Od wprowadzenia telefonów komórkowych do powszechnego obiegu, pojawiło się kilka, a nawet kilkanaście modeli, które prawie dwie dekady temu były obiektem pożądania wszystkich. T-Mobile Sidekick czy BlackBerry z wysuwanymi klawiaturami, były atrybutem biznesmenów, a Motorola z kultową klapką – synonimem bycia „cool” i na czasie.
Telefony takie jak zakrzywiona Nokia 8110, zwana także „banana phone”, dziś wyglądają jak relikty zamierzchłej przeszłości, a jednak jeszcze niedawno były tak przełomowe, że umieszczono je w futurystycznym „Matriksie” sióstr Wachowskich.
Przełom we wzornictwie, jak i w funkcjonalności nastąpił w roku 2007, kiedy producenci zaoferowali nawigację opartą wyłącznie na ekranie dotykowym. To za tym trendem przez następne miesiące starała się nadążać konkurencja, która błyskawicznie porzuciła klawiatury numeryczne.
Dziś tempo zmian w samym systemie operacyjnym czy dodawania nowych funkcji wyraźnie zwolniło. Sam design również mocno się ujednolicił: użytkownikowi zależy głównie na tym, aby ekran telefonu był jak największy, a waga i gabaryty samego urządzenia – jak najmniejsze. Skończyło się miejsce na projektowanie finezyjnych kształtów guziczków czy opływowych klapek. Może dlatego kreatorzy mody zaczęli mniej chętnie podejmować się lukratywnych kolaboracji z projektantami telefonów – bo wymagania rynku stały się blokadą kreatywności. Jeszcze 15 lat temu jednak, współprace te były obiektami westchnień kuszącymi z reklam w magazynach...
Telefon haute couture
Kultowa Motorola RAZR V3 była swego czasu jednym z najmodniejszych telefonów ukochanych przez gwiazdy takie jak Chad Michael Murray, David Beckham, siostry Hilton czy Nicole Richie. Moment na dochodową kolaborację wyczuł wtedy włoski duet projektantów – Dolce&Gabbana. W 2005 roku stworzyli oni limitowaną edycję w połyskującej, złotej obudowie, która miała pojawić się jedynie w ilości 1000 egzemplarzy. Równolegle premierę miała Nokia 7370, której obudowa zaprojektowana została przez Donatellę Versace z okazji Life Ball – gali charytatywnej wspierającej chorych na AIDS oraz zakażonych wirusem HIV.
Dwa lata później moment na wkroczenie do branży telefonów wyczuły kolejne włoskie marki. Giorgio Armani zawarł współpracę z Samsungiem, która, choć zaowocowała chwalonymi, eleganckimi modelami M75500 i SGH-P520, nie osiągnęła wielkiego sukcesu sprzedażowego.
Z kolei kolaboracja Prady z LG nad modelem K850, została nagrodzona prestiżową Red Dot Design Award. Choć w tym samym roku triumfy święcił przełomowy iPhone Steve’a Jobsa, to właśnie LG Prada był pierwszym w pełni dotykowym telefonem w sprzedaży, a dyrektor marki oskarżył markę Apple o skopiowanie ich projektu.
Model stworzony we współpracy z włoskim domem mody okazał się być jednak takim hitem, że wydano go jeszcze w dwóch kolejnych odsłonach. Potem jednak w branży nastąpiła cisza, a projektanci, zamiast angażować się we współprace nad nowymi modelami, zaczęli masowo produkować futerały na coraz to nowsze smartfony, tym samym otwierając przed sobą drzwi do nowej ścieżki zarobku. Pozwoliło to także dotrzeć do zupełnie nowej klienteli luksusowych marek, która, choć nie mogła sobie pozwolić na torebkę znanego domu mody, była gotowa ponieść koszt drobnego akcesorium z legendarnym logo.
Kolejna imponująca kolaboracja nastąpiła dopiero w 2020 roku, kiedy Thom Browne zaprojektował nową, limitowaną edycję Samsunga Galaxy Z Flip. Chociaż współpraca cieszyła się uznaniem mediów i technofilów, okazało się, że wspólny projekt obudowy to nie jedyna droga na ciekawe połączenie mody i technologii. Dotąd wydawało się także, że lukratywne współprace z luksusowymi markami to domena gigantów branży. Wtedy wkroczyła marka Realme z zupełnie nowym spojrzeniem na potrzeby modnej klienteli.
W lutym 2022 marka Heliot Emil stworzyła futurystyczną kaburę, którą zaprezentowała podczas pokazu w ramach Paris Fashion Week. Skórzany pas zapinany na klatce piersiowej miał idealnie pasować do nowego modelu Realme 9, którego promocja oparta została w dużej mierze właśnie na głośnej współpracy z marką, za którą stoją duńscy projektanci Julius i Victor Juul. Zamiast kolejnej, nieco efekciarskiej obudowy z luksusowym logo, marka zaproponowała dobrej jakości smartfon oraz dedykowaną do niego część garderoby w cenie znacznie niższej niż rozbuchana kolekcja Thome’a Browne’a dla Samsunga.
Tylko dla fanów
Współprace z projektantami mody nie są jednak jedynymi, którymi producenci elektroniki próbują zachęcić swoich klientów. Równie wdzięczną inspiracją dla marek tech stała się popkultura.
Choć kilka lat temu apetyt fanów rozbudziła zapowiedź smartfona OnePlus stworzonego z okazji premiery 8. części „Gwiezdnych wojen”, sam model nie zrobił wielkiej furory. Wzbogacony o kilka tematycznych tapet i niewielki nadruk na białej obudowie, rozczarował maniaków sagi wyczekujących kolaboracji z prawdziwego zdarzenia.
Tutaj, po latach, ponownie szansę wyczuło Realme, które udowodniło, że nie bez powodu notuje gigantyczne, jak na zaledwie 4-letnią markę, wzrosty wpływów. Chińska marka zaproponowała nie jedną, a dwie kolaboracje dla fanów mangi i anime, którzy należą do wyjątkowo opłacalnej, bo wybitnie chętnej do nabywania tematycznych gadżetów klienteli. Modele GT NEO 3 i 3T (wyróżniające się przy okazji rekordowo krótkim czasem ładowania) zostały stworzone w wariantach inspirowanych mangami i ich ekranizacjami. Mowa tu o kolekcjach z „Naruto” (niedostępnej w Europie) i z „Dragon Balla” (dostępnej w Polsce).
Zaoferowały nie tylko tematyczne obudowy, ale także zupełnie spersonalizowany software, który nie ogranicza się jedynie do serialowych dzwonków czy tapet, ale posiada również tematyczne, inspirowane mangą ikonki aplikacji na ekranie głównym. Ponadto, limitowana edycja inspirowana „Naruto” oferuje pełen „fan experience” obejmujący ekskluzywne opakowanie w kształcie zwoju oraz ładowarkę kolorystycznie dopasowaną do telefonu. Nie da się ukryć: znacznie bardziej imponująco, niż smętny kartonik z „Last Jedi”, w którym przed laty OnePlus zaproponowało swoją wyczekiwaną limitkę...
Jako że fani mangi, komiksów i superbohaterów należą do tzw. „komercyjnie wdzięcznej” grupy, kolejny sezon może zaskoczyć nas podobnym mariażem popkultury z technologią. Tak, jak dawniej Nokia z klapką z „Matriksa”, tak dziś smartfon z komiksowymi bohaterami jest nie tylko deklaracją przynależności do fanbase’u, ale także akcesorium, które odświeża nieco przykurzone emocje związane z posiadaniem „najfajniejszego telefonu w klasie”.
Udana kolaboracja z Marvelem (Disney) czy DC (Warner Bros. Discovery), choć zapewne kosztowna i skomplikowana licencyjnie, to jedynie kwestia czasu. Pytanie tylko kto się za nią zabierze i z jakim rozmachem postanowi to zrobić.
Czytaj też:
Szał na „Bridgertonów”. Jakie gadżety kupują fani serialu?
„Stranger Things 4”: slasher nie dla dzieci [recenzja]
„Obi-Wan Kenobi”: powrót, na który czekali fani [recenzja]