Nie trzeba iść z kimś do łóżka, żeby zdradzić swojego partnera. Dla niektórych wystarczy sama chęć, by być z kimś innym, żeby zarzucić mu zdradę. Dla innego emocjonalne zaangażowanie się w znajomość z innym mężczyzną niż swój jest nie fair. Co jest dopuszczalne, gdy ma się stałego partnera, a co jest przekroczeniem granicy? W każdym wypadku może to być coś innego.
Dlaczego coraz rzadziej uprawiamy seks? Te liczby zaskakują!
„To tylko przyjaciel”
– Z Mateuszem znamy się już 10 lat. Na początku był moim serdecznym znajomym z pracy, ale po jakimś czasie my zmieniliśmy pracę, ale przyjaźń została. Świetnie się rozumiemy. Z nim mogę gadać o wszystkim, w tym o moich problemach z facetami. Nigdy nie było między nami żadnych podtekstów. On jest dla mnie nieatrakcyjny jako potencjalny mężczyzna. On o mnie z kolei mówi, że jestem dla niego jak siostra – opowiada Maria.
Ma 34 lata, jest dziennikarką. Podczas przyjaźni z Mateuszem zdążyła wyjść za mąż i się rozwieść, być w dwóch krótkotrwałych związkach, a od 2 lat w stałym.
– W Tomku jestem zakochana. Ale nie wyobrażam sobie, że z tego powodu muszę zrywać moją przyjaźń z Mateuszem. Obaj panowie wiedzą o sobie, znają się – tłumaczy.
Czy partner Marii nie ma kłopotu z tym, jak bliski jest jej Mateusz?
– Od początku stawiałam na szczerość. Tomek zawsze wie, gdzie i kiedy widzę się z Mateuszem. Nigdy nie usłyszałam od niego słowa pretensji – mówi. – Potrafimy się upić podczas wspólnego gotowania u niego i wygłupiać się do 4 rano. Wiem, że kiedy będę tego potrzebować, przytuli mnie i pocieszy. Widzieliśmy się w bieliźnie, spaliśmy ze sobą w jednym łóżku. Co z tego. To nie było seksualne. Nigdy do niczego między nami nie dojdzie. Wiemy o tym i ja, i Mateusz. Nie uważam, żebym ta relacja raniła mojego partnera. A nazywanie tego zdradą, to już zupełna bzdura.
Przyjaciółka Marii uważa, że na miejscu Tomka żądałabym przesunięcia granicy.
– Można mieć przyjaciela, ale gdy zaczyna się z kimś być w związku na poważnie, to powinno się zweryfikować tę przyjacielską relację. Tak bym zrobiła, żeby czuć się fair w stosunku do partnera – mówi.
Psychologowie podpowiadają, że w takiej sytuacji warto zadać sobie pytanie, czy jeśli role by się odwróciły, to nie miałabyś problemu z tak bliską przyjaciółką swojego partnera.
Boisz się zdrady? Naukowcy odkryli, co skutecznie zmniejsza jej ryzyko!
„Flirt to nie zdrada”
Monika zawsze wywołuje zamieszanie, gdy gdzieś się pojawia. Zamieszanie pośród męskiej części towarzystwa. Jest seksowna i dla kogoś, kto jej nie zna, może wyglądać, jakby nie rozmawiała, tylko nieustannie flirtowała.
– Ona tak już ma, trzeba się przyzwyczaić, to nie znaczy, że chce się rzucić na każdego spotkanego mężczyznę – macha ręką jej dobra znajoma. Jednak coś w tym jest, 32-letnia Monika lubi damsko-męskie gry.
– Kobietę powinno się adorować. Ja tego potrzebuję. Lubię czasem poflirtować z zupełnie nieznanym mężczyzną w sklepie czy barze. Czy to od razu oznacza, że zdradzam mojego Grzegorza? – zastanawia się Monika. – Mam dobry kontakt z moim sąsiadem. Filip jest pomocny, czasem zrobi jakąś drobną naprawę u mnie w domu, czasem ja wpadnę do niego na lampkę wina. Wyczuwam od niego chemię. Gdybym na to pozwoliła, pewnie byłby z tego romans. Ale mnie to nie interesuje – opowiada.
Od pół roku jest w związku. Uważa, że jest i pozostanie wierna swojemu partnerowi. Ale z flirtowania nie zamierza rezygnować.
– Mam też takiego znajomego w pracy, z którym jadam obiady i czasem chodzimy na służbowe kolacje na mieście z klientami. Widzę, że mu się podobam. Grzegorz jest supermiły, zawsze potrafi mnie słodko skomplementować, dobrze się czuję w jego towarzystwie. Czy to też jest nie w porządku wobec mojego partnera?
Jeśli partner Moniki o wszystkim wie i to akceptuje, to jest OK. Refleksja powinna pojawić się w momencie, kiedy zaczynamy coś ukrywać przed swoją połówką. Skoro nie chcesz się przyznać partnerowi do czegoś, do swojego zachowania, do jakiejś sytuacji, zaczynasz go okłamywać, wtedy warto się zastanowić i może coś zmienić.
„To nie miało żadnego znaczenia”
– Od dawna wiem, że nie powinnam pić tequili. Po niej puszczają mi hamulce i wychodzi ze mnie zwierzę. Nie chcę całej winy za to, co zrobiłam zwalać na alkohol. Ale bez niego to by się nie wydarzyło… – wspomina Joanna, 36 lat.
Ma męża i dwójkę dzieci. Pracuje w korporacji w dziale marketingu. Na imprezie służbowej rok temu dobrze się bawiła.
– Aż za dobrze. To była gwiazdkowa impreza w klubie. Dobry alkohol do wyboru, świetny nastrój, luz. Po północy pojawiła się tequila. Nie pamiętam, ile szotów wypiłam, ale trochę tego było – opowiada Joanna. – Nagle przy barze pojawił się tajemniczy brunet. Nigdy go nie widziałam u nas w firmie. Chwilę porozmawialiśmy i zaczęliśmy tańczyć. Oczy mu się świeciły, gdy na mnie patrzył. Albo tak mi się wtedy wydawało…
Gdy tak tańczyła z przystojnym nieznajomym, coraz bliżej i bliżej, nie wiedząc kiedy, zaczęła się z nim całować. Podobno – według koleżanek Joanny – baaardzo namiętnie.
– Po tym tańcu on pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do drugiej sali, kameralnej, ze schowaną w rogu kanapą. To w niej zaszyliśmy się na kwadrans, a może dłużej. Jak my się całowaliśmy, totalnie popłynęłam. Ale nagle wstałam i stwierdziłam, że wracam do domu. Zamówiłam taksówkę i tyle mnie widział. Mężowi się nie przyznałam. Bo po co. To nic nie zmienia w naszej relacji. Dałam się ponieść tequili. Tyle. Nigdy więcej nie spotkałam tego bruneta. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego. Nie zamierzam tego powtarzać. Temat zamknięty.
Czy jednorazowe szaleństwo Joanny jest zdradą? No jasne! – powiesz, czytając to. Czy nie do wybaczenia? To zależy.
Jak zdradzamy?
W relacjach damsko-męskich lepiej nie być czarno-białym. Nie każdą sytuację można jednoznacznie ocenić. Jednoznaczne natomiast są statystyki.
Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Centrum Profilaktyki Społecznej 39% osób w Polsce przyznaje się do pozamałżeńskich kontaktów seksualnych. To trend rosnący z roku na rok. Najwięcej niewiernych jest w grupie wiekowej 41-50-latków. Mężczyźni zwykle przyznają się do jednorazowych skoków w bok, kobiety, choć zdradzają rzadziej niż mężczyźni, mają tendencję do dłuższych romansów (nawet wieloletnich).
Więcej o relacjach nie tylko damsko-męskich.