Ponieważ na wredną zołzę zdecydowanie (niestety) się nie nadaje, no chyba, że ktoś długo i ciężko pracuje żeby mnie z równowagi wyprowadzić ( jak np. pewna pani , której imienia podawać nie będę bo w swej próżności ucieszyłaby się, że o niej napisałam..., to ta sama z ławki podczas pogrzebu , poprzedni odcinek) więc oddzwoniłam do Ani i przeprosiłam ją za pytanie o ultimatum. Niech żyje telepatia ! Ona w tym samym czasie co ja do niej, dzwoniła do mnie, żeby mi powiedzieć że miała czas wszystko przemyśleć i na ultimatum „masz tydzień na spakowanie się i przeprowadzenie, tak na próbę wspólnego mieszkania , albo koniec” ona by wybrała (!) TRZECIA możliwość (z dwóch możliwych , szczegół ! ) to znaczy : „daj mi trochę czasu i przyjeżdżam”. To jak długie byłoby to „trochę” zależałoby od jego cierpliwości i pragnienia bycia z nią. Chcesz zupę pomidorową czy rosół ? – No to poproszę o kotlet schabowy.
Ucieszyłam się, że Ania na mnie się nie obraziła i ze szczęścia odpaliłam sobie aż dwa papierosy, ( pierwszy bo miałam ochotę zapalić , drugi bo zapomniałam , że zapalony papieros puszcza mi znaki dymne z popielniczki , zdarza się).
W tej atmosferze tytoniowego relaksu Ania zaczęła coś, co nie mogło nie być POWAŻNYM tematem. Na rozgrzewkę padło pytanie (ale odpowiedziała sobie na nie sama , uuffff)
- Czy twoim zdaniem ja się zakochałam ? ....Hmmm- pomruczała - Jest taka możliwość...
po czym – „czy zakochać się a kochać to to samo ?” (tu też odpowiedziała sobie sama , a mianowicie zakochanie jest pierwszym stadium i nie koniecznie zmienia się w kochanie) A później ....
Później zapytała czy moim zdaniem Krzysiek się zorientował ze ona cos do niego czuje (ZNOWU!) , powiedziałam zgodnie z prawda , ze pewnie może mieć pewne wątpliwości w tej kwestii. Więc ona powiedziała , że my znamy się tyle lat ...i tak dobrze ...i że KONIECZNIE musi mi cos opowiedzieć. Dotyczyło to spraw intymnych jej i Krzyska. Wystraszyłam się i prawie krzyknęłam , że wszystko wszystkim ale tego nie chce słuchać , na co ona , zupełnie spokojnie , ze przecież nie będzie mi mówić o nieskończonej ilości cudownych orgazmów , tylko o czymś zupełnie innym. Gdy byli w Mieście Seksu (Łodzi) Krzysiu , budząc ja rano słodkim pocałunkiem , powiedział , że ona teraz , że tak powiem w „prześcieradłowych sprawach” , jest inna niż podczas ich pamiętnego tygodnia w Zakopanem . Ekspert damskich zachowań vel niestrudzony konsumator niewiast stwierdził, że wtedy była seksualna egoistka nastawiona na branie przyjemności , a teraz ....teraz....
Wygląda na to, że Krzysiu albo rzeczywiście ma pewne wątpliwości co do jej więcej niż przyjacielskich uczuć do niego , albo...bardzo chciałby aby tak było.
Ponieważ milczenie oznacza zgodę , jeżeli Krzyś nie będzie protestował ( po przeczytaniu tego odcinka ) , to znaczy że mam racje , a jak do mnie zadzwoni / napisze to znaczy że też mam racje bo gdybym jej nie miała , zdecydowanie mógł przecież to zignorować, prawda ?
Czyli Krzysiu chciałby, żeby Ania coś do niego czuła....Interesujące , nieprawdaż ?