Sąsiad to skarb… tylko czy aby na pewno?

Podobno dobry sąsiad jest lepszy niż nawet najbardziej zaawansowany system alarmowy. Na złodziei nie ma też nic bardziej skutecznego niż wścibska sąsiadka, spędzająca większość dnia w oknie czy przy wizjerze. Może i wtrąca się za bardzo w nie swoje sprawy, może krytykuje standardowo tą „rozwydrzoną młodzież”; kiedy jednak przyjdzie co do czego, na pewno zareaguje. Na obcą osobę, na dziwne zdarzenie, na niepokojącą sytuację. Tak, dobra sąsiadka to prawdziwy skarb. Tylko co, jeśli do sąsiadów mamy wyjątkowego pecha?
/ 19.09.2010 01:20

Podobno dobry sąsiad jest lepszy niż nawet najbardziej zaawansowany system alarmowy. Na złodziei nie ma też nic bardziej skutecznego niż wścibska sąsiadka, spędzająca większość dnia w oknie czy przy wizjerze. Może i wtrąca się za bardzo w nie swoje sprawy, może krytykuje standardowo tą „rozwydrzoną młodzież”; kiedy jednak przyjdzie co do czego, na pewno zareaguje. Na obcą osobę, na dziwne zdarzenie, na niepokojącą sytuację. Tak, dobra sąsiadka to prawdziwy skarb. Tylko co, jeśli do sąsiadów mamy wyjątkowego pecha?

Minęły już dzisiaj niestety czasy, kiedy wszyscy sąsiedzi znali się po imieniu, razem przeżywali też euforyczne szczęście powodowane dostaniem mieszkania. Wraz z pojawieniem się zamkniętych i jedynie pozornie strzeżonych osiedli, sytuacja niestety uległa zmianie. Teraz barykadujemy się nawet we własnych mieszkaniach, niechętnie wystawiając nos poza drzwi wejściowe, ceniąc sobie każdą formę anonimowości. Przemykamy na korytarzach, wygłaszając jedynie sporadycznie grzecznościowe „dzień dobry”. Niektórych nie stać nawet na tyle. Niektórzy z nas trafiają na dodatek na wyjątkowy przykład anty – sąsiada, gotowego stosownie uprzykrzyć nam życie. Są w tej grupie mniejsze lub większe szkodniki, bierne lub aktywne, gotowe całkowicie zepsuć nam pobyt w domu. I tak, mamy na przykład:

Sąsiad na straży prawa i regulaminu
Narażając się na oskarżenie o nadużywaniu stereotypów, stwierdzić trzeba, że do tej grupy należą osoby starsze, z reguły samotne. Sporadycznie tylko zdarzają się w niej osoby młodsze. Tacy sąsiedzi będą jak sępy wypatrywać najmniejszego nawet przejawu wykroczenia poza regulamin spółdzielni czy wspólnoty. W przypadku nawet najbardziej znikomego uchylenia wzywają ochronę i policję, opcjonalnie pojawiają się sami aby nawrzeszczeć na delikwenta. Potrafią obudzić swoją ofiarę w środku nocy, oskarżając ją/ich o chodzenie w zbyt ciężkich butach lub też perfidne nastawianie w nocy pralki. Kiedy akcje nie dają rezultatu, zaczynają pisać do spółdzielni donosy. Wszystkie dostarczając osobiście, bo przecież poczcie też nie można ufać.

Sąsiad, nadmierny przyjaciel                                                                                                        Kiedy tylko wchodzisz na klatkę, już słyszysz otwierające się u niego drzwi. Masz wrażenie, że specjalnie obserwował i czekał czy już wróciłaś. A skoro już po pracy, możesz przecież zaprosić go na herbatkę, która przeciągnie się do późnych godzin wieczornych. Kiedy ty już słaniasz się na nogach, ze złością myśląc o pracy zleconej, którą musisz oddać następnego dnia, sąsiad dalej peroruje w najlepsze, jakby nie zdając sobie sprawy z morderczych myśli jakie zaczynasz mieć pod jego adresem. Zaczynasz starać się wracać do domu w różnych porach, jak najciszej otwierasz drzwi. Przed wejściem na schody zdejmujesz buty. Jesteś niestety na straconej pozycji, bo sąsiad niemalże jak sęp czeka na najmniejszy nawet dźwięk i zaraz znajduje się pod twoimi drzwiami. Jeśli nie sięgniesz do radykalnych środków werbalnych, możesz się go nigdy nie pozbyć.

I sąsiad dziwny                                                                                                                                  Nie odpowiada na dzień dobry, udaje że nie istniejesz. Kiedy podjeżdżacie tym samym autobusem, on na twój widok idzie do innych drzwi. Kiedy przechodzisz, zamyka drzwi i zasłania opcjonalne okna, pewnie podejrzewając, że chcesz zajrzeć. To sąsiad stosunkowo nieszkodliwy i szalenie rozrywkowy; wspaniale pobudza fantazję i hipotezy, cóż to może kryć się w jego mieszkaniu. Fabryka narkotyków? Pralnia brudnych pieniędzy? Zakładnik przygotowany do oddania za okup? Czy też może sam sąsiad poszukiwany jest listem gończym? Może w końcu wypadałoby obejrzeć to 997.

Małe ale własne                                                                                                                           Jakikolwiek by nie był jednak nasz sąsiad, jesteśmy na niego skazani. Prawdopodobnie nawet na lata. Jeśli nie da się go polubić, może przynajmniej da się mu schodzić z drogi. Niech każdy działa na swoim terenie, przyjmując niepisany pakt o nieagresji. Może kiedyś… W końcu nic nie jest niemożliwe…

P.S. Moja sąsiadka przyszła wczoraj o 21. Podobno tak głośno zamykamy drzwi, że ona aż podskakuje…

Redakcja poleca

REKLAMA