O koronawirusie mówi się ostatnio wiele - zarówno prawdy, jak i zupełnie wyssanych z palca kłamstw. Problem zaczyna się, gdy trzeba zachować zdrowy rozsądek i oddzielić jedno od drugiego.
Chociaż daleko nam na szczęście jeszcze do sytuacji w Chinach, epidemia paniki wybuchła już dawno. Półki w sklepach świecą pustkami, ludzie biją się o ostatnie opakowania mydła... Wygląda to jak przygotowania do apokalipsy, nie do pandemii, którą niedawno ogłoszono.
Jest wiele bardzo prostych sposobów prewencji, o których od dawna trąbią WHO i Ministerstwo Zdrowia. Wiele osób jednak puszcza to mimo uszu i nadal daje się ponieść emocjom. Polka mieszkająca w Chinach, gdzie koronawirus już zaczyna przygasać, mówi jasno: nie panikujcie! Jakie rady ma dla Polaków?
Polka mieszkająca w Chinach o tym, jak się zachowywać w obliczu kororawirusa
Rady Agnes Turner, która prowadzi fanpage „Dziewczyna z Czewujewa”, są proste i zdecydowanie łatwe do wdrożenia w codzienne życie. To nie opcja, ale konieczność - w końcu tak może wyglądać nasza codzienność przez następne tygodnie.
Po pierwsze, nie panikować. W niczym to nie pomoże, a jedynie zaszkodzi. Nie trzeba robić zapasów jak na wojnę: jak sama pisze, wystarczy mąka, drożdże i jajka. Wirus jest najbardziej groźny dla osób po 50. roku życia, osłabionych i schorowanych. Reszta powinna uważać, ale zdecydowanie nie być przerażona.
Agnes Turner apeluje również do sprzedawców, by pozostawali fair w stosunku do innych i nie wykorzystywali tej okazji, by się wzbogacić. Ceny maseczek medycznych potrafiły już skakać do naprawdę niebotycznych kwot. Ważne, by żyć i dać żyć innym.
Po trzecie, i według nas prawdopodobnie najważniejsze, być człowiekiem dla innych. W takim zagrożeniu nie ma miejsca na rasizm, ksenofobię i inne uprzedzenia. Wszyscy powinniśmy się nawzajem wspierać. Wiele mówi się o przypadkach nienawiści wobec Azjatów ze względu na to, że uważa się ich za źródło choroby - ale wystarczy pomyśleć, czy sami chcielibyśmy być tak traktowani? Nie wydaje nam się...
Ważne też, by nie dać sobą manipulować. Na koronawirusa nie pomoże strach, modlitwa, a na pewno nie ignorancja. Trzeba nauczyć się odsiewać nieprawdziwe i przekłamane wiadomości od tego, co jest faktycznym stanem rzeczy. Nasza rada? Ufać głównie komunikatom WHO i Ministerstwa Zdrowia na stronie gov.pl.
Blogerka zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz: żeby w ferworze dbania o swoje bezpieczeństwo nie zapominać o tych, którzy nie zadbają sami o siebie, a nie mają nikogo, kto by się o nich zatroszczył. Warto zapytać samotnych starszych sąsiadów, ale też i członków rodziny, czy nie potrzebują pomocy w porządkach lub zrobieniu zakupów.
We wpisie pojawiła się jeszcze jedna ważna rzecz - żeby nie sprzeciwiać się ograniczeniom i obostrzeniom postawionym przez rząd. To nie ograniczenie wolności, a prewencja i dbanie o właśnie nasze bezpieczeństwo. Jednym z powodów, dla których we Włoszech sytuacja jest aż tak zła, jest fakt, że Włosi nie stosowali się do zaleceń i nie zachowywali koniecznych środków ostrożności.
Pociesza nas fakt, o którym pisze Agnes - od dwóch tygodni w jej mieście nie odnotowano nowych przypadków zakażenia wirusem. Daje nam to nadzieję, że chociaż najgorsze prawdopodobnie jeszcze przed nami, jest szansa na to, że z tego wyjdziemy.
To też może cię zainteresować: