„Moja córka nie jest downem”. Inicjatywa More Alike Than Different

Matka z córką z zespołem Downa. fot. Adobe Stock
Ile razy zdarzyło Ci się nazwać dziecko z zespołem Downa - po prostu „downem”? Być może zrobiłaś to nieświadomie lub zwyczajnie użyłaś skrótu myślowego. Prawdopodobnie nie pomyślałaś, co czują rodzice takiego malucha. Przeczytaj, żeby przekonać, że to, jak mówimy o niepełnosprawnych, ma znacznie!
Marta Kosakowska / 21.08.2018 13:24
Matka z córką z zespołem Downa. fot. Adobe Stock

Niepełnosprawność wciąż jest w Polsce marginalizowana. Odsuwanie na dalszy plan, a nawet krzywdzące wartościowanie odbywa się już na poziomie języka. Nazwanie dzieci z zespołem Downa „downami” wciąż jest powszechne. Pora z tym skończyć! Inicjatywa pani Olgi to pierwszy krok w dobrym kierunku.

Przeczytaj: Co jest przyczyną zespołu Downa?

Zmień słowa, zmienisz świat

Olga Kierstan jest mamą 4-letniej Tosi. Założyła córce profil na Facebooku, na którym dzieli się się z internautami radościami i smutkami rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem. Jej celem jest propagowanie tolerancji wobec osób z zespołem Downa. Tolerancji, którą można wyrażać już na poziomie języka.

Moja córka jest dziewczynką. Polką, Europejką. Blondynką. Spod znaku panny. Jest pedantem, wrażliwcem, uparciuchem. Jest empatyczna, bystra i śliczna. Jest fanką muzyki. Jest jogurtowym łakomczuchem.
Moja córka nie jest downem.
Ma zespół Downa.
Widzisz różnicę?
- napisała na stronie „Niebieskie migdały”.

Do akcji przyłączyły się również inne mamy. Przedsięwzięcie zyskuje popularność na Facebooku, co cieszy panią Olgę.

Jesteśmy mamami dzieci z zespołem Downa i tą akcją chciałyśmy pokazać, że nazywanie naszych dzieci „downami” jest niewłaściwe, złe i po prostu przykre. To określenie stygmatyzujące, a ponadto sugeruje, że wada genetyczna jest wszystkim, co definiuje dzieci z zespołem. A przecież mają one mnóstwo innych cech, zainteresowań, osobowości, jak wszystkie dzieci
- mówi Olga Kierstan w rozmowie z portalem Polki.pl.

Jedną z mam, która dołączyła do akcji jest pani Joanna Błażejewska, która opublikowała swoją wersję wpisu. Sama wychowuje dziewczynkę z zespołem Downa.

Moja córka ma na imię Jagna. Jest dziewczynką. Jest Poznanianką, Polką, Europejką. Jest bardzo wrażliwa i mega uparta. Jest bystra i kreatywna. Jest ciekawa świata i ludzi. Uwielbia słuchać muzyki i tańczyć. Robić bałagan i jeść.
Moja córka nie jest downem.
Ma Zespół Downa.
Widzisz różnicę?
- napisała.
 

Wpis pani Joanny spotkał się z ogromnym odzewem internautów. Do tej pory dotarł już do niemal 15 tysięcy osób.

Pani Joanna nie ukrywa, że sama jest pod wrażeniem tak ogromnego zainteresowania tematem, który nie należy do popularnych.

To był spontaniczny i naturalny odruch. Sama jest zaskoczona, że mój post tak się rozpowszechnił. Założenie było takie, żeby wpis dotarł chociaż do jednej osoby, a dotarł do kilkunastu tysięcy!
- mówi w rozmowie z Polki.pl.

Akcja jest częścią większej inicjatywy o nazwie „More Alike Than Different”, której celem jest budowanie świadomości, a także integrowanie dzieci niepełnosprawnych oraz ich rodziców. Jej sympatycy spotykają się w Poznaniu na bezpłatnych warsztatach. Jednak ambicje twórców sięgają dużo poza teren Poznania. Chcą uwrażliwiać nie tylko na potrzeby dzieci niepełnosprawnych, lecz przede wszystkim propagować tolerancję. A ta ma swoje źródło już na poziomie słów, którymi opisujemy otaczającą nas rzeczywistość.

Słowa mają wielką moc. Słowa kreują rzeczywistość. Także te raniące. Pedał, czarnuch, baba, sebix, down. Debil, nienormalny, przygłup. Tworzą podziały i wyznaczają granicę: tu lepsi, normalni, tam gorsi, ci inni
- czytamy na stronie akcji.

Przeczytaj:
"Moje dziecko da radę!". Osoby z zespołem Downa płacą wysoką cenę za realizowanie marzeń rodziców
Do jakiej szkoły powinno chodzić dziecko z zespołem Downa?

Redakcja poleca

REKLAMA