Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej chyba lubi być w centrum uwagi. Pisaliśmy już na Polki.pl o jego wypadzie do białostockiego klubu. Ale to nie koniec. Misiewicz najwyraźniej lubi też sobie zjeść. Nie zawsze zdrowo, bo jak się okazuje, ostatnio postanowił stołować się w fast foodzie. Czy hamburgery lub frytki z McDonald'sa to odpowiedni posiłek dla prawej ręki ministra Macierewicza? Pewnie tak. Nic by się nie stało, gdyby nie to, że młody rzecznik postanowił do Maka pojechać na sygnale.
Uwielbiany przez Polaków Kabaret Moralnego Niepokoju z "Uchem Prezesa" obśmiewa PiS. Będzie hit?
Bartłomiej Misiewicz chyba nie lubi czekać. Jak podaje expresselblag.pl rzecznik MON, jadąc do McDonald'sa w Elblągu zignorował czerwone światło na skrzyżowaniu. Uruchomił więc sygnalizację dźwiękową (taką samą, jaką używa policja!) w swoim pojeździe i łamiąc zasady ruchu drogowego pojechał do "restauracji". Następnie złożył zamówienie w McDrive'ie.
Gdy pojazd dojechał do skrzyżowania, stały przed nim dwa inne samochody. Sygnalizator wskazywał czerwone światło. Kierowca rządowego pojazdu, po krótkiej chwili doszedł do wniosku, że na czerwonym świetle stał nie będzie. Włączył więc sygnalizację dźwiękową, taką jaka używana jest w radiowozach policji, a także sygnały świetlne i... nie spiesząc się, ominął pojazdy i wjechał w ulicę Lotniczą – czytamy na expresselblag.pl
O gustach się nie dyskutuje, a hamburgery z Maka smakują naprawdę wielu osobom. Tylko po co ta sygnalizacja dźwiękowa?