W trakcie studiów, wraz z dwójką przyjaciół, założyliśmy firmę zajmującą się remontami i budownictwem. Od pierwszych dni działalności mieliśmy pełno roboty, a po uzyskaniu dyplomu, ich ilość zaczęła jeszcze bardziej rosnąć.
Byliśmy szczęśliwi, choć zdecydowanie zdawaliśmy sobie sprawę, że nie tylko praca i pieniądze dają szczęście. Jeden po drugim moi koledzy zakładali własne rodziny, ja jednak nie odczuwałem takiej potrzeby. Bycie singlem mi pasowało, a sporadyczne, przygodne związki były dla mnie w zupełności satysfakcjonujące.
Lata upływały, a firma prężnie się rozwijała. Żaden z zatrudnionych nie miał powodów do skarg. Wszyscy wykonywaliśmy swoje obowiązki z zaangażowaniem, często pracując poza godzinami, ale to się po prostu opłacało, bo wszyscy wyciągaliśmy z tego biznesu dobre pieniądze.
Kumpel chciał mnie zeswatać
Pewnego sobotniego popołudnia, w trakcie porządkowania biurka i przegrzebywania szuflad, drzwi do mojego biura gwałtownie się otworzyły. W progu stanął jeden ze współzałożycieli firmy, Marek.
– Przyszedłem po laptopa, znów go zostawiłem... Miałem przeczucie, że cię tu zastanę. To dobrze, bo od jakiegoś czasu chciałem z tobą porozmawiać – nawijał szybko.
– O co chodzi? – zapytałem.
– O to, że bez przerwy tkwisz w pracy, choć nie ma takiej konieczności! Czy to piątek, czy święto, czy niedziela! Kolego, musisz coś z tym zrobić.
– A konkretnie co? – wzruszyłem ramionami, bagatelizując jego uwagi.
– Powinieneś się odstresować, umówić się na randkę z jakąś sympatyczną kobietą...
– Żadnej takiej nie mam na horyzoncie na razie – niechętnie przypomniałem mojemu koledze, ponieważ dla mężczyzny przed czterdziestką nie była to raczej żadna chluba.
– Ale ja mam rozwiązanie! – nagle wtrącił Marek. – Dostałem w prezencie kilka biletów do teatru. Nasze dzieci zachorowały i niestety musimy je komuś oddać. Powinieneś skorzystać z tej okazji. Drugą wejściówkę przekazałem Joannie.
Z Joanną przyjaźniłem się od samej szkoły średniej. Ale dlaczego to właśnie z nią chciał mnie ustawić kolega?
– A czemu nie? – odparł przyjaciel. – Dobrze się znacie, darzycie się sympatią, moglibyście odnowić waszą relację. Joanna jest teraz sama, rozwiodła się z mężem, została sama z dzieckiem...
Nie mogłem powstrzymać śmiechu.
– Stary, chyba nie próbujesz mi organizować randki?
– Absolutnie nie. Myślę, że zarówno jej, jak i tobie przyda się odrobina zabawy. No weź, Kamil! Z wielkim trudem zdobyłem te bilety i nie mogą się zmarnować. Decyduj się, bo chcę iść do domu, szybciutko...
– W porządku, daj mi ten bilet.
To była zaskakująca randka
Gdy wyczekiwałem swojej towarzyszki we foyer teatru, nagle zaczepiła mnie śliczna kobieta.
Czy to...? Tak! To była Joanna! Jak bardzo się zmieniła! Z okrągłej dziewczynki, której obraz utkwił mi w pamięci, nie pozostało nic. Przed moimi oczami stała kobieta o średnim wzroście, smukła i szykowna, o ciemnych włosach. W jej brązowych tęczówkach dostrzegłem cień melancholii, a zarazem radość z mojego pojawienia się.
Złapaliśmy dobry kontakt, a przed rozpoczęciem spektaklu nie przestawaliśmy rozmawiać. Sztuka, którą oglądaliśmy, okazała się niezwykle fascynująca. W czasie przerwy chciałem porozmawiać o swoich wrażeniach z Joasią, ale nagle zauważyłem stojącą nieopodal wysoką blondynkę o smukłej talii i pełnym biuście. Ta piękna nieznajoma w mgnieniu oka skradła moje serce. Zauważając, że wymieniają ukłony z Asią, zapytałem, kim jest ta kobieta.
– To Alina, koleżanka z czasów studiów. Chodź, zapoznam was ze sobą – odpowiedziała Joasia.
Alina swoją urodą onieśmielała mnie do tego stopnia, że ledwo zdołałem zaproponować spotkanie przy filiżance kawy – na szczęście, zgodziła się. Podczas powrotu zasypywałem Joankę pytaniami dotyczącymi nowo poznanej osoby.
– Nie jestem z nią zbyt blisko – przyznała. – Wiem jedynie, że wzięła ślub, a następnie rozstała się z mężem po kilku miesiącach. Potem była w związkach raz z jednym, raz z innym mężczyzną... Każdą relację kończyła dość szybko. Alinka jest postrzegana jako dziewczyna chłodna i trochę wyrachowana – dodała, co mocno mnie zirytowało.
– Nie oceniajmy po wyglądzie. Może po prostu nie spotkała jeszcze odpowiedniej osoby? – wtrąciłem, a Joanna wyraźnie posmutniała.
Po spektaklu wypiliśmy herbatę i przez chwilę rozmawialiśmy, po czym pożegnałem się i wróciłem do siebie. Nie mogłem uwierzyć, że na randce z jedną kobietą poznałem inną, która podobała mi się bardziej.
Spotkałem się z Aliną
Kilka dni później, trzymając w ręku pokaźny bukiet róż, wkroczyłem do eleganckiej kawiarenki, w której miałem spotkać się z Alinką. Spóźniła się prawie trzydzieści minut, ale to wcale nie ostudziło mojego zauroczenia.
Jej zielone oczy mnie zahipnotyzowały. Nie miałem pojęcia, na jakie tematy moglibyśmy porozmawiać, jednak Alina od razu zaczęła dopytywać o moje doświadczenia życiowe i zawodowe. Jej spojrzenie stawało się coraz bardziej błyszczące, kiedy wtajemniczałem ją w kwestie związane z firmą. Jej zainteresowanie, nie ukrywam, sprawiło mi ogromną przyjemność i nieco łechtało moje ego.
Następnie zaczęła opowiadać o swoim życiu, swojej pasji do muzyki oraz o aktualnych trendach modowych. Zazwyczaj tego typu opowieści dość szybko mnie nudzą, ale jej uroda oraz przyjemny ton jej głosu sprawiały, że byłem zainteresowany. Zdecydowaliśmy się spotkać ponownie za tydzień.
Wciąż o niej myślałem
W czwartek odwiedziłem Joasię, która poprosiła mnie o pomoc w naprawie zamka w drzwiach. Miałem też okazję poznać jej syna, z którym pobawiliśmy się klockami. Muszę przyznać, że rozmowa z Asią była naprawdę przyjemna, ale mimo to, w moich myślach ciągle widziałem twarz Aliny...
Zacząłem się z nią regularnie umawiać. Najczęściej spotykaliśmy się w stylowych restauracjach i centrach handlowych. Pewnego wieczoru, kiedy Alina w końcu pozwoliła się pocałować, prawie skakałem ze szczęścia. Zaraz potem zaproponowałem jej obiad w moim mieszkaniu w sobotę. Muszę przyznać, że liczyłem również na wspólną kolację i śniadanie.
Postanowiłem zrobić pozytywne wrażenie na kobiecie, z którą, miałem nadzieję, będzie mi dane spędzić wiele lat... Poprosiłem gosposię o dokładne umycie okien, zaś ja sam przygotowałem sos do spaghetti i pokroiłem warzywa na sałatkę.
To było niezręczne
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Była to Asia...
– Wstałam dzisiaj wcześnie, żeby upiec sernik – podała mi talerz z ciastem przykrytym folią.
– Ale niespodzianka, dziękuję! Jak domyśliłaś się, że zapomniałem o deserze? – zapytałem.
Dostrzegając zdumioną twarz koleżanki, powiedziałem, kto zawita na kolację.
– To wspaniale – rzekła, jednak w jej tonie wyraźnie czułem zawód. – W takim razie zmykam, nie będę wam przeszkadzać – obróciła się i pobiegła w dół schodów.
– To ta pani? – za moimi plecami odezwała się gospodyni. – Śliczna kobieta.
– Nie, z Asią jesteśmy jedynie przyjaciółmi... Ale już zaraz pozna pani moją przyszłą żonę!
Nie wiedziały, że wszystko słyszę
Godzinę później to Alina przywitała się z gosposią, ale zrobiła to mało uprzejmie i zdawkowo. Starannie przygotowany posiłek spożywała bez większego zainteresowania.
– Nie masz własnego mieszkania? – zapytała.
– Na razie nie czułem takiej potrzeby. Pani Hela troszczy się o mnie najlepiej jak potrafi, a przynajmniej mam się do kogo odezwać po pracy. Ale wszystko ulegnie zmianie, kiedy założę rodzinę.
Alinka odetchnęła z ulgą. Spędziliśmy razem tę i kilka następnych nocy.
Kilka dni później mieliśmy plan wybrać się do kina. Dojechałem pod jej blok, udałem się na piętro. Dzwonek nie działał, ale drzwi były otwarte, więc nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Usłyszałem kobiecy śmiech i rozmowy. Moja partnerka prowadziła dyskusję z jedną z jej przyjaciółek.
– Alina, ale tyle razy mówiłaś, że nie zamierzasz ponownie brać ślubu...– Julka, ale ty przecież wiesz, ile ja zarabiam jako sekretarka. Mam już dość wiecznego dziadowania! Chcę się w końcu ustawić!
– Czy Kamil jest w stanie ci to zapewnić?– Tak przypuszczam, ale muszę jeszcze wszystko dokładnie przekalkulować. Kamil prowadzi firmę, która rzekomo generuje solidne zyski, ale mieszka w jakimś wynajmowanym mieszkaniu! Zapewnia, że to nie ma znaczenia, bo i tak jest sam. Mam nadzieję, że to jest jedyny powód... Powinien jednak zwracać uwagę na swój wizerunek. Biznesmen nie może mieszkać w takich warunkach, tu chodzi o prestiż... Ja go tego wszystkiego nauczę – zaznaczyła Alina.
– Naprawdę? – zaśmiała się jej towarzyszka.– Absolutnie. Gdybyś tylko zobaczyła, jak patrzy na mnie, jak z uwagą słucha moich słów... Stracił dla mnie głowę. Spełni każde moje życzenie!
Byłem rozczarowany
Gdy otwierałem drzwi do pokoju, twarz i uszy mi się zaczerwieniły. Skinąłem uprzejmie głową i bez owijania w bawełnę oświadczyłem, że odchodzę. Po dwóch godzinach, Alina, jak gdyby nie zaszło nic nieprzyjemnego, zadzwoniła do mnie pytając, czy źle się czuję i kiedy umówimy kolejne spotkanie.
– Przykro mi, ale nie będziemy się już spotykać. Słyszałem twoją rozmowę – odpowiedziałem.
– Podsłuchiwanie nie jest w porządku – odparła zuchwałym tonem. – W każdym razie, to była tylko taka głupia gadka... Chciałam zrobić wrażenie na koleżance – zapewniała, ale nie wierzyłem jej.
Zdałem sobie sprawę, że bycie w relacji z kimś, kto traktuje mnie jedynie jako środek do osiągnięcia komfortowego życia, nie ma żadnego sensu.
Ta przyjaźń stała się czymś więcej
Pogrążyłem się całkowicie w obowiązkach zawodowych. Ignorowałem telefony od Aliny i unikałem spotkań z innymi kobietami. Bez moich przyjaciół – Marka i Joasi, prawdopodobnie zamknąłbym się w sobie. Przyjaciel zapraszał mnie do siebie na różne spotkania. Często dołączała do nas Joanna, której zwierzałem się ze swoich sercowych rozterek po rozstaniu z Aliną.
Coraz chętniej i częściej odwiedzałem jej mieszkanie. Nasza relacja dobrze się rozwijała, a z jej synkiem rozumieliśmy się doskonale. Byłem więc zaniepokojony, gdy pewnego dnia Joasia wyznała, że rozważa przeprowadzkę do innego miasta.
– To tam mieszkają moi rodzice, tutaj czuję się samotna... – zaczęła wyjaśniać.
– Samotna? A kim ja jestem w takim razie? – odpowiedziałem instynktownie i nagle uświadomiłem sobie, jak bardzo będę tęsknił za Joasią.
Chwyciłem ją za dłoń.
– Asiu, kocham cię.– Ale przecież twoje serce należy do Aliny.... Ja jestem jedynie zastępstwem. Przyjaciółką, która zawsze cię wysłucha i pocieszy. Ja też coś do ciebie czuję, ale...
– Asiu – przerwałem jej w połowie zdania – musisz mi uwierzyć. Alina to już jest historia. To, co teraz do ciebie czuję, jest prawdziwe i ma znaczenie. Daj nam szansę. Nie wyjeżdżaj.
Spojrzenie Joasi, najpierw pełne niepewności, nagle się zmieniło, a jej urocza twarz rozpromieniła się radosnym uśmiechem. Przytuliłem ją do siebie. Wtedy poczułem, jak byłem głupi i jak mogłem przegapić coś cennego.
Czytaj także: „Żyję z zasiłków i dobrze mi z tym. Dzieci są w szkole, inni na mnie zarabiają, a ja siedzę i sączę drinki”
„Mam 40 lat i nigdy nie byłem na randce. Mama mówi, że i tak najlepiej mi będzie z nią, a ja jej wierzę” „Zostawiłem żonę dla kochanki, a ona mnie zdradziła. W wieku 50 lat musiałem znów zamieszkać z matką”