Znamy już swoją siłę. W gruncie rzeczy jestem wdzięczna PiS-owi. Doprowadził do tego, że kobiety zabrały głos. Dosyć mówienia nad naszymi głowami o sprawach, które nas dotyczą. Same będziemy mówić za siebie!
Wiele razy pisałam o tym, że kobiety są solidarne. I faktem jest, że potrafimy się przyjaźnić i wspierać, że jesteśmy solidarne w życiu prywatnym. Ale w sferze publicznej? Pamiętam hasło jednej z Manif: „Dziewczyny, potrzebne są czyny!”. Świetne hasło, ale czułam, że to wołanie na puszczy. Bo czy przyzwoita kobieta wychodzi na ulicę i krzyczy? Zazdrościłam Islandkom, że potrafiły razem zastrajkować. Dunkom, które ostentacyjnie płaciły 80 proc. za przejazd autobusem, bo tyle wynosiły zarobki kobiet w stosunku do płacy mężczyzn. Gdyby Polki tak potrafiły… I okazało się, że potrafimy!
Wzruszenie, duma, szczęście. Wściekłość doprowadziła nas na warszawski Plac Zamkowy i dziesiątki innych w całym kraju, ale kiedy tam dotarłyśmy, czułam głównie wzruszenie, że jesteśmy razem. Że potrafimy wyjść na ulicę i krzyczeć. I że mężczyźni potrafią nas wspierać. Krzyczałyśmy tak głośno, że słyszano nas na całym świecie i solidaryzowano się z nami. Czarny Protest z pewnością przejdzie do historii. I on naprawdę może sprawić, że skończy się patriarchat. Dominacja istnieje tylko wtedy, gdy jej podlegamy. A to przestaje już być oczywiste. Polki powiedziały: dość!
„Myślę, czuję, decyduję!” – to jedno z haseł. Jesteśmy podmiotem i nie pozwolimy się traktować jak przedmiot. Nasze sumienie nie jest gorsze od sumień tych, którzy chcą decydować za nas. I nie nazywajmy ich „obrońcami życia”, bo nimi nie są. Życie interesuje ich tylko do momentu narodzin. Potem radź sobie sama. To zwolennicy torturowania kobiet. Orędownicy wsadzania krzyża na cudze ramiona w poczuciu własnej szlachetności, bo przecież nic tak nie uszlachetnia jak cierpienie innych. To entuzjaści kontrolowania kobiet i odbierania im godności i wolnej woli.
Kobiety od wieków stoją po stronie życia. To one rodzą dzieci, wychowują, opiekują się nimi, gdy mężczyźni odchodzą i nie płacą alimentów. To one opiekują się dziećmi niepełnosprawnymi, gdy mężczyźni odchodzą, bo to dla nich zbyt obciążające. To one opiekują się ludźmi chorymi i starymi. Rozejrzyjcie się wokół. Kobiety bezustannie troszczą się o życie. Tamci to uzurpatorzy.
Kilka dni temu Paweł Kukiz zaatakował Joannę Muchę za udział w demonstracji. Oskarżył ją, że porzuciła własne dzieci, a teraz jeszcze domaga się prawa do aborcji w zależności od jej „widzimisię”. Niezły popis pogardy wobec kobiet. Joanna Mucha nie porzuciła dzieci, lecz opiekuje się nimi naprzemiennie z ojcem. To już wystarczy Kukizowi, by przywoływać ją do porządku. Czy kogoś dziwi, że posłowie mieszkają w Warszawie, a ich dzieci zostają z matkami? Jasne, że nie. Przecież dzieci to odpowiedzialność kobiet. Ale skoro dzieci to sprawa kobiet, dlaczego Kukiz wraz z innymi chcą nam dyktować prawo dotyczące aborcji? Kobiety nie dokonują aborcji zgodnie ze swoim „widzimisię”. Taki pomysł mógł powstać tylko w głowach mizoginów. Oni nie mogą za nas decydować!
Wśród uczestniczek Czarnego Protestu było wiele takich, które chcą zachowania „kompromisu aborcyjnego”. Ale czy to naprawdę jest kompromis? Kompromis to rozwiązanie konfliktu w sposób możliwy do przyjęcia przez każdą z negocjujących stron. Kłopot polega na tym, że kobiety nie były tu stroną. Ten „kompromis” został zawarty nad naszymi głowami - między politykami a kościołem. Nasze zdanie nie miało znaczenia!
Chyba naprawdę nadszedł czas, żeby obalić patriarchat. Przecież już wiemy, że potrafimy to zrobić.
Wszystkie felietony Hanny Samson - polecamy!