„Agata świeciła tyłkiem przed moim chłopakiem. A on? Ślinił się na jej widok. Zranili mnie do szpiku kości”

Zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, stokkete
„Byłam wściekła, ale słowa nie pisnęłam. Udawałam, że mnie to nie obchodzi. Miałam się przyznać, że ze złości nie mogę jeść i spać, że mnie boli żołądek, że najchętniej bym ją wywaliła na zbity pysk? Nie mogłam się szarogęsić. Wystarczy, że mnie chciał!”.
/ 23.05.2022 12:15
Zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, stokkete

Kochana, co byś zrobiła,  gdyby w twoim domu i na twoich oczach jakaś małolata uwodziła ci męża?
– pytam przyjaciółkę.

– Wzięłabym za kudły! – mówi. – Ale najpierw nie wpuściłabym pod swój dach.

– No, ale jakby już się tak stało, to co?

– Piekło! Mieliby za swoje! – wypala.

– Nie bałabyś się kompromitacji, ośmieszenia, skandalu? – nie wierzę jej.

– Co ty mówisz? Miałabym położyć uszy po sobie i cierpieć? Niedoczekanie!

Ja sama nigdy nie byłam za bardzo przebojowa. Wszystko, co mam, ciężko wypracowałam. Nikt mi niczego nie dał, nigdy w nic nie wygrałam, dreptałam sobie na uboczu, ustępując drogi silniejszym.

Straciłam wiele okazji i życiowych szans. Nie mam na koncie specjalnych sukcesów, jestem zwyczajną, przeciętną trzydziestopięciolatką, której dopiero niedawno zaczęło się szczęścić.

Chociaż… tylko w pracy, bo cała reszta, to porażka!

To, że Michał mnie w ogóle zauważył, było prawdziwym cudem! Siedziałam na kocyku pod krzakiem bzu i starałam się schować przed całym światem. Uważam, że nie wyglądam dobrze w kostiumie kąpielowym, mam za krótkie nogi i za szeroką pupę, więc niechętnie się rozbieram, ale wtedy było strasznie gorąco.

Przełom maja i czerwca przyniósł niespotykane upały, więc nasza firma zorganizowała wypad za miasto. Kajaki, pływanie, opalanko i takie tam różne atrakcje. Pojechałam także, bo izolowanie się jest źle widziane; trzeba się integrować również towarzysko, wtedy będą lepsze wyniki w pracy – tak uważają nasi szefowie...

Nawet mi do głowy nie przyszło, że ten przystojny, świetnie zbudowany facet może na mnie zwrócić uwagę. Był kompletnie poza moim zasięgiem. Nie miałam u niego szans, to jasne jak słońce. Kiedy usiadł obok, nawet mi serce nie zabiło.

Pomyślałam, że chce chwilę odpocząć w miłym cieniu, i że zaraz go wyciągną fajne koleżanki, a on z nimi pójdzie, bo co by robił z taką myszką, jak ja? Właściwie, do tej pory nie rozumiem, dlaczego został.

Całe następne dwa dni spędziliśmy razem. Początkowo byłam onieśmielona i dzika, ale umiał mnie odstresować, więc już w drodze powrotnej siedzieliśmy udo przy udzie i patrzyliśmy sobie w oczy. Zostaliśmy parą... Nie byłam pewna, czy na niego zasługuję.

Mam czegoś wymagać? Wystarczy, że mnie chciał

– Uwierz w siebie – mówił. – Jesteś super dziewczyna! W firmie mówią, że kariera przed tobą! Masz poukładane w głowie, wiesz, czego chcesz, nie jesteś nudna ani marudna... Taka kobieta, to skarb!

Wiedziałam, że on ma za sobą parę związków, ale nie chciałam o nie pytać.  „Będzie chciał, to kiedyś sam powie, dlaczego mu z nimi nie wyszło – myślałam. – Ma prawo do swoich tajemnic”.

Nigdy go nie sprawdzałam; kieszeni, komórki, laptopa... Nie zadawałam zbędnych pytań, szanowałam jego prywatność. Kiedy zapowiadał, że danego dnia wróci nieco później, nie drążyłam „dlaczego, gdzie będziesz, z kim, po co?”.

– Tak mu wierzyłaś? – dziwi się moja przyjaciółka, kiedy jej opowiadam, jak z nami było. – To skrajna głupota!

– Nie o to chodziło... Wstydziłam się!

– Czego?! – dziwi się.

– No, wiesz... on taki fajny, super, takie ciacho, a ja? – westchnęłam ciężko.

– Co, ty? – zabija mnie wzrokiem.

– Zwykła babka po trzydziestce. Nic szczególnego – wzruszam ramionami. – I mam się szarogęsić, żądać czegoś, wymagać? Wystarczy, że mnie chciał!

Oczy mojej przyjaciółki robią się prawie całkowicie okrągłe ze zdumienia.

– Zwariowałaś – stwierdza. – Nie do uwierzenia, że są jeszcze takie, jak ty...

Przygląda mi się, a po chwili pyta:

– O czym myślisz, kiedy stajesz całkiem goła przed lustrem?

– Ja nie staję goła – odpowiadam.

– Mniejsza o to. Gdybyś stawała, o czym byś myślała? Że się sobie podobasz, czy nie? Widziałabyś wady czy zalety?

– Wyłącznie wady! Nie mam zalet.

– Guzik prawda! – kręci głową z niezadowoleniem. – Cycki masz piękne. I szyję długą, kształtną jak u baletnicy... A włosów to ci chyba każda zazdrości. Poza tym jesteś szczupła, nie tyjesz, choćbyś boczek zagryzała chałwą! To mało?!

Przyjaciółka wbija mi do głowy, że mam się cenić

Długo rozmawiamy. Wypytuje o wszystko, co się ostatnio wydarzyło, więc jej opowiadam, jakim sposobem zamieszkała u mnie pasierbica mojej kuzynki.

– Błagała, żeby ją na trochę przygarnąć – wyjaśniam. – Dziewczyna w tym roku zdaje na studia, miała chodzić na jakieś kursy przygotowawcze i powtarzać materiał. Ja od razu wiedziałam, że to zły pomysł, ale jak zwykle bałam się odmówić.

Mam po rodzicach trzy małe pokoiki z kuchnią i łazienką. Agata zajęła największy, po prostu wstawiła tam swoją torbę i powiedziała: „Tu mi będzie dobrze!”. Powinnam zaprotestować, ale przecież była moim gościem. Zacisnęłam zęby...

I tak je zaciskałam, że aż mnie szczęki w końcu rozbolały, bo smarkula panoszyła się praktycznie od pierwszego dnia! Musiałam wstawać wcześniej, żeby wziąć prysznic, bo potem zajmowała łazienkę na dwie godziny. Bałaganiła, zostawiała w zlewie brudne talerze i sztućce, na wszystkich krzesłach walały się jej ciuchy!

Od razu zrobiła maślane oczy do Michała. Oglądaliśmy telewizję, a ona wpakowała się na kanapę obok niego ubrana tylko w rozciągnięty top, tak że jedno ramię, kawałek piersi, no i całe nogi były na widoku. Jedliśmy owocowy sorbet; ona tak oblizywała łyżeczkę, że nie wiedziałam, gdzie oczy schować! Patrzyła się prosto na Michała i robiła ten swój teatr...

Byłam wściekła, ale słowa nie pisnęłam. Udawałam, że mnie to nie obchodzi. Kiedy się o niego ocierała w przedpokoju, też udawałam... „Zrobić wam herbaty?” – pytałam i specjalnie wychodziłam do kuchni, żeby nie oglądać jej słodkich minek i nie słuchać, jak szczebioce: „Ale masz biceps! Daj dotknąć...”.

Paradowała przed nim w samych stringach!

Michał też zauważył, że na niego leci.

– Trochę mi głupio – powiedział, lecz nie wydawał się speszony. – Myślisz, że powinienem jej zwrócić uwagę?

– Wyluzuj. Ja nie jestem zazdrosna – uśmiechnęłam się słodko.

Miałam się przyznać, że ze złości nie mogę jeść i spać, że mnie boli żołądek, że najchętniej bym ją wywaliła na zbity pysk? Nie mogłam. Dopiero, kiedy zostawiła, niby przez przypadek, uchylone drzwi do łazienki i paradowała w samych stringach tuż przed Michałem, nie wytrzymałam i rozryczałam się z tej wściekłości.

Nic się nie odezwała, tylko z triumfującym uśmieszkiem przemknęła do swojego pokoju. Tego wieczora nie przyszła na telewizję. Chyba czuła, że przesadziła.

– Zadzwoń do swojej kuzynki i zażądaj, żeby natychmiast zabrała swoją córunię! – przyjaciółka jest bardzo wzburzona.

– Obrazi się na wieki – kręcę głową.

– Wolisz, żeby ci rozwaliła związek?

– Nie, ale znowu myślę, że ona jest lepsza ode mnie, i że Michał to widzi, więc nie mam się co rzucać – odpowiadam.

Słyszę, że jestem beznadziejna, i że szkoda dla mnie słów. Nie powiem, zabolało. Za to następnego dnia czeka mnie niespodzianka. Prezes naszej firmy podchodzi do mojego biurka podczas pracy.

– Pani Aldono – mówi. – Od dawna panią obserwujemy. Jest pani świetnym pracownikiem. Mówi pani biegle po angielsku i niemiecku. Mamy propozycję...

– Słucham – odpowiadam słabo.

– Chcemy, żeby pani rozkręciła naszą filię za granicą. Coś w rodzaju delegatury. Na razie pół roku, potem zobaczymy... To nieduże miasto w Górnej Austrii. Piękne, malowniczo położone, spodoba się pani.

Nagle zrozumiałam, że to jest m​oje wybawienie. Zacząć od nowa, w zupełnie innych warunkach, nareszcie zaryzykować.

– Zgoda – mówię. – Kiedy mam jechać?

To moja wielka szansa. Nie mogę jej zmarnować

Nagle rozmawiałam z prezesem jak równy z równym. Bez chowania się i kluchy w gardle. Zaczęło do mnie docierać, że na polu zawodowym jestem inna niż prywatnie. Zdecydowana, pewna siebie, konkretna... Może to była moja droga?

I tak oto sytuacja sama się rozwiązała. Córunia kuzynki się wyprowadziła, chociaż obie namawiały mnie, żebym na czas nieobecności zostawiła im klucze. I może nawet bym to zrobiła, gdyby Agata istotnie chciała się uczyć.

Ale ona ani razu nie była w bibliotece, ani na żadnym wykładzie. Latała po galeriach, przesiadywała w pubach, no i molestowała mojego faceta. Nie zasługiwała na pomoc.

Z Michałem pożegnałam się bardzo serdecznie, chociaż wiedziałam, że już do niego nie wrócę. Za bardzo się dał wkręcić Agacie, imponowało mu jej przymilanie się, widział, że mnie to wkurza, ale nic nie zrobił.

Uważałam, że to nie ja powinnam o niego walczyć. Wystarczyło, żeby kategorycznie ją usadził, ale on grzał się w tym jej uwodzeniu, jak kocur na piecu. To jasne, że taki facet wcześniej czy później zrani do żywego mięsa... Po co mi to?

Pracuję w Austrii już dwa lata. Jestem bardzo zadowolona. Okazało się, że jako szefowa umiem być rzeczowa, konkretna i wymagająca. Robota sprawia mi prawdziwą satysfakcję, zarabiam spore pieniądze, ciągle się uczę czegoś nowego...

Przekonałam się, że czasami za miedzą jest lepiej, niż na własnym podwórku. Człowiek musi się sprawdzać w różnych warunkach i sytuacjach, aż w końcu znajdzie swoje miejsce i przeznaczenie.

W moim życiu prywatnym na razie nie dzieje się nic ciekawego poza tym, że często do mnie telefonuje i zaprasza na kolację właściciel pracowni informatycznej, z którą współpracujemy. Podoba mi się, ale nie jestem zakochana... Na razie.

Czytaj także:
„Mama po śmierci ojca zgasła jak wypalona zapałka. Myślałem, że czas uleczy jej rany, ale tęsknota odebrała jej wszystko”
„Matka wykrzyczała, że żałuje, że jestem jej córką. Nienawidziła mnie, bo byłam podobna do ojca, który odszedł”
„Syn sąsiadów dokucza naszemu, a jego rodzice nie reagują. Byliśmy przyjaciółmi, teraz nie mówimy sobie >>dzień dobry<<”

Redakcja poleca

REKLAMA