Pół roku temu rzecznikiem MON-u ogłoszono Bartłomieja Misiewicza, 26-latka bez skończonych studiów, któremu skandaliczne zachowania uchodziły płazem.
Misiewicz miał smaka na maca. Pojechał po hamburgery na sygnale?
Po kilku miesiącach sprawowania funkcji prawej ręki Antoniego Macierewicza, nawet posłowie PiS-u dawali mu niskie noty. Wysłano go na przymusowy dwutygodniowy urlop i już wiadomo, że nie wróci na stanowisko rzecznika MON, bo ogłoszono nazwisko osoby, która go zastąpi. To mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Kobieta. Wojskowa.
Przepis o tym, że członkowie rady nadzorczej muszą mieć wyższe wykształcenie i przejść specjalne szkolenie nagle skasowano, żeby właściwy człowiek mógł zasiąść na właściwym miejscu i pan Bartłomiej zasiadł. Jednak Antoni Macierewicz wraca do dobrego wzorca: rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej ma być żołnierz, a nie cywil. Szczęśliwie panowanie ośmieszającego to stanowisko Bartłomieja Misiewicza dobiegło końca (MON nie miało rzecznika prasowego od początku lutego, kiedy to ze stron internetowych resortu zniknęło nazwisko Bartłomieja Misiewicza); choć wciąż będzie pracował w kuluarach MON, nie będziemy go oglądać.
PiS chce wypowiedzieć konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet!
Kobieta na stanowisku u Macierewicza
Rzecznikiem MON została mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. W skrócie: od maja 2016 roku była pełnomocnikiem szefa MON do spraw służby wojskowej kobiet. Służbę wojskową rozpoczęła jako podchorąży w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu w 2005 roku - czytamy. Major Anna posiada kwalifikacje. I jest kobietą.
Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz pytany wczoraj w Polskim Radiu 24 o wakat na stanowisku rzecznika prasowego MON Macierewicz zapowiedział, że "już niedługo" przedstawi osobę, która będzie pełnić tę funkcję.
- Wiemy już, że to jest kobieta i wiemy, że to jest kobieta odważna, dzielna i skutecznie działająca - zapowiedział.
Kim jest major Anna Pęzioł-Wójtowicz?
Mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz pochodzi z Janowa Lubelskiego, służbę wojskową rozpoczęła w 2005 roku. Po ukończeniu szkoły oficerskiej została dowódcą plutonu zmechanizowanego litewsko-polskiego batalionu sil pokojowych w Orzyszu. "Byłam na początku jedyną dziewczyną w jednostce i czułam się trochę dziwnie – przyznaje. "Okazało się, że nie tylko ja. Szczególnie zapamiętałam pobór chłopaków ze Śląska. Nie mogli uwierzyć, że dowodzić nimi będzie kobieta. Ja jednak starałam się ich przekonać, że żołnierz to żołnierz" – chodziłam z nimi na siłownię, razem biegaliśmy - czytamy na stronie milwomen.pl
Czy politycy PiS nienawidzą kobiet?