Wiemy już, że wbrew temu, co mówiło się we wczesnych prognozach, koronawirus jest o wiele bardziej śmiertelny niż wirus grypy. Nowy dla nas patogen zabija około 3,4% zakażonych, podczas gdy grypa co roku zabiera mniej niż 1% chorych.
Koronawirus jest najbardziej niebezpieczny dla osób starszych, schorowanych i osłabionych, ale coraz częściej mówi się o śmiertelnych lub ciężkich przypadkach także u młodych i zdrowych osób. Naukowcy odkryli, co zwiększa ryzyko śmiertelnego zakażenia koronawirusem - to jeszcze jeden powód ku temu, by w tym roku zaszczepić się na grypę.
Superinfekcje 6-krotnie zwiększają ryzyko śmierci przy zakażeniu koronawirusem
Według badań naukowców z Uniwersytetu w Liverpoolu jednoczesne zachorowanie na grypę sezonową oraz koronawirusa może być tragiczne w skutkach. Taka podwójna infekcja, nazwana przez badaczy superinfekcją, ma o wiele cięższy przebieg i znacznie zwiększa ryzyko zakończenia choroby śmiercią.
Badanie naukowcy przeprowadzili w warunkach laboratoryjnych na myszach. Część zwierząt została zainfekowana koronawirusem, a druga - kolejno koronawirusem, a następnie wirusem grypy sezonowej. Okazuje się, że w drugiej grupie zakażonej sekwencyjnie objawy chorób były o wiele cięższe, niż w przypadku pojedynczego zakażenia.
Myszy, które były zakażone dwoma wirusami, wykazywały znacznie większą odpowiedź zapalną. Burza cytokinowa, czyli nadmierna reakcja organizmu na patogen, jest także częstym powodem zgonów u osób zakażonych koronawirusem.
Według wniosków badaczy z Liverpoolu, koinfekcje nie tylko dodatkowo osłabiają organizm, ale przede wszystkim doprowadzają do rywalizacji patogenów krążących w organizmie. Polski ekspert wirusologii dr Tomasz Dzieciątkowski już wcześniej ostrzegał, że ludzki układ odpornościowy nie będzie w stanie sobie poradzić z dwiema tak poważnymi infekcjami. W tym przypadku objawy obu chorób będą bardziej nasilone.
Źródło: portal.abczdrowie.pl
To też może cię zainteresować:
Znany wirusolog krytykuje Polaków: dystans praktycznie nie istnieje, maseczki prawidłowo nosi tylko 40% osób
Polski wirusolog ostrzega: w dużych miastach ryzyko spotkania z osobą zakażoną jest niemal 100-procentowe
W służbie zdrowia chaos, brakuje łóżek dla pacjentów. Rząd otwiera pierwszy szpital polowy