Przyjaciółki, szef, dzieci, mąż. Spełniam oczekiwania wszystkich. Dziś mam już stan pod tytułem: „skoro wszyscy na mnie rzygają, może ja też powinnam obrzygać siebie”.
„Czy tu musi być taki syf” - jak matki potrafią psuć życie dorosłym córkom
Oto rzeczy, które w ciągu ostatnich dni WBREW SOBIE
1. Nie powiedziałam przyjaciółce, że nie mogę wciąż jej pomagać
To już któryś raz. Wyjechałyśmy razem na weekend. Ona w połowie pobytu oznajmiła, że skończyły jej się pieniądze. Płaciłam za nas obie, obciążając małżeńskie konto. Przez cały ten czas słuchałam jej zwierzeń. Cierpi z miłości, nie chce żyć...
Jestem wściekła. Bo nawet sekundy nie rozmawiałyśmy o mnie. A ja nie miałam odwagi powiedzieć: „Mam dość, dlaczego gadamy wciąż o to tobie?” Dlaczego? Bo nie mam siły być kolejną osobą, która ją zawodzi.
Bywaj zozłzą! - Ewa Woydyłło radzi, jak zadbać o SIEBIE
2. Nie powiedziałam mężowi, że nie wywieszę prania, bo jest północ i nie chce mi się robić kolejnej rzeczy
Kolejnej rzeczy w tym domu. Bo zrobiłam już śniadanie, ogarnęłam mieszkanie, odebrałam dzieci, zrobiłam obiad, wyprałam, wyprasowałam, ogarnęłam. I chciałabym wreszcie usiąść. A on: kotku, wywiesisz pranie?
3. Nie powiedziałam szefowej, że nie zrobię za nią prezentacji
Może byłabym zła, gdyby żądała, była dla mnie niemiła. Ale ona dzwoni i mówi: „Ankaaaa, tak na ciebie liczę. Pomożesz?”. Podziwiam ludzi, którzy w tym momencie mówią: „nie”. Nie, bo skończyłam pracę, bo mam plany. Nie, bo po prostu. Powiedziałam „tak”. Rozczarowałam męża, córkę. To na nasz wspólny sukces, powiedziała ona. Jasne, może tak. Ale to ja robiłam prezentację, pod którą podpisała się tylko ona.
Jak być szczęśliwą żoną? Przewodnik dla współczesnych mężatek!
4. Znów rozmawiałam z Panem z banku, choć wcale nie chcę kredytu
Koleżanka przy mnie odbiera telefon. Mówi: nie, nie chce kredytu. Nie, dziękuję. Pan nie przestaje jej emablować. „Czy Pan rozumie co ja do pana mówię? Nie chcę. Wyłączam się”. Rzuca telefon, połączenie zakończone. Ten sam telefon do mnie. Słucham. Delikatnie mówię. NAPRAWDĘ dziękuję. Ale Pan mówi, że ja nie wiem, że to NAPRAWDĘ dobra oferta. Słucham więc. Bo nie mam już sił powtarzać mu, że NA PEWNO nie chcę.
5. Kolejny raz zostałam naczelną matka roku
I nie chodzi o ciasteczka, które piekłam do czwartej. Bo inne mamy nie miały czasu. To mój wybór. Nie chodzi o to, że organizowałam ciuchy dla większości dzieci. Ale chodzi o to, że potem znów wszyscy byli na pikniku rodzinnym niezadowoleni, a ja byłam przyjazna i ułożona wobec każdego. A przecież byłam wściekła. I powinnam tym pierdolnąć, niech się inni zajmą. Wiem, ja puszczę, zajmą się tym inne matki, bo nie będę tą, która zajmuje się wszystkim jeśli chodzi o organizowanie życia szkoły. Problem w tym, że ja nie umiem puścić. Naprawdę jestem w tym sama?
6. I jeszcze raz wygrałam zawody na matkę
Bo robię lekcję z córką, choć powinnam jej powiedzieć „zrób sama”, Bo uczę się hiszpańskiego, żeby jej pomóc. Zamiast powiedzieć: halo, panno, to twój hiszpański. Ty się nim zajmij. Przepytam Cię, ale nie chcę tego robić za Ciebie.
Gdy nie zawodzisz innych, wciąż zawodzisz samą siebie. I to jest chyba najgorsze. Nie mówię: „nie”. Nie sprawiam innym przykrości. Ale nieustannie zawodzę siebie. Nieustannie jestem sobą rozczarowana, zmęczona, sfrustrowana, nieustannie czuję się gwałcona. I nie mam prawdziwych relacji z ludźmi, bo prawdziwe relacje polegają na tym, że mówimy co nas boli, a nie drżymy, że ktoś nas nie zaakceptuje z naszym: „nie”. Jestem miła, dobra. Nikt nie rozumie, że jestem ciągle nieszczęśliwa. Nikt nie wie, ile mam w sobie pretensji. Jak to zmienić?