Kochana A.!
Kiedy TO ostatnio robiłaś?
Nie, nie chodzi mi o seks, nie jestem aż tak obcesowa. Kiedy ostatnio odpoczywałaś? A wręcz: odpoczęłaś?
Za nami równo pół wakacji. Jedni są po urlopach, drudzy przed; inni, w myśl starego dowcipu – „zamiast”. Ale to, czy po, czy przed, wcale nie jest równoznaczne z tym, czy już są wypoczęci, czy… jest jeszcze gorzej niż wcześniej. Jak bowiem wiadomo, urlop to stres, by wszystko się udało zgodnie z oczekiwaniami. Presja, by nam się podobało i by relacje na Facebooku były przekonujące. Niepokój o podróż, pogodę i warunki na miejscu. Oraz dziesiątki innych babskich trosk – włącznie z tą, kołaczącą gdzieś z tyłu głowy: czy uda mi się odpocząć?
Na jaki letni festiwal puścić nastolatka?
Która z nas nie zrobiła tego wcześniej, może powinna teraz pomyśleć chwilę, co ją odpręża, relaksuje, uszczęśliwia? Jak spędzanego czasu najbardziej jej brak na co dzień? Wysypiania się? Posiedzenia wieczorem z przyjaciółmi? Spacerów? Zwiedzania? Czytania książki w pięknych okolicznościach przyrody? A może ma wymarzone miejsce, gdzie zawsze chciała pojechać – lecz już prawie nie wierzy, że ono jest realne, tak przywykła do oddalania go od siebie na święte nigdy…?
Otóż, drogie panie – patrzcie, jakie piękne lato – i pomyślcie o sobie! Pośród natłoków, presji, deadline’ów, niekończących się list spraw do załatwienia przed urlopem w domu i w pracy – wejrzyjcie na same siebie. Zatrzymajcie się i jeszcze raz i zadajcie sobie wskazane wyżej pytania, zwracając szczególną uwagę na: „co” i „mnie”. Co uszczęśliwia mnie? Co lubię robić ja? To, co uszczęśliwia mnie, niekoniecznie uszczęśliwi innych – i na odwrót: jeśli wszyscy latem prują nad morze, a ja nie lubię tłumów ani plaży, to niechże się zdobędę na wyznanie, że nie chcę tam jechać! Żebym czuła się dobrze, to musi być „my way”, mój sposób, skrojony na moją miarę; mój styl, moje potrzeby. Nie sąsiadów, nie szwagrostwa, nie – bo to „modny kierunek”!
Oczywiście, jeśli mamy rodziny, to mamy i pewne zobowiązania, często trzeba pójść na kompromis. Ale niech ten kompromis nie oznacza całkowitego poświęcenia.
I jeszcze jedno: wczoraj czytałam o pewnym terapeucie, który wyznał, że najchętniej przepisywałby swoim pacjentom ciszę.
Nie zapominajmy o niej. Cisza bardzo pomaga. We wszystkim.
Całuję
Twoja P.
Co się nie podoba politykom w dłuższym urlopie „tacierzyńskim”?
Kochana P.!
W tym roku odpoczęłam wyjątkowo dobrze. Uwielbiam wakacje, mam duszę włóczykija i wykorzystuję każdą okazję, by jeździć i zwiedzać – od podróży malutkich po te duże.
Bywały wyjazdy, które nie przynosiły wielkiego odprężenia – poznawałam nowe, piękne miejsca, niby się cieszyłam, ale obowiązki – co za kuriozum: obowiązki na urlopie! – mnie wykańczały.
Jasne, jak jesteś mamą, to obowiązki masz zawsze, nawet na wakacyjnym wyjeździe. Ale jak do nich podejdziesz – o, to już od ciebie zależy. Przez długi czas byłam dla siebie jak najsurowszy kapral: sama wszystko przygotowywałam: pakowanie bagażu, pamiętanie o plastrach, klapkach, przewodniku, podlaniu kwiatków – ja. Opracowanie trasy – ja. Wymyślanie atrakcji – ja. Robienie kanapek – ja. Sprzątanie – ja. Najlepszy kaowiec – ja. Kto nie odpoczął? Ja!
Ale to na własne życzenie, jak wszystko w życiu. Z czasem – jak dobrze się uczyć na własnych błędach! – zmądrzałam. Ostatnie wakacje przeżyłam już w nowym wcieleniu i było doskonale!
Dzieci lubią wodę? Proszę – jest morze. One non stop pływają i nurkują, mnie wystarczy zamoczyć stopy, wolę czytać, więc wtedy opiekę nad nimi przejmuje mąż. Po obiedzie chcą iść na lody? Super, sklep jest daleko, a ja uwielbiam spacery – idziemy razem, teraz tata ma czas na czytanie. Poranna leniwość dezorganizuje dzień, a dzieci nie można ściągnąć z łóżek? Umawiamy się, że mogą korzystać z komórek do 8 rano, a potem między 20 a 21. I nagle się okazuje, że nie ma problemów ze wstawaniem, a oni są twórczy i mają mnóstwo pomysłów na zabawę! Kłopoty z tym, co kto lubi a kto czego nie i oddzielne posiłki dla każdego? Nie w tym roku – ustalamy wspólnie akceptowane menu i nie ma odstępstw. Kto nie obierał ziemniaków, ten zmywa talerze. Itede, itepe.
W tym roku byliśmy daleko. W naszym apartamencie mieszkali goście z Czech i Węgier. Czesi – para z dorosłymi synami. Węgrzy – dwie pary na emeryturze, do jednej dojechał syn ze swoją rodziną. Przyjemnie było na nich patrzeć, tacy byli fajnie rodzinni, wielopokoleniowo weseli. I wiesz co? Pomyślałam sobie, że nigdy mnie nie ciągnęło, by wyjechać tylko w parze, to znaczy tylko z mężem. Zawsze odpoczywaliśmy z dziećmi. Do tej pory czasem odpoczynek trzeba było brać w cudzysłów, ale okazuje się, że można go znakomicie pominąć.
A – znalazłam nawet ciszę!
Całuję
Twoja wypoczęta A.
Polecamy także:Wyglądają jak aniołki, ale pozory mylą! Dlaczego dziewczynki są dla siebie takie wredne?„Ty Żydzie!”, „Nie daj się ożydzić” – ile razy to słyszałaś? A ile razy słyszało to twoje dziecko? Dorośli się kłócą, dzieci słuchają. A złu wystarczy iskierka
Polecamy cykl felietonów... w formie listów. Paulina Płatkowska i Agnieszka Jeż, autorki powieści dla kobiet „Ciasteczko z wróżbą”, „Nie oddam szczęścia walkowerem" i „Szczęściary" piszą dla Was felietony w formie maili do przyjaciółki. O życiu, rodzinie, miłości, o wszystkim, co dla polskich kobiet, matek, żon, singielek, szczęśliwych i tych szczęścia szukających jest ważne.
Najnowsza książka Pauliny Płatkowskiej i Agnieszki Jeż „Ciasteczko z wróżbą” już do kupienia w Empiku. Zapraszamy też na blog pisarek - www.platkowskaijez.pl oraz na ich fanpage na Facebooku.