„Teściowa stroi się w moje ciuchy. Myśli, że pod nimi nie widać starego próchna i tylko robi z siebie pośmiewisko”

modna kobieta fot. Adobe Stock, Anna Zhuk
„Zawsze czułam, że ubieram się z klasą i modnie, ale gdy patrzyłam na teściową w tych samych ubraniach, moja radość znikała. Zażenowanie pojawiało się niemal z każdą jej wizytą. A Hanka nie widziała, że wygląda po prostu groteskowo. Któregoś dnia przeszła samą siebie”.
/ 28.07.2024 11:15
modna kobieta fot. Adobe Stock, Anna Zhuk

– Cześć, kochana! Wyskoczymy na wspólne zakupy? – trajkotała mi Hanka do słuchawki. – Poplotkujemy sobie, napijemy się kawki. Co ty na to?

Gdyby to była jakaś dobra koleżanka, to zgodziłabym się bez wahania, ale to moja teściowa, która na siłę stara się być młodsza, niż jest w rzeczywistości. Próbuje oszukać metrykę i tylko robi z siebie pośmiewisko.

Gdy ją poznałam 8 lat temu, była 50-letnią kobietą w spódnicy za kolano. Teraz u progu 60-tki nosi to samo co ja i jeszcze podbiera ciuchy z mojej szafy. Nie wiem nawet, kiedy to się stało, że zaczęła mnie naśladować. Mam tylko takie mgliste wspomnienia, że coś było na rzeczy jeszcze przed moim ślubem z Wojtkiem.

Nie miałam ochoty na zakupy

Kilka tygodni przed uroczystością zadzwoniła do mnie z prośbą. Chciała, żebym wybrała się z nią do jednej z galerii i pomogła znaleźć coś ładnego na ślub. Tak sobie myślę, że to chyba był początek jej metamorfozy.

Zgodziłam się, chociaż prawdę mówiąc, jakoś nie uśmiechało się latać z nią po sklepach, kiedy sama miałam tyle na głowie. Czułam jednak, że nie wypadało odmówić. Uznałam więc, że to dobrze wpłynie na naszą relację synowa-teściowa.

Kiedy spotkałyśmy się na mieście, Hanka zaskoczyła mnie od razu, bo poprosiła, żebym mówiła do niej po imieniu. Nie czułam się z tym komfortowo, ale zgodziłam się. Następnie zaproponowałam, żebyśmy udały się do jednego ze sklepów, który miał świetne nowoczesne stroje dla pań 50+.

– Nie żartuj, potrzebuję czegoś wystrzałowego, ale w innym stylu – powiedziała Hanka.

– To znaczy?

– Wiesz, coś bardziej młodzieżowego.

Zaskoczyła mnie

No cóż, tego się nie spodziewałam. Teściowa miała jeszcze całkiem niezłą figurę, ale wiek zobowiązuje. Nie wiedziałam, co robić. Po prostu weszłyśmy do galerii handlowej.

– Masz dzisiaj na sobie świetną sukienką – popatrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku. – Taki styl mi się podoba – oznajmiła.

Zerknęłam na siebie w szybie wystawowej sklepu. To była letnia sukienka w kwiaty z dekoltem i długości do połowy ud. Dość odkryta, ale było gorąco. Jakoś nie widziałam Hanki w czymś takim.

– Jestem ciekawa, jakbym w niej wyglądała. Zaprowadź mnie do tego sklepu, w którym ją kupiłaś – powiedziała stanowczo.

No to poszłyśmy, choć czułam, że to będzie kabaret.

Czułam się zażenowana

Zdziwiłam się, jak Hanka szybko namierzyła ten model, złapała jeszcze kilka innych, a potem zniknęła w przymierzalni. Po chwili wynurzyła się z niej, a mnie zatkało. Miała na sobie identyczną sukienką jak moja i była z siebie bardzo zadowolona.

– No ładnie, ale na ślub to nie pasuje – powiedziałam grzecznie.

– Tę wezmę na co dzień – odparła. – I nawet jej nie zdejmuję. Zaraz poproszę ekspedientkę, żeby ucięła metkę.

Nie wierzyłam własnym uszom. 10 minut później paradowałyśmy razem po centrum handlowym w tych samych kieckach. I jestem przekonana, że wyglądałyśmy jak idiotki, zwłaszcza Hanka. Widziałam kilka ironicznych uśmiechów skierowanych w naszą stronę i myślałam, że spalę się ze wstydu.

Narzeczony bronił matki

– To było żenujące! – poskarżyłam się potem narzeczonemu. – Chciałam zapaść się pod ziemię.

Michał roześmiał się.

– To nie jest zabawne.

– Jest. Wiesz, mama kiedyś była piękną kobietą. Pewnie teraz znów chce poczuć się młodo, bo źle znosi fakt, że się starzeje – próbował ją tłumaczyć. – No i chciała też jakoś zintegrować się bardziej z tobą na takim babskim gruncie.

– Jeśli tak, to dla mnie wyszło to bardzo słabo.

– Przymknij na to oko, przecież nic takiego się nie stało.

Może i nie, ale niesmak pozostał. Jeśli dla dobrych stosunków z teściową, będę musiała przeżywać takie sytuacje, to nie wiem, czy to zniosę. Na pewno już nigdy nie założę tej sukienki.

To nie był epizod

Myślałam, że ta sytuacja była jednorazowa, ale po ślubie wariacja teściowej zaczęła się nasilać. Hanka postanowiła zmienić swój styl i przez ostatnie lata na siłę robiła z siebie młódkę. Najgorsze, że zaczęła naśladować mnie i kupować te same ciuchy.

– O, mam taką samą bluzkę! – mówiła, a mnie skręcało w środku, bo to była kolejna rzecz.

Z niesmakiem przyglądałam się, jak paraduje w niej, szczególnie że przybyło jej kilka kilogramów, a rozmiar ewidentnie mógłby być większy. Zawsze czułam, że ubieram się z klasą i modnie, ale gdy patrzyłam na teściową w tych samych ubraniach, moja radość znikała. Zażenowanie pojawiało się niemal z każdą jej wizytą. A Hanka nie widziała, że wygląda po prostu groteskowo. Nie chciałam, żeby była moją kalką tylko 30 lat starszą.

Czułam się upokorzona

W międzyczasie moja figura uległa zmianie po ciąży, a Hanka jakby złośliwie zaczęła się odchudzać i ćwiczyć. Nie wiem, czy próbowała udowodnić coś sobie, czy upokorzyć mnie. Byłam jednak pewna, że robi to złośliwie. A któregoś dnia przeszła samą siebie i zaproponowała, że chętnie zabierze ciuchy z mojej szafy, bo przecież mamy taki sam styl, a ja w te mniejsze rozmiary to tak szybko się nie zmieszczę. O ile w ogóle. Zatkało mnie.

To był dla mnie cios. Czułam, że zaraz się rozpłaczę, więc pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w niej i rozpłakałam. Kiedy wróciłam do salonu, teściowa zmieniła temat, ale widziałam, że obok jej torebki leżały moje dwie ulubione sukienki, w które chciałam się zmieścić za kilka miesięcy, gdy zgubię pociążowe kilogramy.

Pożaliłam się później mężowi.

Zrobiła to specjalnie! – krzyknęłam.

– Nie przesadzaj, na pewno nie miała nic złego na myśli – próbował mnie uspokoić.

– A właśnie że miała. A ten sukienki wolałabym oddać bezdomnej babie, niż jej.

Ostatnio mam poczucie, że Hanka czuje jakiś dziwny triumf, gdy na mnie patrzy. Bezczelnie ogołociła mi szafę i paraduje w moich ciuchach, a mnie szlag trafia. Czasem mam ochotę jej powiedzieć, że ładne fatałaszki nie zakryją starego próchna, ale się powstrzymuję. Jeszcze kiedyś się odegram, a ona niech nadal robi z siebie pośmiewisko.

Matylda, 34 lata

Czytaj także: „Rodzice w kościółku modlili się o to, bym poszła do diabła. Na co im córka z bękartem, skoro mają świętego syneczka?”
„W spadku po ojcu siostry dostały domy, a ja stare książki. Czułem się oszukany, ale dostałem więcej niż sądziłem”
„Synowa wyrzuciła z domu mojego syna, bo zapomniał, że ma dziecko. Zachowała się jak głupia, facet ma prawo do zabawy”

Redakcja poleca

REKLAMA