Ordynator Oddziału Zakaźnego w szpitalu wojewódzkim we Wrocławiu, profesor Krzysztof Simon, jako ekspert często wypowiada się o pandemii w Polsce - i niestety zwykle jego komentarze są bardzo krytyczne. Po podaniu się do dymisji ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego ponownie zabrał głos w rozmowie z portalem Onet.pl.
Tym razem profesor Simon ocenił, gdzie został popełniony błąd, który poskutkował nagłym przyrostem zakażeń koronawirusem. Z nim borykamy się już od 3 tygodni. Dzienna liczba nowych przypadków nie spada poniżej 500, rzadko też nie przekracza 600 chorych na Covid-19.
Profesor Simon o nagłym przyroście zakażeń koronawirusem
Krzysztof Simon mocno podkreśla, że decyzja o zniesieniu obostrzeń od samego początku dla niego całkowicie niezrozumiała. Pochwalił jednak wprowadzanie obostrzeń lokalnie - strefy czerwone i żółte są według niego dobrym pomysłem, jednak nadal niedostatecznie podkreśla się ich wagę. Trzeba kłaść większy nacisk na to, by ludzie brali reżim sanitarny na poważnie.
Lekarz nie ma też wątpliwości, że bezpośrednią przyczyną wzrostu zakażeń było przedwczesne ogłoszenie zwycięstwa nad koronawirusem. Ponieważ pierwszą falę pandemii Polska przeszła wyjątkowo lekko, teraz wirus jest mocno bagatelizowany, a ludzi ciężko będzie przekonać do ponownego noszenia maseczek czy utrzymywania dystansu.
I skutki są takie, że nikt nie nosi maski, nie utrzymuje dystansu i nie myje rąk. I tacy ludzie są obsługiwani w sklepach, knajpach i klubach. Chodzą na wesela, msze. Trzeba to egzekwować. Obecna polityka rządu jest racjonalna, ale trzeba ludziom przekazać, po co to robimy. Jaka jest główna przyczyna wzrostu zachorowań? Dzicz, tak to trzeba nazwać, agresywna dzicz, która nie przestrzega niczego. Msze, pogrzeby, wesela, duże zakłady pracy. W miejscach, gdzie kumulowała się duża liczba osób na małej przestrzeni najłatwiej o zakażenia. Trzeba nosić maskę w zamkniętych pomieszczeniach i koniec
- mówi profesor Simon w rozmowie z portalem.
Niestety w Polsce ludzie nadal bagatelizują zagrożenie, jakim jest pandemia. Ogromne wesela, na których dystans jest jedynie złudzeniem, tłumy na plażach i brak szacunku do innych uderza w nas z każdej strony. Przy okazji ignorancja i agresja wcale nie pomagają - profesor Simon wyznaje, że po zwróceniu komuś uwagi o obowiązku noszenia maseczek, dostał kilka maili z pogróżkami.
Źródło: gazeta.pl
To też może cię zainteresować:
Ministerstwo zdrowia: powstrzymajmy się od obecności na weselach. Kolejne ogniska zachorowań w Polsce
Policja zapowiada wzmożone kontrole w nadmorskich kurortach. Posypią się mandaty za brak maseczek
Naukowcy z całego świata są przerażeni rosyjską szczepionką. Nie przeszła jak dotąd wszystkich wymaganych badań