Tysiące złotych na śmietniku. Pracownik centrum handlowego pokazuje, jak niesprzedane rzeczy niszczy Michael Kors

torebki i buty Michael Kors na śmietniku fot. Adobe Stock
Co dzieje się z produktami niesprzedanymi przez wady fabryczne? Jeden z pracowników galerii handlowej zdradził przerażającą prawdę...
Urszula Wilczkowska / 27.07.2020 15:10
torebki i buty Michael Kors na śmietniku fot. Adobe Stock

O świadomych zakupach mówi się coraz więcej, a nie da się ukryć, że to właśnie branża modowa jest jednym z największych producentów śmieci. Świat obiegły już informacje o największych markach niszczących niesprzedane ubrania - takie praktyki stosują między innymi Burberry, Louis Vuitton, ale i  H&M czy Nike.

Jak się okazuje, taki sposób pozbywania się niesprzedanych lub z jakiegoś powodu niesprzedawalnych toreb i butów wykorzystuje także Michael Kors. Jeden z użytkowników Instagrama podzielił się wstrząsającymi zdjęciami ze swojej pracy na rampie centrum handlowego. Sprawę nagłośniła stronę Fucks Fashion.

Tysiące złotych na śmietniku galerii handlowej

Cztery ogromne worki wypełnione butami i torebkami - tak wyglądają odpady komunalne jednego ze sklepów marki Michael Kors. Najprawdopodobniej były to rzeczy wadliwe, które nie sprzedałyby się z pewnością w normalnej cenie.

Przynieśli oni (pracownicy sklepu MK) 4 ogromne worki wypełnione butami i torebkami i wrzucili je do kontenera na odpady komunalne. Tak więc między zużytymi butelkami, puszkami, foliami i resztkami jedzenia można było znaleźć torebki i buty Michaela Korsa. (...) Wszystkie rzeczy zostały oczywiście pocięte, tak by nikt nie mógł tego wykorzystać ponownie
- pisze Bartosz Janecki na swoim InstaStory.

Jesteśmy w stanie zrozumieć to, że przy masowej produkcji ubrań, butów i dodatków znajdują się niedoróbki - czasem nawet tak duże, że przedmioty nie nadają się do użytku. Na zdjęciach wstawionych przez pracownika galerii widzimy jednak, że nie były to wcale wady wykluczające z użytkowania.

Lekko starty kolor na lamówce, rozplątujący się pasek - według pracowników sklepu to są najwidoczniej wady, które wyrzucone produkty wykluczają ze sprzedaży. I o ile same nie zapłaciłybyśmy za wadliwy produkt pełnej ceny, nie chce się nam wierzyć, że nie znalazł by się nikt, kto nie pokusiłby się o lekko przytartą torebkę w sporej promocji - tym bardziej, że większość tych „problemów” rozwiązałby dobry szewc lub kaletnik.

Nikt nie karze oddawać wadliwych produktów za darmo - zwłaszcza, że nie jest to do końca zgodne z polskim prawem. Najbardziej bulwersujący jest jednak fakt, że zamiast upcyclingować czy przerobić rzeczy, które z jakiegoś powodu nie spełniają standardów marki (czym sam brand zaplusowałby u środowisk ekologicznych i z pewnością zdobył dodatkowy rozgłos), te są niszczone i wyrzucone na śmietnik. I to w czasach, gdy we własnych śmieciach powoli zaczynamy tonąć.

Bardzo trafnie podsumowała to strona Fucks Fashion. My od siebie wiele więcej do dodania w tym temacie już nie mamy.

Marki na całym świecie, oczywiście, próbują wprowadzać modę ekologiczną, ale to za mało. To jedna kropla w oceanie badziewia, który stworzyliśmy my, ludzie.
Kiedy marki zrozumieją, aby wprowadzać: drugi obieg, naprawy, świadome podejście do mody?
- pisze blogerka.

To też może cię zainteresować:
500 plus nie będzie wypłacane jako gotówka, ale jako bon? ZUS bada nowe możliwości
Rząd chce wypowiedzieć konwencję stambulską. W całym kraju ruszają protesty
Koniec finansowego wsparcia dla rodziców. Nie można się już ubiegać o zasiłek opiekuńczy

Redakcja poleca

REKLAMA