Dyrektorzy szkół mają wątpliwości co do nowego roku szkolnego. „Zachować dystans przy 1000 dzieci? Nierealne”

szkoły nie chcą brać odpowiedzialności za zakażenia koronawirusem fot. Adobe Stock
Nowy rok szkolny ma odbywać się stacjonarnie, a o przejściu na naukę zdalną będą mieli decydować dyrektorzy placówek w regionach dotkniętych koronawirusem. Do tej pory nie pojawiły się jednak żadne wytyczne ze strony MEN.
Urszula Wilczkowska / 16.08.2020 14:28
szkoły nie chcą brać odpowiedzialności za zakażenia koronawirusem fot. Adobe Stock

Do rozpoczęcia roku szkolnego 2020/21 zostały już tylko dwa tygodnie, ale nadal nie pojawiły się jak dotąd żadne szczegółowe wytyczne. Minister edukacji póki co zakreślił mglistą wersję nauki stacjonarnej w dobie koronawirusa - maseczki mają być jedynie dla chętnych, sale mają być wietrzone i dezynfekowane, a na zajęciach wychowanie fizycznego uczniowie mają zakaz sportów kontaktowych.

Dyrektorzy mówią jednak jasno - to nie są wystarczające informacje. Wszyscy wyrażają ogromne zaniepokojenie tym, że uczniowie i nauczyciele mogą zachorować - to za to mogłoby sparaliżować działanie całej placówki.

Jak utrzymać dystans społeczny przy 1000 dzieci?

Dyrektorzy jednogłośnie mówią - szkoły nie są z gumy, a i tak są już mocno zatłoczone. W niektórych placówkach zajęcia trwają nawet do 18:40, a póki co MEN sugeruje jedynie, by zajęcia różnych klas odbywały się z 15-minutową różnicą. Jak zadbać o dystans społeczny w tak zatłoczonej placówce?

Dyrektorzy martwią się, że przypadek koronawirusa w takiej społeczności mógłby skończyć się całkowitym sparaliżowaniem szkoły. To na nich jednak ciąży obowiązek zabezpieczenia uczniów. Nie wiedzą jednak do końca, jak to zrobić. Pojawiają się pomysły nauczania hybrydowego, czyli łączenia edukacji stacjonarnej ze zdalną. Nie wiadomo jednak, jak miałoby to działać ze względu na braki kadrowe.

Koronawirus rozwija się przede wszystkim w środowiskach osób, które przebywają ze sobą przez dużo czasu - kopalnie, zakłady pracy, magazyny, line produkcyjne to ogromne ogniska zakażeń. Dyrektorzy mają swoje podejrzenia, że szkoły mogą być kolejnymi z nich. Nauka stacjonarna ma jednak trwać w najlepsze.

Nie wiadomo też, kto będzie odpowiadał za zakażenia w szkołach - dyrektorzy coraz częściej podsuwają nauczycielom będącym w grupie ryzyka do podpisania oświadczenia, że nie będą domagali się sprawiedliwości w przypadku zachorowania na koronawirusa.

 

Źródło: money.pl 

To też może cię zainteresować:
Naukowcy z całego świata są przerażeni rosyjską szczepionką. Nie przeszła potrzebnych badań
Ministerstwo zdrowia krytycznie o rodzinnych imprezach: powstrzymajmy się od obecności na weselach
Policja zapowiada kontrole nad morzem. Posypią się mandaty za brak maseczek

Redakcja poleca

REKLAMA