„Bolało mnie, że żona nie widzi już we mnie mężczyzny, tylko dziadka w kapciach. Przecież nie mam nawet 50 lat”

mężczyzna podejrzewający zdradę fot. Adobe Stock, Serhii
„Nawet najbliżsi zaczynali mnie traktować, jakbym przestał być mężczyzną! Akceptowałem siebie, dopóki nie przekonałem się, że ludzie widzą mnie inaczej, zmieniałem się z latami, ale to chyba normalne? Tymczasem zostałem zakwalifikowany do kategorii podstarzałych wujów, osobników sympatycznych, ale zdecydowanie niemęskich”.
/ 02.07.2023 21:30
mężczyzna podejrzewający zdradę fot. Adobe Stock, Serhii

Przejechałem maszynką do golenia po czaszce i metamorfoza się dokonała – lepiej być łysym niż zaczesanym na pożyczkę. Wyglądałem modnie i jakby młodziej, o to właśnie chodziło, trzeba podążać za trendami. Dotknąłem dłonią potylicy i natrafiłem na niezgolone fragmenty dawnej fryzury, samoobsługa nie wchodziła w grę, nie umiałem wygiąć ręki w półkole.

Anitko, nie sięgam z tyłu golarką, pomożesz? – spytałem, uchylając drzwi łazienki.

– W czym? – zainteresowała się żona. – O matko, coś ty najlepszego zrobił! – krzyknęła, rzuciwszy na mnie okiem.

– Przyzwyczaisz się, od teraz tak będę się strzygł – odparłem stanowczo, chcąc uciąć dyskusję nad moim nowym wyglądem.

Za późno

Dagmara natychmiast pojawiła się za plecami matki, co było o tyle dziwne, że ostatnio nie poświęcała wiele uwagi staremu ojcu. Zachichotała i oznajmiła łaskawie, że wyglądam cool, jak emerytowany rekrut.

Niewdzięczny bachor – mruknąłem cicho, żeby nie słyszała.

Lubiłem myśleć o niej jak o dziecku, była już dorosła, ale co to komu szkodziło. Zawsze pozostanie moją małą córeczką, niezależnie od upływu czasu. Lata lecą, dzieci się starzeją, my dorastamy i nic na to nie można poradzić.

– Dagusia ma rację, odbiło ci – poparła córkę Anita, biorąc do ręki golarkę. – Daj, trzeba to wyrównać. Tata zbliża się do pięćdziesiątki, to dla faceta krytyczny wiek – wyjaśniła córce. – A tak dobrze się trzymał, myślałam, że go nie dopadnie. Dla mnie wciąż jesteś młody i przystojny, z włosami czy bez – pocałowała mnie od niechcenia jak matka, która chce pocieszyć dziecko.

Nawet najbliżsi zaczynali mnie traktować, jakbym przestał być mężczyzną! Akceptowałem siebie, dopóki nie przekonałem się, że ludzie widzą mnie inaczej, zmieniałem się z latami, ale to chyba normalne? W środku wciąż byłem taki sam, tymczasem otoczenie wysyłało sygnały, które kazały mi podejrzewać, że zostałem zakwalifikowany do kategorii podstarzałych wujów, osobników sympatycznych, ale zdecydowanie niemęskich. A dajcie wy mi wszystkie święty spokój! Nie przypuszczałem, że z pozoru niewinne uwagi aż tak zabolą. Złośliwe docinki na temat rosnącego brzucha i pogłębiających się zakoli w ongiś bujnych włosach, padały z ust dawnych kolegów, którzy wcale nie wyglądali młodziej niż ja. Może w tym tkwił sekret? Wiadomo, że pewnym ludziom nic tak dobrze nie robi na samopoczucie jak dołożenie bliźniemu. W tym celu najlepiej powiedzieć mu prawdę prosto w oczy, udając, że to dobroduszny żarcik, wtedy ofiara nie może się bronić, bo cokolwiek powie, zostanie użyte przeciwko niej. Jeśli ostro usadzi żartownisia, dowie się, że nie ma poczucia humoru. Jak odpowie kontratakiem, zostanie uznana za jednostkę złośliwą i przewrażliwioną. Tak źle i tak niedobrze. Starałem się unikać niektórych kolegów, ale szkoda już się stała, moja pewność siebie została nadszarpnięta. Zacząłem bacznie obserwować otoczenie, zwracając uwagę na to, jak znajomi i rodzina się do mnie odnoszą.

Bardzo męczące zajęcie, zapewniam

W dodatku dołujące, bo obserwowanie przez lupę reakcji bliskich doprowadziło mnie do wniosku, że nie jest dobrze. Ze wszystkich sił chciałem uniknąć naśladownictwa, dlatego postanowiłem ogolić się na zero. Ten zabieg miał odświeżyć mój wizerunek i dodać męskiej pewności siebie.

– Dagmaro, powiedz mamie, że dużo młodych ludzi nosi taką fryzurę – sprawdziłem ręką, czy wszędzie jest gładko.

– O właśnie, na to czekałam. Młodych! – parsknęła Anita. – Tylko patrzeć, jak zapiszesz się na siłownię i zaczniesz rwać panienki. Kryzys wieku średniego działa na mężczyzn ogłupiająco, zniszczył już niejedną rodzinę.

Nie zostawiła mi wyboru.

– Będę ćwiczył wyłącznie dla lepszego samopoczucia, nie mam zamiaru wymienić cię na nowszy model – zapewniłem żonę.

– Tata ma rację, powinien się ruszać, inaczej stawy mu zardzewieją – poparła mnie niespodziewanie Dagmara.

Nie do końca zgadzałem się z argumentacją dziecka, ale wziąłem, co dawała. Stanęło na tym, że zapiszę się na siłownię, odzyskam kondycję, pozbędę się kilogramów, nadmiaru cholesterolu, początków nadciśnienia i nie wiadomo czego jeszcze.

Jak tak dalej pójdzie, to umrę zupełnie zdrowy – mruknąłem, wychodząc z łazienki.

Moje dziewczyny podreptały za mną, wymieniając uwagi na temat wyglądu i zdrowia tatusia, jakbym był nie tylko stary, ale i głuchy.

– Jestem tu i wszystko słyszę – zatrzymałem się poirytowany.

– To dobrze, kochany, przynajmniej wiesz, jak nam na tobie zależy – Anita położyła mi głowę na ramieniu, przepychając się z Dagusią próbującą zaanektować mnie całego.

– Nie oblepiajcie mnie, bo się przewrócę – objąłem je mocno i zakręciłem.

Poweselałem, jeszcze miałem krzepę

Nawet nogi nie postawiłem w siłowni, dalej powinno być tylko lepiej. No, jak za darmo, to grzech nie spróbować Kilka dni później poszedłem zapisać się do osiedlowej siłki, żeby nie wyjść na faceta, który nie dotrzymuje słowa. Obejrzałem urządzenia, ominąłem bieżnię, na której męczył się jakiś młodziak i usiadłem na wioślarskiej ławce. To powinno być łatwe, spoko, dam radę, oceniłem łapiąc za wiosło.

– Trzeba zmniejszyć obciążenie – doskoczył do mnie ubrany w lycrę koleś.

Trener, jak się okazało. Obrzucił mnie zatroskanym wzrokiem i coś pomajstrował przy urządzeniu.

– Teraz będzie dobrze, poćwiczy pan bez obciążenia, żeby nie nadwerężyć barku.

Najpierw trzeba się rozruszać.

– Niech pan się nie boi, nie rozsypię się – syknąłem przez zęby.

Dawno nikt mnie tak nie upokorzył, teraz dopiero zauważyłem, że grupę pięćdziesięciolatków reprezentowałem w pojedynkę. Nic dziwnego, że trener, przyzwyczajony do młodszych klientów, przestraszył się, że będzie musiał wzywać pogotowie. Kiedy odszedł, zmieniłem ustawienia wiosła, mam swój honor i znam możliwości, nie będzie mnie pouczał żaden smarkacz. Miałem rację, poszło całkiem dobrze, zmęczyłem się, ale przecież po to przyszedłem do siłowni. Skorzystałem potem z orbitreka i zadowolony, że ciągle jeszcze na wiele mnie stać, wróciłem do domu. Zasypiałem zdrowy, obudziłem się chory. Zakwasy w mięśniach nie pozwoliły się ruszyć, bolały plecy, ręce i stawy.

– Tylko trochę się przeforsowałem – mówiłem w poduszkę, podczas gdy Anita smarowała mnie maścią.

– Rzuć siłownię, jeszcze zrobisz sobie krzywdę – zdenerwowała mnie żona. – Spaceruj, albo, jeśli już musisz, zacznij biegać.

Pływanie jest bezpieczniejsze dla stawów, niech tata idzie na basen – zawołała z głębi mieszkania Dagmara.

Nie zwracając na mnie uwagi, zaczęły radzić, jakim rodzajem ćwiczeń mam się zająć. Nie mogłem ich słuchać.

– Zrobię, co będę chciał, nie zajmujcie się mną, bo mnie to denerwuje – mimo bólu podniosłem się z łóżka.

– Dzisiaj najlepiej zostań w domu – podsunęła Anita.

Tak mnie wkurzyła, że następnego dnia powlokłem się na pływalnię, siłownia odpadała z powodów oczywistych. Musiałem udowodnić żonie, że jeszcze żyję i stać mnie na każdy rodzaj wysiłku. Przepłynąłem dwie długości basenu i stanąłem przy przelewie, żeby odpocząć. Na zewnętrznym torze ćwiczyła w takt muzyki grupka kobiet, pożałowałem, że aqua aerobic nie jest przewidziany dla mężczyzn, samotne pływanie było nudne, chętnie bym je urozmaicił.

– Zapraszamy! – zawołała trenerka pokazująca ćwiczenia na brzegu. – Pierwsze zajęcia gratis! Niech pan spróbuje!

Za darmo?

Grzechem byłoby nie skorzystać, porzuciłem obiekcje i zająłem miejsce w szeregu. Głupio wyglądałem wśród pań w rozmaitym wieku, ale żadna nie zwróciła na mnie uwagi, wszystkie zajęte były podskakiwaniem i wyrzucaniem nóg nad poziom wody. To wcale nie było takie łatwe jak się wydawało. Przyznałem się Anicie dopiero po trzecich zajęciach, uśmiała się i poprosiła, żebym przestał się wygłupiać. Dopiero kiedy sama spróbowała, zmieniła zdanie. Ona nie wytrwała, ja nadal ćwiczę i już nie mogę się doczekać, kiedy wrócę na basen. Nie odmłodniałem, ale czuję się jak ryba w wodzie. 

Czytaj także:
„Wyglądam bardzo młodo. Powinnam się cieszyć, a jest to moim przekleństwem. Wiecznie słyszę pytania, gdzie moi rodzice”
„Chciałam znaleźć męża na portalu randkowym, a spotkały mnie gorzki zawód, wstyd i żenada”
„Mam 54 lata, a wyglądam na 70. Jestem zmęczona życiem i pracą ponad siły w fabryce. To był horror”

Redakcja poleca

REKLAMA