„Aby mama i siostry nie głodowały, zostałem kochankiem bogatych kobiet. Kasa płynie szerokim strumieniem”

zadowolony młody mężczyzna fot. Adobe Stock, Drobot Dean
„Czułem się skołowany. Czy ona mi właśnie zapłaciła za seks? I chce więcej? Nie byłem pewien, czy dobrze postąpiłem, biorąc od niej pieniądze. Czy powinien przyjść ponownie? Ale byłem zbyt zaskoczony i zawstydzony, żeby się z nią spierać. Gdy zwierzyłem się kumplowi, wyśmiał moje wątpliwości”.
/ 09.09.2023 22:30
zadowolony młody mężczyzna fot. Adobe Stock, Drobot Dean

W moim domu nigdy się nie przelewało. Ojciec pracował jako elektryk, matka sprzątała w szpitalu. Z trudem starczało dla całej naszej piątki. Nie udawało się nic zaoszczędzić, ale z drugiej strony nie chodziliśmy głodni, brudni ani obdarci. Byliśmy dobrą, kochającą się rodziną.
Wszystko się posypało, kiedy ojciec zaczął grać.

Ojciec wszystko zepsuł

Z początku przepuszczał niewielkie sumy w lotto albo obstawiał mecze. Później znikał po pracy na całe dnie i zdarzało się, że przegrywał na maszynach niemal całą wypłatę. Zatrważająco szybko wpadliśmy w kłopoty finansowe. Hazard pod tym względem jest o wiele straszniejszy niż alkohol. Nie mówię o tym, że nie było kasy na obiecany remont pokoju, ale zaczęło brakować nam artykułów pierwszej potrzeby, nie wspominając o porządnych butach czy ubraniach dla dziewczynek, które przecież rosły jak na drożdżach.

Co gorsza, przegrane na maszynach to był tylko wierzchołek góry lodowej. Ojciec pozaciągał długi w bankach, lombardach i Bóg wie gdzie jeszcze. Miałem ochotę mu przyłożyć, kiedy zastawił złoto, które moje siostry dostały na komunię. Jedną z pożyczek bankowych spłaciła moja babcia. To dzięki niej, bo taki postawiła warunek, ojciec poszedł na odwyk. Jednak nasza sytuacja wcale się nie poprawiła. Któregoś dnia drań po prostu zniknął. Zostawił nas na lodzie, z całym tym bałaganem, jakiego narobił.

Zrobiło się bardzo ciężko

Żyliśmy z jednej pensji i mieliśmy wierzycieli na karku. Matka wyglądała jak zaszczuta. W ciągu niecałego roku ze zgryzoty posiwiała, wychudła i bardzo się postarzała. Aż mi się serce krajało, gdy na nią patrzyłem. Moja mama, niemająca jeszcze czterdziestki, wyglądała jak staruszka.

– Mój Boże, co teraz będzie, co będzie? Zaraz komorników zaczną na nas nasyłać. Mamy prawie sto tysięcy długu! Boże, mój Boże, w życiu się z tego nie wypłacę – szlochała.

Nie mogłem tego słuchać. Nie mogłem udawać, że nie ma problemu, albo że sam zniknie. Musiałem coś zrobić.

– Damy radę, mamo – pocieszałem ją. – Pójdę do pracy, poprosimy o rozłożenie długów na raty. Zobaczysz, jakoś to będzie – przekonywałem.

– Synku, ty do pracy? A co będziesz robił? Przecież nie masz ani zawodu, ani matury. A tak cię prosiłam…

Racja, prosiła, ale nie miałem głowy ani wytrwałości do nauki. Ledwo skończyłem zawodówkę. Do egzaminu końcowego nie przystąpiłem, bo nie znosiłem elektroniki. To ojciec nalegał na tę budę, że niby to przyszłość, poziom wyżej niż elektryka, że kiedyś otworzymy własną firmę, ojciec z synem, i zarobimy kupę forsy.

Właśnie takie pierdoły mi wciskał. I wszystko, co kiedyś mówił – o rodzinie, męskości, dorosłości, odpowiedzialności, marzeniach, wspólnych planach, nawet o miłości, okazało się niewarte funta kłaków.
W efekcie nie posiadałem żadnej profesji, ale co z tego, myślałem. Byłem silny, wysoki, nieźle zbudowany i naiwnie wierzyłem, że znajdę jakąś fizyczną pracę, która nie wymaga dyplomu. Skończyłem osiemnaście lat i skoro ojciec zawiódł na całej linii, ja byłem głową rodziny.

Zostałem głową rodziny

Przez trzy tygodnie szukałem zajęcia. W końcu udało mi się zatrudnić w jednym z supermarketów. Miałem rozkładać towar, a wczesnym rankiem roznosić gazetki promocyjne. To drugie nawet mi się podobało.

Najchętniej zaglądałem do bogatych dzielnic. Z zazdrością obserwowałem duże domy i idealnie przystrzyżone trawniki. To tam poznałem Alicję. Mieszkała z mężem na końcu ulicy. Zawsze gdy zjawiałem się z gazetkami, wychodziła z domu i zamieniała ze mną kilka słów. Sam nie wiedziałem czemu. Czasami dawała mi napiwek.

– Biedaku, cały jesteś mokry – zauważyła kiedyś. Choć padał deszcz, musiałem roznieść partię gazetek.

– Wejdź, ogrzejesz się – powiedziała, gdy stanąłem przed drzwiami. – Jestem sama – dodała chyba na zachętę.

Jej mężowi raczej by się nie spodobało, że jakiś obcy gówniarz wałęsa mu się po chacie. Tyle że Alicja nie brała pod uwagę odmowy. Wzięła mnie pod ramię i pociągnęła do środka.

Dygotałem z zimna, więc pozwoliłem zaprowadzić się do łazienki. Alicja powiedziała, żebym zdjął mokre ubranie. Przyniosła mi suche ciuchy swojego męża. Rękawy koszuli były dla mnie za krótkie, więc je podwinąłem.

– Do twarzy ci w tej koszuli. Robert w niej tak dobrze nie wygląda – Alicja patrzyła na mnie z dziwną miną.

– Dziękuję, proszę pani – odpowiedziałem grzecznie.

– Możesz mi mówić po imieniu. Ile masz lat? – zapytała.

– Niedługo dziewiętnaście.

– Piękny wiek. Ja mam trzydzieści sześć – powiedziała.

Zdumiony przyjrzałem się jej uważniej. Była niewiele młodsza od mojej matki, ale wyglądała od niej o niebo lepiej. Zadbana, elegancka, ładna, zgrabna i pachnąca. Mogła podobać się facetom nie tylko w swoim wieku.

– Zmarzłeś, przejdźmy do kuchni, napijemy się czegoś na rozgrzewkę – zaproponowała.

– Nie mogę, jestem w pracy…

– Kobietom się nie odmawia. Mama cię tego nie nauczyła, synku?

Uwiodła mnie

Poczułem się nieswojo. Nie bardzo wiedziałem, czego ode mnie chce.
Z ociąganiem ruszyłem za nią do kuchni. Podała mi kieliszek wina, a potem bez słowa pchnęła mnie na krzesło, usiadła mi na kolanach i zaczęła całować. Byłem oszołomiony, również tym, jak szybko moje onieśmielenie zniknęło i zastąpiło je podniecenie. Z rówieśniczkami nie całowałem się tak namiętnie.

Alicja znała się na rzeczy, była taka gorąca, miękka i gibka, że szybko zapomniałem o dzielącej nas różnicy wieku, o tym, że ma męża, że prawie jej nie znam. Dałem się wprowadzić w świat seksu. 

– Przyjdź do mnie w środę – powiedziała po wszystkim, po czym na pożegnanie wręczyła mi trzysta złotych.

Czułem się skołowany. Czy ona mi właśnie zapłaciła za seks? I chce więcej? Nie byłem pewien, czy dobrze postąpiłem, biorąc od niej pieniądze. Czy powinien przyjść ponownie? Ale byłem zbyt zaskoczony i zawstydzony, żeby się z nią spierać.

Gdy zwierzyłem się kumplowi, wyśmiał moje wątpliwości.

Łatwe pieniądze

– Aleś ty głupi! Babka ma hajsu jak lodu, a ty jej się podobasz. Oskub ją, póki możesz i póki na ciebie leci – radził mi. – Wykorzystała cię? Nie przesadzaj. Przecież cię nie zmuszała. I to ona zdradza męża, a nie ty. Trochę kwas, że jest taka stara, ale chyba nie jesteś w sytuacji, żeby wybrzydzać, co? Potrzebujecie kasy, a to jakiś sposób, by ją zdobyć.

Racja, rozpaczliwie brakowało nam pieniędzy. Co nie zmienia faktu, że czułem się jakiś brudny. Im dłużej o tym myślałem, tym bardziej mnie to dręczyło. Napalona, bogata paniusia wykorzystała niedoświadczonego gówniarza, skradła jego pierwszy raz i dała mu za to trzy setki. Dużo czy mało? Z jednej strony kupa kasy, z drugiej – ile jest warta niewinność?

 Kiedy w środę wrzucałem do skrzynki Alicji gazetkę, ona już na mnie czekała. Od razu chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do sypialni. Było jak za pierwszym razem, tyle że teraz trwało to dłużej i dała mi więcej kasy.

– Podobasz mi się, bardzo mi się podobasz, chłopczyku – mruczała jak zadowolona kotka, tuląc się do mnie i nie zważając na to, że te słowa mogą brzmieć w moich uszach dziwnie.

– Jesteś taki słodki, taki męski, zero zarostu, lecz mięśnie masz jak u drwala. Cudo. I taki niezepsuty, uroczo nieporadny chłopczyk, chętnie bym się tobą pochwaliła przed przyjaciółkami, pękłyby z zazdrości, ale jeszcze by się wygadały. Przyjdź jutro. Robert ma dyżur w szpitalu. Będziemy mieli dużo godzin dla siebie.

– Nie mogę, nocą rozkładam w sklepie towar – powiedziałem skołowany.

Dużo kasy i kłamstw

Opowiedziałem jej trochę o swojej sytuacji. Nie wspomniałem o długach ojca, bo nie chciałem, by się nade mną litowała. Stwierdziłem tylko, że muszę pomóc matce utrzymać rodzinę.

– Wymyśl coś i przyjdź. O pieniądze się nie martw. Zadbam o ciebie.

Tak zaczął się mój romans z Alicją. Dostawałem drogie prezenty i kasę. Zabrała mnie nawet na krótki urlop do Grecji. Wreszcie trochę odetchnąłem, zelżał ciężar odpowiedzialności, jaki zwalił mi na barki ojciec. Nie musiałem liczyć się z każdym groszem i mogłem pomóc mamie. Dzięki Alicji spłaciłem prawie trzydzieści tysięcy zadłużenia. W domu powiedziałem, że kolega załatwił mi dobrą pracę.

– Jestem przedstawicielem handlowym. Sprzedaję leki – skłamałem bez mrugnięcia oka, a jednak zabolało mnie, że matka tak od razu uwierzyła, że nie dopytywała się, co to za firma, która smarkaczowi bez matury, zawodu i doświadczenia płaci tyle kasy.

Może się czegoś domyślała, ale wolała nie wiedzieć, że jej ukochany syn jest utrzymankiem bogatej, zamężnej kobiety? Bo gdyby wiedziała – to co, zabroniłaby mi, kazała iść do uczciwej roboty? I z czego byśmy resztę długów spłacili? Nasza rodzina nie umiała już być ze sobą szczera jak dawniej. 

W stosunku do Alicji też nie byłem do końca szczery. Niby w końcu powiedziałem jej o problemach hazardowych ojca, a ona znalazła i opłaciła prawnika, który wystąpił w imieniu mojej mamy o rozdzielność majątkową, bo na rozwód wciąż nie mogłem jej namówić. Niby byłem wdzięczny Alicji, ale uwierało mnie, gdy kłamałem, że ją kocham.

Skończę z tym, jak tylko spłacimy długi, obiecywałem sobie po każdym spotkaniu, a potem biegłem na następne, wystarczyło, że zadzwoniła lub wysłała SMS-a. To dla niej ćwiczyłem w ekskluzywnej siłowni, na którą karnet rzecz jasna ona opłacała, i miałem wrażenie, że wszyscy widzą we mnie żigolaka, który dba o swoje ciało, bo nic innego poza tym nie ma i nic więcej sobą nie reprezentuje.

A potem pojawiła się Luiza

Na dokładkę Luiza, właścicielka klubu, zaczęła mnie podrywać. I to w sposób mało subtelny.

– Alka to moja dobra koleżanka. Wiem, co dla niej robisz. Też bym chciała, a uwierz, umiem się odwdzięczyć – puściła do mnie oko.
Nie wiedziałem, jak się zachować ani co odpowiedzieć.

A Luiza nie tylko zagadywała czy bezwstydnie flirtowała, ale też coraz nachalniej się do mnie kleiła. Nie miała takiej klasy jak Alicja, a potrzeby chyba jeszcze większe. Coraz częściej ocierała się o mnie lubieżnie i klepała po tyłku.

W końcu tak się napaliła, że wpakowała się za mną do męskiego kibla i nie wiem, do czego by doszło, gdybyśmy byli tam dłużej sami. Wreszcie na jakieś wspólnej imprezie, gdy się mocniej wstawiła, zaproponowała Alicji, by się mną z nią podzieliła. W zamian za milczenie.

Alicja się wściekła, nic dziwnego. Nie rozumiałem tylko, dlaczego wkurzyła się akurat na mnie.

– Ty gnojku, tak mi się odwdzięczasz?! Stworzyłam cię! Beze mnie nadal byłbyś biednym, zakompleksionym chłopaczkiem, a ty się obściskujesz po kątach z tą zdzirą!

– Z nikim się nie obściskuję poza tobą – tłumaczyłem się mało zgrabnie, może dlatego nie słuchała.

– Myślisz, że da cię więcej? To się do niej wynoś. Zjeżdżaj! Koniec z nami!

Wciąż potrzebowałem pieniędzy

Nie rozpaczałbym specjalnie, gdybym nie miał noża na gardle. Cała ta afera rozpętała się w najgorszym z możliwych momentów. Wyszły na jaw kolejne długi ojca, zaciągnięte jeszcze zanim ustanowiono rozdzielność majątkową. Mama była na skraju załamania nerwowego, a wylądowała w szpitalu z podejrzeniem zawału po wizycie jednego z wierzycieli, który groził jej komornikiem, licytacją mieszkania, eksmisją i cholera wie czym jeszcze.

Dziewczynki były przerażone. Aż się bałem pytać, czym je tak nastraszył. Gdyby między mną a Alicją było OK, poprosiłbym ją o pomoc, ale w takiej sytuacji, zapędzony w kozi róg, zdesperowany, zamiast ukorzyć się i błagać o ratunek, wpadłem tylko na jedno rozwiązanie, które niechcący podsunęła mi Luiza. Zaszantażowałem Alicję.

– Pięćdziesiąt tysięcy. Masz tydzień, żeby zapłacić mi za milczenie – powiedziałem do niej przez telefon. – Inaczej pokażę twojemu mężowi ciekawy film – zagroziłem.

– Ty gnido! – rzuciła w odpowiedzi.

Samotna i bardzo hojna

Luiza nawet nie zapytała, czy faktycznie mam jakieś kompromitujące nagrania. Zapłaciła ze strachu i by się ode mnie uwolnić. Uderzyłem w jej czuły punkt. Wiedziałem, że kocha luksus i nie może sobie pozwolić na rozwód z mężem. Po wszystkim miałem potworne wyrzuty sumienia. Czułem się, jakbym te pieniądze ukradł. Pocieszało mnie tylko to, że wierzyciel  się od nas.

Mama nie zapytała nawet, skąd nagle wytrzasnąłem takie pieniądze. Dziękowała tylko Bogu za tak zaradnego syna. Do spłaty zostało nam dwadzieścia tysięcy, pod warunkiem że znowu nie wyjdzie coś nowego. Oprócz tego potrzebowaliśmy pieniędzy na remont mieszkania. Moje siostry coraz częściej żaliły się na ciuchy z marketów i na to, że nigdzie nie wyjeżdżają na wakacje.

Postanowiłem za wszelką cenę odłożyć trochę pieniędzy i zafundować im kolonie nad morzem. Wróciłbym nawet do roznoszenia gazet, ale odezwała się do mnie Luiza.

Przepraszała za swoje zachowanie, zapewniała, że mi wszystko wynagrodzi. Spotkałem się z nią raz, drugi, trzeci. Okazało się, że jest samotna i bardzo hojna. Z pieniędzy, które dostałem, wystarczyło na remont, na porządne ciuchy i wakacje dla całej naszej rodziny. Sypiałem z kobietą starszą od mojej matki, która nawet niespecjalnie mi się podobała, ale dawała mi coś bezcennego. Poczucie bezpieczeństwa. 

Nie miała klasy Alicji, nie była tak ładna jak ona, ale polubiłem ją. Zdawała się bardziej szczera, bardziej zrównoważona i przewidywalna. Nie miała męża. I nie kazała mi kłamać, że ją kocham. Za to ona chyba pokochała mnie. Byłem w szoku, gdy kupiła mi nowiutką kawalerkę. Kiedy dostałem do ręki akt notarialny, osłupiałem z wrażenia. Chyba tylko głupek nie skorzystałby z takiej szansy. Podpisałem dokumenty i odtąd właśnie bardzo niechętnie patrzę w lustro.

Tak wybrałem

Wmawiam sobie, że niczego już nie czuję. Niczego oprócz strachu. W ciągu dnia nie analizuję swoich emocji, bo gdybym się w nie zagłębił, mógłbym utonąć. Jestem przystojnym młodym mężczyzną, za którym kobiety w pewnym wieku się oglądają, którego pragną mieć, dotykać, rozpieszczać i są gotowe za to dobrze zapłacić.

Czy wybrałem sobie taką karierę, bo nie miałem innego wyjścia, czy poszedłem na łatwiznę? Nie wiem. Wciąż jestem dzieciakiem, który zrobi, co w jego mocy, by uciec przed nędzą. I choć moja mama coraz częściej się uśmiecha, a moje siostry nie wstydzą się już biedy, ja wciąż uciekam.

W nocy budzę się zlany potem. Spodziewam się, że Luiza w końcu mnie zostawi, a ja będę musiał szukać nowej sponsorki. Zastanawiam się, co będzie, jak kiedyś się zakocham, a moja ukochana pozna prawdę i odejdzie. Albo tego nie zrobi. Boję się, że na jaw wyjdą kolejne długi ojca, że on kiedyś wróci, a mama mu wybaczy. Boję się, że… już nigdy nie przestanę się bać.

Czytaj także: „Nie dam się wrobić w bycie niańką dla wnuków. Nigdy nie lubiłem dzieci i na starość nic się w tej kwestii nie zmieniło”
„Nikt nie mógł pomóc jej córce. Byłem bezradny. Dziecko odchodziło na oczach matki”
„Żyję dzięki ukochanemu, który wyciągnął mnie z leśnej pułapki. Do dziś drżę na myśl o tym dniu”

Redakcja poleca

REKLAMA