„Adam uwiódł i rozkochał mnie w sobie, by ukraść mi posadę. Był czarujący, przystojny i sprytny, a ja naiwna”

Kobieta, która uwiódł kolega z pracy fot. Adobe Stock, JustLife
„Wiedziałam, że nie było dla nas nadziei. W ogóle nie było >>nas<<. Tłumaczyłam sobie, że nie mam czego żałować, bo i tak byśmy do siebie nie pasowali. A z drugiej strony, już następnego dnia rozanielona biegłam do pracy jak na skrzydłach. Głupia naiwniaczka”.
/ 14.03.2022 07:32
Kobieta, która uwiódł kolega z pracy fot. Adobe Stock, JustLife

Na niewielkiej estradzie występował znany zespół. Goście, zaproszeni na sponsorowaną przez kosmetyczną markę imprezę, śpiewali i tańczyli pod sceną.

– Możesz sobie pogratulować, doskonale to zorganizowałaś – powiedziała Lilka.

Pojawiła się koło mnie z talerzykiem wypełnionym kolorowymi babeczkami. Uśmiechnęłam się do niej kpiąco.

– No co? Pamiętam, że się odchudzam, ale teraz jestem w pracy, więc to się nie liczy.

Przyznałam jej rację. Niech ma coś z życia, należało jej się. Włożyłyśmy wiele wysiłku w organizację tej imprezy, ale tak to już jest, jeśli pracuje się w agencji PR.

– Ej, Zuźka, widzisz go? To chyba Adam, tam w rogu. Nie bawi się, siedzi sam. Dziwak – Lilka z trudem przełknęła zbyt duży kęs ciasta. – Młody, zdolny – zachichotała złośliwie. – Nawet wiem, skąd ta ksywka, facet wygląda jak nastolatek. Ile on może mieć lat? Dwadzieścia?

– Trzydzieści dwa – odpowiedziałam odruchowo. – Skąd się tu wziął?

Adam pracował w konkurencyjnej agencji PR, czasem wpadaliśmy na siebie. Na mieście opowiadano o nim cuda. Podobno mówił w trzech językach i przejawiał nadzwyczajne talenty towarzysko-organizacyjne.

Szedł w górę jak petarda, mój szef wyrażał się o nim z najwyższym uznaniem, co mnie bardzo irytowało. Na cudzym pastwisku trawa jest zawsze bardziej zielona, niech go zatrudni, skoro tak go podziwia.

– Myślisz, że przyszedł na przeszpiegi? – szeptała dalej Lilka.

– Raczej towarzyszy jakiejś gwiazdeczce ekranu, karierowicz jeden – odpowiedziałam półgębkiem, bo Adam na nas patrzył.

– Jest dobrze ubrany, ten garnitur chyba szył na zamówienie.

– Nie bądź snobką. Adaś wygląda w nim jak świeżo upieczony maturzysta, rzeczywiście jest co podziwiać.

– Ojej, patrzy w naszą stronę – Lilka pisnęła jak nastolatka.

Rzuciłam ukradkowe spojrzenie na młodego zdolnego z konkurencyjnej firmy i nasze spojrzenia spotkały się. Adam uznał to za zaproszenie, bo wstał i ruszył ku nam. Nie było czasu na ucieczkę, musiałam stawić mu czoła. O ile znałam życie, wpadł na imprezę, żeby coś załatwić, miałam złe przeczucia.

– Zmęczona? – spytał troskliwie, kompletnie ignorując Lilkę.

– Nie bardzo, dzięki – odparłam krótko, żeby go zniechęcić.

– Pewnie się zdziwiłaś, widząc mnie tutaj. Przyszedłem, bo nie chciałbym, żebyś była jutro zaskoczona.

Serce podeszło mi do gardła

Za długo pracowałam w branży, żeby nie wyczuć niebezpieczeństwa.

– Przechodzę do was, będę twoim zastępcą – powiedział spokojnie Adam. – Jestem pewien, że będzie nam się dobrze współpracowało, pasujemy do siebie – dodał miękko, jakby wyznawał mi miłość.

Lilka parsknęła cicho za moimi plecami. Z trudem oderwałam wzrok od Adama i zobaczyłam nasze odbicie w wielkim lustrze, które pokrywało jedną ze ścian klubu. Adam miał twarz nastoletniego cherubina a do tego nieprzyzwoicie długie rzęsy, wyglądałam przy nim jak starsza siostra. Że nie był temu winien? To co, ja też nie. Takiej zniewagi nie puści płazem żadna kobieta.

– Wiesz co, wyglądamy jak matka z synem – powiedziałam złośliwie. – Mam kilka lat więcej niż ty.

– Czy to ważne? Jestem zaszczycony, że będę mógł z tobą pracować. Marzyłem o tym – odparł z lekkim uśmiechem.

Lilka znowu parsknęła, a mnie krew nabiegła do twarzy. Zaszczycony! Nie tylko wyglądał jak uczeń, ale także mówił do mnie jak do profesorki. Czego się po mnie spodziewał? Że rzucę mu się na szyję? Niedoczekanie.

– Myślałam, że twoje oczekiwania zawodowe sięgają wyżej. Będziesz moim zastępcą? To trochę krępująca sytuacja – odpowiedziałam szczerze

– Dlaczego?

Zmieszałam się. Wpatrywał się we mnie jasnym spojrzeniem dorosłego nastolatka. W tym spojrzeniu czaiło się twarde, męskie zdecydowanie. Był fascynujący, nigdy kogoś takiego nie spotkałam, a teraz będę musiała z nim rywalizować. Bo, że do tego dojdzie, nie miałam wątpliwości.

Czułam, że zaczynam się zakochiwać

– Mam nadzieję, że z czasem się do mnie przekonasz. Zabiegałem o tę pracę – patrzył mi w oczy i prowadził własną grę.

Zdaje się, że ten przystojniaczek zamierzał mnie wygryźć w najbardziej elegancki i ujmujący sposób na świecie.

– Dostałeś ją, jak wszystko, po co sięgasz. Gratuluję – podjęłam rękawicę.

– Nie masz powodów do obaw, będę  lojalny – ustrzelił mnie nagłą szczerością.

Musiałam zastosować tę samą taktykę.

– Nie wszystko zależy od ciebie, decyzje podejmuje właściciel agencji.

– O czym mówicie? – wtrąciła się Lilka, ale tym razem oboje ją zignorowaliśmy.

Kiedy późną nocą wsiadałyśmy do taksówki, stwierdziła:

– Nie mogliście oderwać od siebie wzroku, nie tylko ja to zauważyłam.

– No to co? – wzruszyłam ramionami.

– Po prostu rozmawialiśmy.

– Czuję romans wiszący w powietrzu – pociągnęła znacząco nosem.

W poniedziałek spotkałam Adama przed wejściem do firmy.

– Czekałem, wolałem wejść z tobą…

Zrobił minę porzuconego psiaka, który chce, żeby się nim zaopiekować. Nie dałam się nabrać, ale musiałam przyznać, że był sympatyczny. Weszliśmy jak para dobrych znajomych, przekomarzając się przyjacielsko.

– A jednak romans – szepnęła Lilka, przechodząc obok mojego biurka.

Z tygodnia na tydzień coraz bardziej się do niego przekonywałam, nie kopał pode mną dołków, a nawet próbował przypisywać mi swoje pomysły, na co się oczywiście nie zgadzałam. Nie mogłam go rozszyfrować, ale odkryłam, że lubię jego towarzystwo, dlatego nie zaprotestowałam, kiedy wprosił się do mojego domu pod byle jakim pretekstem. Usiadł i odruchowo wyrównał rozsypany stosik książek a potem rozejrzał się za serwetką.

– Nie lubię nieporządku, prawdę mówiąc, jestem maniakiem sprzątania – powiedział ze skruchą, napotkawszy mój pytający wzrok.

Rozbawił mnie, miło było dostrzec ludzkie cechy w tej chodzącej doskonałości, pomyślałam, że mogłabym się z nim zaprzyjaźnić. O żadnym romansie nie mogło być mowy. Tego wieczoru starannie omijałam wzrokiem jego twarz, z której jak na mój gust można było zbyt wiele wyczytać.

Musiałam przyznać, że był fajny, nawet więcej niż fajny. Gdybym spotkała go w innych okolicznościach… Ale nie, nie było dla nas nadziei. W ogóle nie było „nas”, trzymałam się więc w ryzach, odwracając wzrok od uwodzicielskich rzęs chłopaka.

Tłumaczyłam sobie, że nie mam czego żałować, bo i tak byśmy do siebie nie pasowali. Adam jednak się uwziął, żeby mi w tym przeszkodzić, zachowywał się, jakby mu na mnie zależało. Przywołałam się do porządku, bo zauważyłam, że powoli przestaję dostrzegać, iż Adam wygląda tak młodo, pod gładkim opakowaniem dorosłego nastolatka krył się mądry i dojrzały mężczyzna…

– Powinieneś iść – usłyszałam swój głos.

– Jutro też jest dzień, a więc do jutra – powiedział niezrażony.

Rano biegłam do pracy jak na skrzydłach, tłumacząc sobie, że napędza mnie adrenalina związana z nowym projektem. Zaraz jak tylko przekroczyłam próg zostałam oblana kubłem zimnej wody.

– Adam awansował, będzie teraz naszym szefem – Lilka przekazała mi nowinę w biegu.

Ruszyłam do przeszklonego pomieszczenia, które ostatnio dzieliłam z Adamem.

– To prawda? – spytałam, nie wdając się w szczegóły.

– Czekaj, Zuza, musimy porozmawiać – zerwał się z miejsca.

– A już zaczęłam ci ufać. Myślałam nawet… Szkoda gadać. Składam wymówienie, panie dyrektorze. I gratuluję awansu – odwróciłam się na pięcie i wyszłam z podniesionym czołem.

Sprawdziłam, czy za mną nie idzie. Nie poszedł, ale zaczął dzwonić, więc wyłączyłam telefon. Tylko że nie mogłam przestać o nim myśleć. Obwiniałam go w myślach, że tak zakręcił mi w głowie, dałam się nabrać na umizgi karierowicza jak pierwsza naiwna. Następnego dnia zadzwoniła Lilka.

– Nie zgadniesz, co się stało! Adam nie przyjął awansu i odszedł. Ale drama! Wracaj, Zuzia, w firmie istna pożoga, trzeba skończyć wasz projekt. Szef jest na was wściekły, ale przyjmie cię z powrotem, to on mnie prosił, żebym do ciebie zadzwoniła.

– Bez łaski – powiedziałam od serca. – Możesz mu to przekazać. Co z Adamem? Do niego też dzwoniłaś?

– Nie bądź złośliwa, on nie odbiera telefonu – powiedziała prostodusznie Lilka.

Uczucia się we mnie skłębiły i nagle wybuchły. Byłam jednocześnie szczęśliwa i zła na Adama. Narobił zamieszania, jednak zachował się wobec mnie lojalnie. Wybrałam numer, odebrał od razu.

– Dlaczego nie przyjąłeś awansu? – rzuciłam w słuchawkę.

– Bo bym cię stracił. Zabiegałem o pracę z tobą, myślałem, że jak mnie lepiej poznasz, to coś się między nami wydarzy. Miałem nadzieję… To długa historia.

Jedną ręką trzymałam telefon, drugą ściągnęłam płaszcz z wieszaka.

– Opowiesz mi ją, mam czas. Nigdzie się nie ruszaj, za chwilę będę u ciebie.

– Naprawdę…? Nie masz pojęcia, jak na to czekałem. Tylko…

– Co? – spytałam.

Byłam pełna najgorszych przeczuć. Ciągle coś stawało między nami, jak nie zawodowe perturbacje, to moje głupie uprzedzenia, cholera!

– Muszę tu ogarnąć, nie wyobrażasz sobie, jaki mam bałagan. Ale zanim przyjedziesz, wszystko będzie gotowe. Czekam!

Czytaj także:
„Dałam córce wszystko to, czego ja nie miałam. Chciałam, by została lekarzem, a nie samotną matką bez wykształcenia”
„Co do kobiet miałem jedną zasadę — zdobyć, zaliczyć i zapomnieć. Ciąża jednej z moich zdobyczy pokrzyżowała mi plany”
„Tajemniczy sąsiad zrobił na mnie wrażenie, ale odrzucał moje zaloty. W jego serce wkupiłam się... sprzątaniem”

Redakcja poleca

REKLAMA