Pamiętam ten dzień aż za dobrze. Miałam jakieś pięć lat i bawiłam się u kolegi jego zabawkami, on miał lada chwila wrócić z podwórka, więc nie opłacało mi się już wracać do domu. Poza tym wtedy dzieci i zabawki były bardziej kolektywne. Wszystko było bardziej kolektywne. W końcu na klatce załomotały znajome buty i kumpel wpadł do pokoju.
Roszczeniowa trzydziestka i bachory...
- Mama gdzie są takie kartki, co tu były, żółte i czerwone takie. Potrzebne są - wrzasnął z rozpaczą i przysięgam, że nie postawił w tym krzyku ani jednej spacji.
- Nie wiem. Chyba wyrzuciłam - doleciało do nas z kuchni. Kumpel stał blady jak kreda. I wpatrywał się w biurko na którym uporczywie nie było żadnych kartek. I być nie mogło. A powinny, bo były to kartki na Ważny Mecz, który miał się za moment zacząć pod blokiem. Kumpel był sędzią. Obiecał kartki. Zrobił kartki. Kartek nie było.
- To tylko kartki, zrobisz nowe - mama poczochrała go po głowie.
Wtedy pierwszy raz widziałam, jak mężczyzna płacze. I wtedy też poznałam straszliwe zaklęcie „to tylko”. Jego moc działa na mnie do dziś. Zazwyczaj, kiedy słyszę „to tylko”, szału dostaję, moja dusza toczy pianę z pyska i w ogóle nie wygląda to najlepiej. Oczywiście na poziomie mentalnym, bo na zewnątrz oaza spokoju, kwiat na tafli jeziora, te sprawy. No bo spójrzcie: To dla ciebie tylko pięć minut (tu łomot zrzucanych na biurko dokumentów). To tylko facet, ma swoje potrzeby (na usprawiedliwienie kolesia, który zdradza na lewo i prawo, a czasem nawet na środek). To tylko dziecko, co się pani denerwuje (kiedy w zbiorkomie dostałaś solidnego kopa uroczym, ale brudnym bucikiem w kwiatki). To tylko egzamin, co się tak stresujesz (hmm, no nie wiem… bo parę kolejnych lat od tego zależy?). To tylko praca, olej te nerwy (huh, tylko powiem skrzatom domowym, żeby popłaciły za mnie rachunki). On się tylko tak droczył, nie bądź sztywniara (po obleśnej zaczepce pewnego kmiota). To był tylko pies, weźmiesz se innego, czemu tak płaczesz (wyjdź z mojego domu i nie wracaj, nigdy).
„To tylko”, w takich kontekstach, jak wyżej, usłyszysz w życiu nie jeden raz. Wypowiedziane kpiną, zdziwieniem, szyderą. Olej. Za każdym razem olej. To chyba najgłupsze, co można komuś powiedzieć.
I część osób po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy. Inni, jak ci od „dla ciebie to tylko pięć minut”, to zwykli manipulatorzy. A jeszcze inni „totylkowcy” – ci którzy bagatelizują twoje emocje – po prostu mają cię gdzieś. Miej ich tamże. Jest też cała grupa ludzi, którzy w swojej głupocie spychają do strefy „tylko”, wszystkich przeciwników. Na przykład kobiety.
Pamiętacie jeszcze czarny protest? Wtedy politycy próbowali bagatelizować tę siłę dając nam do zrozumienia, że to tylko kobiety i ich zabawy. W weekend na amerykańskich ulicach zaroiło się od „tylko kobiet” wściekłych tak samo jak my.
Amerykanki jednoczą siły! Około 2 mln osób na Marszu Kobiet w USA!
Być może w końcu te światowe, kobiece protesty zmienią patriarchalny porządek. I panowie będą musieli przestać traktować nas jak „to tylko głupie kobietki”, które nie mają prawa o sobie stanowić w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia, nie mają środków by bronić się przed przemocą, nie mają możliwości, by godnie przeżyć poród. I – być może – koniec końców będą musieli przyznać nam rację. Czy nawet już by przyznali, gdyby nie uprzedzenia. Ale spokojnie… W końcu kobiety to tylko połowa ludzkości.
Znasz już fanpejdż Roszczeniowe Trzydzieski na FB? Warto!