Gustaw trafił mi się jak ślepej kurze ziarno. Nigdy nie miałam szczęścia w życiu – ani tym prywatnym, ani zawodowym. Ale chłopaka jednak znalazłam. I to jakiego!
Poznaliśmy się na ulicy przed jedną z firm, do których mnie nie przyjęli. Byłam wyraźnie wkurzona, a on to zauważył i spontanicznie do mnie zagadał. Potem często się spotykaliśmy, dużo rozmawialiśmy. Gustaw szybko stał się moją bratnią duszą i przedstawiłam go wszystkim znajomym.
Nasza relacja dość szybko się rozwijała. Cieszyłam się z tego, bo wszystko szło jak z płatka. Nigdy mi się to nie zdarzało, więc byłam z tego faktu wyjątkowo zadowolona. I jeszcze te szybkie zaręczyny. Nie przejęłam się zupełnie tym, że nie były ani romantyczne, ani jakieś szczególnie niezwykłe – dla mnie i tak stanowiły najpiękniejszy, a zarazem najbardziej wzniosły moment w życiu.
Musiałam być czujna
Wkurzało mnie, w jaki sposób Olka, moja najbliższa przyjaciółka, patrzy na Gustawa. Kiedy wychodziliśmy gdzieś większą paczką, zawsze siadała blisko niego i chichotała, gdy tylko powiedział coś zabawnego. Miałam wrażenie, że rozbiera go wzrokiem, niezależnie od sytuacji. Przyjaźniłyśmy się, a jednak byłam przekonana, że gdyby tylko miała okazję, to by mi go odbiła.
Było to o tyle irytujące, że ona zawsze miała wszystko. Bez problemu dostała się na studia, robiła staż w jednej z większych i bardziej cenionych firm w mieście, a facetów zmieniała jak rękawiczki. Jej życie przypominało uroczą bajkę, a i tak musiała się przyczepić do chłopaka, który zainteresował się akurat mną! Wiedziałam, że długo tego nie wytrzymam i uznałam, że muszę coś z tym zrobić, zanim naprawdę zwariuję.
Rozmowa nic nie dała
– Posłuchaj, Olka – zaczęłam, kiedy któregoś razu zostałyśmy same u mnie w domu. – Widzę, co robisz.
Zamrugała, wyraźnie zaskoczona.
– Co niby robię? – spytała. – O czym ty mówisz, Kalina?
Zmrużyłam oczy.
– Ciągle mizdrzysz się do Gustawa – stwierdziłam. – Naprawdę myślisz, że jestem ślepa?
Roześmiała się.
– Ty chyba coś źle zrozumiałaś – powiedziała.
Widziałam, że próbuje uśpić moją czujność i wściekłość tylko we mnie rosła. – Lubię go i to wszystko. Jest twoim narzeczonym, Kalina. Mam go traktować jak wroga? – Patrzyła na mnie dłuższą chwilę bez słowa, jakby chciała coś wyczytać z mojej twarzy. – Nie chcę ci odbić faceta, słyszysz?
– No nie wiem.
– Ale ja wiem – burknęła. – I przykro mi, że tak o mnie myślisz. Może rzeczywiście nie powinnyśmy się przyjaźnić, skoro tak traktujesz przyjaciółki.
Nie było mi dobrze z tym, że się pokłóciłyśmy. Olka wyglądała zresztą na oburzoną i przejętą. Z drugiej strony, przecież mogła nieźle udawać. Wydawało mi się, że dobrze ją znam, ale nie mogłam mieć pewności. Przekonywałam się, że mogła to wszystko uknuć, żeby wywołać we mnie wyrzuty sumienia i zmusić do tego, bym pierwsza wyciągnęła do niej rękę. Potem wystarczyłoby tylko uśpić moją czujność Gustawa i wyszłoby na jej. A ja? Kto niby przejąłby się mną?
Mówił, że jestem tą jedyną
W końcu uznałam, że porozmawiam o tym z narzeczonym. Pożaliłam mu się, że Olka wyraźnie ma się ku niemu i chciałaby zająć moje miejsce u jego boku. Odetchnęłam z ulgą, gdy Gustaw mnie nie wyśmiał, a zdecydowanie się przejął.
– Kochanie, to okropne – stwierdził poważnie. Patrzył mi przy tym w oczy z wyjątkową łagodnością i czułością, od której naturalnie miękły mi kolana.
– No wiem – zgodziłam się i pociągnęłam nosem. – Zrobi wszystko, żeby mi cię odebrać.
– Nic się nie przejmuj. – Przyciągnął mnie do siebie, objął, a potem pogłaskał uspokajająco po włosach. – To wszystko zupełnie się nie liczy. Ja kocham tylko ciebie, Kalinko. Pamiętaj o tym.
Słowa Gustawa mnie uspokoiły. Poczułam się bezpieczna, bo choć zupełnie nie ufałam Olce, w pełni ufałam jemu. Skoro mówił, że nie jest nią zainteresowany i kocha wyłącznie mnie, musiał mówić prawdę. Tak mi się przynajmniej wówczas wydawało. Nie martwiłam się dłużej, co wyniknie z tych żałosnych podchodów Olki, bo Gustaw zupełnie nie zwracał na nie uwagi. Tyle tylko, że dalej ze sobą nie rozmawiałyśmy. Nie przeszkadzało mi to wtedy. Miałam przecież narzeczonego i to z nim miałam spędzić resztę życia, a przyjaciółki… przyjaciółki się przecież czasem zmienia.
Siostra się nie krępowała
Któregoś dnia zwolnili nasz rok z ostatnich zajęć, dzięki czemu mogłam wrócić do domu trochę szybciej. Miałam jeszcze wyskoczyć na zakupy do galerii, ale w końcu uznałam, że jestem tak skonana, że pojadę prosto do mieszkania. Uznałam, że na miejscu zjem coś i położę się spać, żeby odreagować trudny dzień. Zdziwiłam się, gdy po wejściu do środka usłyszałam głos Gustawa i chichot mojej starszej siostry, Amelii.
Stanęłam w progu salonu i zobaczyłam ich razem. Roześmianych, beztroskich, jak gdyby nigdy nic. Amelia siedziała mu na kolanach, a on głaskał ją czule po plecach, patrząc prosto w oczy. To był ten rodzaj spojrzenia, który, jak mi się wydawało, pozostawał zarezerwowany tylko dla mnie. To nie Olka, a rodzona siostra uwodziła mojego narzeczonego. I, jak właśnie widziałam, szło jej całkiem nieźle. On się w ogóle nie opierał. Mało tego, podobało mu się. I wyglądało tak, jakby to nie był pierwszy raz.
– No ładnie – krzyknęłam wzburzona.
Oderwali się od siebie w mig i zaczęli niezdarnie tłumaczyć.
– Ile to trwa? No ile? – byłam coraz bardziej wściekła.
– Dwa miesiące – wydukała siostra. – My się kochamy...
Tego było dla mnie za dużo.
Wcześniej nawet nie podejrzewałam, że mogłaby próbować czegokolwiek z Gustawem. Nieźle się maskowała. Było jej pewnie na rękę, że tak naskoczyłam na Olkę, bo zupełnie nie zwracałam uwagi na nią. Inna sprawa, że nie przyszłoby mi do głowy, żeby martwić się własną siostrą. Uznałam, że pewnie oboje to sobie zaplanowali i po cichu śmiali się z mojej naiwności.
Straciłam zaufanie do nich
Tamtego dnia zerwałam z Gustawem. Myślałam, że będzie się próbował tłumaczyć, wypierać, że powie cokolwiek, ale on nawet się nie przejął. Nie próbował mnie przepraszać czy przekonywać, że popełnił błąd. Dowiedziałam się jeszcze, że jestem dla niego za mało dojrzała, a to Amelia jest tą zdecydowanie ciekawszą siostrą. Jednocześnie dał mi do zrozumienia, że w sumie to cieszy się z naszego spotkania, bo dzięki niemu mógł poznać ją. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Obecnie wyprowadziłam się z domu. Nie potrafiłam wytłumaczyć rodzicom, co się dokładnie stało, ale w końcu postawiłam na swoim – nie muszę już dłużej oglądać Amelii. Moja siostra machnęła oczywiście na wszystko ręką, twierdząc, że straszny ze mnie dzieciak. Prawdę mówiąc, nie interesuje mnie, co sobie w tej sytuacji myśli. Dla mnie praktycznie już nie istnieje, podobnie jak Gustaw.
Udało mi się też pogodzić z Olką i to z nią właśnie zamieszkałam. Z początku przyjaciółka nie chciała ze mną rozmawiać, ale kiedy opowiedziałam jej o wszystkim, co mnie spotkało, postanowiła się nade mną zlitować. Przegadałyśmy całą noc, a potem pozwoliła mi się wypłakać. Zresztą, podejrzewam, że doskonale widziała, w jak wielkiej rozsypce jestem. Obiecała mnie też wspierać w kolejnych posunięciach i odwodzić od niemądrych decyzji.
Czytaj także: „Zamiast polskiego chleba, wolałam francuskie rogaliki. Uciekłam ze wsi i wpadłam z deszczu pod rynnę”
„Mąż wolał sudoku niż moje wdzięki. Kiedy próbowałam go skusić powiedział, żebym dała mu spokój i znalazła sobie kochanka”
„Po 40 latach panieństwa spotkałam miłość swojego życia. Za kochanka ze snów zapłaciłam jednak wysoką cenę”