Nigdy nie miałem powodzenia u kobiet. Z jednej strony sam byłem sobie winien, bo od płci pięknej wolałem książki, badania naukowe i podróże. Jednak z drugiej strony nie uważałem się za przystojniaka, a to bardzo skutecznie obniżało moją pewność siebie.
I kiedy już myślałem, że zawsze będę sam, to mój brat postanowił mi pomóc. Jednak nie przewidział tego, że wszystkie udzielone mi nauki uwodzenia kobiet obrócą się przeciwko niemu, a ja zbuduję swoje szczęście na jego stracie.
Rodzice wciąż pytali
Na niedzielnym obiedzie u rodziców kolejny raz musiałem się tłumaczyć, dlaczego znowu nie przyprowadziłem jakiejś sympatycznej dziewczyny, która w przyszłości mogłaby zostać moją żoną.
– Dajcie już spokój – powiedziałem zirytowany, gdy tylko rodzice sięgnęli po swój ulubiony temat.
Od paru miesięcy nie dawali mi spokoju i cały czas dopytywali, czy jest jakaś szansa na to, że poznam wreszcie swoją drugą połówkę.
– W tej chwili nie mam czasu na związki. Na uczelni mam bardzo ważny projekt, od którego zależy otrzymanie pieniędzy na grant – dodałem. I miałem nadzieję, że to zakończy temat.
Jednak nie doceniałem rodziców, a zwłaszcza mamy.
– Ależ synku – powiedziała błagalnym tonem. – My się tylko o ciebie martwimy. Ciągle ta praca i praca. A przecież to nie ona powinna być najważniejsza.
– Dla mnie jest bardzo ważna – odburknąłem. I to akurat była prawda. Ale nie do końca. Sam przed sobą musiałem przyznać, że tak naprawdę praca to jedyne co mam.
– A rodzina? – zapytała mama.
– Przecież mam was – odpowiedziałem szybko.
– Ale to przecież nie to samo – usłyszałem.
Musiałem wziąć się w garść
I doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Ale co miałem zrobić? Nie miałem dziewczyny i nic nie zapowiadało tego, żeby miało się to zmienić. Nie byłem podrywaczem, a kobiety mnie onieśmielały. W odróżnieniu od mojego brata, który zawsze podobał się kobietom.
– Rodzice znowu dali ci w kość? – zapytał mnie kilka dni później, gdy jak co środę umówiliśmy się na tenisa.
– Jak zwykle pytali o potencjalną synową – roześmiałem się.
– I co zamierzasz z tym zrobić? – zapytał mnie mój brat.
– Nic – odpowiedziałem wzruszając ramionami.
Tomek tylko na mnie spojrzał, a potem zakończył akcję przy siatce, wygrywając kolejny punkt.
– Marek, czas najwyższy wziąć się w garść – powiedział. – I nie chodzi tylko o mecz tenisa.
– A o co? – zapytałem, chociaż doskonale wiedziałem, co ma na myśli.
– Dam ci parę lekcji – odpowiedział na to. – I zobaczysz, że po jakimś czasie laski same będą na ciebie lecieć.
Spojrzałem na niego zaskoczony, ale nic nie powiedziałem. A w głębi duszy pomyślałem, że kilka lekcji uwodzenia od największego podrywacza w rodzinie to wcale nie taki głupi pomysł.
Brat miał taktykę uwodzenia
Tomek postawił sobie za cel udzielenie mi kilku lekcji uwodzenia.
– Najważniejsza jest pewność siebie – brzmiała jego pierwsza rada. – Nieważne jak bardzo się wstydzisz i jak bardzo czujesz się niepewny. Kobieta nie może tego odczuć. Musisz sprawiać wrażenie pewnego siebie macho, który wie, co robi i który wie, co chce osiągnąć – dodał.
"Łatwo mu tak mówić" – pomyślałem w duchu. Mój brat od zawsze miał powodzenie u kobiet, które z ochotą wykorzystywał. Odkąd pamiętam, to zawsze kręciły się przy nim ładne dziewczyny, które na jego widok machały rzęsami i wzdychały. A ja? Zawsze byłem tym gorszym, na którego żadna dziewczyna nawet nie spojrzała.
– Dasz sobie radę – zapewniał mnie brat. – Musisz tylko poćwiczyć na kimś, kogo dobrze znasz – dodał.
Problem polegał na tym, że nie znałem zbyt wielu kobiet. Najbliżej byłem z Martą. Jednak nie mieściło mi się w głowie, aby sztuczki uwodzicielskie stosować na własnej bratowej. Jednak w duchu musiałem przyznać, że żona mojego brata zawsze mi się podobała. I nawet przez krótki czas myślałem, że między nami mogłoby się coś wydarzyć. Jednak wtedy na scenę wkroczył Tomek i zburzył moje wszystkie marzenia. Teraz oni byli małżeństwem, a ja samotnym facetem, który powoli tracił nadzieję na poznanie bratniej duszy.
Testowałem sztuczki na bratowej
– O czym tak debatujecie? – usłyszałem głos bratowej, która właśnie w tym momencie weszła do domu.
– Właśnie mówiłem Tomkowi, że jest ogromnym szczęściarzem – odpowiedziałem i mrugnąłem okiem.
Marta spojrzała na mnie zdziwiona, a potem lekko się zaczerwieniła. A ja poczułem przyjemny dreszcz na plecach. Nigdy nie podejrzewałem siebie o taką odwagę, a okazało się, że jednak potrafię powiedzieć kobiecie zawoalowany komplement.
Co kilka dni spotykaliśmy się z Tomkiem, który udzielał mi kolejnych lekcji uwodzenia.
– Musisz być szarmancki, uśmiechnięty, z poczuciem humoru i lekko tajemniczy – mówił za każdym razem. – I nie możesz zapominać o tym, aby często komplementować swoją wybrankę. Kobiety to lubią – dodawał.
Jednocześnie wspominał o dawaniu kwiatów i drobnych upominków. "I to wszystko?" – myślałem. Tak naprawdę to nie było wcale takie trudne.
Miałem coraz lepsze efekty
– To dla ciebie – powiedziałem, wręczając Marcie okazały bukiet kwiatów.
Wpadłem do Tomka, chociaż doskonale wiedziałem, że nie ma w go w domu. Była natomiast jego żona, która tego dnia wyglądała wyjątkowo pięknie.
– A z jakiej to okazji? – zapytała, nie potrafiąc ukryć uśmiechu.
– Bez okazji – odparłem. – Piękna kobieta zasługuje na piękne kwiaty – dodałem.
Marta tylko się uśmiechnęła, ale widziałem, że kwiaty i komplementy sprawiły jej sporo radości. Wstawiła bukiet do wazonu, jednocześnie proponując mi kawę. I chociaż wiedziałem, że nie jestem do końca w porządku w stosunku do Tomka, to nie potrafiłem odmówić.
Zacząłem odwiedzać bratową regularnie – i to zawsze wtedy, kiedy wiedziałem, że Tomka nie ma w domu. Za każdym razem przynosiłem jej kwiaty, prawiłem komplementy i opowiadałem zabawne historie z pracy. Jednocześnie byłem kulturalny, szarmancki i grzeczny. Ale gdy pytała mnie o konkretne sprawy prywatne lub zawodowe, to nie mówiłem jej wszystkiego. Zawsze pozostawiałem jakieś tajemnice i niedomówienia, które rozpalały wyobraźnię mojej bratowej.
Imponowało mi to, że Marta się mną interesuje i bardzo chciałem, aby to zainteresowanie trwało dłużej. A Marcie chyba podobało się to, co robię. Coraz częściej zapraszała mnie do siebie i widać było, że dobrze czuje się w moim towarzystwie. Stawała się też coraz bardziej otwarta. Dużo opowiadała o sobie, o swoich marzeniach i planach. Nie omieszkała mi też powiedzieć o swoim nie do końca udanym małżeństwie z Tomkiem.
Zakochała się we mnie
Moje spotkania z bratową stały się stałym elementem mojego życia. Tak naprawdę to nie wyobrażałem sobie tygodnia, abym nie wpadł do niej na kawę. I to właśnie podczas jednego z takich spotkań Marta bardzo się otworzyła.
– Zastanawiam się nad rozstaniem z Tomkiem – powiedziała.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Zawsze wydawało mi się, że małżeństwo mojego brata jest całkiem udane.
– Dlaczego? – zapytałem.
Marta spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
– Nie domyślasz się? – zapytała.
I wtedy uświadomiłem sobie, że nasza znajomość być może zaszła trochę za daleko.
Milczałem, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziałem, co powiedzieć.
– Już dawno zamierzałam ci to powiedzieć – usłyszałem cichy głos Marty. – Przez długi czas nie chciałem przyjąć tego do wiadomości, ale prawda jest taka, że się w tobie zakochałam.
Potem podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę.
– Nic nie powiesz? – zapytała.
Walczyłem z uczuciami
A co ja miałem powiedzieć? Zastosowałem rady brata na jego żonie. I okazało się, że były one bardzo skuteczne. Jednak nie to było najgorsze. Ja też zakochałem się w Marcie i właśnie rozważałem rozbicie jej małżeństwa.
– Ale przecież nie możemy – próbowałem jeszcze bronić się przed zakazanym uczuciem.
– Możemy – usłyszałem odpowiedź Marty. – Moje małżeństwo z Tomkiem już od dłuższego czasu jest tylko fikcją – powiedziała.
A potem dowiedziałem się, że mój brat faktycznie jest świetnym uwodzicielem. Nie tylko uczył mnie swoich sztuczek, ale także wykorzystywał je w kontaktach z innymi kobietami. Okazało się, że wdawał się w romanse, które powoli niszczyły jego małżeństwo.
– Cały czas twierdzi, że mnie kocha – powiedziała Marta. – Ale czy tak wygląda miłość? – zapytała.
Nie odpowiedziałem. Nie musiałem nic mówić. Od dawna darzyłem uczuciem swoją bratową, ale byłem pewien, że nic z tego nie wyjdzie. I chociaż miałem wyrzuty sumienia, to szybko się rozgrzeszyłem.
Mój brat był sam sobie winien. Nie tylko zdradzał kobietę, która zasługiwała na miłość i uwielbienie, ale w dodatku pokazał mi, jak ją zdobyć. Więc chyba mogę być mu wdzięczny.
Czytaj także: „Wieczorami mąż woli oglądać seriale, niż moje ciało. Nic na niego nie działa, więc chyba znajdę sobie kochanka”
„Koleżanki zazdroszczą mi męża. Nie wiedzą, że ten przystojniak w łóżku jest jak kłoda i muszę radzić sobie sama”
„Mąż przynosi do domu pieniądze, więc myśli, że może rządzić. Sprawdza, na co wydaję kasę i wylicza każdy grosz”