skąd bierze pieniądze. Nie chciałam, by się zorientował, że wzięłam go pod lupę.
Skoro pobieżna obserwacja i niewinne branie na spytki nic nie dało, postanowiłam przeszukać jego pokój.

Czułam się z tym nieswojo i nie mogłam się uwolnić od myśli, że gdybym ja go przyłapała na czymś takim, zabiłabym. Dlatego starałam się nie zostawiać śladów i wszystko odkładać na swoje miejsce. Nadstawiając ucha, czy nie wraca, przejrzałam jego szafę, ubrania, półki, nawet pod łóżko zajrzałam i nic. Dopiero w szufladzie biurka, pod kołonotatnikami ze studiów, natrafiłam na niewielki zielony notes. Na pierwszej stronie widniał tytuł: „Zlecenia”, jakieś skróty, których nie rozumiałam i hasło do pliku w laptopie.

Zawahałam się. Na jeden moment. Zabrnęłam za daleko, żeby się teraz wycofać. Musiałam się dowiedzieć, co tu jest grane. Przecież durny braciszek mógł się wplątać w coś nielegalnego. Włączyłam jego komputer, odnalazłam plik, zaczęłam czytać i… Z początku nie pojmowałam, co to do cholery jest. Gdy zrozumiałam, zalała mnie fala obrzydzenia. To był spis jakichś ludzi i ich życzeń! Czy mój brat był męską prostytutką?! Miałam ochotę podrzeć to plugastwo, ale… Odłożyłam notes na miejsce, po cichu wyszłam z pokoju.

Musiałam się przekonać na własne oczy

Musiałam się uspokoić i pomyśleć… Ale jak się uspokoić w takiej sytuacji?! Mój młodszy brat puszczał się za kasę! Dlaczego zdecydował się na coś takiego? Ma jakieś długi, które musi szybko spłacić? Czemu tak? Jest gejem, który czerpie z tego jakąś perwersyjną przyjemność? Czy zdesperowanym hetero? Jest wyrachowany i cyniczny czy tylko zagubiony?

Nie byłam gotowa na konfrontację. Postanowiłam, że muszę najpierw na własne oczy zobaczyć jego klientów, zyskać absolutną pewność, że to się dzieje naprawdę, bo na razie miałam tylko poszlaki i domysły.
Rodzicom nie pisnęłam ani słówka na temat tego, co odkryłam. Mogłam robić za szpiega, ale donosić nie zamierzałam. Rodzeństwo nie robi takich rzeczy. W razie czego zrobię mu aferę, ale w cztery oczy.

Śledziłam Olafa. Za każdym razem, kiedy wychodził z domu, szłam za nim i obserwowałam go z oddalenia. Spotykał się tylko z dziewczynami, i to z wieloma różnymi, niektóre były wyraźnie młodsze od niego.
O co tu chodzi? Czy zmienia panny jak rękawiczki, żeby odreagować sypianie z facetami? Ale wcale na to nie wyglądało: umawiał się z nimi w kawiarniach, w galeriach i tylko z nimi rozmawiał – żadnych objęć ani pocałunków. Żeby dowiedzieć się czegoś więcej, musiałabym podsłuchać, o czym rozmawiają. Ale bałam się podejść zbyt blisko, bo mógłby mnie zauważyć.

Poznałam prawdę

Aż któregoś dnia wreszcie mi się poszczęściło. Olaf umówił się w kawiarni, która bardziej przypominała palmiarnię niż kafejkę. Udało mi się usiąść bardzo blisko jego stolika, tuż za gęstą ścianą roślin.
On nie miał szans mnie dostrzec, za to ja będę doskonale go słyszeć. Zamówiłam herbatę i cierpliwie czekałam. Po kilku minutach do Olafa ktoś się dosiadł.

– Cześć, mam dobre wieści – odezwał się mój brat. – A nawet bardzo dobre.

Odpowiedział mu męski roześmiany głos:

– Ty zawsze masz dobre wieści, dzieciaku.

Podsłuchując ich rozmowę, doświadczałam całej gamy uczuć: od niezrozumienia przez szok aż do totalnego obrzydzenia i rozpaczy. Musiałam się powstrzymywać, by nie wyskoczyć z mojego ukrycia z wrzaskiem.

Mój brat omawiał z tym facetem „biznesową” transakcję. Znalazł dokładnie taką dziewczynę, jakiej tamten szukał. „Towar” miał odpowiedni wygląd, wymiary i był gotowy spełnić wszelkie warunki „zabawy”.

Zrozumiałam, że mój brat był alfonsem! Mówił o tej dziewczynie jak o przedmiocie, bez odrobiny empatii. Nie znałam go takiego. Czy ten bezwzględny, czerpiący zysk z cudzego nieszczęścia człowiek to mój młodszy brat? Czy ze słodkiego dzieciaka i inteligentnego nastolatka mógł wyrosnąć mężczyzna bez serca? To nie może być prawda! To zły sen!

Nie mogłam w to uwierzyć

Dostałam tak potężnych mdłości, że mało nie zwróciłam wypitej herbaty na kawiarniany stolik. Zasłoniłam usta rękami i wstałam, mając nadzieję, że zdążę dobiec do toalety. Było mi słabo, przed oczami tańczyły mroczki, traciłam równowagę. Żeby nie upaść, odruchowo chwyciłam się tego, co stało najbliżej, czyli palmy. Nie okazała się na tyle stabilna, by posłużyć za podporę – zakołysała się i z hukiem upadła na podłogę.

Zrobiłam wokół siebie tyle zamieszania, że oczywiście Olaf mnie dostrzegł. Pospiesznie pożegnał swojego towarzysza, a potem podszedł do mnie, złapał pod ramię i wyprowadził z lokalu. Moja zabawa w detektywa dobiegła końca. I dobrze. Nie miałam czasu, sił ani nastroju na ważenie słów. Więc po prostu byłam szczera.

– Rodzice się martwili, skąd masz kasę. Przeszukałam twój pokój, znalazłam ten plik w komputerze, potem cię śledziłam, dziś wiem już wszystko. Nie waż się wypierać, gnojku!

Przyglądał mi się z napięciem.

– Starsi też już wiedzą?

– A co?

– Nie chcę, żeby wiedzieli – na jego twarzy pojawił się cień zmieszania, może wstydu. Rychło w czas.

– Resztki sumienia się odzywają? Boisz się, że matka zawału dostanie, a ojciec cię wyklnie?

– Po prostu nic im nie mów. Gęba na kłódkę. Wymyślę dla nich jakąś bajeczkę…

– Dlaczego? – wybuchłam. – Olaf, jak ty możesz robić coś takiego?!

– To ty nie rób dramy, jestem tylko pośrednikiem. Dziewczyny tego chcą, faceci tego chcą, wszyscy są zadowoleni.

– Ja nie jestem! Brzydzę się tobą!

– Oj, tam, już nie przesadzaj. Jak obiecasz, że mnie nie wydasz przed starszymi, to odpalę ci sporą sumkę. Po co ich martwić, nie zrozumieją, że to tylko interesy. Ja też tego nie rozumiałam…

Dalej coś mówił, tłumaczył, łasił się, przekupywał, próbował szantażować zdrowiem rodziców, byle wymusić moją cichą zgodę na jego „biznesy”. Bo najwyraźniej nie zamierzał z nich zrezygnować. Nie dał mi wyboru. Przekona się, że nie wszystko można kupić, a na pewno nie moje milczenie. Powiem o wszystkim rodzicom. Może to zniszczy naszą rodzinę, ale nie mogę postąpić inaczej…

Czytaj także: "Wychowałam pijawki, nie dzieci. Gdy przeszłam na emeryturę myśleli, że położę się do grobu i oddam im moje biznesy"
„Bezduszny ksiądz zlikwidował grób mojej babci. Po raz drugi musimy zorganizować jej pogrzeb i odprawić ją z padołu łez” „Harowałam na emigracji, a mój mąż w tym czasie wił nam w Polsce gniazdko. Gdy wróciłam zamiast domu, zastałam zgliszcza”
 

Redakcja poleca

REKLAMA