„5-letni syn mojego męża zamieszkał w moim domu. Moje dzieci traktowały go raczej, jak natręta niż towarzysza zabaw"

chłopiec który jest zasmucony wyjazdem matki fot. Adobe Stock
„– On ruszał moje rzeczy! Wychodź! – Jasiek szarpał za klamkę drzwi do łazienki, w której przezornie zamknął się Antoś. Ruszyłam mu na pomoc. Zaczynał się zwykły dzień, jak to w rodzinie".
/ 07.09.2022 10:51
chłopiec który jest zasmucony wyjazdem matki fot. Adobe Stock

Moje dzieci przyjęły Michała dość życzliwie. Zanim z nami zamieszkał, często u nas bywał i miał na tyle rozsądku, żeby nie podlizywać się Jaśkowi i Zosi. Traktował dzieciaki życzliwie, ale z szacunkiem. Nie pchał się tam, gdzie go nie prosili. Wytrącił w ten sposób broń z ręki dziesięcioletniego Jaśka szykującego się do męskiej konfrontacji z uzurpatorem, który chce zająć miejsce jego ojca.

Zosia miała mniej krwawe zamiary, tym bardziej że najeźdźca okazał się miłym, spokojnym facetem, który nie wtrącał się w zastane porządki. Michał jest mądry. Co dzień na nowo nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, poprzednie małżeństwo nauczyło mnie, żebym za wiele nie oczekiwała, a jednak udało mi się znaleźć mężczyznę moich marzeń. Dzieci nie były zachwycone, że zamieszka z nami obcy pan, ale kiedy poznały Michała, odrobinę spuściły z tonu.

– On jest fajny, mógł się trafić ktoś gorszy – klarowała Jasiowi siostra.

Zosia, choć o rok młodsza, zaczynała rozumieć, że matka to też człowiek i chciałaby zaznać trochę szczęścia. Jasiek ciągle jeszcze tkwił w okopach dziecięcej wierności ojcu i tego samego wymagał ode mnie.

Michał nie zamierzał zastępować mu taty

Michał został zaakceptowany, a mnie kamień spadł z serca, że tak łatwo poszło. Nie wiedziałam, co nas czeka. Michał ma siedmioletniego synka Antosia. Chłopiec rzadko bywał u nas, bo jego mama tego nie lubiła. Za to Antoś cenił te wizyty, bo w osobie Jaśka znalazł prawdziwego idola. Wszystko mu się w nim podobało, ciągle za nim chodził, robił to, co on i starał się maksymalnie upodobnić do uwielbianego kolegi. Co strasznie wkurzało mojego syna. Na szczęście zafascynowany Jasiem Antek bywał u nas z rzadka, więc jego idol mógł odpocząć od adoracji.

Decyzja byłej żony Michała spowodowała, że nasze życie przewróciło się do góry nogami, a świeży związek i więzy rodzinne zostały poddane próbie.

– Nie wiem, jak to powiedzieć – zaczął powoli Michał. – Zuza dostała pracę w Wiedniu, podpisała kontrakt na pół roku. Antek nie może jechać z mamą.

Zuza jest radiologiem, sześć miesięcy w Austrii pozwoliłoby się jej nieźle odkuć. To rozumiałam. Tylko co z nami będzie? Michał zamierza się wyprowadzić na pół roku, żeby zamieszkać z synkiem? Co za kołomyja!

– Antoś przeniesie się do nas na czas nieobecności mamy, tak będzie najlepiej – zdecydowałam szybko. Michał odetchnął z ulgą.

– Wiedziałem, że to powiesz. Dlatego cię kocham.

Dzieci były średnio zadowolone

– Nie będę z nim mieszkał – nie owijał w bawełnę Jasiek, smarując chleb nutellą na palec grubo; zabrałam mu słoik.

– Jedz warzywa – wskazałam talerz z pomidorami i ogórkami.

– Nie pasują do nutelli – powiedział pobłażliwie Jasiek, a Zośka prychnęła w swoją herbatę.

Spojrzałam na nią błagalnie. Zrozumiała, że musi mnie wspomóc.

– Co masz do Antka? To miły dzieciak.

– Tak ci się wydaje, bo nie musisz z nim mieszkać – wyjaśnił jej brat. – Ciągle za mną łazi, przykleił się na amen. Ja gram na kompie, on patrzy mi przez ramię, ja piszę na fejsie z kumplem, on czyta, co piszę i wtrąca swoje trzy grosze.

– A kiedy odrabiasz lekcje? – wpadłam mu w słowo. – Bo jakoś nie słyszę, żebyś się żalił, że przez Antosia masz złe warunki do nauki.

– Oj, mama daj spokój – Jasiek wsadził nos w nutellę.

Wiedziałam, że to nie fair, ale zależało mi, żeby mały Antek dobrze się u nas czuł. Musiałam przełamać opór syna.

– Jasiek ma trochę racji, ja też nie byłabym szczęśliwa, gdybyście wsadzili mi do pokoju małą dziewczynkę – Zosia wstawiła się za bratem. Boże, jakie to mądre dziecko!

– Wiem, wiem – przetarłam dłonią oczy. – Ale co proponujesz?

Z kim mały ma dzielić pokój?

Spojrzałam na córkę. Spłoszyła się.

– Lecę do szkoły, już późno – zakręciła się na pięcie i tyle ją widziałam.

Synek Michała był załamany

Synek Michała na wieść o rewolucji, jaka zajdzie w jego życiu, zareagował rozpaczą. Pół roku dla pięciolatka to wieczność, a na tyle Antoś żegnał się z mamą. Zuza tuliła go i obiecywała, że będzie przyjeżdżać, ale dopiero Michałowi udało się pocieszyć synka. Całkiem niechcący.

– Krajało mi się serce, że młody tak szlocha – relacjonował później – i pomyślałem, że w tej sytuacji okrucieństwem będzie pozbawiać dzieciaka również znajomych kątów. Powiedziałem do Zuzy coś w stylu „może przenosiny to zły pomysł”, a Antek spytał, czy teraz będzie mieszkał z Jasiem. Rozumiecie? Nie ze mną, jego ojcem, tylko przewspaniałym Jaśkiem.

– I co? – zaśmiałam się.

– Ta perspektywa bardzo go pocieszyła, zaczął gromadzić zabawki, planować przeprowadzkę. Jasiek jest dla niego naprawdę ważny, jak starszy brat.

Zmierzwiłam włosy przysłuchującemu się synowi.

– I tak nie mam zamiaru oddawać połowy pokoju – powiedział Jasiek i wyszedł, zatrzaskując drzwi swojej jaskini.

Powinnam z nim porozmawiać, ale prawdę mówiąc, nie wiedziałam, co powiedzieć. Jasiek miał prawo się buntować, narzucaliśmy mu obecność uciążliwego, bo pełnego uwielbienia siedmiolatka. Wzięłam głęboki oddech jak przed skokiem na głęboką wodę. Musiałam wytłumaczyć synowi, że to jedyne wyjście.

Wszyscy w jednym łóżku? 

Tymczasem Jasiek w obronie terytorium wypowiedział wojnę. Był tak zdesperowany, że najpierw Zosia, a potem Michał stanęli po jego stronie.

– Nie możemy mu tego zrobić – powtarzał Michał.

– Niby dlaczego?

– Bo Jasiek uważa, że to niesprawiedliwe, żeby tylko on musiał się poświęcić z powodu przeprowadzki Antosia.

Coś w tym było. Po namyśle postanowiliśmy urządzić kącik dla Antosia w dużym pokoju. Wstawiliśmy tapczan do kąta z nadzieją, że jakoś się wszyscy pomieścimy: Michał, ja i mały. Antek nie był zachwycony, szykował się na zamieszkanie w pokoju Jaśka, za to mój syn oszalał ze szczęścia. W jednej chwili zmienił się w chłopca, którego znaliśmy i kochaliśmy.

Za to Antosia nie znałam dobrze, musiałam zastanowić się, jak nie pogorszyć już wystarczająco trudnej sytuacji. Dzieciak był miły, ale jemu też nie było łatwo. Znalazł się w obcym domu, bez mamy, i nawet nie mógł się spodziewać pociechy ze strony Jaśka. Bo syn omijał Antosia jak zapowietrzonego. Żal było patrzeć na rozczarowaną minę małego, dlatego trochę go z Michałem rozpieszczaliśmy, żeby tak nie odczuwał odrzucenia.

Z dyżuru wróciłam prawie o północy

Telewizor usłyszałam już w przedpokoju, emitował straszne dźwięki zakończone wibrującym krzykiem dziewczyny. Zdziwiłam się. Dzieci jeszcze nie śpią?

– Co robicie? – nie zdejmując butów, zajrzałam do dużego pokoju.

Nikt mi nie odpowiedział. Tylko Michał wlepił we mnie spojrzenie pełne skruchy, próbując jednocześnie zasłonić uszy wyrywającemu się Antosiowi. Pozwolił dzieciakom oglądać horror.

– Nie miałem wyjścia, zrobili głosowanie, przegrałem 3 : 1 – tłumaczył, kiedy już zgasiłam telewizor i rozpędziłam dzieci na cztery wiatry.

– Tata był w mniejszości – uzupełnił Antek ze swego kąta.

W odpowiedzi zgasiłam mu światło. Ktoś musi być w domu zołzą. W nocy zerwał się wiatr, jęczał i zawodził jak żywe stworzenie. Przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam stojącego obok łóżka Antosia.

– Chcesz z nami spać? – spytałam domyślnie, odchylając kołdrę.

Antek jednym susem znalazł się między nami i z całych sił przytulił do taty.

– Cso? – obudził się Michał.

– Horror plus wiatr i oto skutki – wyjaśniłam krótko.

– Synku, żadnych strachów nie ma – zaśmiał się Michał.

– A to? – pisnął Antek wskazując ciemną postać stojącą w progu.

Demon oderwał się od framugi i ruszył prosto na nas.

– Aaa – wrzasnął ogłuszająco Antoś.

– Cicho bądź – Jasiek stanął niepewnie nad nami, przestępując z jednej bosej nogi na drugą.

– Ty też się boisz – odgadł mały, robiąc Jaśkowi miejsce.

– Wchodź, bo zmarzniesz – odchyliłam kołdrę, oszczędzając dorastającemu synkowi odpowiedzi.

Zośka pojawiła się ostatnia, zwabiona hałasem i chichotami. Zrobiła nam telefonem kilka zdjęć, żeby uwiecznić zgodę i pojednanie. Rano wszystko wróciło do normy.

– On ruszał moje rzeczy! Wychodź! – Jasiek szarpał za klamkę drzwi do łazienki, w której przezornie zamknął się Antoś.

Ruszyłam mu na pomoc. Zaczynał się zwykły dzień, jak to w rodzinie.

Czytaj także:
Mój syn ma 23 lata i nie rozumie, że ma jeszcze czas na amory
Moja córka ma 3 dzieci. Nie poświęca im uwagi, bo ciągle siedzi w telefonie
Mam 4 synów. I dzięki Bogu, bo z córkami to tylko problemy

Redakcja poleca

REKLAMA