Już niedługo minie równo 8 miesięcy od pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce. Od tego czasu odnotowano ich jeszcze 320 tysięcy, z czego 5150 osób zmarło. Póki co realizuje się niestety czarny scenariusz - od dawna mówiono, że w październiku poziom dziennych zakażeń wyniesie 20 tysięcy. Nawet więcej odnotowano wczoraj - i to tylko pozytywnych testów, ponieważ wirusolodzy zakładają, że prawdziwa liczba zakażeń jest jeszcze wyższa.
W szpitalach brakuje miejsc i póki nie otworzą się szpitale polowe - ten stan się nie zmieni. Jak podaje „Rzeczpospolita”, w środę wojewoda mazowiecki poinformował, że w całym województwie zostało już jedynie 480 łóżek i 12 respiratorów. Równie źle sytuacja wygląda w województwie małopolskim - tam zostało 12 respiratorów i 449 wolnych łóżek. W Wielkopolsce pozostało 96 wolnych respiratorów i 483 łóżka. Przy dziennych przyroście na poziomie 20 tysięcy zachorowań te liczby to nic.
Problem łóżek rozwiążą szpitale polowe - ale co z personelem medycznym?
W pierwszym etapie budowy w szpitalu polowym na Stadionie Narodowym w Warszawie ma przybyć 300 łóżek - w trzecim będzie to już 1200 łóżek. Miejsca dla chorych są sprawą kluczową, nie zmienia to jednak faktu, że do opieki nad pacjentami, diagnostyki, obsługi respiratorów potrzebni są też ludzie. Już teraz szpitale odczuwają braki kadrowe - w końcu lekarze też chorują lub są poddawani kwarantannie. Skąd więc wziąć kolejnych lekarzy?
Jak się okazuje, pierwsze uczelnie medyczne w Polsce postanowiły poprosić o pomoc swoich studentów. Jak pisze Samorząd Studentów Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dziekan zwrócił się do studentów 5. i 6. (a także 4. w szczególnych przypadkach) o pomoc kliniczną na oddziałach UCK WUM w charakterze wolontariatu. Oddziały Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie borykają się z poważnymi brakami kadrowymi wśród lekarzy i pielęgniarek.
Pojawiają się też nieoficjalne doniesienia dotyczące wydolności szpitali - a ta zbliża się wielkimi krokami do swojego kresu. Jak pisze dziennikarka Onetu Agnieszka Burzyńska na swoim Twitterze, według symulacji rządu ochrona zdrowia w Polsce ma paść w piątek lub w sobotę.
Według symulacji rządzących padnie w piątek albo w sobotę https://t.co/cB04owscz1
— Burzynska Agnieszka (@BurzynskaAga) October 27, 2020
Zakładając, że czarny scenariusz dotyczący prognoz na październik, zatem 20 tysięcy zachorowań pod koniec miesiąca już się spełnił, wielce prawdopodobne jest, że niestety Polska dalej będzie szła tą drogą. Obecnie szczyt pandemii prognozowany jest na koniec grudnia - według modelu matematycznego możemy liczyć się nawet z 800 zgonami dziennie. Według wirusologów do czerwca z powodu koronawirusa może umrzeć nawet 80 tysięcy osób.
Źródło: onet.pl, natemat.pl, interia.pl
To też może cię zainteresować:
Mateusz Morawiecki nawołuje do odwołania protestów: nie twórzmy dodatkowego ryzyka zgonów
Eksperci prognozują szczyt epidemii w Polsce. Najbliższe 3 miesiące będą piekłem
Jak będzie wyglądać tegoroczne Boże Narodzenie? Minister zdrowia nie ma wątpliwości - nie tak, jak w poprzednich latach