Położona w pobliżu koła podbiegunowego Islandia jest jednocześnie i gorąca, i lodowata, a połączenie tych dwóch skrajności tworzy jej niepowtarzalną scenerię. Wysokie, nagie góry lodowców, które pokrywają ponad 11 procent powierzchni kraju, sąsiadują z szaroczarnym pustkowie fiordów, potężnymi wodospadami, pod którymi gotuje się i wrze magma.
Na pozór spokojna ziemia, w każdej chwili może wyrzucić z kilku czynnych kraterów tony niszczycielskiej lawy. Centrum wyspy, region wciśnięty między dwa olbrzymie lodowce Vatnajökull i Hofsjökull, to bezludna, jałowa przestrzeń. Można ją przemierzać godzinami, nie natykając się na żaden przejaw życia. Nie ma tu roślin, zwierząt i ludzi. Tylko owce na tyle dobrze znoszą ten nieprzyjazny klimat, że jest ich na Islandii dwa razy więcej niż mieszkańców, a ubrania z islandzkiej wełny noszą elegantki w Paryżu, Nowym Jorku i Mediolanie.
Dla znanego tutejszego artysty Haraldura Jónssona: „Ta wyspa to humorzasta bestia. Nie możemy się od niej uwolnić, więc znajdujemy sposoby, aby z nią żyć w zgodzie. W tym kraju nie ma ani drzew, ani zwierząt, dlatego musimy dbać o nasze życie wewnętrzne, tak aby wypełnić tę pustą przestrzeń.” To tłumaczy, dlaczego Islandczyków uważa się- za jeden z najoryginalniejszych narodów na świecie.
Potrzeba matką wynalazku
Islandczycy mawiają, że „jeśli żyjąc tu, nie użyjesz wyobraźni, będziesz skończony.” W myśl tej zasady nauczyli się wykorzystywać naturę do maksimum i osiągnęli w tym spektakularne wyniki.- W szklarniach ogrzewanych energią geotermalną uprawia się kwiaty, warzywa, a nawet ananasy. Potencjał termalnych wód gejzerów używany jest też do ogrzewania domów i basenów, co stawia Islandczyków w czołówce najbardziej ekologicznych państw świata.
Błękitna Laguna niedaleko Rejkiawiku to jeden z najsłynniejszych basenów ogrzewanych w ten sposób. Woda o temperaturze 36–39°C spowita białą mgiełką jest źródłem leczniczych związków mineralnych, które mają zbawienny wpływ na zdrowie i urodę. Niektórzy przyjeżdżają tu leczyć reumatyzm, inni usuwać zmarszczki, a jeszcze inni po prostu się zrelaksować. To właśnie w tym miejscu zorganizowano niecodzienny koncert. Widownia w strojach kąpielowych pławiła się w gorącej wodzie, a dobre brzmienie dodatkowo podgrzewało atmosferę. Także jeden z występów Björk odbył się w powulkanicznym kraterze, na dnie którego znajduje się obecnie jezioro. Scenę zamontowano nisko nad taflą wody, publiczność zajęła miejsca na krawędzi krateru, a głos piosenkarki wydobywał się z dna wypalonego wulkanu.
Witamy w Rejkiawiku
To małe, przytulne miasteczko, które można obejść w niespełna godzinę. Spacer stwarza idealną okazję, aby bliżej zbadać architekturę niewielkich, drewnianych dom-ków, przyjrzeć się statkom zakotwiczonym w pięknie położonym porcie oraz wyciszyć się dzięki spokojnej i łagodnej atmosferze, jaką tworzą mieszkańcy miasta. Co roku przybywa tu 300 tysięcy turystów. Byłoby ich więcej, ale Islandczycy wolą ograniczać ich liczbę, by nie niszczyć naturalnego piękna swojego kraju. Urodę Rejkiawiku, najlepiej podziwiać z wieży luterańskiego kościoła Hallgrimskirkja. Widok z góry pokazuje, jak bardzo miasto wyróżnia się spośród otaczającej go szarości. Kolorowe dachy dwupiętrowych domków to pomysł rodzimych artystów, na których szary pejzaż działał przygnębiająco. Będąc w Rejkiawiku, nie można też nie zajrzeć do Islandzkiego Muzeum Fallusów. Atrakcja dość nietypowa – ale nie dla tubylców, którzy żyją w kraju bez tabu. Islandczycy są wolni, niezależni, otwarci i szczęśliwi.
Jak w rodzinie
Konfrontowani z nieżyczliwą naturą, żyjący czasami na farmach oddalonych od siebie 20 kilometrów Islandczycy doskonale wiedzą, czym jest samotność i pustelniczy tryb życia. To właśnie w Islandii powstawały popularne na całym świecie sagi. Te długie, wielotomowe historie początkowo przekazywane były w tradycji ustnej, a dziś uznawane są za pierwowzór powieści. Snucie opowieści było bardzo popularnym sposobem na wypełnienie długich, zimowych wieczorów. Islandczycy to także jeden z najbardziej oczytanych i uzdolnionych artystycznie narodów na świecie, a silny związek ze sztuką daje im poczucie szczęścia. Większość pisze i recytuje wiersze, muzykuje lub maluje księżycowe pejzaże. Dla niektórych jest to sposób na odreagowanie stresu, dla innych recepta na samotność i nieuniknione powroty polarnych nocy.
Między nocą a dniem
Islandczycy mają jeszcze jeden znakomity sposób na wypełnienie polarnych nocy – wspólną zabawę. Na wyspie niemal wszyscy się znają, więc weekendowy wypad do Rejkiawiku przypomina „przybycie na największą prywatną imprezę na świecie” – jak podkreślił jeden z zachwyconych jej uczestników. Większość turystów wpada tu na weekend. Dla niektórych start imprezy w piątek wieczorem, a koniec w poniedziałek nad ranem, który tłumaczy się potrzebą odreagowania długiej i mrocznej zimy, nie należy do rzadkości. W barach, hotelach i na ulicach Rejkiawiku można spotkać takie gwiazdy, jak Pierce Brosnan, Kevin Costner, Robbie Williams czy John Travolta, którzy wiedzą, co to dobra zabawa.
Wieczoru nie trzeba planować wcześniej. Wystarczy przejść kilka metrów, a za każdymi kolejnymi drzwiami otwierają się nowe możliwości. Piwo przy zabytkowym barze, tańce w supermodnym klubie, drink na kanapie przy dźwiękach jazzowej gitary – całe spektrum propozycji, bo większość z lokali otwarta jest do rana. Jednak zamknięcie knajpy nie jest tu równoznaczne z końcem zabawy, która przenosi się na ulice miasta. Śpiewy i tańce towarzyszą większości w drodze do domu.
Radosne przebudzenie
Podobno radość ta jest na Islandii szczególnie uzasadniona, bo minimalne zanieczyszczenie powietrza czynią z Rejkiawiku wprost idealne miejsce do leczenia kaca. Kiedy jednak w poniedziałek rano, z rozpędu, trafiamy na ulice, nikt z przechodniów się nie spieszy. Nie ma pędu samochodów, natrętnych reklam czy nieznośnego hałasu. Jest za to mnóstwo zadowolonych z siebie i życia ludzi. A ich entuzjazm i siła błyskawicznie wszystkim się udzielają. Wystarczy usiąść na ławce nad jeziorem, przy stoliku w kawiarni albo z drinkiem przy hotelowym barze...