Problemy z teściową

smutna kobieta fot. Fotolia
Jak poradzić sobie z toksyczną teściową?
Listy od Czytelniczek / 24.03.2017 11:40
smutna kobieta fot. Fotolia

Nasza czytelniczka Justyna napisała do nas list, w którym opowiedziała o swoich relacjach z teściową. Justyna prosi o radę. Co zrobiłybyście na jej miejscu?

LIST DO REDAKCJI: "Jeansy kupuję, jak stare mi się porwą na tyłku. Do fryzjera chodzę raz w roku, bo sama sobie podcinam włosy."

Dzień dobry,

piszę do Was, bo może Wy lub czytelniczki pomogą mi rozwiązać problem z teściową. Zacznę od początku.

Z Adamem poznaliśmy się na studiach. On pochodzi z Kielc, ja z Gdańska. To właśnie w Gdańsku studiowaliśmy inżynierię środowiska. Byliśmy w związku 4 lata. W końcu Adam mi się oświadczył. Oczywiście, że się zgodziłam. Ślub wzięliśmy w moim mieście rodzinnym. Potem przez pół roku wynajmowaliśmy tu kawalerkę. W końcu ja zaszłam w ciążę, a Adam znalazł prace, tylko że w Kielcach. Nie był to dla nas problem. Po prostu się wyprowadziliśmy do jego rodziców. Znałam ich tyle o ile. Widzieliśmy się raptem 8-10 razy w życiu w święta lub podczas rodzinnych uroczystości. Uznaliśmy, że przeprowadzka będzie dla nas najlepszym wyjściem. Ja będę miała pomoc jego mamy, która pracowała na pół etatu jako nauczyciel matematyki, a Adam będzie miał wymarzoną pracę. Mieliśmy w planach kupienie własnego mieszkania.


Po przeprowadzce było dziwnie. Najpierw myślałam, że to normalne: nowe miejsce, nowi ludzie (bo tak jak pisałam, nie znałam za dobrze jego rodziców). Po jakimś czasie zauważyłam, że atmosfera jest naprawdę kiepska.


Mama Adama – pani Krystyna – od początku wyraźnie miała coś do mnie. Po pierwsze– nigdy nie zaproponowała mi, bym mówiła do niej "mamo". Mi było głupio wyjść z inicjatywą, więc do tej pory mówię do niej per pani... Za to do ojca Adama, który jest typowym pantoflarzem, bojącym się żony, mówię po imieniu.

Teściowa już w trakcie ciąży zarzucała mnie uwagami, że jak na ciężarną, to jestem strasznie gruba i za dużo jem. Kiedyś podczas rodzinnego obiadu, na który zaproszeni byli ich przyjaciele rodziny, zapytała mnie, czy aby nie jestem w ciąży z bliźniętami, bo wyglądam jak wieloryb... uznałam to za żart. Tylko że tych niby żartów było coraz więcej...

Kiedy urodziła się Gabrysia, pani Krystyna zaczęła sugerować, że z dzieckiem jest coś nie tak. Dla matki to olbrzymi cios. W trakcie ciąży odżywiałam się zdrowo i robiłam wszystko, co w mojej mocy, by małej nic się nie stało. Ale moje teściowa uznała, że z Gabrysią jest coś nie tak, bo wg niej miała niewymiarową głowę i dziwne oczy...

Kiedyś zaczęła się nawet zastanawiać nad tym, jak to możliwe, że rodzice są jasnoskórymi blondynami, a dziecko ma ciemna karnację i ciemne włosy. W obecności Adama (!) zapytała mnie, czy aby nie zdarzył mi się jakiś mały skok w bok i czy Gabrysia aby na pewno jest córką Adama...

Ale to nie koniec. Pani Krystyna w końcu zarzuciła mi, że nie dbam o dziecko. Naopowiadała Adamowi, że gdy ten jest w pracy, ja ciągle rozmawiam przez telefon z jakimś mężczyzną (!) i przeglądam strony internetowe, a ona musi przewijać małą. To oczywiście nie prawda, ale Adam jej uwierzył. Tu muszę przyznać, że mój mąż to typowy maminsynek, a jego matka to typ domowego dowódcy. Boi się jej i jej własny mąż, i jej syn.


Miarka się przebrała, gdy teściowa zaczęła mi wyrzucać, że nie schudłam po ciąży i że w końcu powinnam się za siebie zabrać. Ciągle przypominała swoje czasy świetności, gdy po urodzeniu Adam od razu schudła, wróciła do pracy w szkole i niebawem została dyrektorką. A ja? Ja przecież wg niej ciągle tyję, wyglądam okropnie, nie dbam o siebie ani o dziecko.

Kiedyś się z nią pokłóciłam. Powiedziałam jej, że wieczorami ćwiczę, dbam o dziecko i nie jestem takim nierobem, jak jej się wydaje, bo zajmuję się domowymi obowiązkami. Zarzuciłam jej, że mnie obraża, insynuując mi zdrady... Doszło do poważnej i głośnej wymiany zdań. Oczywiście teściowa naskarżyła na mnie do Adama... Mąż nie odzywał się przez cały wieczór.

Ciągle namawiam Adama na wynajem, ale on uważa, że sami sobie nie poradzimy. Mamy przecież dziecko i zbieramy na mieszkanie. Ale ja wiem, że dłużej z tą babą nie wytrzymam. Ona jest chora. Zazdrości mi relacji z Adamem i ciągle próbuje nas poróżnić, a mnie oczernić w jego oczach. Co ja mam zrobić? Mogę przecież stracić męża...

Pozdrawiam i czekam na wasze rady,
Justyna

Dzielcie się z nami Waszymi historiami, opiniami, przemyśleniami. Piszcie na adres: waszehistorie@polki.pl

LIST DO REDAKCJI: "Czy to normalne, że mam takie rozterki? Czy wy też tak miałyście przed ślubem?

Redakcja poleca

REKLAMA