Lubiłam pracować w nocy. Paradoksalnie czułam się wtedy bezpieczniej niż w dzień, kiedy do sklepu na okrągło zaglądali okoliczni pijacy. Zawsze mieli za mało pieniędzy, żeby kupić flaszkę. Kiwał się taki i stękał:
– Królowo, tylko dwa złote mi brakuje. Jutro oddam, jak Boga kocham.
W nocy zaglądali zwykle ludzie z kasą
Podjeżdżali drogimi autami z przyciemnionymi szybami, szybko kupowali drogi alkohol i papierosy, czasem któryś zapytał o zapałki i zaraz się zmywał. Sklep był czynny całą dobę, ale od 22 do 6 alkohol, papierosy i inne towary podawało się przez małe okienko w drzwiach. Śmiałyśmy się z dziewczynami, że pracujemy w dyżurnej aptece, tylko leki wydajemy bez recepty.
Dochodziła 21.40. Grażyna, którą niedługo miałam zmienić, liczyła utarg. Poszłam na zaplecze, żeby się przebrać. Zmieniłam buty, ściągnęłam bluzkę i włożyłam służbowy żakiet. Z torebki wyjęłam paczkę chusteczek i telefon. Wyłączyłam światło na zapleczu i już miałam wyjść, żeby pomóc Grażynie opuszczać żaluzje, gdy usłyszałam odgłosy jakiejś szarpaniny i urwany, zduszony krzyk koleżanki. Huk był głośny, w kilku oknach zapaliły się światła Przez szparę między kotarami zobaczyłam, jak obcy mężczyzna trzyma moją koleżankę przedramieniem za szyję i prowadzi ją przed sobą w kierunku lady.
– Jak będziesz grzeczna, nic ci się nie stanie – syczał przez zęby.
Zdołała tylko kiwnąć głową, że będzie posłuszna. Gdy zbliżyli się do kasy, złodziej gwałtownie obrócił Grażynę tak, że mogłam dokładnie zobaczyć śmiertelny strach w jej oczach. Choć ona nie widziała napastnika, ja mogłam mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Miał na brodzie kilkudniowy zarost, krzaczaste brwi, duży, szeroki nos, nienaturalnie jasne, dzikie oczy.
W nich także widać było strach
W tamtym momencie pomyślałam, że na pewno zapamiętam tę twarz na długo. Gdy tylko ta myśl przemknęła mi przez głowę, zdałam sobie sprawę, że w ręce wciąż trzymam telefon komórkowy. Nie wiem, jakim cudem znalazłam w sobie tyle sprytu i zimnej krwi, żeby zacząć nagrywać film. Czułam, że to jakieś nadzwyczajne zrządzenie losu. Nagle poczułam wielką pewność siebie. Bo oto byłam świadkiem rabunku, a w ręku miałam narzędzie, które pozwalało mi zebrać dowody przestępstwa. Czułam, że los mi sprzyja.
– Otwieraj! – ryk złodzieja wyrwał mnie z zamyślenia.
Grażyna posłusznie wcisnęła klawisz na kasie i szufladka z pieniędzmi wysunęła się z łoskotem. Bandzior rozejrzał się nerwowo po sklepie, po czym rozkazał koleżance wrzucić zawartość kasy do plastikowej torby. Trzęsącymi rękami wypełniała polecenie.
– Szybciej! – poganiał. – A teraz zgarnij mi te flaszki – podając Grażynie torbę, wypuścił dziewczynę z uścisku, ale zaraz przystawił jej pistolet do głowy.
Wciąż trzymając broń w prawej ręce, lewą sięgnął pod ladę i sam zaczął stamtąd wyciągać kartony z papierosami. Gdy się nachylał, lekko poruszył kotarą, która była tuż za nim. Jakby zgadując, że ktoś się za nią kryje, odwrócił się gwałtownie w moją stronę. Struchlałam. Staliśmy tak blisko siebie, że przez ułamek sekundy zdążyłam poczuć jego nieprzyjemny oddech na swojej twarzy.
Zostałam zdemaskowana!
W tym samym momencie Grażyna, widząc, co się dzieje, wypuściła z ręki butelkę. Brzęk tłuczonego szkła zagłuszył wszystko.
– Co robisz, zdziro?! – złodziej rozdarł się na cały głos i uderzył Grażynę ręką, w której trzymał pistolet.
Broń wypaliła, a pocisk odbił się od sufitu. Huk był na tyle głośny, że w kilku oknach pod drugiej stronie ulicy zapaliły się światła. Bandzior szybko złapał obie torby i wybiegł ze sklepu. Potem niewiele pamiętam. Ktoś zadzwonił na policję, a gdy przyjechał radiowóz, żadna z nas nie umiała zbyt wiele powiedzieć. Obie byłyśmy w szoku. Dopiero po kilku godzinach, kiedy na miejscu zjawili się nasi mężowie oraz właściciel sklepu, przypomniałam sobie o nagraniu w komórce. Było bez zarzutu.
– To on – powiedziałam, pokazując nagranie najważniejszemu z policjantów.
Pamiętam, że popatrzył na mnie z niedowierzaniem, po czym kilkakrotnie odtworzył film.
– Ten ptaszek już nam nie czmychnie. Znamy go i zaraz go zdejmiemy… A paniom należy się nagroda – odezwał się do mojego szefa, sięgając po radiotelefon.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”